East Side Story: Moskwa jak Gotham, czekista jak Batman [Aleksiej Andrianow „Szpieg” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Wielbiciele historii próbujący odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego w czerwcu 1941 roku Stalin dał się zaskoczyć Hitlerowi, mogą sięgnąć albo po „Powieść szpiegowską” Borysa Akunina, albo po nakręcony na jej podstawie film Aleksieja Andrianowa „Szpieg”. Czego się z nich dowiedzą? Niestety, niczego odkrywczego ani nawet szczególnie interesującego. A szkoda. Bo sam temat to przecież materiał na fascynujący thriller z gatunku political-fiction.
East Side Story: Moskwa jak Gotham, czekista jak Batman [Aleksiej Andrianow „Szpieg” - recenzja]Wielbiciele historii próbujący odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego w czerwcu 1941 roku Stalin dał się zaskoczyć Hitlerowi, mogą sięgnąć albo po „Powieść szpiegowską” Borysa Akunina, albo po nakręcony na jej podstawie film Aleksieja Andrianowa „Szpieg”. Czego się z nich dowiedzą? Niestety, niczego odkrywczego ani nawet szczególnie interesującego. A szkoda. Bo sam temat to przecież materiał na fascynujący thriller z gatunku political-fiction.
Aleksiej Andrianow ‹Szpieg›EKSTRAKT: | 60% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Szpieg | Tytuł oryginalny | Шпион | Reżyseria | Aleksiej Andrianow | Zdjęcia | Denis Alarcon-Ramires | Scenariusz | Władimir Wałucki, Nikołaj Kulikow | Obsada | Daniła Kozłowski, Fiodor Bondarczuk, Władimir Jepifancew, Siergiej Gazarow, Anna Czipowska, Dmitrij Nazarow, Aleksiej Gorbunow, Wiktoria Tołstoganowa, Andriej Mierzlikin, Aleksiej Panin, Wiktor Wierżbicki, Jekatierina Mielnik, Konstantin Adajew, Roman Indyk, Wadim Żuk, Laimutis Sedzius, Polina Rajkina | Muzyka | Jurij Potiejenko | Rok produkcji | 2012 | Kraj produkcji | Rosja | Czas trwania | 104 min | Gatunek | sensacja, wojenny | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Biorąc pod uwagę z jednej strony pracowitość, z drugiej zaś olbrzymią popularność kryminałów Borysa Akunina w Rosji, dziwić może fakt, że „Szpieg” jest dopiero piątą filmową adaptacją jego dzieł. Wcześniej na ekran przeniesiono jedynie trzy książki z cyklu o Eraście Fandorinie – vide „Azazel” (2001) Aleksandra Adabaszjana, „Gambit turecki” (2004) Dżanika Fajzijewa i „Radca stanu” (2005) Filipa Jankowskiego – oraz jedną o siostrze Pelagii – „Pelagia i biały buldog” (2009) Jurija Moroza. Gwoli ścisłości warto dodać, że za kilka miesięcy na ekrany kin powinna trafić druga adaptacja „Azazela”, którą za amerykańskie pieniądze kręci Fiodor Bondarczuk (tytuł roboczy filmu brzmi „Królowa śniegu”). Co można uznać w zasadzie za wierzchołek góry lodowej. Urodzony w 1956 roku w gruzińskim Zestaponi Grigorij Czchartiszwili wydał już bowiem, pod różnymi pseudonimami – Akunin to tylko jeden z nich, inne to Anatolij Brusnikin oraz… Anna Borisowa – ponad czterdzieści powieści, nie licząc opracowań o charakterze czysto naukowym oraz tłumaczeń z języków japońskiego i angielskiego, które publikuje pod własnym nazwiskiem. Beletrystyka Gruzina dzieli się na kilka serii: najobficiej reprezentowane są „Przygody Erasta Fandorina” (czternaście pozycji), w dalszej zaś kolejności plasują się „Bruderszaft ze śmiercią” (dziesięć książek), „Przygody magistra” (cztery), „Gatunki” (cztery), „Przygody siostry Pelagii” (trzy) oraz trzy powieści historyczne, których „autorem” jest Brusnikin i trzy obyczajowe „napisane” przez Borisową. Jest więc z czego wybierać. Mimo to filmowcy rosyjscy korzystają z tego źródełka nader rzadko (w porównaniu chociażby z innymi autorami kryminałów – Aleksandrą Marininą czy Darią Doncową). Reżyser „Szpiega”, Aleksiej Andrianow, urodził się w 1976 roku. Jako trzydziestolatek został absolwentem wydziału operatorskiego Wszechrosyjskiego Państwowego Instytutu Kinematografii (WGIK), a trzy lata później ukończył moskiewskie Wyższe Kursy Scenariuszopisarstwa i Reżyserii (zyskując specjalizację: „reżyser filmów kinowych i telewizyjnych”). Miał już wtedy na koncie kilka prac. I to zarówno operatorskich – na przykład oparta na opowiadaniu Iwana Bunina nowela filmowa „Ciemne aleje” (2004) Igora Zajcewa oraz pełnometrażowy dramat „Cziełowiek bezwozwratnyj” (2006) Jekatieriny Grochowskiej i Piotra Stiopina, jak i reżyserskich – vide nakręcona podczas studiów na WGIK-u etiuda „Wychodnoj” (2003) oraz krótkometrażówki „Fatamorgana” (2008) i „Ostatni dzień I. S. Bułkina” (2009). „Szpieg” jest zatem pełnometrażowym reżyserskim debiutem Andrianowa. Oparł go Rosjanin na wydanej w 2005 roku – na język polski przetłumaczonej rok później – „Powieści szpiegowskiej”, którą Akunin zaliczył do „Gatunków”. Autorzy scenariusza – doświadczony Władimir Wałucki („Test pilota Pirxa”, 1978; „Klątwa Doliny Węży”, 1987; „ Admirał”, 2008; „ Heroina”, 2010) oraz zaprzyjaźniony z Andrianowem komik Nikołaj Kulikow – pozostali w zasadzie wierni zamysłom pisarza, choć w kilku miejscach pozwolili sobie na pewne odstępstwa, głównie po to, by podbić bębenek i otworzyć reżyserowi drogę do zainscenizowania kilku efektownych scen charakterystycznych dla współczesnego kina akcji rodem z Hollywood. Premiera „Szpiega” – notabene wyprodukowanego przez studio „TriTe” Nikity Michałkowa – miała miejsce piątego kwietnia 2012 roku. Do kin skierowano ponad tysiąc kopii filmu, co musiało się przełożyć na więcej niż przyzwoite wyniki weekendu. W ciągu pierwszych czterech dni obraz Andrianowa obejrzało około dwustu osiemdziesięciu tysięcy widzów, co z kolei przełożyło się na dochody z biletów sięgające – uwaga! – sześćdziesięciu siedmiu milionów rubli (czyli ponad dwa miliony trzysta tysięcy dolarów). Mamy więc bezsprzecznie do czynienia z kolejnym wielkim hitem kinowym, których ostatnimi czasy w kinematografii rosyjskiej nie brakuje – vide świetnie sprzedające się biograficzny „ Wysocki. Dziękuję za życie” (ponad cztery miliony widzów od początku grudnia ubiegłego roku) czy poświęcony wojnie z Gruzją „ Sierpień. Ósmego” (prawie półtora miliona w ciągu niespełna półtora miesiąca)… Akcja „Szpiega” rozgrywa się wiosną (od kwietnia do czerwca) 1941 roku. To czas, gdy – jak zostajemy poinformowani w odautorskim słowie wstępnym – nazistowskie Niemcy podbiły już Polskę, Czechosłowację (co zresztą nie do końca jest zgodne z prawdą, ale nie będziemy wnikać w szczegóły, bo to nie czas ani miejsce, aby rozstrzygać takie drobiazgi), Francję, Norwegię i Danię, a teraz szykują się do podstępnego uderzenia na Związek Radziecki. Oczywiście nie ma mowy o tym, że ten „miłujący pokój” Kraj Rad w ciągu poprzednich dwóch lat zagarnął całe Kresy Wschodnie II Rzeczypospolitej, pożarł Litwę, Łotwę i Estonię oraz odgryzł Finlandii część Karelii, a Rumunii – Besarabię. I to wszystko w dużym stopniu do spółki z Hitlerem! Ale co tam. Historię piszą w końcu zwycięzcy. Wróćmy więc do punktu wyjścia. Kontrwywiad radziecki donosi, że na terenach przygranicznych naziści zgrupowali czterdzieści dwie dywizje Wehrmachtu, co zdaje się jasno wskazywać na to, kto będzie kolejną ofiarą niepohamowanego apetytu Führera. Tyle że, ku zaskoczeniu wszystkich stron – i Hitlera, i Stalina – w tym samym czasie wybucha wojna na Bałkanach przeciwko Jugosławii. I tu rodzi się pytanie: Czy, mając nierozstrzygniętą do końca sytuację na południu kontynentu, przywódca III Rzeszy zdecyduje się na otwarcie nowego frontu na wschodzie? Odpowiedź otrzymujemy już w pierwszych minutach filmu – tak! Podczas odbywanej za pośrednictwem łączy telewizyjnych (co, choć teoretycznie było już wtedy możliwe, należy mimo wszystko potraktować jako element fantastyczny) rozmowy Hitlera z szefem Abwehry, admirałem Wilhelmem Canarisem, Führer wydaje jednoznacznie brzmiący rozkaz – należy kontynuować przygotowania do inwazji. Problem w tym, że już wcześniejsze działania, o czym wiemy, nie uszły uwadze sowieckiej agentury; trzeba więc zrobić coś, co wywoła u Rosjan całkowitą dezorientację. Zastępca admirała podsuwa swemu szefowi pomysł, aby wykorzystać do tego celu szpiega w szeregach NKGB – czyli Ludowego Komisariatu Bezpieczeństwa Państwowego, który powołano do życia na polecenie Stalina w lutym 1941 roku po wyłączeniu dwóch struktur specjalnych z Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych (NKWD) – o pseudonimie „Wasser”. Akcja ta ma wielkie szanse powodzenia, tym bardziej że w ramach czystki nie tak dawno została rozwiązana Sekcja Niemiecka Kontrwywiadu Wojskowego. Na szczęście dla Kraju Rad, wypuszczony z łagru starszy major Oktriabrski (w polskim wydaniu powieści jego nazwisko przetłumaczono, zresztą bardzo zgrabnie, na Październicyn) otrzymuje polecenie sklecenia nowej grupy, która zajęłaby się przeciwdziałaniem hitlerowskiej infiltracji. Wybór Oktriabrskiego w pierwszej kolejności pada na młodszego lejtnanta Jegora Dorina – nie dość że wysportowanego (trenuje bowiem boks w moskiewskim Dynamie), to na dodatek perfekcyjnie posługującego się dialektem bawarskim języka niemieckiego (z uwagi na pochodzenie matki). Rozmowa, którą odbywają Oktriabrski i Dorin musi być dla tego drugiego dużym szokiem. Major nie ukrywa, że – zgodnie z doniesieniami wywiadu – wojna zacznie się lada dzień. Kiedy dokładnie, na razie jeszcze nie wiadomo. Ale jest szansa, aby się tego dowiedzieć. Następnego dnia w okolicach Wyborga (notabene „ukradzionego” Finom zaledwie rok wcześniej) ma nastąpić zrzut ładunku dla wysoko umocowanego nazistowskiego szpiega. Jeśli uda się wytropić agentów-pośredników, być może uda się również dotrzeć do tego najważniejszego. Pozostała część filmu Andrianowa opowiada właśnie o akcji prowadzonej przez grupę „Zatieja”; w tle zaś obserwujemy, niestety potraktowane bardzo marginalne, starania Niemców, by dotrzeć bezpośrednio do Stalina i wprowadzić go w błąd. Jest w tym filmie jakiś feler – i to popełniony na samym początku – który z biegiem czasu i rozwoju akcji pozbawia fabułę niezbędneego przy tego typu opowieściach dreszczyku emocji. Niby Oktriabrskiemu i Dorinowi zależy na jak najszybszym dotarciu do „Wassera”, ale działają oni na tyle nieudolnie, że niemiecka siatka spokojnie może prowadzić swoją rozgrywkę. Inna sprawa, że gdyby okazało się to niemożliwe, historia musiałaby się potoczyć inaczej (Stalin przekonany o napaści hitlerowskiej wzmocniłby pewnie siły na granicy zachodniej i nie podjął kilku nierozważnych decyzji) – wiadomo więc od pierwszych chwil, że z tego pojedynku wywiadów zwycięsko muszą wyjść Niemcy. A to pozbawia widza najważniejszego elementu filmu szpiegowskiego – zaskoczenia! W efekcie „Szpiega” ogląda się bez emocji, na chłodno, nie kibicując żadnej ze stron – hitlerowcom, bo zwyczajnie nie wypada, Rosjanom, bo przecież i tak skazani są na porażkę, więc po co się angażować w z góry przegraną sprawę…
|
Scenariusz autora "Klątwy Doliny Węży" - aż trzeba sprawdzić, czy wciąż trzyma poziom ;))