Film epatuje okrucieństwem, nienawiścią, strachem, ale wywołanie tych odczuć u widza nie stanowi dla reżysera celu samego w sobie. Poprzez te emocje Noe próbuje nam powiedzieć kilka nieprzyjemnych słów o otaczającej nas rzeczywistości.
Czas niszczy wszystko
[Gaspar Noé „Nieodwracalne” - recenzja]
Film epatuje okrucieństwem, nienawiścią, strachem, ale wywołanie tych odczuć u widza nie stanowi dla reżysera celu samego w sobie. Poprzez te emocje Noe próbuje nam powiedzieć kilka nieprzyjemnych słów o otaczającej nas rzeczywistości.
Gaspar Noé
‹Nieodwracalne›
To film kontrowersyjny. Nie, to zbyt mało. Jeżeli chodzi o sposób przekazywania historii jest to najbardziej kontrowersyjny film, jaki oglądałem w życiu. To zdecydowanie bardziej odpowiednie określenie. Nikogo nie pozostawi obojętnym. Można się nim zachwycić (w sposób, jaki zachwycamy się gracją lotu myśliwca, choć jest to przecież narzędzie zabijania), bądź uznać za bezwartościowy pokaz przemocy według zasady: okrucieństwo + seks = to na pewno się sprzeda. Można także wyjść w czasie projekcji po kilku minutach (podczas mojego seansu była to dość częsta reakcja).
Na pewno nie jest "Nieodwracalne" filmem, jakich wiele. Emocjami i uczuciami jakie wzbudza podczas projekcji i przemyśleniami, które wywołuje później można by z pewnością obdzielić kilka innych produkcji filmowych.
Kilka słów o samym filmie. Reżyser opowiada nam prostą historię, jaka mogłaby stanowić kanwę wizji lokalnej w programie 997. Wydarzenie, które jest jeszcze jednym oczkiem w statystyce policyjnej grupującej gwałty i morderstwa. Kobieta zostaje brutalnie zgwałcona, a jej były i obecny partner próbują odnaleźć sprawcę i wywrzeć zemstę. Wydaje się, że to historia ograna w kinie wielokrotnie. Jednak reżyser wprowadza dwa elementy, które diametralnie zmieniają sposób odbioru tej w założeniu banalnej opowieści. Po pierwsze jest to praca kamery, zdjęcia rwane, z ręki, połączone z grą oświetleniem, kolorem i mrokiem. Szczególnie w pierwszej części filmu zastosowanie tej techniki wymusza u widza cierpliwość i wymaga pewnego wysiłku w śledzeniu wydarzeń na ekranie.
Drugi element stanowiący klucz do filmu to manipulacja czasem. Podobny zabieg był już wcześniej stosowany w kinie ("Memento") jednak nigdy z tak doskonałym skutkiem. Reżyser przedstawia historię w kilkunastu interwałach czasowych, przy czym są one wyświetlane w kolejności odwrotnej do faktycznie dziejącej się historii. To mniej więcej tak jakby pociąć cały taśmę z filmem na kilkanaście ponumerowanych odcinków, potem ułożyć je w odwrotnej kolejności i wyświetlić. Powoduje to, iż odbiór pierwszych fragmentów jest utrudniony. Po prostu próbujemy dociec, o co w tym wszystkim chodzi. Ale ten zabieg otwiera zupełnie nową jakość, pozwala wydarzenia dziejące się na ekranie pokazać w zupełnie innym świetle. Historia opowiedziana przez film, przedstawiona w klasyczny sposób z cała pewnością nie potrafiłaby tak zmusić do zastanowienia i wzbudzić tych pytań. Jakie są konsekwencje naszych działań, czy zdajemy sobie sprawę, jaką lawinę może wywołać drobne wydarzenie? Gdzie są granice czynów, do których może nas pchnąć żądza zemsty i namiętność? Opowieść budowana jest przez reżysera z samych impulsów, momentów kluczowych bez niepotrzebnego rozbudowywania świata, bez niepotrzebnych scen i dzięki temu pozwala uchwycić sprawy najważniejsze.

Warszawscy taksówkarze w akcji. Bez aviomarinu ani rusz.
Można tylko postawić reżyserowi pytanie, czy tych samych zagadnień nie można było pokazać opowiadając historię w inny sposób, który wrażliwych widzów nie zmuszałby w kilku momentach do odwracania wzroku od ekranu. Nie wiem, nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, ale na swoje usprawiedliwienie Noe może przedstawić obrazy, jakimi media faszerują nas, widzów, na co dzień. Zbrodnie, katastrofy, okrucieństwo - przecież macie to wokół siebie na każdym kroku, zdaje się mówić. Relacje z prawdziwych lub fikcyjnych wydarzeń pełne przemocy nie wywierają na nas już większego wrażenia. W tych kilku drastycznych scenach "Nieodwracalnego" otrzymujemy w czystej postaci ten chleb powszedni serwowany nam przez inne media, codziennie. Obecność naturalistycznych pełnych okrucieństwa scen w filmie tak naprawdę najwięcej mówi o nas samych, o widzach, którzy wobec wszechogarniającej znieczulenia i nienawiści do przeżycia prawdziwego wstrząsu potrzebują przekazu w tak czystej postaci. Ten film to jedna wielka prowokacja, dla jednych po to, aby zaistnieć i zarobić parę franków (myślę, że ci niewiele z filmu zrozumieli) dla innych, aby pokazać ten mniej przyjemny wycinek naszej rzeczywistości i zmusić do refleksji zblazowanych widzów dzisiejszego kina. Może właśnie dlatego "Nieodwracalne" budzi prawie wyłącznie skrajne odczucia: albo zachwyt albo kompletne odsądzanie od jakichkolwiek wartości (z przewagą tych ostatnich opinii).
Po wejściu filmu na ekrany pojawił się często dziś stawiany i dość "modny" zarzut, iż pokazywanie przemocy w takiej formie budzi okrutne instynkty również poza ekranem. Mam wrażenie, że naturalizm, z jakim ukazane są poszczególne wydarzenia w obrazie Noego ma zdecydowanie odwrotny skutek. Tylko naprawdę spaczony umysł może po obejrzeniu tych scen uznać przemoc za coś przyjemnego.....
Ten film to prawdziwy "smród życia", bez upiększaczy i sztucznych kolorów. To dużo jak na dzisiejsze kino pełne bajek, uładzonych, grzecznych historyjek. Jeden z bohaterów pewnego polskiego filmu powiedział "...życie to nie dziennik telewizyjny, życie to my, tu na tym wysypisku śmieci....". Życie to czasem także kobieta i meżczyzna w ciemnym, czerwonym tunelu. Jeżeli będziemy udawać, że tego nie dostrzegamy to wcale nie znaczy, że takie wypadki nigdy nie będą się zdarzać.
Film epatuje okrucieństwem, nienawiścią, strachem, ale wywołanie tych odczuć u widza nie stanowi dla reżysera celu samego w sobie. Poprzez te emocje Noe próbuje nam powiedzieć kilka nieprzyjemnych słów o otaczającej nas rzeczywistości.
Nie lubię tego filmu. Pokazuje kawałek świata takiego, jakiego nigdy nie chcielibyśmy poznać. Takiego, jaki czasem jest. Dlatego trzeba go obejrzeć.

Opis pokazuje kierunek. Cytat z Psów go tylko utwierdza. Metaforą życia może być Księżyc. Patrząc w niebo nocą widzisz tylko jasną stronę. Pamiętaj, że jest też ciemna strona. Jedna nie istnieje bez drugiej, tak jak dobro i zło. Stanowią jedność, uzupełniają się.
Trzeba znać obie, żeby umieć ocenić co jest dobre a co nie i wtedy dopiero wybrać