Transatlantyk 2013: Dzień 6 [Paul Thomas Anderson „Mistrz”, Ib Melchior „Zła Czerwona Planeta”, Ziad Doueiri „Zamach”, Marta Cunningham „Valentine Road”, Chad Hartigan „Oto Martin Bonner”, Michel Franco „Pragnienie miłości”, Jan Ole Gerster „Oh Boy” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl W dniu dzisiejszym nasi wysłannicy skupili się między innymi na starym klasyku s-f, spojrzeniu na konflikt izraelsko-palestyński i komediodramacie o 30-letnim darmozjadzie. Zapraszamy do relacji.
Transatlantyk 2013: Dzień 6 [Paul Thomas Anderson „Mistrz”, Ib Melchior „Zła Czerwona Planeta”, Ziad Doueiri „Zamach”, Marta Cunningham „Valentine Road”, Chad Hartigan „Oto Martin Bonner”, Michel Franco „Pragnienie miłości”, Jan Ole Gerster „Oh Boy” - recenzja]W dniu dzisiejszym nasi wysłannicy skupili się między innymi na starym klasyku s-f, spojrzeniu na konflikt izraelsko-palestyński i komediodramacie o 30-letnim darmozjadzie. Zapraszamy do relacji.
Paul Thomas Anderson ‹Mistrz›EKSTRAKT: | 60% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Mistrz | Tytuł oryginalny | The Master | Dystrybutor | Gutek Film | Data premiery | 16 listopada 2012 | Reżyseria | Paul Thomas Anderson | Zdjęcia | Mihai Malaimare Jr. | Scenariusz | Paul Thomas Anderson | Obsada | Joaquin Phoenix, Price Carson, Mike Howard, Sarah Shoshana David, Bruce Goodchild, Matt Hering, Dan Anderson, Andrew Koponen, Jeffrey W. Jenkins | Muzyka | Jonny Greenwood | Rok produkcji | 2012 | Kraj produkcji | USA | Czas trwania | 137 min | Gatunek | dramat | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Mistrz (The Master, reż. Paul Thomas Anderson) Festiwal Transatlantyk to nie tylko czas wyczekiwanych premier, ale także możliwość nadrobienia zaległości. W sekcji „Kino sacrum” widzowie mieli okazję obejrzeć ubiegłorocznego „Mistrza” Paula Thomasa Andersona. Fakt, że produkcji reżysera trzeba poświęcić ponad dwie godziny sprawiał, że koniec końców zawsze trafiałam na inny seans. Moje obawy były uzasadnione, a oglądanie filmu na festiwalu, gdzie przy każdej nudniejszej scenie zmęczona kilkoma dniami ciągłych projekcji gorączkowo walczyłam, by nie zapaść się w wygodnym fotelu i nie oddać przyjemnej drzemce sprawił, że „Mistrz” stał się dla mnie prawdziwą drogą przez mękę. Oczywiście samo nazwisko reżysera nie pozwoliło na to, by film był bardzo zły. Kolejne dwa nazwiska: Joaquin Phoenix i Philip Seymour Hoffman, odgrywający role głównych postaci, uczyniły film prawie dobrym. Ale jak mówi wytarty frazes, którego korzenie znajdują się już głęboko pod ziemią, prawie robi wielką różnicę. „Mistrz” to, zawierająca wiele aluzji do sekty scjentologów, opowieść o skomplikowanej relacji pomiędzy Lancasterem Doddem, charyzmatycznym filozofem skupiającym wokół siebie grupkę wyznawców, a Freeddiem Quellem, zagubionym po traumie II wojny światowej marynarzem, topiącym swoje smutki w alkoholu i kobietach. Tytułowy Mistrz za punkt honoru przyjmuje zrobienie z Freddiego, teraz niemal pierwotnego zwierzaka, pełnowartościowego człowieka. Obraz Andersona ma kilka interesujących punktów i daje wiele możliwości zaczepienia. Interesująca jest przede wszystkim postać Freddiego, prymitywnego ale przy tym szczerego w swoich naturalnych odruchach, którego Mistrz próbuje ubrać w obce pudełko i przystroić przysłowiową kokardką. Ale „Mistrz”, tak jak jego tytułowy bohater, gubi się w swoich sensach, obiera różne ścieżki w labiryncie. Walcząc z opadającymi powiekami czekam, czy chociaż jedna z nich wyprowadzi mnie na światło dzienne, ale wraz z końcem seansu z niedowierzaniem zdaję sobie sprawę, że znajduję się nadal w tym samym miejscu. Zuzanna Witulska Ib Melchior ‹Zła Czerwona Planeta›EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Zła Czerwona Planeta | Tytuł oryginalny | The Angry Red Planet | Reżyseria | Ib Melchior | Zdjęcia | Stanley Cortez | Scenariusz | Ib Melchior, Sidney W. Pink | Obsada | Gerald Mohr, Naura Hayden, Les Tremayne, Jack Kruschen, Paul Hahn, J. Edward McKinley, Tom Daly, Don Lamond, Edward Innes | Muzyka | Paul Dunlap | Rok produkcji | 1959 | Kraj produkcji | USA | Czas trwania | 83 min | Gatunek | SF | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Zła Czerwona Planeta (reż. Ib Melchior) W 1959 roku Ib Melchior nakręcił „Złą Czerwoną Planetę”. Dwa lata wcześniej, Roland Barthes pisał w swoich „Mitologiach”: Tajemnica Latających Spodków miała całkiem ziemski rodowód: przypuszczano, że spodek przybywa ze Związku Radzieckiego, ze świata nieznanego, o zamiarach tak nieokreślonych, jakby chodziło o jakąś inną planetę. Ale już ta postać mitu zawierała w zarodku swój planetarny ciąg dalszy; spodek radziecki tak łatwo zamienił się w wynalazek Marsjan dlatego, że mitologia Zachodu przypisuje światu komunistycznemu odmienność innej planety: ZSRR jest światem, który leży gdzieś między Ziemią a Marsem. Oglądając „Złą Czerwoną Planetę” trudno nie powrócić do słów francuskiego teoretyka. Nie dziwi leninowska bródka jednego z astronautów, który oprowadza po Czerwonej Planecie resztę ekipy, jakby znajdował się u siebie w domu. Nie dziwi „zielona zaraza”, którą przywleka na Ziemię jeden z astronautów. Nie zaskakuje orędzie mieszkańców wrogiego świata: „obserwowaliśmy was przez całe lata, podglądaliśmy, nie wracajcie tutaj!”. Ale dzisiaj, „Złą Czerwoną Planetę”, chociaż z gatunku science-fiction, ogląda się jako opowieść o przeszłości. Astronauci wsiadają w swój statek kosmiczny, a widzowie – w wehikuł czasu. To przeszłości nie tylko powojennych społecznych fobii, ale także minionych czasów sztuki filmowej. Wszystko jest tu szyte grubymi nićmi, od aktorstwa, poprzez scenografię, zabiegi montażowe, na plastikowych kukłach myszo-nietoporzo-pająków skończywszy. Zuzanna Witulska Ziad Doueiri ‹Zamach›EKSTRAKT: | 80% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Zamach | Tytuł oryginalny | The Attack | Reżyseria | Ziad Doueiri | Zdjęcia | Tommaso Fiorilli | Scenariusz | Ziad Doueiri, Yasmina Khadra, Joelle Touma | Obsada | Ali Suliman, Evgenia Dodena, Reymond Amsalem, Dvir Benedek, Uri Gavriel, Ruba Salameh, Karim Saleh, Ramzi Makdessi, Ezra Dagan | Muzyka | Éric Neveux | Rok produkcji | 2012 | Kraj produkcji | Belgia, Francja, Katar, Liban | Czas trwania | 102 min | Gatunek | dramat | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Zamach (The Attack, reż. Ziad Doueiri) Kolejny film o niekończącym się sporze izraelsko-palestyńskim. O tyle jednak nietypowy, że choć nakręcony przez Araba, Libańczyka Ziada Doueiriego, to jednak od lat pracującego w Stanach Zjednoczonych. Jako operator kamery i asystent operatora współpracował między innymi z Quentinem Tarantino i Robertem Rodriguezem. "Zamach" to jego trzeci obraz pełnometrażowy i trzeci, który zrealizowany został w ojczyźnie reżysera. Poza kinematografią libańską do powstania filmu dorzucili się jeszcze Francuzi, Belgowie i Katarczycy. Głównym bohaterem jest mieszkający w Tel Avivie, posiadający paszport izraelski palestyński chirurg Amin Jaafari (w tej roli Ali Suliman, znany z głośnego "Drzewa cytrynowego"). Jest cenionym lekarzem; poznajemy go w chwili, gdy odbiera właśnie prestiżową nagrodę. Niestety, nie ma u jego boku pięknej żony Siham (Reymond Amsaleh), która dzień wcześniej musiała wyjechać do dziadka w Nazarecie. Mimo to Amin nie może narzekać na brak szczęścia rodzinnego, choć na pewno jego związek jeszcze bardziej scementowałoby pojawienie się dziecka. Następnego dnia w restauracji w centrum Tel Avivu dochodzi do zamachu terrorystycznego; wielu poszkodowanych trafia do szpitala, w którym pracuje doktor Jaafari, wśród ofiar śmiertelnych jest jedenaścioro dzieci. W Izraelu to już jednak nikogo nie dziwi, podobne zdarzenia są na porządku dziennym. Większym zaskoczeniem jest chyba dla Amina fakt, że Siham nie wróciła na noc do domu. W środku nocy chirurg zostaje wyrwany ze snu i wezwany do szpitala. Jednej ofiary nie udało się bowiem zidentyfikować, a szef ochrony szpitala ma pewne podejrzenia, które potwierdzić mógłby tylko Jaafari. Ku jego wielkiemu zdziwieniu, nieżywą kobietą okazuje się jego żona. Co gorsza, jak twierdzi policja i nieprzejednany kapitan Moshe, którego gra izraelski aktor Uri Gavriel ("Mroczny Rycerz powstaje", "Byzantium"), charakterystyczne obrażenia Siham wyraźnie wskazują, że to ona była samobójczynią, która wysadziła się w lokalu. W tym momencie życie chirurga wali się w gruzy. Nie tylko dlatego, że nagle staje się podejrzanym o sprzyjanie terrorystom islamskim, ale przede wszystkim musi odpowiedzieć sobie na pytania: Jak to było możliwe, że niczego nie dostrzegł? oraz: Kto doprowadził jego żonę do takiej sytuacji? Co spowodowało, że stała się morderczynią? Chcąc ukoić własne sumienie, rozpoczyna prywatne śledztwo. Dla Doueiriego staje się ono pretekstem, aby przedstawić współczesny Izrael - państwo rozdarte morderczym konfliktem, którego okopy i barykady dzielą nawet najbliższych członków rodziny. Chirurg jest ateistą, podchodzi więc do problemu racjonalnie - nie przekonują go racje żadnej ze stron (ani fundamentalistów, ani policji izraelskiej), chce tylko dowiedzieć się, jak to się mogło stać. Jaafari jest rozdarty między dwoma światami. Żyjąc wygodnie w Tel Avivie, za przyjaciół mając Żydów, odciął się w zasadzie od swoich arabskich korzeni. Nie pamięta już albo zwyczajnie nie chce pamiętać, jak ciężko żyje się jego rodakom w Strefie Gazy i na terenach - z punktu widzenia Palestyńczyków - okupowanych przez Izrael. Los żony boleśnie mu o tym wszystkim przypomina. Czy przyparty do muru podejmie decyzję, po której stronie się opowiedzieć? W każdym razie z biegiem czasu jego pole manewru wciąż się zawęża. Sebastian Chosiński Marta Cunningham ‹Valentine Road› Valentine Road (reż. Marta Cunningham) Debiutancki dokument ciemnoskórej tancerki i aktorki Marthy Cunningham otrzymał nominację do nagrody jury na festiwalu Sundance oraz kilka nagród na przeglądach filmów gejowskich i lesbijskich. Obie te informacje jasno wskazują, z jakiego rodzaju dziełem mamy do czynienia. Gdy jednak poznajemy bliżej okoliczności, jakie poprzedziły zdarzenia opowiedziane w filmie, okazuje się, że nic nie jest tak proste, jak wydawało się w pierwszej chwili. Otwartym natomiast pozostaje pytanie, czy taki właśnie był zamysł autorki. Pełnometrażowy obraz opowiada o zabójstwie, do jakiego doszło dwunastego lutego 2008 roku w prowincjonalnym kalifornijskim miasteczku Oxnard, kiedy to w miejscowym liceum O. E. Green podczas lekcji jeden z uczniów, zaledwie czternastoletni Brandon McInerney, wyciągnął pistolet i oddał dwa strzały do siedzącego przed nim starszego zaledwie o kilka miesięcy Lawrence’a „Larry’ego” Kinga. To punkt wyjścia. W dalszej części dowiadujemy się, co doprowadziło do tego desperackiego kroku oraz jakie były jego konsekwencje. Przy okazji otrzymujemy niezłą lekcję poglądową nie tylko na temat tego, jak funkcjonuje amerykański system sprawiedliwości, ale również szkolny. Diabeł – w myśl powiedzenia – tkwi w szczegółach. I tu jest tak samo. Larry był, mimo młodego wieku, zdeklarowanym gejem (prawdopodobnie także transseksualistą), który w ostatnich tygodniach poprzedzających tragedię, za – co nie jest w całej tej sprawie bez znaczenia – przyzwoleniem szkoły, coraz bardziej otwarcie manifestował swoją orientację seksualną (malując się, nosząc buty na obcasie, kolczyki itp.). W oko wpadł mu szkolny kolega, który urażony tym nieoczekiwanym zainteresowaniem, postanowił – nie znajdując wsparcia wśród nauczycieli – rozwiązać problem na swój własny sposób. Media oczywiście natychmiast zainteresowały się sprawą, dostrzegając przede wszystkim fakt, że biały homofob (w notatkach Bradona znaleziono bowiem rysunki ze swastykami, a w jego tornistrze książki o oddziałach SS walczących podczas drugiej wojny światowej) zamordował z zimną krwią Mulata-geja. Rzeczywistość (by nie nadużyć słowa „prawda”), czego Cunningham zresztą nie ukrywa, jest jednak dużo bardziej skomplikowana, a uwagę na to zwracają głównie wypowiadający się w filmie psycholog sądowy oraz jedna z nauczycielek liceum. Wiele wyjaśniają również fragmenty opowiadające o dzieciństwie Larry’ego i Brandona, które w obu przypadkach zdecydowanie nie należało do najszczęśliwszych. „Valentine Road” zaczyna się jak film z tezą, ale gdy autorka oddaje głos drugiej, niż oskarżycielska, stronie barykady – wszystko zaczyna się gmatwać. I chociaż opuszczając salę kinową, widz raczej nie może mieć wątpliwości co do tego, po czyjej stronie konfliktu opowiada się Cunningham, to jednak trudno jednoznacznie uznać McInerneya za bezdusznego homofobicznego zabójcę. Jeśli na cokolwiek powinien Amerykanów uczulić ten dokument, to między innymi na uczucia osób, które mogą poczuć się zagrożone agresywną propagandą homoseksualną. Bo na materiał poglądowy do lekcji o tolerancji mimo wszystko film zbytnio się nie nadaje… Sebastian Chosiński
|