Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 czerwca 2023
w Esensji w Esensjopedii

Stanisław Goworuchin
‹Weekend›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWeekend
Tytuł oryginalnyУик-энд
ReżyseriaStanisław Goworuchin
ZdjęciaJurij Klimienko
Scenariusz
ObsadaMaksim Matwiejew, Jekatierina Gusiewa, Aleksandr Domogarow, Wiktor Suchorukow, Wiktor Siergaczow, Julia Pieriesild, Marina Orłowa, Tatiana Konowałowa, Wiaczesław Cziepurczienko, Julia Chłynina, Saulius Balandis, Olga Dychowiczna, Ilja Deniskin, Oleg Porotikow
MuzykaArtiom Wasiljew
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania97 min
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

East Side Story: Miasto Grzechu nad rzeką Moskwą
[Stanisław Goworuchin „Weekend” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Stary mistrz lubuje się ostatnio w zaskoczeniach. Bo nie dość, że w ostatnich latach objawił się jako kolejny w rosyjskim światku filmowym, między innymi obok Nikity Michałkowa, apologeta Władimira Putina, to na dodatek nakręcił obraz, którego – z uwagi na formę – spodziewalibyśmy się raczej po twórcy o połowę młodszym. „Weekend” Stanisława Goworuchina jest bowiem czarnym kryminałem, który w warstwie wizualnej kojarzyć może się z „Sin City”.

Sebastian Chosiński

East Side Story: Miasto Grzechu nad rzeką Moskwą
[Stanisław Goworuchin „Weekend” - recenzja]

Stary mistrz lubuje się ostatnio w zaskoczeniach. Bo nie dość, że w ostatnich latach objawił się jako kolejny w rosyjskim światku filmowym, między innymi obok Nikity Michałkowa, apologeta Władimira Putina, to na dodatek nakręcił obraz, którego – z uwagi na formę – spodziewalibyśmy się raczej po twórcy o połowę młodszym. „Weekend” Stanisława Goworuchina jest bowiem czarnym kryminałem, który w warstwie wizualnej kojarzyć może się z „Sin City”.

Stanisław Goworuchin
‹Weekend›

EKSTRAKT:70%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWeekend
Tytuł oryginalnyУик-энд
ReżyseriaStanisław Goworuchin
ZdjęciaJurij Klimienko
Scenariusz
ObsadaMaksim Matwiejew, Jekatierina Gusiewa, Aleksandr Domogarow, Wiktor Suchorukow, Wiktor Siergaczow, Julia Pieriesild, Marina Orłowa, Tatiana Konowałowa, Wiaczesław Cziepurczienko, Julia Chłynina, Saulius Balandis, Olga Dychowiczna, Ilja Deniskin, Oleg Porotikow
MuzykaArtiom Wasiljew
Rok produkcji2013
Kraj produkcjiRosja
Czas trwania97 min
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Nawet gdyby od dekady nie nakręcił żadnego nowego filmu, i tak miałby zapewnione wiekopomne miejsce w dziejach kinematografii rosyjskiej. Ale też ciężko na to przez lata pracował. Stanisław Siergiejewicz Goworuchin (rocznik 1936) zadebiutował, jako trzydziestolatek, „Pionem” – głośnym (by nie rzec: kultowym) dramatem psychologicznym z życia alpinistów, w którym jedną z głównych ról zagrał będący wówczas u szczytu popularności aktor i bard Włodzimierz Wysocki. Status reżysera potwierdziły kolejne dzieła z czasów radzieckich, w tym znakomity serial kryminalny przedstawiający Kraj Rad z epoki Nowej Ekonomicznej Polityki – „Gdzie jest Czarny Kot?” (1979). Goworuchin odnalazł się jednak również po przełomie politycznym, kręcąc między innymi wysoko oceniony dramat sensacyjny „Strzelec wyborowy” (1999) oraz wciąż wzbudzające zainteresowanie widzów melodramaty „Błogosławcie kobietę” (2003), „Nie samym chlebem” (2005) i – nawiązującą w fabule do czasów carskich – „Pasażerkę” (2010). W ostatnich latach skupił się jednak głównie na działalności politycznej jako poseł do Dumy Państwowej, w końcu w roli szefa sztabu wyborczego Władimira Putina w wyborach prezydenckich w 2012 roku. W marcu tego roku był jednym z tych ludzi kultury, którzy poparli politykę Rosji wobec Ukrainy i Krymu.
Biorąc pod uwagę zaangażowanie polityczne Stanisława Siergiejewicza, dziwić może fakt, że znalazł on jeszcze czas na… realizację kolejnego filmu. Jeszcze większym zaskoczeniem może być to, że – w przeciwieństwie do innego apologety Putina, Nikity Michałkowa – Goworuchin nie nakręcił dzieła hurrapatriotycznego. Ba! poszedł w zupełnie inną stronę. „Weekend” to bowiem najklasyczniejszy czarny kryminał, będący luźną adaptacją powieści Noëla Calefa „Windą na szafot”, którą po raz pierwszy przeniósł na ekran pięćdziesiąt pięć lat wcześniej francuski reżyser Louis Malle (a główne role zagrali Jeanne Moreau i Lino Ventura). Wersja rosyjska powstała w roku ubiegłym, ale do kin film trafił dopiero w połowie października. Dlaczego tak późno? „Zawinili” sami widzowie, którzy podczas pierwszych seansów (nazwijmy je testowymi), reagowali w sposób daleki od oczekiwań twórców – wybuchali śmiechem. Goworuchin nie potrafił tego zrozumieć; w efekcie – rozgoryczony – uznał, że „Weekendem” pożegna się z kinematografią. Dzieło było już jednak gotowe i w końcu należało skierować je do dystrybucji kinowej, co ostatecznie nastąpiło przed niespełna miesiącem.
Głównym bohaterem dramatu jest Igor Nikołajewicz Lebiediew, trzydziestoparoletni dyrektor finansowy potężnego moskiewskiego holdingu, którym kieruje wraz ze swoim szwagrem, Iwanem. Lebiediew jest piekielnie ambitny, także w uczuciach. Nie wystarcza mu miłość żony, czyni bowiem awanse także – jakie to typowe! – swojej sekretarce, Indze. Na dodatek – dokonuje malwersacji finansowych, które odkrywa sprowadzony przez Iwana stary kontroler Jewgienij Andriejewicz. Igor nie ma wyjścia, chcąc zachować twarz, posadę i wolność, musi wyeliminować zagrożenie. Wymyśla więc ryzykowny, ale dający szanse powodzenia plan. Po rozmowie z sekretarką udaje się do swojego gabinetu, a następnie wychodzi przez okno, po gzymsie przedostaje się do biura obok, w którym akurat trwa remont, następnie niezauważony korytarzem i schodami udaje się do pomieszczenia, w którym pracuje audytor. Tam go zabija strzałem z najbliższej odległości w skroń i tą samą drogą wraca do siebie. Jako że zaraz kończy się dzień pracy i zaczyna weekend, wierzy, że ciało staruszka zostanie odnalezione dopiero w poniedziałek. Do tego momentu wszystko idzie zgodnie z przewidywaniami. Ale, jak to często bywa, przychodzi moment, gdy misternie przygotowany koncept zaczyna pękać w szwach.
Z biura Lebiediew wychodzi razem z Ingą; w samochodzie przekonuje się jednak, że zostawił w swoim gabinecie dokumenty, które wcześniej zabrał Jewgienijowi Andriejewiczowi, a będące dowodem jego przekrętów. Wraca więc, przemykając się niepostrzeżenie obok kantorka strażnika, który właśnie rozmawia z kimś przez telefon. Gdy Igor, zabrawszy papiery, zjeżdża windą na parter, ta nagle staje w miejscu. To strażnik, kończący pracę, odłączył prąd w całym biurowcu, a to oznacza, że Lebiediew zostaje uwięziony w windzie. I że, jeśli nie wydarzy się cud, spędzi w niej czas do poniedziałku. To jednak wcale nie koniec nieszczęść młodego finansisty. Wybiegając z samochodu, by wrócić po dowody swojej winy, wypadł mu z kieszeni klucz od wozu, co z kolei nie uszło uwagi obserwującego go młodego cwaniaczka Maks(im)a. Ten najpierw cierpliwie czeka na powrót właściciela, a gdy ten nie pojawia się przez dłuższy czas, „pożycza” sobie luksusową brykę, aby zabrać na weekendowy wyskok za miasto nastoletnią kochankę Sonię. I w zasadzie dopiero od tego momentu zaczynają się rzeczywiste perypetie bohaterów, dających się ponieść fali wydarzeń, na które nie mają większego wpływu, a które dla części z nich zakończą się prawdziwym dramatem.
Intryga, wysnuta z powieści Noëla Calefa, jest misternie skonstruowana i wciągająca, opowiedziana w sposób bardzo wyrazisty, może nawet nieco – jak to często bywa w komiksie – przerysowany. Być może to właśnie przeszkadzało widzom podczas pierwszych seansów „Weekendu”. Mogli oni bowiem dostrzec podobieństwa – zarówno w warstwie narracyjnej, jak i wizualnej – do obu części „Sin City” Franka Millera i Roberta Rodrigueza. Jeśli Goworuchin tych filmów nie widział, lub też, widząc, nie załapał się na ich konwencję, a marzył jedynie o stworzeniu obrazu będącego hołdem dla kina noir z lat 50. ubiegłego wieku – tłumaczyłoby to potężny rozdźwięk pomiędzy oczekiwaniami autora a reakcjami osób oglądających dzieło. My możemy sobie jednak pozwolić na ocenę jak najbardziej obiektywną, bez emocji. Tak podchodząc do remake’u „Windy na szafot”, trzeba przyznać, że choć ma ona kilka słabszych momentów – zwłaszcza w końcówce – to w partiach wcześniejszych trzyma poziom i zwyczajnie może się podobać. Pod jednym jednak warunkiem: że nie potraktujemy „Weekendu” śmiertelnie poważnie (jak sam Stanisław Siergiejewicz), a dostrzeżemy w nim zabawę konwencją, swoistą grę właśnie z Frankiem Millerem, a nie Louisem Malle.
Film prezentuje się świetnie od strony wizualnej. Czarno-białe zdjęcia podkreślają umowność – tę specyficzną komiksowość – świata przedstawionego na ekranie, wymuszając na widzu przymrużenie oka (co, jak już wiemy, tak bardzo przeszkadzało reżyserowi). Komiksowe z ducha są też niektóre postaci, jak chociażby mówiąca w charakterystyczny sposób Inga czy też prowadzący dochodzenie śledczy Wiktor Iwanowicz Makowski, któremu bliżej do robota niż człowieka. Aż trudno uwierzyć, aby taka gra aktorska – dodajmy: bardzo umowna – była dziełem przypadku, aby Goworuchin wymyślił to inaczej. Jeżeli jednak tak właśnie było, wtedy można usprawiedliwić (lecz nie zrozumieć) jego frustrację; ale z drugiej strony – trudno pojąć, czemu obraża się na widzów, skoro w ostatecznym rozrachunku „Weekend” okazuje się filmem co najmniej przyzwoitym. Dalekim od ideału, lecz jako przedstawiciel kina rozrywkowego (z pewnymi ambicjami) na pewno przynoszącym satysfakcję z faktu obcowania z nim. Autorem zdjęć – nominowanym zresztą za swą pracę do nagrody „Złotego Orła” – jest doświadczony operator Jurij Klimienko, częsty współpracownik Stanisława Siergiejewicza („Kontrabanda”, „Nie samym chlebem”, „Pasażerka”), jak również Aleksieja Uczitiela („Zakładnik”, „Na końcu świata”, „Ósemka”).
W obsadzie nie zabrakło gwiazd młodszego i starszego pokolenia. Igora zagrał Maksim Matwiejew („Bikiniarze”, „Dziadek Mróz zawsze dzwoni trzy razy”, „Sierpień. Ósmego”), jego żonę – Jekatierina Gusiewa („Człowiek, który wszystko wiedział”), a szwagra – Aleksandr Domogarow („Indi”, „Bitwa warszawska 1920”). W audytora wcielił się, zmarły w lutym ubiegłego roku, Wiktor Siergaczow („Dla Marksa…”), dla którego występ w „Weekendzie” okazał się ostatnim w karierze; śledczy Makowski ma twarz Wiktora Suchorukowa („Wyspa”, „Milczące dusze”, „Przebaczenie”), sekretarka Inga – Julii Pieriesild („We mgle”, „Paradżanow”, „Ósemka”), a Maks(im) – Wiaczesława Cziepurczienko („Legenda z numerem 17”). Na drugim planie bądź w epizodach zaistniały także debiutująca na dużym ekranie Julia Chłynina jako Sonia oraz Olga Dychowiczna („Portret o zmierzchu”) w roli Marii Johansson, obywatelki Szwedki pochodzenia rosyjskiego. Autorem ścieżki dźwiękowej jest natomiast Artiom Wasiljew (rocznik 1974), absolwent Konserwatorium Moskiewskiego, który wyspecjalizował się w muzyce… elektronicznej. W soundtracku „Weekendu” takich brzmień jednak nie uświadczymy; utwory skomponowane do filmu Goworuchina są bowiem jak najbardziej klasyczne, z orkiestrowymi aranżacjami. I to też jest plusem dzieła!
koniec
9 listopada 2014

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

East Side Story: Na tropie niebezpiecznego szaleńca
Sebastian Chosiński

4 VI 2023

„Spisek Oberona” to, jak dotąd, jedyny pełnometrażowy film kazachskiego, choć wykształconego poza granicami kraju, reżysera i scenarzysty Ajdara Batałowa (mimo że niebawem od jego premiery minie dekada). To klasyczne kino akcji, które powstało przede wszystkim po to, aby mile połechtać dowództwo wywiadu wojskowego. W każdym razie głównym pozytywnym bohaterem jest narażający życie dla ojczyzny oficer GRU Czingiz Arłanow.

więcej »

Kulawe konie: Sez. 1. odc. 4. Sprawa się rypła
Marcin Mroziuk

2 VI 2023

Cóż z tego, że agenci z Slough House nie mają żadnego związku z niepowodzeniem operacji zaplanowanej przez Dianę Taverner, skoro idealnie nadają się na kozłów ofiarnych. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Jackson Lamb, który nie ma zamiaru poddać się bez walki.

więcej »

Klasyka kina radzieckiego: Nocą, w drodze nad Bałtyk
Sebastian Chosiński

31 V 2023

Zmarły w styczniu tego roku żydowski prozaik Grigorij Kanowicz był nie tylko autorem nadzwyczaj interesujących powieści o tematyce żydowskiej, ale także cenionym scenarzystą filmowym, którego teksty przenosili na ekran reżyserzy litewscy, łotewscy i estońscy. „Długa podróż nad morze” Algirdasa Araminasa to skromny, ale przejmujący współczesny obraz obyczajowy, w którego centrum pozostaje stara kołchoźnica jadąca na spotkanie z synem.

więcej »

Polecamy

Indianie też nie mieli się czego wstydzić

Z filmu wyjęte:

Indianie też nie mieli się czego wstydzić
— Jarosław Loretz

Życie miejskie dla ubogich
— Jarosław Loretz

Drama na trzy ręce
— Jarosław Loretz

Nie, nie, wejście od frontu odpada
— Jarosław Loretz

Technika zgniłego Zachodu
— Jarosław Loretz

Tam, gdzie nikt nie patrzy
— Jarosław Loretz

Czy Herkules była kobietą?
— Jarosław Loretz

Prosimy nie regulować monitora
— Jarosław Loretz

Patyki eliminacji
— Jarosław Loretz

Pieczęć średniego zapieczętowania
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Z tego cyklu

Na tropie niebezpiecznego szaleńca
— Sebastian Chosiński

Po nitce do (terrorystycznego) kłębka
— Sebastian Chosiński

Noc, która zmienia wszystko
— Sebastian Chosiński

Opowiem ci swoją historię…
— Sebastian Chosiński

Ryby w mętnej wodzie
— Sebastian Chosiński

Pewnego dnia na początku zimy…
— Sebastian Chosiński

Zemsta po latach
— Sebastian Chosiński

Szarość naszych nocy, szarość naszych dni
— Sebastian Chosiński

Zamiast u boku narzeczonej…
— Sebastian Chosiński

Jeden przeciwko bandzie
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.