Sweet señoritas [Joachim Roenning, Espen Sandberg „Sexi Pistols” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Los amigos, mamy do czynienia z niezwykłym filmem: zrobiony za francuskie pieniądze, w angielskiej wersji językowej, z Hiszpanką i Meksykanką w rolach głównych. “Bandidas”, a raczej polskie, swojskie “SEXiPISTOLS” to film łatwy, lekki i przyjemny, w którym typowe dla hollywoodzkich hitów wybuchy, huki i ogólne obrazy zniszczenia zastąpione zostały absurdalną intrygą i wystrzałowym duetem – Salmą Hayek i Penélope Cruz. Bardzo wakacyjne, choć nie porywające...
Sweet señoritas [Joachim Roenning, Espen Sandberg „Sexi Pistols” - recenzja]Los amigos, mamy do czynienia z niezwykłym filmem: zrobiony za francuskie pieniądze, w angielskiej wersji językowej, z Hiszpanką i Meksykanką w rolach głównych. “Bandidas”, a raczej polskie, swojskie “SEXiPISTOLS” to film łatwy, lekki i przyjemny, w którym typowe dla hollywoodzkich hitów wybuchy, huki i ogólne obrazy zniszczenia zastąpione zostały absurdalną intrygą i wystrzałowym duetem – Salmą Hayek i Penélope Cruz. Bardzo wakacyjne, choć nie porywające...
Joachim Roenning, Espen Sandberg ‹Sexi Pistols›EKSTRAKT: | 50% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Sexi Pistols | Tytuł oryginalny | Bandidas | Dystrybutor | SPI | Data premiery | 4 sierpnia 2006 | Reżyseria | Joachim Roenning, Espen Sandberg | Zdjęcia | Thierry Arbogast | Scenariusz | Luc Besson, Robert Mark Kamen | Obsada | Penélope Cruz, Salma Hayek, Steve Zahn, Sam Shepard, Dwight Yoakam | Muzyka | Eric Serra | Rok produkcji | 2005 | Kraj produkcji | Francja, Meksyk, USA | Czas trwania | 93 min | WWW | Strona | Gatunek | komedia, western | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Nową komedię przygodową spod scenariuszowej ręki Luca Bessona można z przymrużeniem oka uznać za triumf feministyczny, bądź zupełnie odwrotnie – za wybujałą fantazję panów wielbiących dwie urodziwe aktorki wcielające się w role głównych bohaterek i co rusz pojawiające na ekranie w nowych obcisłych gorsetach i głębokich dekoltach, eksponujących niezależnie od sytuacji oczywiste walory obu południowych gwiazd. Na tandemie Hayek-Cruz opiera się cała, westernowa w duchu, przygoda. Aktorki nie tylko świetnie wyglądają razem na ekranie, ale przyciągają także uwagę zbudowanymi na zasadzie kontrastu postaciami i zaskakującą nonszalancją w rzucaniu często – choć nie zawsze – zabawnych dialogów. Gdyby nie Sam Shepard w epizodycznej roli rewolwerowca na emeryturze, tytułowe bandidas nie miałyby już wcale aktorskiej konkurencji wśród płci przeciwnej. Wszyscy mężczyźni w filmie to albo podstarzali farmerzy, albo równie podstarzali urzędnicy państwowi, ewentualnie amerykański, odstręczający bandzior lub fajtłapowaty odpowiednik poczciwego Sherlocka o twarzy Steve’a Zahna. I ksiądz – kolejny po “Legendzie Zorro” sługa boży, który z niefrasobliwym wyrazem twarzy wspiera tych, których powinien, z radością wyprowadzając w pole brzydkich facetów. Twórcy “Bandidas” nie próbują dodawać do fabuły drugiego dna lub zniewalających głębią refleksji. Oprócz antyamerykańskich wątków oraz patriotycznej motywacji bohaterek, podyktowanych okrutnym postępowaniem nowych władz wobec miejscowych chłopów, film reżyserskiego duetu Roenning-Sandberg to nic innego jak czysta zabawa w komedię o dwóch takich, co rabują banki w imię narodu. Gorące dziewczyny mają przy tym dużo problemów – niektóre z owych komplikacji obfitują całkiem trafnymi gagami słownymi i sytuacyjnymi, inne rozciągają się w balansujące na granicy autoparodii, zupełnie chybione, niepotrzebne sekwencje. Nierówny poziom ratują Hayek i Cruz, chociaż tym razem lepiej wypada ulubiona aktorka Almodóvara. Filmowa Frida pławi się przez większą część seansu w wypracowanym emploi temperamentnej, zdecydowanej meksykańskiej piękności. Należy jednak przyznać, że Luc Besson miał łeb na karku, decydując się na obsadzenie w jednej produkcji dwóch latynoskich przyjaciółek.  Trudno poznać zamaskowane bohaterki - po prawej Penelope Cruz, po lewej Salma Hayek. Piękne krajobrazy, atmosfera dzikiego zachodu, dynamiczne zdjęcia i zabawne epizody wychodzą przed pretekstową, kpiącą sobie z jakiegokolwiek prawdopodobieństwa czy logiki, intrygę. Chodzi przede wszystkim o akcję i ciągłe próby piętrzenia coraz to bardziej absurdalnych, farsowych scenek i numerów obrabiania banków. W momencie kiedy perypetie głównych bohaterek zaczynają utykać, sytuację rozkręca nieco anemiczny, traktowany przedmiotowo przez scenarzystów Steve Zahn, ale kreujący postać o kluczowym wpływie na fabułę. Bad guy w “Bandidas” jest bardzo, wprost karykaturalnie bad – i nawet przez moment nie ma wątpliwości, że dziewczyny bezwzględnie się z nim rozprawią. Pozostaje więc śledzenie, w większości nie do końca spójnych, choć humorystycznych, wydarzeń doprowadzających bandidas do finału. A z finałem jest problem, bo sam pomysł to powtórka z rozrywki, choćby z goszczącej pół roku temu na ekranach “Legendy Zorro” Campbella. Podobieństwa między oboma filmami są oczywiste, dlatego szkoda, że to film ze stajni Bessona pojawił się drugi – w końcu “Bandidas” pozostaje nieco pastiszową komedią-westernem, pozbawioną zwielokrotnionych do granic przyzwoitości monumentalnych, szybko montowanych na modłę Hollywood sekwencji akcji. Ponadto, Salma i Penélope budzą większe emocje niż udająca Latynoskę Walijka, Catherine Zeta-Jones. Nie zmienia to jednak faktu, że historia meksykańskich buntowniczek nie reprezentuje sobą niczego nowego, powielając sprawdzone schematy. Europejska powściągliwość, dająca się wywęszyć w “SEXiPISTOLS”, obudziła we mnie wzruszające uczucie patriotyzmu, dlatego tym bardziej żal, że film Roenninga i Sandberga nie zawsze jest tak zgrabny jak talia Hayek, a szklaneczka tequili przed seansem jest wskazana, by podwyższyć radość płynącą z obcowania z tą beztroską, bardzo nierówną wariacją na temat komediowego westernu. 
|