East Side Story: Nadchodzi zemsta! Czyli kto, na kim i za co? [Jegor Baranow „Gogol. Straszna zemsta” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl „Gogol. Straszna zemsta” wieńczy trylogię grozy Jegora Baranowa opartą na opowiadaniach Nikołaja Wasiljewicza Gogola zawartych w dwóch, wydanych w pierwszej połowie lat 30. XIX wieku, zbiorach: „Wieczory na chutorze w pobliżu Dikańki” oraz „Mirgorod”. Dowiadujemy się wreszcie, kto jest tajemniczym i okrutnym, mordującym młode dziewczyny, Czarnym Jeźdźcem. W tle pojawia się również – bardzo istotny – wątek polski, a akcja przenosi się nawet na jakiś czas w epokę I Rzeczypospolitej.
East Side Story: Nadchodzi zemsta! Czyli kto, na kim i za co? [Jegor Baranow „Gogol. Straszna zemsta” - recenzja]„Gogol. Straszna zemsta” wieńczy trylogię grozy Jegora Baranowa opartą na opowiadaniach Nikołaja Wasiljewicza Gogola zawartych w dwóch, wydanych w pierwszej połowie lat 30. XIX wieku, zbiorach: „Wieczory na chutorze w pobliżu Dikańki” oraz „Mirgorod”. Dowiadujemy się wreszcie, kto jest tajemniczym i okrutnym, mordującym młode dziewczyny, Czarnym Jeźdźcem. W tle pojawia się również – bardzo istotny – wątek polski, a akcja przenosi się nawet na jakiś czas w epokę I Rzeczypospolitej.
Jegor Baranow ‹Gogol. Straszna zemsta›EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Gogol. Straszna zemsta | Tytuł oryginalny | Гоголь. Страшная месть | Reżyseria | Jegor Baranow | Zdjęcia | Siergiej Trofimow | Scenariusz | Aleksandr Cekało, Natalia Mierkułowa, Aleksiej Czupow, Kim Biełow, Tichon Korniew | Obsada | Aleksandr Pietrow, Oleg Mienszykow, Jewgienij Styczkin, Taisija Wiłkowa, Julia Franc, Jan Capnik, Jewgienij Sytyj, Siergiej Badiuk, Artiom Tkaczenko, Artiom Suczkow, Marta Timofiejewa, Ksenia Razina, Swietłana Kiriejewa, Kirył Zajcew, Dana Abyzowa, Anwar Libabow, Paweł Dieriewianko | Muzyka | Ryan Otter | Rok produkcji | 2018 | Kraj produkcji | Rosja | Czas trwania | 106 minut | Gatunek | groza / horror, kryminał | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Jegor Baranow („ Rozbójnik Sołowiej”) – a dotąd znany głównie z komedii obyczajowych, dramatów kryminalnych i średnio ambitnych produkcji telewizyjnych – realizując kinowy miniserial oparty na opowiadaniach klasyka rosyjskiej prozy dziewiętnastowiecznej Nikołaja Wasiljewicza Gogola, wkroczył na dziewiczy dla siebie teren. Można więc było obawiać się, czy udźwignie temat, tym bardziej że do tej pory nie wykazywał zainteresowania ani horrorami, ani filmami kostiumowymi. Aż tu nagle zabrał się za pracę na dziełem, które łączyło w sobie oba elementy. O ile część pierwsza trylogii, czyli „ Początek” (2017), pozostawiała jeszcze pewien niedosyt (choć nie była zła), o tyle druga, to jest „ Wij” (2018), naprawdę mogła się podobać. Głównie dlatego, że jednocześnie trzymała w napięciu i odpowiednio straszyła. Ale także podsycała apetyt przed obrazem wieńczącym serię – „Straszną zemstą”. Dzisiaj, po premierze tej ostatniej, która miała miejsce 30 sierpnia, możemy odetchnąć z ulgą. Baranow udźwignął ciężar! Każda z części „Gogola” składała się z dwóch powiązanych miejscem akcji (okolicami pewnego chutoru w guberni połtawskiej na Ukrainie) i w sporej części również fabułą rozdziałów – najpierw były to „Zabójstwo w Dikańce” i „Czerwony kaftan”, następnie „Zaczarowane miejsce” i „Wij”, a teraz „Jaskinia Jeźdźca” i tytułowa „Straszna zemsta”. Dwa ostatnie oparte zostały na tym samym tekście Nikołaja Wasiljewicza, który pierwotnie ukazał się w 1832 roku w drugiej odsłonie zbioru „Wieczory na chutorze w pobliżu Dikańki”. Dotąd przenoszono go na ekran dwukrotnie. Po raz pierwszy uczynił to w 1912 roku polski prekursor animacji, który tym razem postanowił popracować z żywymi aktorami, Władysław Starewicz (w swoim „okresie moskiewskim”); po raz drugi, sześćdziesiąt sześć lat później, Michaił Titow, który z kolei posłużył się formą animowaną. W obu przypadkach były to dzieła odwołujące się do stylistyki fantasy wymieszanej z ludowymi podaniami, Baranow natomiast zdecydował się nakręcić klasyczny horror kostiumowy. Jak można wnioskować po wynikach otwarcia, taka forma dzieła przypadła odbiorcom do gustu. W pierwszym tygodniu „Straszną zemstę” obejrzało bowiem ponad 900 tysięcy widzów, dzięki czemu do kas kin wpłynęło ponad 240 milionów rubli (około 3,4 miliona dolarów). Co przy relatywnie niewielkich kosztach produkcji części drugiej i trzeciej trylogii (wszak całość skręcono za jednym zamachem), sprawi, że w kieszeniach producentów pozostanie znacznie więcej gotówki. Scenariusz, podobnie jak wcześniej, był dziełem zbiorowym; pracowało przy nim aż pięciu autorów, co – jak wiemy – zazwyczaj wróży źle. Ale nie tym razem. Wszystkie dotychczas rozpoczęte wątki udało się logicznie pozamykać, a jakby tego było mało, również wprowadzić zupełnie nowy, który może okazać się szczególnie interesujący dla widzów nad Wisłą i Odrą, nawiązuje bowiem do czasów I Rzeczypospolitej, kiedy to wschód Ukrainy, a więc i okolice Połtawy, przynajmniej formalnie należały do Polski (faktycznie sytuacja była dużo bardziej skomplikowana, lecz przecież „Straszna zemsta” nie jest filmem historycznym, czepianie się szczegółów nie ma więc większego sensu).  Przejdźmy zatem do sedna. Poprzednia część zakończyła się niezwykle dramatycznie. Czarnemu Jeźdźcowi udało się bowiem odnaleźć kryjówkę, w której pod obstawą kozaków miały schronić się przed nim młode dziewczyny z okolic Dikańki – w efekcie wszyscy zostali wymordowani. Gdy na miejsce przybywają szef miejscowego wydziału policji Aleksandr Christoforowicz Binch i kowal Wakuła, nie ma już kogo ratować. Obaj nie mają też wątpliwości, że ktoś zdradził. Jeśli nie jeden z nich, to w rachubę wchodzą jeszcze tylko trzy osoby: pisarz Tesar (pomocnik Bincha), graf Aleksiej Daniszewski (mąż pięknej Lizy) oraz… Gogol. Policjant zamierza zacząć aresztowania od przybysza z Petersburga, ale gdy dociera do cerkwi, w której Choma Brut wraz z Gogolem walczyli z przerażającym Wijem, znajduje tylko ciało Nikołaja Wasiljewicza. Doktor Leopold Leopoldowicz Bomgart, darzący młodego poetę sympatią, nie może przemóc się, by przeprowadzić sekcję zwłok, nie potrafi zmusić go do tego nawet sam Aleksandr Christoforowicz, który w końcu macha na to ręką i każe pochować Gogola bez dodatkowego badania. I od tego momentu zaczynają dziać się rzeczy niewyobrażalne, mistyczne. Pogrzebany już Gogol odzyskuje bowiem świadomość. Nie, wcale nie jest tak, że dzieje się to bez żadnego uzasadnienia. Już wcześniej widzowie dowiedzieli się, że Nikołaj Wasiljewicz nie jest zwykłym człowiekiem. Że jego narodzinom towarzyszyły nadzwyczajne okoliczności. Że już wtedy został naznaczony jako jeden z Mrocznych! Dzięki tej mocy udaje mu się wydostać z grobu. Tylko po to, aby zostać aresztowanym na rozkaz Bincha. Na wieść o złapaniu Czarnego Jeźdźca chłopi z chutoru zbierają się wokół siedziby policji, żądają wydania w ich ręce wurdałaka, chcą sami wymierzyć sprawiedliwość: spalić na stosie, a gdy to się nie udaje, to powiesić. I pewnie spełniliby, nawet wbrew Binchowi, swoje groźby, gdyby nie nagłe objawienie się dawno niewidzianego śledczego Jakowa Piotrowicza Guro. Dotąd wszyscy byli przekonani, że zginął on w walce z Czarnym Jeźdźcem (vide „ Początek”), teraz okazuje się, że cudem przeżył, wylizał rany i powrócił. Wraz z jego powrotem dochodzenie w sprawie mordercy dziewcząt nabiera rozmachu. Śledczy mają nawet nowego podejrzanego. Teraz trzeba go tylko dorwać i udowodnić winę. Co nie wydaje się wcale takie trudne. Ale w rzeczywistości będzie dokładnie na odwrót. Bincha, Guro i Gogola czeka jeszcze wiele zaskoczeń i niebezpieczeństw, ponieważ na ich drodze staną czarownice i wiedźmy, demony i ich słudzy, a trop powiedzie w przeszłość, do 1666 roku (data, biorąc pod uwagę obecność trzech szóstek, zdecydowanie nie jest przypadkowa). Jak wiadomo, Gogol nie przepadał za Polakami (co udowodnił chociażby nowelą „ Taras Bulba”), więc akurat motyw sięgający swymi korzeniami drugiej połowy XVII wieku wydaje się całkiem zrozumiały, a my nie powinniśmy wyciągać z niego nazbyt daleko idących wniosków. Atmosferę podgrzewa w „Strasznej zemście” jeszcze jeden wątek. Trzej tropiący Czarnego Jeźdźca śledczy nie mogą bowiem ufać sobie nawzajem. Każdy z nich dąży bowiem do innego celu, a najbardziej tajemniczy i nieprzewidywalny wydaje się Jakow Piotrowicz Guro. Ostatnie lata, o czym w „Esensji” była przecież nie tak dawno mowa, są całkiem udane dla rosyjskiego kinowego horroru (vide „ Trasa wybrana”, „ Rusałka. Jezioro martwych”, „ Narzeczona”, „ Koperta”, nawet nieco słabsze od wcześniej wymienionych „ Zdjęcie na pamiątkę”). Trylogia Baranowa wpisuje się w ten trend, a zawdzięcza to nadzwyczaj przyzwoitym efektom specjalnym, świetnemu aktorstwu (na planie „Gogola” udało się zgromadzić naprawdę wybitnych artystów, jak chociażby Olega Mienszykowa, Jewgienija Styczkina, Jana Capnika czy Jewgienija Sytego), nastrojowym zdjęciom cenionego operatora Siergieja Trofimowa („ Czarna Błyskawica”, „ Sierpień. Ósmego”), wreszcie idealnie wpisującej się w narrację ścieżce dźwiękowej kompozytora ukrywającego się pod pseudonimem Ryan Otter (który tym razem, zamiast muzyki elektroniczno-industrialnej, zaproponował klasyczne symfoniczne brzmienia). Teraz trzeba czekać na wersję telewizyjną „Gogola”, która – jak można sądzić z zapowiedzi – przyniesie fragmenty niewykorzystane w filmach kinowych. Oby równie interesujące i przerażające! 
|