Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 31 maja 2023
w Esensji w Esensjopedii

Morten Tyldum
‹Gra tajemnic›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGra tajemnic
Tytuł oryginalnyThe Imitation Game
Dystrybutor Forum Film
Data premiery16 stycznia 2015
ReżyseriaMorten Tyldum
ZdjęciaÓscar Faura
Scenariusz
ObsadaBenedict Cumberbatch, Keira Knightley, Matthew Goode, Rory Kinnear, Allen Leech, Matthew Beard, Charles Dance, Michael Caine
MuzykaAlexandre Desplat
Rok produkcji2014
Kraj produkcjiUSA, Wielka Brytania
Czas trwania114 min
Gatunekbiograficzny, dramat, thriller
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Imitacja
[Morten Tyldum „Gra tajemnic” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Wydawałoby się, że już na starcie wyczekiwana „Gra tajemnic” miała wszystko, czego potrzeba do osiągnięcia sukcesu: scenariusz oparty na interesującej historii z dużym potencjałem dramaturgicznym, zgromadzoną doskonałą obsadę i odtwórcę głównej roli, który z pewnością przyciągnie do kin wielu widzów. Dlaczego zatem film o złamaniu szyfrów Enigmy jest, delikatnie mówiąc, średni?

Karolina Ćwiek-Rogalska

Imitacja
[Morten Tyldum „Gra tajemnic” - recenzja]

Wydawałoby się, że już na starcie wyczekiwana „Gra tajemnic” miała wszystko, czego potrzeba do osiągnięcia sukcesu: scenariusz oparty na interesującej historii z dużym potencjałem dramaturgicznym, zgromadzoną doskonałą obsadę i odtwórcę głównej roli, który z pewnością przyciągnie do kin wielu widzów. Dlaczego zatem film o złamaniu szyfrów Enigmy jest, delikatnie mówiąc, średni?

Morten Tyldum
‹Gra tajemnic›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGra tajemnic
Tytuł oryginalnyThe Imitation Game
Dystrybutor Forum Film
Data premiery16 stycznia 2015
ReżyseriaMorten Tyldum
ZdjęciaÓscar Faura
Scenariusz
ObsadaBenedict Cumberbatch, Keira Knightley, Matthew Goode, Rory Kinnear, Allen Leech, Matthew Beard, Charles Dance, Michael Caine
MuzykaAlexandre Desplat
Rok produkcji2014
Kraj produkcjiUSA, Wielka Brytania
Czas trwania114 min
Gatunekbiograficzny, dramat, thriller
Zobacz w
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
W zeszłym roku nominację do Oscara w kategorii najlepszy film dostała brytyjska „Tajemnica Filomeny”. Film nie był bardzo dobry, za to napisany pod tezę, z mało wycieniowanymi bohaterami, broniła się za to doskonała Judi Dench. W tym roku brytyjskim desantem oscarowym może być „Gra tajemnic”, odznaczająca się właściwie bardzo podobnymi właściwościami: nie jest to film wybitny, postaci są za to wybitnie papierowe i właściwie jeśli go oglądać, to dla dobrej roli Benedicta Cumberbatcha, który jednak – z ręką na sercu – gra aż za dobrze jak na tak przeciętny obraz.
Twórcy nie mogli się do końca zdecydować, w jaki sposób opowiedzieć historię genialnego matematyka Alana Turinga, wybrali więc trzy płaszczyzny czasowe, na których możemy śledzić losy bohatera. Pierwsza to lata 20. i szkolna młodość Turinga, druga to lata 40. i jego praca w czasie wojny dla MI6, a trzecia to lata 50., kiedy to włamanie do domu bohatera rozpoczyna proces niefortunnych dla niego zdarzeń. Problem polega na tym, że wszystkie trzy płaszczyzny nie uzupełniają się harmonijnie ani nie prowadzą do interesujących rozwiązań natury formalnej. Służą raczej do łopatologicznego domykania wątków (najbardziej znamiennym przykładem jest bodaj kwestia imienia maszyny deszyfrującej). Klamrę kompozycyjną teoretycznie stanowi rozmowa Turinga z policjantem prowadzącym śledztwo w sprawie włamania, ale tak jak w przypadku kilku innych problemów, tak i tutaj twórcy nie są konsekwentni – po rozmowie następuje ciąg dalszy akcji, przez co interesujący meta-problem, który zostaje w tej rozmowie wprowadzony, znika w natłoku innych i, co gorsza, tak naprawdę traci sens. Chodzi o tytułową „Imitation game”, czyli test mający na celu stwierdzenie, czy rozmówca jest człowiekiem, czy maszyną. W kontekście całego filmu jednak, łapiącego zbyt wiele srok za ogon, nie ma on zbyt wiele sensu. Tym bardziej szkoda, że rozmowa odgrywana przez Turinga-Cumberbatcha i policjanta-Rory’ego Kinneara jest zagrana nadzwyczaj dobrze: pełna niedopowiedzeń, zawartych właściwie jedynie w tonie głosu rozmówców i ich spojrzeniach.
Oprócz Benedicta Cumberbatcha, który do roli Turinga nie tylko zmienił sposób mówienia – nie przechodząc przy tym w karykaturę – i sposób poruszania się, na uwagę zasługuje grający młodego Turinga Alex Lawther. Młody aktor gra tak, że odwzorowuje siatkę tików i dziwactw bohatera granego przez Cumberbatcha, jednocześnie nie kopiując gry starszego kolegi, ale pokazując, w czym różniło się nastoletnie wcielenie Turinga od jego późniejszego „ja”. Tych dwóch aktorów sprawdza się na ekranie znakomicie. Lawther, nie obdarzony dodatkowo – będącą w tym wypadku atutem – tak specyficzną powierzchownością jak Cumberbatch, umie przez mowę ciała pokazać społeczne niedostosowanie swojego bohatera. Poza tą dwójką film właściwie pozbawiony jest aktorskich kreacji, za co winą trudno właściwie obarczać aktorów. To scenariusz każe im odgrywać pewne typy. Widać to doskonale na przykładzie zespołu deszyfrantów, zatrudnionych do prac nad złamaniem kodu Enigmy: inne postaci właściwie „podpierają” pierwszoplanowego Turinga, nie mając przy tym swojej osobowości. Keira Knightley jest „Kobietą w drużynie”, Matthew Goode to „Przystojny Dręczyciel, który przekonuje się do głównego bohatera”, Matthew Beard to „Najmłodszy w zespole” i tak dalej. Prowadzi to nie tylko do tego, że postacie zachowują się nieprawdopodobnie (casus przemiany Hugh Alexandre’a granego przez Goode’a) lub ich rozwój jest zaburzony (zwłaszcza w przypadku Joan Clarke, granej przez Knightley). Aktorzy się marnują, bo problemy, poruszane w filmie, zostały wykastrowane: zaszkodził „Grze tajemnic” zdecydowanie zbyt niski rating.
Dotyczy to zwłaszcza kwestii homoseksualizmu Alana Turinga. Problem widać już w tym, że z jednej strony jest to wątek dominujący w kompozycji, bo pojawia się w scenach z lat 50. i jest tam motywem dominującym. Niestety jednak, twórcy nie odważyli się pokazać bohatera-homoseksualisty. Homoseksualizm Turinga jest zatem głównie „mówiony”. Nie widzimy go w żadnym porywie emocji czy uczucia związanym z jego orientacją. Przedstawienie tego wątku przypomina czytanie akapitu w notce na Wikipedii – to kłopot do odhaczenia w scenariuszu, bo jak inaczej nakręcić film biograficzny z takim finiszem, jak w przypadku życiorysu tej postaci. Widać to szczególnie w kuriozalnej scenie wyznania w barze: chodzi o to, by poinformować widza (który nie może się domyślić tajemnicy Turinga, bo właściwie nie ma ku temu przesłanek) niż o przemyślaną wartość kompozycyjną. Co zatem otrzymujemy w zamian? W „Grze tajemnic” eksponuje się związek Turinga i Clarke, tworząc zeń coś na kształt obowiązkowego romansu heteroseksualnego. Takie zagranie sprawia, że film jest zachowawczy, choć sugeruje co innego. Nie ma tutaj przełamania tabu: więcej nawet, nie ma oddania sprawiedliwości postaci, która jest bohaterem pierwszoplanowym. Szkoda tym bardziej, że widać w tym wątku duży potencjał: Clarke w drużynie deszyfrantów jest bowiem swego rodzaju mężczyzną – zajmuje typowo męskie stanowisko w środowisku zdominowanym przez mężczyzn – wykluczonym z ogółu jak Turing (jest za mądra jak na ówczesne oczekiwania w stosunku do kobiet). Clarke zostaje z boku „męskiego świata” przez wzgląd na swoją płeć, tak samo jak z boku jest Turing ze względu na swoją orientację. Twórcy jednak zbywają to kilkoma słowami. Wątek romansowy jest dodany na siłę i poprowadzony niekonsekwentnie: w tym kontekście warto zwrócić uwagę na ostatnie sceny bohaterów w miejscu ich wojennej pracy w świetle całej dynamiki ich relacji (innym przykładem rażących niekonsekwencji i naiwnego prowadzenia fabuły jest wątek sowieckiego szpiega i jego rozwiązanie). „Jak najmniej prawdopodobieństwa psychologicznego” jest chyba zresztą mottem twórców „Gry tajemnic”.
Film wydaje się być złożony ze schematów i figur jak, nie przymierzając, maszyna licząca Turinga: nawet figura policjanta, który przesłuchuje bohatera, jest sztampowa, bo po prostu musi znaleźć się jakaś postać, która to robi. I chociaż, jak pisałam, Kinnear stara się z tej roli wyciągnąć, co tylko możliwe, jest sabotowany przez słaby scenariusz. Figura sowieckiego szpiega jest z kolei niewiarygodnie głupia – bo pozostaje właściwie wyłącznie figurą, pewnym typem, przesyconym zresztą bardzo kolonialnym obrazem świata. Tak samo zmarnowany jest efekt testu Turinga: bo w filmie jest i – potraktowany zupełnie marginalnie – dylemat człowiek-maszyna i ukrywanie swojej prawdziwej tożsamości, i los homoseksualistów, i problemy naukowe. Swoją drogą, nauka nie działa w ten sposób, ale oczywiście można by to złożyć na karb filmowego skrótu. Jak jednak wyjaśnić sceny, w których widzimy Turinga uruchamiającego maszynę, ale bez żadnych danych czy podania jej jakichkolwiek wstępnych założeń? Napisy jeszcze potęgują wrażenie chaosu: o co właściwie chodziło twórcom? O stworzenie pierwszego komputera? O penalizację homoseksualizmu w Wielkiej Brytanii? O coś jeszcze innego? Pełnią zresztą te napisy dodatkowo także rolę greckiego decorum, zasłaniającego przed nami to, czego twórcy nie chcą pokazać w zachowawczej narracji.
Również pod względem realizacji „Gra tajemnic” pozostawia wiele do życzenia. Morten Tyldum stracił gdzieś swój skandynawski pazur i nakręcił film poprawny i zupełnie niecharakterystyczny. Nasycenie kadrów kolorem sprawia wrażenie, jakbyśmy oglądali popołudniową produkcję telewizyjną raczej niż wysokobudżetowy film historyczny. Pozostaje także pytanie, po co sięgnięto po zdjęcia archiwalne i zastosowano przebitki na akcję wojenną? Zmarnowano bowiem, może poza jedną sceną, dylematy kryptografów, związane ze szczególną pracą, którą wykonują. Sztampowe zdjęcia archiwalne nie wnoszą do filmu nic ponad kolejne łopatologiczne przypomnienie widzom, że oglądają produkcję dziejącą się w czasie II wojny światowej.
Kończąc, nie wypada nie wspomnieć o jedynym z największych grzechów „Gry tajemnic”, czyli wiązance nietrafionych puent. W zalewie banałów i sloganów, powtarzanych po kilka razy, ten, że pokonaliśmy Niemcy miłością, jest chyba najmniej bolesny.
koniec
13 stycznia 2015

Komentarze

13 I 2015   12:59:13

" ten, że pokonaliśmy Niemcy miłością, jest chyba najmniej bolesny"

O matko! To ja nie chcę wiedzieć, jakie były te gorsze...

17 I 2015   22:34:41

Trudno się nie zgodzić. Film jest poprawny, ale niewiele więcej. Nie wiem skąd te straszne zachwyty. Tekst punktuje problemy bezbłędnie. A, no i Filomena wydawała mi się jednak lepsza.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Kulawe konie: Sez. 1. odc. 3. Haki i wtyczki
Marcin Mroziuk

29 V 2023

Oczywiste jest, że służby specjalne często nie grają czysto, ale coraz więcej wskazuje, że tajna operacja, którą zaplanowała Diana Taverner, jest nie tylko nieetyczna, ale także łączy się z nadmiernym ryzykiem, a konsekwencje mogą ponieść wplątani w nią wbrew swej woli agenci z Slough House.

więcej »

East Side Story: Po nitce do (terrorystycznego) kłębka
Sebastian Chosiński

28 V 2023

Mogłoby się wydawać, że czasy, w których powstają bałwochwalcze filmy na temat funkcjonariuszy tajnych służb, już dawno minęły. Nawet w państwach postradzieckich. A jednak nie! Sześć lat temu w Kazachstanie Wiktor Klimow nakręcił obraz z okazji ćwierćwiecza istnienia Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego. Osią fabularną tego propagandowego dzieła jest walka z islamistami z organizacji „Żołnierze Kalifatu”.

więcej »

Kulawe konie: Sez. 1. odc. 2. Przysługa za przysługę
Marcin Mroziuk

26 V 2023

Wprawdzie porywacze Hassana Ahmeda nie wyglądają na profesjonalistów, ale wygląda na to, że mimo pełnej mobilizacji wszystkich sił MI5 może mieć problem z odnalezieniem kryjówki Synów Albionów przed terminem zapowiedzianej egzekucji uwięzionego studenta. Trudno w tym momencie nie zastanawiać się, czy Robert Hobden może okazać się kluczem do uwolnienia brytyjskiego muzułmanina o pakistańskich korzeniach.

więcej »

Polecamy

Indianie też nie mieli się czego wstydzić

Z filmu wyjęte:

Indianie też nie mieli się czego wstydzić
— Jarosław Loretz

Życie miejskie dla ubogich
— Jarosław Loretz

Drama na trzy ręce
— Jarosław Loretz

Nie, nie, wejście od frontu odpada
— Jarosław Loretz

Technika zgniłego Zachodu
— Jarosław Loretz

Tam, gdzie nikt nie patrzy
— Jarosław Loretz

Czy Herkules była kobietą?
— Jarosław Loretz

Prosimy nie regulować monitora
— Jarosław Loretz

Patyki eliminacji
— Jarosław Loretz

Pieczęć średniego zapieczętowania
— Jarosław Loretz

Zobacz też

Tegoż twórcy

Esensja ogląda: Styczeń 2018 (2)
— Miłosz Cybowski, Jarosław Loretz, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Esensja ogląda: Maj 2017
— Jarosław Loretz, Marcin Mroziuk

Na bezludnym statku
— Agnieszka ‘Achika’ Szady

Esensja ogląda: Czerwiec 2012
— Sebastian Chosiński, Grzegorz Fortuna, Mateusz Kowalski, Alicja Kuciel, Małgorzata Steciak, Agnieszka Szady

Buscemi ma norweskiego bliźniaka!
— Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Teatr mój widzę ogromny
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Kujawski swing
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Wszystko będzie dobrze?
— Karolina Ćwiek-Rogalska

O Dannym Collinsie to piosenka
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Mafia w rytmie disco
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Czy chrzcić Marsjan?
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Dokąd oczy poniosą, a scenariusz pozwoli
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Tabula rasa
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Porażki i sukcesy 2014
— Karolina Ćwiek-Rogalska, Piotr Dobry, Jarosław Robak, Grzegorz Fortuna, Jacek Walewski, Konrad Wągrowski, Krystian Fred, Kamil Witek, Miłosz Cybowski, Adam Kordaś

Truskawki zamiast armat!
— Karolina Ćwiek-Rogalska

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.