Klasyka kina radzieckiego: I «starcy», i «młodzi» żyją krótko [Leonid Bykow „Tylko «starcy» idą w bój” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl W czasach Związku Radzieckiego Leonid Bykow był jednym z najpopularniejszych aktorów i reżyserów ukraińskich. Choć w tej drugiej roli zrealizował jedynie cztery filmy, to trzy z nich okazały się wielkimi przebojami. Poświęcony sowieckim lotnikom dramat „Tylko «starcy» idą w bój” do dzisiaj jest chętnie, z niemałą przyjemnością i wzruszeniem oglądany.
Klasyka kina radzieckiego: I «starcy», i «młodzi» żyją krótko [Leonid Bykow „Tylko «starcy» idą w bój” - recenzja]W czasach Związku Radzieckiego Leonid Bykow był jednym z najpopularniejszych aktorów i reżyserów ukraińskich. Choć w tej drugiej roli zrealizował jedynie cztery filmy, to trzy z nich okazały się wielkimi przebojami. Poświęcony sowieckim lotnikom dramat „Tylko «starcy» idą w bój” do dzisiaj jest chętnie, z niemałą przyjemnością i wzruszeniem oglądany.
Leonid Bykow ‹Tylko «starcy» idą w bój›EKSTRAKT: | 80% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Tylko «starcy» idą w bój | Tytuł oryginalny | В бой идут одни «старики» | Reżyseria | Leonid Bykow | Zdjęcia | Władimir Wojtienko | Scenariusz | Leonid Bykow, Jewgienij Onoprijenko, Aleksandr Sacki | Obsada | Leonid Bykow, Siergiej Podgornyj, Siergiej Iwanow, Rustam Sagdułłajew, Jewgienija Simonowa, Olga Matieszko, Władimir Tałaszko, Wiktor Miroszniczenko, Aleksiej Smirnow, Alim Fiedorinski, Wano Jantbelidze, Aleksandr Niemczenko | Muzyka | Wiktor Szewczenko | Rok produkcji | 1973 | Kraj produkcji | ZSRR | Czas trwania | 89 min | Gatunek | dramat, wojenny | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
O Ukraińcu Leonidzie Fiodorowiczu Bykowie (1928-1979) pisałem już w „Klasyce kina radzieckiego” rubryce dwukrotnie: przy okazji omawiania melodramatu wojennego „ Ochotnicy” (1958) Jurija Jegorowa oraz komedii obyczajowej „ Zajczik [Nieśmiały w akcji]” (1964), która była jego całkiem udanym, choć mocno wówczas skrytykowanym, debiutem reżyserskim. Kilka lat później Bykowowi zamarzył się kolejny film: również lżejszy w tonie, ale odnoszący się do tematu, na temat którego w Związku Radzieckim nie zwykło się żartować – Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Jego scenariusz napisał do spółki ze specjalizującym się w tych zagadnieniach Jewgienijem Onoprijenko („ Jeżeli wróg nie poddaje się…”) oraz wtedy dopiero wchodzącym do zawodu Aleksandrem Sackim (1930-1986). Niestety, urzędnicy Goskina, czyli Państwowego Komitetu Kinematografii, zablokowali projekt, uznając, że jest on „za mało heroiczny” (z czym zresztą trudno się nie zgodzić, tylko czy należy uznawać to za pretekst do odrzucenia zgody na produkcję?). Leonid Fiodorowicz postanowił na jakiś czas odpuścić i zajął się – jako reżyser – czymś skrajnie odmiennym: nakręcił godzinną telewizyjną komedię romantyczną „Gdzie jesteście, rycerze?” (1971), która swoją premierę miała w przedostatni dzień roku. Na nic godniejszego uwagi, jeśli chodzi o temat, nie mógł wtedy liczyć. Starał się być w tym filmie zabawny, ale przychodziło mu to z trudem. Na szczęście dwa lata później w szefostwie kijowskiej Wytwórni imienia Ołeksandra Dowżenki musiał powiać świeższy wiatr, w efekcie czego wcześniejszemu konceptowi Bykowa zapalono wreszcie „zielone światło”. Nie zwlekając, w maju 1973 roku rozpoczął zdjęcia. Obraz, który otrzymał tytuł „Tylko «starcy» idą w bój”, okazał się być wielkim sukcesem. Po premierze, która miała miejsce w sierpniu 1974 roku, oglądnęło go ponad 44 miliony widzów w całym Kraju Rad (co dało mu czwarte miejsce). Do tego doszła jeszcze pierwsza nagroda na VII Wszechzwiązkowym Festiwalu Filmowym, który wtedy odbył się w Baku, stolicy komunistycznego Azerbejdżanu. Czy Bykow musiał pójść na ustępstwa wobec kinematograficznych „czynowników”? Patrząc na zakończenie filmu, można odnieść wrażenie, że tak. Aczkolwiek dramatyczny finał w żaden sposób nie psuje ogólnego wrażenia. Wręcz przeciwnie, skutecznie wzmaga przekaz, wzruszając niemal do łez. O utrzymującej się do dzisiaj popularności „Tylko «starcy» idą w bój” świadczy również fakt, że w 2009 roku dokonano rekonstrukcji cyfrowej obrazu, jednocześnie go koloryzując, dzięki czemu – także w symbolicznym znaczeniu tych słów – nabrał on barw. Tchnięto w niego nowe życie i zapewne sprawiono, że teraz chętniej zwrócą na niego uwagę także widzowie, którzy nie pamiętają epoki komunistycznej. A że warto – nie ma wątpliwości. W pozytywnym odbiorze dzieła Leonida Fiodorowicza nie przeszkadza bowiem nawet dorzucona na siłę propagandowa scena, w której widzimy, jak bohaterscy lotnicy składają akces do partii i zostają przyjęci. To zaledwie kilka (trzy, może cztery) minut na półtorej godziny. Akcja filmu rozgrywa się w ciągu kilku tygodni końca lata i jesieni 1943 roku, w czasie tak zwanej „bitwy o Dniepr” (która ciągnęła się aż do grudnia). Kapitan gwardii Aleksiej Titarienko (tę postać Bykow-aktor zarezerwował dla siebie!), zwany przez swoich podkomendnych „Maestro”, dowodzi grupą lotników (eskadrylą) wchodzących w skład 1 Gwardyjskiego Pułku Lotniczego. Znany jest nie tylko ze swoich umiejętności bojowych, ale również zamiłowania do… muzyki. Po służbie kieruje zespołem, a w zasadzie miniorkiestrą – dobrze więc widziane jest, by poza umiejętnościami pilotażu i celnym okiem podlegli mu żołnierze potrafili też na czymś grać. Jakimż więc zaskoczeniem jest dla świeżo upieczonych adeptów szkoły w Orenburgu, gdy podczas pierwszego spotkania dowódca wypytuje ich o to, czy są muzykalni. Ten wątek filmu zapewnia dziełu odrobinę „pogody”, sprawia, że widz odrywa się od ciągłego myślenia o wojnie, ofiarach, martyrologii… Ale przecież nie da się ukryć, że rzeczywistość, jaka otacza zarówno «starych», jak i «młodych», dopiero co przybyłych do oddziału żołnierzy, jest niezwykle okrutna. Śmierć czyha na nich dosłownie wszędzie – nie tylko w powietrzu, wszak wróg atakuje również lotniska i bazy. Lotnik może zginąć, stąpając nawet twardo po ziemi. W czasie jednej z akcji niewiele brakuje, by i Titarienko przedwcześnie zakończył swój wojenny szlak. Trafiony przez wroga, musi się katapultować. Szczęśliwym trafem, ląduje wśród krasnoarmiejskich piechurów, którym na dodatek udało się zdobyć niemieckie lotnisko – dzięki temu Alosza wraca do bazy messerschmittem. Ta „przygoda” przypomina mu jednak o tym, że nie jest nieśmiertelny, że nawet będąc mistrzem, może powędrować do nieba. Wystarczy chwila nieuwagi. Zwyczajny brak fartu. Kolejnym wątkiem, który rozpogadza fabułę, jest… miłość. Gdy w okolicy pojawia się żeńska eskadryla, podkomendni kapitana Titarienko starają się zrobić na koleżankach po fachu jak najlepsze wrażenie. Zwłaszcza na młodziutkiej Maszy Popowej, w której zakochuje się „Romeo” – pochodzący z Uzbekistanu młodszy lejtnant Sagdułłajew. Chwile szczęścia są jednak nadzwyczaj rzadkie; na wojnie miłość zawsze schodzi na dalszy plan. „Maestro” stara się być dla podkomendnych jak starszy brat bądź – w przypadku tych najmłodszych – ojciec. Dzielą się więc z nim swoimi radościami i troskami, a on potrafi ich podnieść na duchu. Nawet wówczas, gdy dosięga ich strach, na który naturalną reakcją staje się tchórzostwo. Bykow mniejszą uwagę przywiązuje w „Tylko «starcy» idą w bój” do efektów, dlatego na ekranie nie uświadczymy zapierających dech w piersiach podniebnych pojedynków, jak w tegorocznym „ Diewiatajewie” (wpływ na to zapewne miały ograniczone fundusze kijowskiej wytwórni). Znacznie więcej miejsca reżyser poświęca temu, co dzieje się z pilotami, kiedy już szczęśliwie powrócą z akcji. Jako że obraz kręcono na Ukrainie, nie widzimy na ekranie – poza samym Bykowem – wielkich gwiazd kina radzieckiego. Choć niektórym z aktorów w przyszłości udało się zrobić karierę, a przynajmniej zyskać rozpoznawalność. Dotyczy to zwłaszcza Jewgieniji Simonowej (dylogia „ Wyprawa po złoto” i „ Złotodajna rzeczka” oraz „ Afonia”), która wcieliła się w Maszę. Znanym artystą już wcześniej był, grający starego mechanika Makarycza, Aleksiej Smirnow („ Wieczory na chutorze w pobliżu Dikańki. Noc wigilijna”, „ Witajcie – wstęp wzbroniony”). Poza tym podziwiać możemy: Siergieja Podgornego („ Ucieczka «Mercedesa»”) w roli młodszego lejtnanta Wiktora Szczedronowa (ksywka „Smuglianka”), Siergieja Iwanowa („ Jeżeli wróg nie poddaje się…”, „ Ładunek 300”) jako lejtnanta Aleksandrowa („Kuznieczik”), Uzbeka Rustama Sagdułłajewa („ Gorące lato w Kabulu”) jako „Romea”, wreszcie Władimira Tałaszko („ Podziemie wiedźm”) – filmowego starszego lejtnanta Siergieja Skworcowa. Autorem zdjęć był doświadczony operator Władimir Wojtienko („ Dwa lata nad przepaścią”), natomiast ścieżki dźwiękowej – rzadko pracujący na potrzeby „dużego ekranu” Wiktor Szewczenko. Może dlatego muzyka jest tym elementem dzieła, które pamięta się najkrócej. 
|
Eskadryla - rany co to jest ? Eskadra, pułk - tak ale "eskadryla" ?
A raczej radziecki pilot w 1943 nie miał się "jak" katapultować - wyskoczył z samolotu - tak to i owszem :)