Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 maja 2023
w Esensji w Esensjopedii
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup

2. American Film Festiwal: Dzień czwarty
[ - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Kolejny dzień relacji z American Film Festiwal – dziś aż 5 opisanych filmów. Bezkompromisowy dramat, zdradzona kobieta na skraju załamania nerwowego, remake filmu Theo van Gogha, zbuntowani hipsterzy, reżyserski debiut Philipa Seymoura Hoffmana – dzień czwarty na AFF.

Jarek Hirny, Kamil Witek

2. American Film Festiwal: Dzień czwarty
[ - recenzja]

Kolejny dzień relacji z American Film Festiwal – dziś aż 5 opisanych filmów. Bezkompromisowy dramat, zdradzona kobieta na skraju załamania nerwowego, remake filmu Theo van Gogha, zbuntowani hipsterzy, reżyserski debiut Philipa Seymoura Hoffmana – dzień czwarty na AFF.
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Z dystansu („Detachment”, reż. Tony Kaye)
Ekstrakt: 80%
Tony Kaye wie jak powinien wyglądać bezkompromisowy dramat. Henry (Adrien Brody) to nauczyciel co kilka tygodni zmieniający szkołę, w której uczy. Nie dlatego jednak, że nie może nigdzie dłużej zagrzać miejsca. Jego praca to tymczasowe zastępstwa za belfrów rezygnujących z pracy czy idących na chorobowe. Specyfika podejmowanego zajęcia pozwala trzymać się do problemów uczniów i otaczających go ludzi na bezpieczny dystans. Przeżyć kolejny dzień bez osobistego zaangażowania w przegraną sprawę masowej edukacji, biernie obserwując degenerację młodzieży i szkolnej instytucji. Właściwa historia zaczyna się gdy Henry na krótki moment opuszcza szczelną gardę obojętności, i popełnia ten sam błąd co tysiące nauczycieli przed nim. Przez chwilę wydaje mu się, że może coś zmienić. Wbić mocnego klina we wszechobecne odrętwienie, mierząc się z bolączkami kulejącej edukacji i systemu wychowania. Tony Kaye nie tylko wymierza siarczysty kopniak w stronę toczącego chorobą systemu edukacji i społecznego wychowania. W gęstym od pesymizmu obrazie nie dodaje otuchy swoim bohaterom, egzemplifikując swoisty paradoks w pracy nauczycieli, która powinna wymagać prawdziwego powołania. Choć uczniowie na nich plują, grożą, obrzucają inwektywami, wszyscy wokół mają gdzieś ich starania a każdy dzień to piekło na ziemi, to Ci prostu nie potrafią stać z boku.
Kamil Witek
Talerz i łyżka („The Dish & the Spoon”, reż. Alison Bagnall)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Ekstrakt: 70%
Zdradzona przez męża Rose wychodzi z mieszkania w piżamie i płaszczu. Wsiada do auta i jedzie przed siebie. Wyje, wrzeszczy, wyrzuca telefon. Wściekłość miesza z rozpaczą i alkoholem. Cel jest jeden – zabić sukę. Reżyserka Alison Bagnall z premedytacją portretuje zdradzoną kobietę na skraju załamania nerwowego. Rose szuka tożsamości, desperacko próbuje zrozumieć motywację męża, żebrze o odrobinę ukojenia i szuka zemsty. Nie ma bowiem jednej sprawdzonej recepty na wybaczenie potwornego błędu, uporaniu się ze świadomością i życie dalej. Na swojej drodze do nikąd spotyka nieco zniewieściałego młodego Anglika. Freakowaty dandysek tworzy jej namiastkę odskoczni od problemu, nieoczekiwanie kreuje uczuciowy przytułek, gdzie bolesna rana w sercu ma szansę zagoić się na tyle, by powrócić do normalności. „Talerz i łyżka” to przede wszystkim popis aktorskiego duetu. Greta Gerwig, choć obdarzona raczej przeciętną urodą, emanuje nieustannie potężną dawką ekranowego magnetyzmu. W wyrażaniu kolażu skrajnych emocji trudno jej dorównać. Mimo, że na swoim koncie ma już wiele znakomitych ról, przed szerszą publicznością wciąż czeka na odkrycie. Czas najwyższy.
Kamil Witek
Gdziekolwiek dzisiaj („Somewhere Tonight” reż. Michael Di Jiacomo)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Ekstrakt: 70%
Gdyby John Turturro tę sama rolę zagrał w hollywoodzkim mainstreamie, zapewne liczyłby się w wyścigu o wszystkie ważniejsze branżowe nagrody. Jego Leroy to prosty rowerowy kurier szukający towarzyszki poprzez anonsy w seks-telefonie. Tak napotyka niejaką Patti, która podobnie jak on lubi paluszki rybne. Od słowa do słowa zaczyna się ich miłosne, paradoksalnie pozbawione świntuszenia, telefoniczne rendez-vous. „Gdziekolwiek dzisiaj” powstał na motywach „06” zamordowanego Theo van Gogha. Di Jiacomo tworząc zupełnie inne charaktery filmowych postaci jednakże dość skutecznie odżegnał większość elementów sugerujących zrobienie wyłącznie amerykańskiego remake’u. Patti cierpi na agorafobię i żyje w szczelnie zalepionym gazetami ciemnym mieszkaniu. Jej mały, zamknięty świat, pełen niespełnionych marzeń, wypełniają idee romantycznej miłości, uczuć wprost z filmowych love story, Poczciwy Leroy ma męskie potrzeby, w życiu zamiast rozlazłym beaglem chciałby być dumnym rosyjskim chartem. Przez telefon przepływają historie dwojga różniących się od siebie ludzi, ich wzajemne podchody są pełne ciepła i komizmu. Odmienne światy obojga bohaterów po dwóch stronach słuchawek łączy mianownik samotności i społecznej izolacji, który przestanie istnieć, jeśli uda im się zobaczyć w prawdziwym świecie. Dlatego do samego końca kibicujemy, by ich uczucie nie łączył tylko telefoniczny kabel.
Kamil Witek
• • •
Ekstrakt: 80%
John Turturro, którego jedynym przyjacielem jest smutny basset, dzwoni do telefonicznej usługi seksrandkowej i zawiązuje za jej pomocą dziwną przyjaźń z cierpiącą na agorafobię kobietą (Elizabeth Marvel). Choć nigdy się nie widzieli na oczy, znają tylko swój głos, to mimo – a może dzięki – swoim ekscentrycznym charakterom po kilkudziesięciu minutach rozmów telefonicznych zachowują się, jak normalsi po wielu miesiącach czy latach związku. Stoi jednak przed nimi poważne wyzwanie – spotkanie się w realu.
Mimo bardzo niskiego budżetu, krótkiego czasu realizacji, niedoświadczonej ekipy i jednej kamery cyfrowej na stanie udało się z tego filmu zrobić coś dużego. Dużego, choć kameralnego – 99% akcji dzieje się w dwóch wnętrzach, z bohaterami przylepionymi do słuchawki telefonu; to jest teatr na ekranie, a nie film. Wysoka klasa „Gdziekolwiek dzisiaj” to w dużym stopniu zasługa Turturro i Marvel, którym udało się wykreować niesamowicie wiarygodne w swoich dziwactwach postacie. A i techniczna reszta dotrzymuje poziomu.
Warto dodać, że to nie jest w całości film Di Jiacomo – pomysł należy do nieżyjącego już Theo van Gogha, a „Gdziekolwiek dzisiaj” powstało jako swoisty tribute dla holenderskiego reżysera. Tak więc ile komu przypisać zasługi – nie wiadomo. Ale dla widza liczy się, że końcowy efekt jest bardzo dobry
Zalesieni (The Woods, reż. Michael Lessner)
Ekstrakt: 30%
Czego w tym filmie nie ma! Są zbuntowani hipsterzy, którzy uciekają do lasu, aby „zbuntować się” w ten sposób przeciwko systemowi. Jako że hipster nie może się nudzić, to jest też w tym lesie telewizor, Nintendo Wii, pełna perkusja, egzotyczna papuga, wiele lodówek, dostęp do Internetu i nieograniczony zapas Mountain Dew. Jest też magiczny sposób pobierania prądu z drzewa, jest aura, która zaburza jakiekolwiek pozory racjonalnego myślenia i są dziwne, trójkątne symbole. W końcu jest tajemnicza katastrofa, która zabiera prąd i Internet, co powoduje ogólnoobozową dramę.
Wiem jednak, czego nie ma – sensu. Dopóki odkrywamy absurd, który za całością tej pokracznej konstrukcji stoi, jest też śmiesznie, ale tego śmiechu starcza na początkowe pół godziny. Dalej jest tylko pustka i zastanawianie się dokąd ten pociąg jedzie. Niestety, donikąd.
Jarosław Hirny
Jack Goes Boating (reż. Philip Seymour Hoffman)
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
Wyszukaj / Kup
Ekstrakt: 60%
Na swój reżyserski debiut Philip Seymour Hoffman wybrał klasyczną historię opowiedzianą w tradycyjny sposób. Czyli – miłość. Sympatyczny, niedoświadczony w sferze romantycznej (oraz wielu innych) taksówkarz spotyka przez znajomych trochę przestraszoną świata, ale miłą kobietę (w tej roli znana z Gdzie jesteś, Amando Amy Ryan). Im lepiej dzieje się tej parze, tym gorzej znajomym, którzy ich ze sobą poznali. Natura lubi równowagę.
Film nie powstał na bazie oryginalnego scenariusza – jest to adaptacja sztuki, w której główną rolę grał również Hoffman. Rola wydaje się być idealnie skrojona pod jego fizys i charakter, co w połączeniu z dobrym aktorstwem Hoffmana daje ciekawą postać. Miłym novum jest osadzenie tej historii nie na bogatym Manhattanie, w designerskich wnętrzach i wśród maklerów oraz sprzedawców nieruchomości – vide festiwalowe „Zeszłej nocy” – ale w niższej klasie średniej. Zresztą sceną, która z całego filmu zrobiła na mnie największe wrażenie, była milcząca konfrontacja taksówkarza, kolegi Hoffmana, ze światem prosto z Waldorf-Astoria. Dla niej samej warto ten film zobaczyć.
Jednak problem z „Jack Goes Boating” mam taki, że niewiele w nim nowych treści. Dlatego jest on co najwyżej zdecydowanie poprawny, lecz nie bardzo dobry. Jedna oryginalna postać, która nawet przez chwilę zdaje się mieć swój interesujący wątek drugoplanowy, zupełnie znika od jakiejś połowy filmu i nie bardzo wiadomo po co była wprowadzana. No i o ile nie zostaliśmy już zjedzeni przez postmodernistyczną ironię, to od początku wiadomo, jakie będzie zakończenie.
Mamy więc film, który przy kilku pojedynczych klasowych elementach, nie skleja się w przesadnie interesującą całość. Jednak przynajmniej pozostawia on nadzieję, że z Hoffmana będzie kiedyś dobry reżyser, jeśli jeszcze trochę się postara.
Jarosław Hirny
koniec
19 listopada 2011

Komentarze

19 XI 2011   17:52:22

Pan jaroslaw chyba powinien najpierw zobaczyc - najlepien w gore tekstu - jak wygladaja prawdziwe recenzje - a potem brac sie do piora....

20 XI 2011   00:08:21

Podpisuje się pod poniższym/powyższym.

Plus DWA błędy RZECZOWE : agorafobię kobietą (Elizabeth Marvel).(...) w dużym stopniu zasługa Turturro i Marvel (...) - przeciez ona gra zpól minuty. Nawet nie chciało mu się sprawdzić, ze Patti gra Catherine Borowitz...Jak cos takiego może w ogóle przejść?

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Kulawe konie: Sez. 1. odc. 2. Przysługa za przysługę
Marcin Mroziuk

26 V 2023

Wprawdzie porywacze Hassana Ahmeda nie wyglądają na profesjonalistów, ale wygląda na to, że mimo pełnej mobilizacji wszystkich sił MI5 może mieć problem z odnalezieniem kryjówki Synów Albionów przed terminem zapowiedzianej egzekucji uwięzionego studenta. Trudno w tym momencie nie zastanawiać się, czy Robert Hobden może okazać się kluczem do uwolnienia brytyjskiego muzułmanina o pakistańskich korzeniach.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Miłość, góry i karabiny
Sebastian Chosiński

24 V 2023

Żydowski reżyser urodzony na Krymie (Adolf Bergunker), ukraiński autor pierwowzoru literackiego (Gieorgij Tuszkan) i rozgrywająca się w 1930 roku w sowieckim Turkiestanie, na pograniczu z Chinami, easternowa opowieść o walce z podstępnymi basmaczami – tak w skrócie można opisać kinową wersję „Dżury”, która na polskie ekrany trafiła pod znacznie bardziej chwytliwym tytułem – „Mściciel z gór”.

więcej »

Konsultant: Odc. 4. Cel uświęca środki
Marcin Mroziuk

22 V 2023

Z retrospekcji dowiadujemy się wreszcie, w jaki sposób Regus Patoff przekonał Sanga Woo do podpisania kontraktu. Mimo to wciąż nie możemy być pewni rzeczywistych intencji konsultanta, a jego kolejne działania mogą być sporym zaskoczeniem zarówno dla pracowników, jak i dla widzów.

więcej »

Polecamy

Życie miejskie dla ubogich

Z filmu wyjęte:

Życie miejskie dla ubogich
— Jarosław Loretz

Drama na trzy ręce
— Jarosław Loretz

Nie, nie, wejście od frontu odpada
— Jarosław Loretz

Technika zgniłego Zachodu
— Jarosław Loretz

Tam, gdzie nikt nie patrzy
— Jarosław Loretz

Czy Herkules była kobietą?
— Jarosław Loretz

Prosimy nie regulować monitora
— Jarosław Loretz

Patyki eliminacji
— Jarosław Loretz

Pieczęć średniego zapieczętowania
— Jarosław Loretz

Dekoracje waść niszczysz!
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.