„Ukryta gra” to odważny projekt na polskim rynku filmowym. Zaproszono w nim do współpracy znanego amerykańskiego aktora i umiejscowiono akcję gdzieś pośród rozgrywek szpiegowskich w szczególnie napiętym okresie historycznym. Czy ryzyko się opłaciło?
Zimna wojna i zimna wódka
[Łukasz Kośmicki „Ukryta gra” - recenzja]
„Ukryta gra” to odważny projekt na polskim rynku filmowym. Zaproszono w nim do współpracy znanego amerykańskiego aktora i umiejscowiono akcję gdzieś pośród rozgrywek szpiegowskich w szczególnie napiętym okresie historycznym. Czy ryzyko się opłaciło?
Łukasz Kośmicki
‹Ukryta gra›
EKSTRAKT: | 70% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
|
Tytuł | Ukryta gra |
Tytuł oryginalny | The Coldest Game |
Dystrybutor | Next Film |
Data premiery | 8 listopada 2019 |
Reżyseria | Łukasz Kośmicki |
Zdjęcia | Paweł Edelman |
Scenariusz | Łukasz Kośmicki, Marcel Sawicki |
Obsada | Bill Pullman, Lotte Verbeek, James Bloor, Robert Więckiewicz, Aleksiej Sieriebriakow, Corey Johnson, Nicholas Farrell, Magdalena Boczarska |
Muzyka | Łukasz Targosz |
Rok produkcji | 2019 |
Kraj produkcji | Polska |
Gatunek | thriller |
Zobacz w | Kulturowskazie |
Wyszukaj w | Skąpiec.pl |
Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Tęskni ktoś za starymi Bondami? Tymi, gdzie Roger Moore przemieszczał się w pojeździe podwodnym o wyglądzie krokodyla? Nawet jeśli to kino szpiegowskie nie stroniło od absurdalnych rozwiązań i często skupiało się na czystej rozrywce zamiast na moralnych dylematach szpiegów. Z drugiej strony istnieją również takie wymagające pełnej uwagi widza produkcje jak zrealizowany na podstawie prozy Johna le Carre’a „Szpieg” w reżyserii Tomasa Alfredsona – nieopatrznie poszedłem niewyspany do kina i wciąż nie wiem, co się tam dokładnie wydarzyło. Temat agencji wywiadowczych, rozgrywek politycznych i specjalnie wyszkolonych ludzi narażających swoje życie dla interesów własnego (albo i obcego) kraju jest szczególnie atrakcyjny dla filmowców, którzy mogą opowiadać o poważnych rzeczach, ale jednocześnie bawić się konwencją. Kiedy więc po raz pierwszy natrafiłem na informację o filmie „Ukryta gra”, miałem mieszane uczucia. Produkcja realizowana w Polsce przez debiutującego reżysera z międzynarodową obsadą oraz akcją osadzoną w najbardziej napiętym okresie zimnej wojny – wzbudzało to zarówno ciekawość, jak i niepokój. Na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni film zdobył nagrodę specjalną za „propozycję doskonale zrealizowanego kina gatunkowego”. Wreszcie miałem okazję sprawdzić sam, na ile to realna ocena, a na ile kurtuazyjna pochwała ryzyka podjętego przez producentów.
Historia rozgrywa się na początku lat 60., w trakcie kryzysu kubańskiego. Geniusz matematyczny Joshua Mansky zostaje uwikłany w zakulisowe rozgrywki pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, a Związkiem Radzieckim. Musi wziąć udział w odbywającym się w Warszawie pojedynku szachowym z rosyjskim mistrzem po tym, jak poprzedni reprezentant kraju zginął w podejrzanych okolicznościach. Ruchy pionków na planszy są jedynie przykrywką dla prawdziwej rywalizacji wywiadów, w której stawką będą losy całego świata. Podwójni agenci, mikrofilmy ukryte w korkach od szampana, groźba konfliktu nuklearnego i oczywiście ogrom pijaństwa – kino szpiegowskie made in Poland.
Ambicje były naprawdę duże, bowiem „Ukryta gra” to opowieść o ścierających się interesach mocarstw, a nie o mało istotnej Polsce, którą uosabia tutaj dyrektor Pałacu Kultury i Nauki stereotypowo odegrany przez Roberta Więckiewicza. Największym problemem jest chyba dysonans pomiędzy kameralnym kinem szpiegowskim, rozgrywającym się w zasadzie w kilku lokacjach, a wystawnym widowiskiem o losach całej ludzkości. Twórcy zapędzają się chwilami zbyt daleko, ponieważ o ile wykorzystanie materiałów archiwalnych w ramach ekspozycji jest udanym zabiegiem, to trudno brać na poważnie ujęcia z perspektywy satelity, albo bezpośrednią korespondencję głównego bohatera z prezydentem Kennedym. Najlepiej sprawdzają się te wszystkie przyziemne sceny pełne lokalnego kolorytu jak słodko-gorzka wędrówka po Warszawie pijanych mężczyzn granych przez Pullmana i Więckiewicza. Film Kośmickiego sporo zyskuje właśnie poprzez przymrużenie oka i nie traktowanie wszystkich wydarzeń ze śmiertelną powagą. Przed pojedynkiem szachowym agenci przywracają do życia pijanego Mansky’ego za pomocą pochodnej amfetaminy, a w innej scenie w trakcie gry zaczyna mu przeszkadzać wynajęty przez Rosjan hipnotyzer! Tam, gdzie wiele osób może się popukać w głowę, ja doceniam wyobraźnię i mniej lub bardziej celowe korzystanie z absurdu.
„Ukryta gra” jest filmem utrzymanym w duchu hitchcockowskim, scenarzyści starają się nas zwodzić i niemal do końca trzymać w niepewności. To także kulturalny tygiel, w którym postaci porozumiewają się na przemian po polsku, angielsku i rosyjsku. Przenikanie się kultur umożliwia przezroczysty trunek, dzięki niemu można zostać przyjaciółmi w ciągu jednej nocy. Między Zachodem a Wschodem istnieje jednak bariera, o czym rozwodzi się w dłuższym monologu filmowy antagonista. Postaci są nakreślone w większości na pojedynczych cechach, ale ożywiają je znakomici aktorzy. Takiego demonicznego Rosjanina jak generał major Krutow w interpretacji Alekseya Serebryakova nie znajdziecie nawet we wspomnianych na początku Bondach z Moorem. Najbardziej istotny jest jednak Bill Pullman i to jego nazwisko ma służyć do ewentualnej promocji filmu zagranicą. Przebrzmiały amerykański gwiazdor w poszukiwaniu łatwych pieniędzy na wycieczce do egzotycznego kraju, o którym pewnie dopiero usłyszał po raz pierwszy? Nic bardziej mylnego, Pullman w ostatnich latach radzi sobie całkiem dobrze w mniejszych projektach („Ballad of Lefty Brown”!), a Mansky to trudna rola wymagająca talentu oraz zaangażowania. Aktor znakomicie odgrywa zagubionego bohatera znajdującego się na życiowym zakręcie, którego działania finalnie stają się kluczowe dla całej historii.
Wreszcie powstał film wykorzystujący na ekranie architektoniczny potencjał Pałacu Kultury i Nauki. Większość akcji toczy się w tamtejszych pokojach, podłużnych korytarzach czy wystawnych salach. Istnieje również cała sieć tajemnych przejść, z których bohaterowie korzystają bez pomocy Mapy Huncwotów (trudno nie skojarzyć skomplikowanych przestrzeni Pałacu z Hogwartem). Zaburzona chronologia dobrze łączy się z dynamicznym montażem – pomimo wielu postaci wszystko pozostaje przejrzyste, choć rozgrywki szachowe toczą się w kuriozalnie szybkim tempie. W tym świecie niewiele jest słońca i kolorów, ale dzięki temu pojawiają się bezpośrednie wizualne nawiązania do kina noir. Skąpane w cieniu sylwetki ludzi w płaszczach i kapeluszach składają się na ujęcia, na których brakuje jedynie zafrasowanego oblicza Humphreya Bogarta. Muzyka zbyt nachalnie podkreśla dramatyzm wydarzeń, brakuje momentów dłuższej ciszy, gdzie napięcie mogłoby powstać w naturalny sposób. W filmie znajduje się także teledyskowa sekwencja dopasowana do piosenki „The Secret Game” w wykonaniu Ani Karwan, którą artystka mogłaby wysyłać jako CV do najnowszego Bonda.
Pomimo oczywistych mankamentów jestem pod wrażeniem tego, jak zręcznie Łukasz Kośmicki poradził sobie z konwencją kina szpiegowskiego. „Ukryta gra” to w pierwszej kolejności rozrywka traktująca prawdziwe wydarzenia jedynie jako punkt wyjścia do opowiedzenia atrakcyjnej dla widza, fikcyjnej opowieści. Zgrzyty w postaci wielu fabularnych uproszczeń oraz niepotrzebnego współczesnego epilogu nie zabierają przyjemności z oglądania. Twórcy mieli duże ambicje i chcieli dogonić Hollywood. Akurat w tym przypadku lepiej chcieć za mocno niż nie chcieć w ogóle.

No film swietnie zrobiony, obsada extra, gra aktorska na naprawde wysokim poziomie, nie zabraklo tez elementow dobrego, polskiego humoru :)