East Side Story: Jak rodził się kazachski kapitalizm [Akan Satajew „Biznesmeni” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Akan Satajew jest jednym z najpopularniejszych reżyserów w Kazachstanie. Od lat bowiem dostarcza filmy, które łączą sensacyjną fabułę z wątkami romansowymi i obserwacjami obyczajowymi. Na podstawie jego dzieł można dostrzec ewolucję współczesnego Kazachstanu – od postsowieckiej republiki do silnego państwa rozdającego karty w regionie. „Biznesmeni” to opowieść o tym, jak budowano w tym kraju kapitalizm. I ile wymagało to ofiar.
East Side Story: Jak rodził się kazachski kapitalizm [Akan Satajew „Biznesmeni” - recenzja]Akan Satajew jest jednym z najpopularniejszych reżyserów w Kazachstanie. Od lat bowiem dostarcza filmy, które łączą sensacyjną fabułę z wątkami romansowymi i obserwacjami obyczajowymi. Na podstawie jego dzieł można dostrzec ewolucję współczesnego Kazachstanu – od postsowieckiej republiki do silnego państwa rozdającego karty w regionie. „Biznesmeni” to opowieść o tym, jak budowano w tym kraju kapitalizm. I ile wymagało to ofiar.
Akan Satajew ‹Biznesmeni›EKSTRAKT: | 60% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Biznesmeni | Tytuł oryginalny | Кәсіпкерлер | Reżyseria | Akan Satajew | Zdjęcia | Chasanbek Kydyralijew | Scenariusz | Timur Żaksyłykow | Obsada | Askar Iljasow, Szarip Serik, Rasim Żubajew, Ajsulu Azimbajewa, Sanżar Madi / Madijew, Erken Gubaszew, Konstantin Kriukow, Dina Tasbułatowa, Igor Liczadiejew, Olga Korżewa, Miriam Satajewa | Muzyka | Alim Zairow, Roman Wiszniewski, Iwan Sincow | Rok produkcji | 2018 | Kraj produkcji | Kazachstan | Czas trwania | 90 minut | Gatunek | dramat, kryminał | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Jeśli chcecie poznać prawdziwy, nie zaś lukrowany na potrzeby turystów, obraz Kazachstanu – sięgnijcie po filmy dokumentalne i książki reporterskie. Ale nie te opowiadające o życiu w wielkim mieście (Aktobe, Karagandzie, Ałmatach czy Astanie, przepraszam! Nur-Sułtanie, bo tak nazywa się od marca – na cześć pierwszego prezydenta niepodległego Kazachstanu Nursułtana Nazarbajewa – stolica kraju), lecz zaglądające na prowincje, do zagubionych w stepie wsi i miasteczek. Tymi regionami filmowcy niewiele się interesują. Tam przecież nikt nie wznosi zapierających dech w piersiach, monumentalnych (jak pałac prezydencki czy siedziba parlamentu) bądź futurystycznych (jak Pałac Pokoju i Pojednania czy Państwowy Uniwersytet Sztuki) budynków. Nie byłoby się czym pochwalić ani jak udowodnić, że Kazachstan to kraj doganiający Chiny lub najbardziej rozwinięte kraje Unii Europejskiej. Dlatego właśnie kinematografia – zarówno ta ambitniejsza, jak i czysto rozrywkowa, telewizyjna, skupiona na produkcji telenowel – skupia się na życiu w dwóch stolicach: tej dawnej (Ałmatach) i obecnej (Nur-Sułtanie). Akan Satajew urodził się w 1971 roku w Karagandzie. Studia filmowe odbył w Ałmatach. Mając trzydzieści dwa lata, stworzył prywatną wytwórnię SATAIFILM, która najpierw produkowała reklamy, a potem pełnometrażowe fabuły. Tym sposobem jej właściciel trafił do zupełnie nowego świata. Już po debiutanckim „Reketierze” (2007), opowiadającym o narodzinach przestępczości zorganizowanej w Kazachstanie, zwrócił na siebie uwagę widzów i krytyków (również w Rosji). Kolejne filmy Satajewa cieszyły się sporą popularnością, a były to (skupiając się jedynie na produkcjach kinowych): psychologiczny thriller „ Zagubiony” (2009), sensacyjny „ Likwidator” (2011), historyczny fresk „ Odważny” (2012) oraz dramaty sensacyjne „ Rekieter 2” (2015) i mający zasięg międzynarodowy „ Haker” (2016). W ostatnich latach Akan postanowił jednak zagłębić się w przeszłość, choć niezbyt odległą, swojej ojczyzny. Dlatego akcję „Drogi do matki” oraz „Dzielnic” (oba filmy powstały w 2016 roku) umieścił w czasach komunistycznych. Thrillerem „Ona” (2017) powrócił do współczesności, a dramatem „Biznesmeni” (2018) postanowił pożenić obie epoki. Premiera „Biznesmenów” miała miejsce 1 października ubiegłego roku; sześć miesięcy później film trafił na ekrany kin rosyjskich. To swoiście pojęta historia niepodległego Kazachstanu przedstawiona przez pryzmat rodzącego się kapitalizmu i młodych ludzi, którzy chcą skorzystać na transformacji ustrojowej i gospodarczej, dorabiając się pokaźnego majątku. Nie zawsze uczciwie. Najczęściej idąc na skróty. Balansując na granicy prawa. Akcja rozpoczyna się na początku lat 90. XX wieku i doprowadzona jest do czasów nam współczesnych. W tym czasie kraj diametralnie zmienia się. W Ałmatach i Astanie (pełniącej rolę stolicy od grudnia 1997 roku) powstają potężne wieżowce, jak grzyby po deszczu wyrastają firmy i przedsiębiorstwa; kto ma choć trochę zacięcia i samozaparcia, robi interesy. Anuar, Askar i Damir są kuplami z podwórka, którzy nigdy nie dali sobie w kaszę dmuchać. Zawsze byli jak muszkieterzy z powieści Aleksandra Dumasa, wierni zasadzie: „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”. Dorastali w czasach komunistycznych, nie mając wielkiej nadziei na zmianę sytuacji. Aż tu nagle w drugiej połowie lat 80. historia zaczęła dziać się na ich oczach. Najpierw pojawił się Michaił Gorbaczow ze swoją pierestrojką, a krótko potem imperium zaczęło chwiać się w posadach i… upadło.  Anuar jest studentem w momencie, gdy w grudniu 1991 roku Nursułtan Nazarbajew ogłasza niepodległość Kazachstanu (od Związku Radzieckiego). Początkowo sytuacja ekonomiczna jest bardzo trudna. Brakuje niemal wszystkiego, pod sklepami wiją się kilometrowe kolejki. Ale z czasem kraj otwiera się na świat, a otwarcie to wyzwala w ludziach pęd do przedsiębiorczości. Kto żyw, otwiera własny interes. Lecz na to potrzeba jakiegoś kapitału początkowego, którego Anuar i jego przyjaciele oczywiście nie posiadają. Dlatego zaczynają od pracy dla innych: rozprowadzają kasety VHS, a następnie każdy inny towar, którego brakuje na rynku. Nie pytają, jak trafia on do Kazachstanu – wiadomo przecież, że nielegalnie. Podobnymi rzeczami zajmują się też jednak inni, co rodzi konflikty, na razie jeszcze rozstrzygane w czasie bójek. Anuar, Askar i Damir również przechodzą podobny „chrzest” i nawet trafiają do aresztu. Ale to ryzyko jest wkalkulowane w cenę i w dochód, jaki osiągają. W zamian zarabiają wszak znacznie więcej niż przeciętni mieszkańcy Kazachstanu. Mogą oddychać pełną piersią. Mówić, że życie jest dla nich „bajką”.  Dorobiwszy się, pracując dla innych, przyjaciele postanawiają się w końcu usamodzielnić. Zakładają własną firmę, nawiązują kontakty z Rosjanami. Ryzyko jest większe, ale i dochody dzięki temu nieporównywalnie rosną. Mózgiem wszystkich przedsięwzięć jest Anuar, który, choć także daje się uwieść mamonie, potrafi się opamiętać. Chce założyć rodzinę, wybudować dom; zważa na to, by nie dać się podporządkować mafii. Damir z kolei gotów jest zaprzedać duszę diabłu, aby zawsze być na powierzchni; wplątuje się w niejasne biznesy, coraz bardziej oddalając od przyjaciół. Najmniej odporny na pokusy okazuje się Askar i to on pierwszy wpada w poważne tarapaty. Przyjaźń dawnych kumpli z podwórka zostaje wystawiona na próbę. Czy zdadzą oni najważniejszy w swym życiu egzamin?… „Biznesmeni” fabularnie pod wieloma względami przypominają mało udane „Miasto prywatne” (1994) Jacka Skalskiego. Z tą różnicą, że polski reżyser opowiedział o tym, jak na przełomie epok powstawała mafia, a kazachski skupił się na tym, co trzeba zrobić, aby w świecie opanowanym przez zorganizowaną przestępczość nie dać się jej pożreć. Ewentualnie co grozi osobom, które działają na jej obrzeżach.  Satajew postawił sobie bardzo ambitny cel do osiągnięcia. Cel, który jednak nieco go przerósł. Opowieści zabrakło bowiem przede wszystkim nerwu. Zabrakło pogłębienia tematu. To zresztą efekt uboczny faktu, że historię ponad dwóch dekad postanowił streścić w filmie trwającym zaledwie dziewięćdziesiąt minut. Zdarzają się więc dość dziwne z punktu widzenia fabularnej linearności przeskoki w czasie. Nie wszystkie zmiany zachodzące w życiu bohaterów są odpowiednio wyeksponowane, na czym z kolei cierpią ich portrety psychologiczne. O ile bowiem sporo czasu twórca poświęca Anuarowi, o tyle dwaj pozostali – Askar i Damir – schodzą później na plan dalszy. Mimo pewnych mankamentów, „Biznesmeni” są interesującym portretem epoki, którą przeżyliśmy także my w pierwszych latach istnienia III RP, gdy wielkie fortuny powstawały niekiedy z ulicznego handlu prowadzonego w tak zwanych „szczękach”. I chociaż tło wydarzeń polskiemu widzowi może wydać się egzotyczne (wiadomo, Azja Środkowa!), sama akcja niczym go już nie zaskoczy. Na planie „Biznesmenów” Akan Satajew zebrał twórców, z którymi współpracuje od lat: scenariusz napisał Timur Żaksyłykow, za zdjęcia odpowiadał natomiast operator Chasanbek Kydyralijew. Najkrótszy etat w tym gronie mają twórcy ścieżki dźwiękowej Alim Zairow i Roman Wiszniewski („ Mafia: Gra o przeżycie”), którzy dołączyli przed trzema laty. Jak długo jeszcze wytrzymają – któż to wie, ale gdyby zależało to ode mnie, podziękowałbym im najszybciej, jak to możliwe. W głównej roli – jako Anuar – obsadzony został dwudziestodwuletni Askar Iljasow („ Trener”), w jego przyjaciół wcielili się natomiast Rasim Żubajew (Damir) i – prawnik z wykształcenia, wideobloger z zamiłowania – Szarip Szerik (Askar). Poza tym na ekranie możemy zobaczyć jeszcze absolwentkę Uniwersytetu Amerykańskiego w Dubaju Ajsulu Azimbajewą (w roli żony Anuara), Sanżara Madiego („ Polowanie na Ducha”, „ Obrońcy”, „ Zdjęcie na pamiątkę”) jako Marata oraz Konstantina Kriukowa („ Wurdałaki”, „ Krym”), wnuka Siergieja Bondarczuka, który użyczył swej twarzy Rosjaninowi Saszy, moskiewskiemu kontrahentowi Anuara. 
|