East Side Story: Gniazdo rozwścieczonych os [Jurij Bykow „Major” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Jeśli wydaje Wam się, że „Drogówka” Wojtka Smarzowskiego była prawdziwie męskim filmem, chcąc ocenić „Majora”, znajdziecie się w kropce. Jurij Bykow zrealizował bowiem dramat, który zarówno brutalnością, jak i pesymistyczną wizją świata bije na głowę produkcję Polaka. Na dodatek Rosjanin zmusił swoich bohaterów do dokonywania wyborów, z jakimi nie poradziliby sobie nawet ich protoplaści rodem z tragedii antycznych.
East Side Story: Gniazdo rozwścieczonych os [Jurij Bykow „Major” - recenzja]Jeśli wydaje Wam się, że „Drogówka” Wojtka Smarzowskiego była prawdziwie męskim filmem, chcąc ocenić „Majora”, znajdziecie się w kropce. Jurij Bykow zrealizował bowiem dramat, który zarówno brutalnością, jak i pesymistyczną wizją świata bije na głowę produkcję Polaka. Na dodatek Rosjanin zmusił swoich bohaterów do dokonywania wyborów, z jakimi nie poradziliby sobie nawet ich protoplaści rodem z tragedii antycznych.
Jurij Bykow ‹Major›EKSTRAKT: | 90% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Major | Tytuł oryginalny | Майор | Dystrybutor | Art House | Data premiery | 22 kwietnia 2016 | Reżyseria | Jurij Bykow | Zdjęcia | Kirył Kliepałow | Scenariusz | Jurij Bykow | Obsada | Denis Szwedow, Jurij Bykow, Irina Nizina, Ilja Isajew, Kirył Połuchin, Dmitrij Kuliczkow, Boris Niewzorow, Władysław Tołdykow, Jewgienij Koczetkow, Paweł Basow, Władimir Liubowski, Siergiej Wasiljew, Siergiej Szypiłow, Andriej Gusak, Nikołaj Zazulia | Muzyka | Jurij Bykow | Rok produkcji | 2013 | Kraj produkcji | Rosja | Czas trwania | 100 min | WWW | Polska strona | Gatunek | dramat, sensacja | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Jeśli ktokolwiek uważa, że policja (a niegdyś milicja) rosyjska to – obok meksykańskiej (vide „Zona” Rodriga Plá) – najbardziej skorumpowana i przeżarta degrengoladą służba porządkowa na świecie, najnowszy film Jurija Anatoljewicza Bykowa utwierdzi go w tym przekonaniu, dostarczając dodatkowych – na dodatek niezwykle sugestywnych – argumentów. Tym samym należałoby postawić go w jednym rzędzie z „Córkami mafii” (2001) Siergieja Bodrowa młodszego, „ Ładunkiem 200” (2007) Aleksieja Bałabanowa i „ Szczęście ty moje” (2010) Siergieja Łoznicy. W pełni uzasadnione byłyby również porównania z polską „ Drogówką” (2013), która przy „Majorze” jawi się jednak przede wszystkim jako bardzo przaśna opowieść o niezbyt uczciwych funkcjonariuszach. Bykow, idąc tym samym tropem co Smarzowski, choć oczywiście niezależnie od niego, postanowił zrobić krok dalej i, posługując się opowieścią o gliniarzach z prowincjonalnej komendy, zdiagnozować sytuację społeczną współczesnej Rosji – z wszelkimi jej wynaturzeniami i patologiami władzy. W efekcie powstał film niezwykle odważny, który jest czymś znacznie więcej niż prostą historią nieuczciwości. To drugi pełnometrażowy obraz kinowy, urodzonego w 1981 roku w Nowomiczurińsku niedaleko Riazania, Jurija Bykowa; wcześniej nakręcił on – znany także w naszym kraju – dramat sensacyjno-psychologiczny „ Żyć” (2010). Poza tym ma na koncie również krótkometrażówkę „Naczelnik” (2009) oraz ośmioodcinkowy serial kryminalny „Inkasenci” (2011). To jego osiągnięcia w roli reżysera i scenarzysty; jako aktor, nie licząc dzieł własnych, wystąpił w kilkunastu produkcjach telewizyjnych, spośród których żadna nie okazała się szczególnie godna zapamiętania. A mimo to trudno uznać „Majora” jedynie za szczęśliwe zrządzenie losu, za ziarno, które trafiło się przypadkiem ślepej kurze. Że Jurij Anatoljewicz rokuje duże nadzieje, dowodziło już bowiem „Żyć”; najnowszy obraz jest zaś naturalną konsekwencją i rozwinięciem zasygnalizowanych w poprzednim filmie stylistyki i tematyki. Z tą różnicą, że tym razem mamy do czynienia z formą doskonalszą i znacznie bardziej przejmującą czy też – jak zapewne stwierdziliby obecni nastolatkowie – „ryjącą mózg”. „Major” został już pokazany na festiwalach w Cannes, Karlowych Warach i Chicago; na „Kinotawrze” w Soczi otrzymał nominację do głównej nagrody, natomiast w Szanghaju zgarnął laury dla najlepszego filmu i za reżyserię. Premiera w Rosji miała miejsce 8 sierpnia, ale niewiele jest kin, w których obraz Bykowa można zobaczyć. I nawet trudno temu się dziwić – wszak nie jest to dzieło, jak chociażby głośny „ Stalingrad” (2013) Fiodora Bondarczuka, które powstało ku pokrzepieniu serc.  Bykow umieścił akcję filmu w anonimowym, prowincjonalnym miasteczku położonym w obwodzie riazańskim (być może za prototyp posłużył mu rodzinny Nowomiczurińsk). Dominuje w nim typowo sowiecka zabudowa; na jednym z blokowisk pamiętających zapewne lata 80. ubiegłego wieku mieszka major Siergiej Sobolew, zastępca komendanta miejscowego posterunku policji. Tuż przed świtem budzi go telefon – to pielęgniarka ze szpitala w Riazaniu, która informuje oficera, że jego żona właśnie zaczęła rodzić. Sobolew jest podekscytowany; od dawna starali się z Nadią o dziecko, na dodatek ciąża była zagrożona, dlatego Sierioża do ostatniej chwili drżał o zdrowie żony i potomka. Trudno się więc dziwić, że po otrzymaniu takiej informacji wsiada natychmiast za kierownicę i rusza do stolicy obwodu. Spieszy się tak bardzo, że nie zwraca uwagi ani na ograniczenia prędkości, ani na fatalne warunki atmosferyczne; gdy zauważa przechodzącego przez jezdnię w stronę przystanku autobusowego chłopca, próbuje hamować, wyminąć go, ale tylko wpada w poślizg i zabija malca. Co gorsza, cała scena rozgrywa się na oczach przerażonej matki. Sobolew nie traci jednak zimnej krwi, zszokowaną kobietę zamyka w swoim samochodzie i wzywa na pomoc kolegów z komendy. Wkrótce na miejscu wypadku pojawiają się najbliżsi przyjaciele Siergieja – śledczy Pasza (Paweł) Korszunow i funkcjonariusz drogówki Anatolij Mierkułow. Korszunow, myślący najbardziej racjonalnie, zaczyna obmyślać plan.  Jaki? To oczywiste – co zrobić, aby Sobolew uniknął odpowiedzialności, aby winę za to, co się stało, przerzucić na barki matki. Działania Paszy są metodyczne, tu nie ma miejsca na żadną improwizację, co każe się domyślać, że podobne przekręty zdarzały mu się już niejeden raz. Tyle że teraz trafia mimo wszystko na oporną materię. Siergiej bowiem zaczyna się łamać – dręczą go wyrzuty sumienia, przecież odebrał życie siedmioletniemu chłopcu, samemu spiesząc się, aby zobaczyć własnego, dopiero co narodzonego potomka. Z drugiej strony, jeśli zdecyduje się stanąć przed sądem – na pewno trafi do więzienia. Kto w takiej sytuacji wychowa jego dziecko? Ten argument pułkownika Pankratowa, bezpośredniego przełożonego Sobolewa, trafia w najczulszy punkt Sierioży. Sam Pankratow nie wygląda jednak na człowieka, który myślałby o dobru innych, kierują nim zupełnie inne pobudki – potrzeba świętego spokoju, cisza wokół komendy, którą od lat kieruje, i wokół stanowiska, które zapewnia mu olbrzymie wpływy w mieście. Nie są mu potrzebni kontrolerzy z wydziału wewnętrznego, którzy zaczną rozgrzebywać jakieś niejasne sprawy sprzed lat, którzy jeszcze, nie daj Boże, doszukają się nieprawidłowości w funkcjonowaniu kierowanej przez niego placówki. Sobolew ma więc dać zapakować się na kilka godzin do aresztu i milczeć, resztą natomiast zajmie się Korszunow. „Resztę” oznacza zaś najbliższa rodzina zabitego chłopca – jego matka Irina i jej mąż. Sposób, w jaki Pasza załatwia sprawę, prowadzi jednak tylko do eskalacji przemocy i kończy się tragedią, jaką nawet trudno sobie wyobrazić.  Bykow znakomicie skonstruował scenariusz. Wyszedłszy od sytuacji wielce optymistycznej (bo czyż można wyobrazić sobie coś radośniejszego od narodzin długo wyczekiwanego dziecka?), już po chwili wrzuca swego bohatera w sam środek piekła, stawiając jednocześnie przed dylematem moralnym takiego kalibru, że nawet pod antyczną Antygoną nogi ugięłyby się z przerażenia. Bo cóż można zrobić, jak się zachować, gdy każda decyzja niesie ze sobą trudne do przewidzenia, ale zawsze na pewno fatalne, konsekwencje? Gdy chcąc postąpić w zgodzie z własnym sumieniem, można pociągnąć na dno znajomych, przyjaciół, podwładnych i przełożonych? Fakt, że Sobolew ma wątpliwości, wcale nie musi świadczyć na jego korzyść, ponieważ do samego końca nie mamy tak naprawdę pewności, co się za nimi kryje – chęć oczyszczenia, ekspiacji czy też zwykły strach przed poniesieniem konsekwencji za czyny jeszcze paskudniejsze. Okazana przez majora słabość – tak przynajmniej jego postępowanie odbierają Pankratow i Korszunow – obnaża bowiem przede wszystkim jego własne zepsucie, upadek moralny, degrengoladę i zaprzaństwo; co gorsza, zagraża też panującemu w mieście od dawien dawna układowi, którego Siergiej jest istotnym trybikiem. Jeśli ów trybik zacznie funkcjonować wadliwie, może to spowodować awarię całego systemu. Systemu, któremu obce są ludzkie odczucia, który trzyma się w ryzach jedynie dzięki temu, że jego „wierchuszka” na każdego ma jakiegoś haka. Wizja ta jest tym bardziej przerażająca, gdy zdamy sobie sprawę, że ów system tworzą stróżowie prawa, a rolę „ostatniego sprawiedliwego” próbuje odegrać jeden z najbardziej skorumpowanych oficerów.  Komenda w miasteczku i jej pracownicy jawią się jak gniazdo rozwścieczonych os, które z jednej strony rywalizują ze sobą nawzajem (bywa nawet, że i siebie nienawidzą), z drugiej jednak – gdy zbliża się doń ktoś z zewnątrz, ktoś stanowiący zagrożenie, potrafią zjednoczyć się w walce o wspólny interes. W zetknięciu z tak silnym i bezwzględnym układem obywatel postawiony jest na z góry przegranej pozycji. Dociec sprawiedliwości w takiej sytuacji nie sposób. Bykow pokazuje ów chory, przeżarty patologiami świat od środka, co okazuje się zabiegiem o tyle udanym, że dzięki niemu wciąga widza do twardej gry psychologicznej, która zmusza do tego, by przywdziać szaty kolejnych bohaterów opowieści, podążyć ich tokiem rozumowania, rozważyć – niekiedy rozbrajająco racjonalne i z tego też powodu przerażające – argumenty. Tragiczne zdarzenie z początku filmu, do którego przecież wcale nie musiało dojść, wywołuje efekt domina i sprawia, że w ciągu paru następnych godzin niemal wszystko zostaje przewrócone do góry nogami. Reżyser i scenarzysta w jednym udanie stawia naprzeciw siebie dwie główne postaci dramatu – Sobolewa i Korszunowa; tyle że zainscenizowany przez Bykowa konflikt między nimi nie jest w rzeczywistości konfliktem dwóch postaw – to raczej rywalizacja pomiędzy Złem Wcielonym a Złem, które przez chwilę okazało słabość. „Major” nie pozostawia nawet cienia nadziei; Siergiejowi nie jest dane podążyć szlakiem Raskolnikowa, ponieważ ostatecznie okazuje się, że ma zdecydowanie zbyt dużo do stracenia, aby zabawić się w człowieka honoru.  W rolach głównych reżyser obsadził aktorów niezbyt znanych; w żaden sposób nie wpłynęło to jednak na jakość filmu. Ewidentnie czuć bowiem między nimi „chemię”, co może być skutkiem faktu, że od kilku lat pracują oni na etacie w tym samym miejscu – moskiewskim Rosyjskim Akademickim Teatrze Młodzieżowym. Majora Sobolewa zagrał Denis Szwedow („ Aleksander. Bitwa nad Newą”, „ Żyć”), sprzedajnego funkcjonariusza drogówki Mierkułowa – Ilja Isajew („ Róże dla Elzy”), a Irinę Gutorową, matkę zabitego w wypadku chłopca – Irina Nizina, dotychczas znaną jedynie z mało ambitnych produkcji telewizyjnych; postać jednego z głównych szwarccharakterów, Paszy Korszunowa, reżyser zarezerwował dla siebie. Demoniczny komendant posterunku, pułkownik Pankratow, ma twarz najbardziej doświadczonego na planie, charyzmatycznego Borisa Niewzorowa („ Stalingrad”, „ Szczęściarz”); z kolei w męża Iriny wcielił się Dmitrij Kuliczkow, jeden z ulubionych aktorów Aleksieja Mizgiriowa („ Słowo jak głaz”, „ Bęben, bębenek”, „ Konwój”), zaś w pechowego śledczego Burłakowa – Kirył Połuchin („ Pod przykrywką”, „ Dom”). Scenariusz i ścieżka dźwiękowa wyszły spod pióra samego Bykowa, co biorąc pod uwagę, że był on również reżyserem i odtwórcą jednej z czterech najważniejszych postaci, sprawia, iż można chyba uznać „Majora” za klasyczny przykład… kina autorskiego. Za zdjęcia odpowiada natomiast Kirył Kliepałow, który wcześniej współpracował z Jurijem Anatoljewiczem przy „Naczelniku”. PS. Warto dodać, że polska publiczność będzie mogła zobaczyć „Majora” już niebawem – podczas zbliżającej się wielkimi krokami siódmej edycji Festiwalu Filmów Rosyjskich „Sputnik nad Warszawą”. 
|
Jeszcze tylko dodam, że "Major" był również zaprezentowany na Warszawskim Festiwalu Filmowym.