East Side Story: Dobry, zły i… czerwony [Andriej Bogatyriow „Czerwony Duch” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Patrząc na plakat najnowszego filmu Andrieja Bogatyriowa, można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z filmem… superbohaterskim. I coś w tym jest, jednak pod warunkiem, że pogodzimy się z tym, iż tytułowy Czerwony Duch nie posiada żadnych nadzwyczajnych mocy. Jest po prostu doskonałym snajperem, który mści się na Niemcach za doznane krzywdy. Jak w spaghetti-westernie. Bo tym de facto jest ten obraz.
East Side Story: Dobry, zły i… czerwony [Andriej Bogatyriow „Czerwony Duch” - recenzja]Patrząc na plakat najnowszego filmu Andrieja Bogatyriowa, można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z filmem… superbohaterskim. I coś w tym jest, jednak pod warunkiem, że pogodzimy się z tym, iż tytułowy Czerwony Duch nie posiada żadnych nadzwyczajnych mocy. Jest po prostu doskonałym snajperem, który mści się na Niemcach za doznane krzywdy. Jak w spaghetti-westernie. Bo tym de facto jest ten obraz.
Andriej Bogatyriow ‹Czerwony Duch›EKSTRAKT: | 60% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Czerwony Duch | Tytuł oryginalny | Красный призрак | Reżyseria | Andriej Bogatyriow | Zdjęcia | Nikita Rożdiestwienski | Scenariusz | Andriej Bogatyriow, Wiaczesław Szychaliejew, Paweł Abramienkow, Armen Watjan, Siergiej Krajniew, Paweł Połujczik | Obsada | Andriej Szewczenkow, Władimir Gostiuchin, Jurij Borisow, Polina Czernyszowa, Wolfgang Cerny, Michaił Goriewoj, Wiaczesław Szychaliejew, Paweł Abramienkow, Konstantin Simonow, Oleg Wasilkow, Olga Staszkiewicz, Paul Orlianski, Michaił Melin, Jurij Utkin | Muzyka | Siergiej Sołowjow | Rok produkcji | 2020 | Kraj produkcji | Rosja | Czas trwania | 99 min | Gatunek | western, wojenny | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Kinematografia radziecka i rosyjska (zwłaszcza ta pierwsza) ma w swoim dorobku niemało easternów, czyli opowieści z Dzikiego Wschodu. Tak się jednak składa, że akcja przygniatającej większości z nich rozgrywa się nie w latach 1941-1945, lecz w czasie wojny domowej w Rosji. Począwszy od „ Ognistych wiorst” (1957) Samsona Samsonowa, poprzez trylogię Edmonda Keosajana o nieuchwytnych mścicielach (1966-1971) i reżyserski debiut Nikity Michałkowa „ Swój wśród obcych, obcy wśród swoich” (1974), aż po zrealizowany już w XXI wieku film Olega Fomina „ Panowie oficerowie: Ratujcie Imperatora” (2008). Dlaczego więc Andriej Bogatyriow posłużył się kostiumem easternowym, aby opowiedzieć historię z czasów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej? Sprawa wydaje się prosta: minęło od niej już tyle czasu, że można nie obawiając się oskarżeń o szarganie narodowych mitów, snuć na jej temat opowieści, które będą atrakcyjniejsze dla młodego widza. Stąd również wizualne nawiązania do kina superbohaterskiego. Andriej Andriejewicz Bogatyriow (rocznik 1985) to nie jest jeszcze pierwsza liga rosyjskich reżyserów. Może gdyby od razu po ukończeniu studiów we Wszechrosyjskim Państwowym Instytucie Kinematografii, co miało miejsce w 2007 roku, zajął się kręceniem fabuł, zdołałby do tego momentu wspiąć się na szczyt. On jednak przez pierwsze lata pracował głównie jako dokumentalista, a kiedy zabierał się za filmy fabularne, robił to z pewną nieśmiałością. Dotąd zrealizował ich sześć, w tym tylko cztery w pełni samodzielnie (debiutanckie „Wirusy”, 2010; „ Judasz”, 2013; „Czerwony Duch”, 2020; sportowo-młodzieżowy dramat „Wiraż”, 2021). Jego dorobek uzupełniają jeszcze nakręcone do spółki z Tatianą Woroniecką na motywach prozy Fiodora Dostojewskiego „Białe noce” (2017) oraz „futbolowa” „ Dzika Liga” (2019), której współreżyserem jest – na co dzień pracujący w Hollywood – Hiszpan Art Camacho. Fabuła „Czerwonego Ducha” zrodziła się w głowie Bogatyriowa, ale w jej dopracowaniu pomogli mu jeszcze Ormianin Armen Watjan i znacznie bardziej doświadczony Siergiej Krajniew („ PiraMMMida”). Niemało do powiedzenia musieli mieć również Wiaczesław Szychaliejew i Paweł Abramienkow, dwaj pojawiający się na drugim planie obrazu aktorzy, skoro ich także dopisano do listy płac. Świadczy to poniekąd o tym, że scenariusz prawdopodobnie ewoluował do samego końca i pewnie niektóre sceny pojawiały się w nim „na gorąco”, już podczas kręcenia zdjęć. Co samo w sobie niczym złym nie jest. Zakładając oczywiście, że to, co dorzucili Sława i Pasza wyszło filmowi na dobre. Przejdźmy jednak do rzeczy! To powszechna wiedza, że pierwsze miesiące po agresji niemieckiej na Związek Radziecki znaczone były nieustającym pasmem klęsk Armii Czerwonej. Że bohaterscy krasnoarmiejcy wycofywali się na całej linii frontu, a postępujący za nimi żołnierze Wehrmachtu palili i niszczyli wsie i miasta, z kolei członkowie Einsatzgruppen mordowali Żydów. Preludium do właściwej części filmu jest rozgrywająca się zimą 1941 roku scena, w której widzimy, jak żołnierze niemieccy przygotowują się do rozstrzelania na skraju lasu dwojga Rosjan. Nie są oni czerwonoarmistami, lecz artystami. Mężczyzna zapewnia, że jedynie występowali w szpitalach, by dać otuchę rannym. Nazistowskiego dowódcę intryguje fakt, że aktor ucharakteryzowany jest na Hitlera; chce zobaczyć, w jaki sposób parodiował Führera i zmusza go do „występu”. Chwilę później rozlegają się strzały, wszyscy Niemcy po kolei padają martwi, a z lasu wyłania się żołnierz radziecki o wyjątkowo ponurym wyrazie twarzy i z zabandażowaną głową. Nie mówi ani słowa, zabiera zabitym jedzenie i amunicję, po czym znika, a raczej rozpływa się. Jak duch. Czerwony Duch! Prawda, że mocny początek? Gdyby reszta filmu utrzymana była w podobnej konwencji, moglibyśmy dzisiaj mówić o arcydziele filmowej popkultury. Niestety, ciąg dalszy jest dużo bardziej sztampowy i zrealizowany bez specjalnego rozmachu. Po lasach tułają się maruderzy z Armii Czerwonej. Niektórzy zgubili się, innym wybito jednostki. Kto wie, może są wśród nich również dezerterzy, ale jakie to ma teraz znaczenie. Nie brakuje również cywili, którzy nie mają dokąd wrócić, ponieważ Niemcy zniszczyli ich domy. Jeden z takich „oddziałów” natrafia na śpiącego w śniegu, opartego o powalone drzewo żołnierza sowieckiego. Ku ich zaskoczeniu – żyje. Litują się więc nad nim i zabierają ze sobą. Ma broń, więc jakby co – przyda się w walce z wrogiem. Po godzinach marszu docierają do opuszczonego chutoru. Wreszcie jest szansa, aby odetchnąć, wyspać się w ludzkich warunkach. Zanim jednak będzie to możliwe, mężczyźni ruszają do pobliskiego lasu na przeszpiegi. W osadzie zostaje jedynie towarzysząca im ciężarna Wiera. Pech chce, że właśnie wtedy pojawiają się Niemcy. Oddziałem polującym na Czerwonego Ducha dowodzi młody Hauptsturmführer-SS Braun. Wiera ukrywa się, lecz jak długo jest w stanie nie zdradzić się? Ma nadzieję, że przynajmniej do powrotu swoich towarzyszy, którzy gdy tylko dowiadują się o zaistniałej sytuacji, szykują się do szturmu na chutor. Spora część filmu Bogatyriowa to batalistyka. Owszem, przedstawiona bez takiego rozmachu, jak miał to w zwyczaju chociażby Jurij Ozierow, ale na pewno nie ustępująca temu, co pokazano w „ Rżewie” (2019) Igora Kopyłowa czy „ Toporze” (2018-2021) Władimira Siemionowycha i Wadima Ostrowskiego. Co innego staje się tu problemem. Że przez długi czas nie pojawia się na ekranie ten, który jest bohaterem tytułowym. Że reżyser bardziej skupia się na scenach oglądanych w kinie radzieckim i rosyjskim dziesiątki razy, zamiast podkreślać to, co jest w opowiadanej przez niego historii najbardziej niezwykłe. Chodzi o archetypiczną postać Człowieka bez Imienia, niemal żywcem przeniesionego z westernów Sergia Leone. Na planie „Czerwonego Ducha” zebrano doborowe grono aktorskie. W żołnierzy błąkającego się po lasach „oddziału” wcielają się między innymi Jurij Borisow („ Byk”, „ Kałasznikow”), Oleg Wasilkow („ Spitak”, „ Brudnopis”) i wiekowy Białorusin Władimir Gostiuchin („ Wniebowstąpienie”, „ Podporucznik Romaszow”). Aktorem parodiującym Hitlera jest – coraz śmielej robiący karierę na Zachodzie (jako Michael Gor) – Michaił Goriewoj („ Klatka”, „ Bez przebaczenia”), esesmanem Braunem – Austriak Wolfgang Cerny („ Sobibór”, „ T-34”). W ciężarną Wierę wcieliła się Polina Czernyszowa („ Legenda o Kołowracie”), natomiast w Czerwonego Ducha – odpowiednio ucharakteryzowany Aleksiej Szewczenkow („ Ratować Leningrad!”, „ Turysta”). Za zdjęcia odpowiadał, mający już doświadczenie w widowiskowym kinie wojennym, Nikita Rożdiestwienski („ Dwudziestu ośmiu panfiłowców”), a za ścieżkę dźwiękową – wciąż pracujący na swoją markę Siergiej Sołowjow („ Tato, umrzyj!”). 
|