Kiedy wszystko przestaje mieć znaczenie [Lajos Koltai „Wieczór” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Dla niektórych: banalny, pretensjonalny, sztucznie skomplikowany. Dla innych: piękny, poruszający, poetycki. „Wieczór” Lajosa Koltaia to pełne uczucia i przemyśleń, delikatne kino, które może zostać zupełnie sprzecznie odebrane, bo gra na doświadczeniach i emocjach widza, prowadzi z nim dialog, opiera się na jego charakterze i sposobie pojmowania życia. Ale oprócz tego pozwala również podziwiać znakomitą obsadę.
Kiedy wszystko przestaje mieć znaczenie [Lajos Koltai „Wieczór” - recenzja]Dla niektórych: banalny, pretensjonalny, sztucznie skomplikowany. Dla innych: piękny, poruszający, poetycki. „Wieczór” Lajosa Koltaia to pełne uczucia i przemyśleń, delikatne kino, które może zostać zupełnie sprzecznie odebrane, bo gra na doświadczeniach i emocjach widza, prowadzi z nim dialog, opiera się na jego charakterze i sposobie pojmowania życia. Ale oprócz tego pozwala również podziwiać znakomitą obsadę.
Lajos Koltai ‹Wieczór›EKSTRAKT: | 80% |
---|
WASZ EKSTRAKT: 0,0 %  |
---|
Zaloguj, aby ocenić |
---|
| Tytuł | Wieczór | Tytuł oryginalny | Evening | Dystrybutor | SPI | Data premiery | 2 listopada 2007 | Reżyseria | Lajos Koltai | Zdjęcia | Gyula Pados | Scenariusz | Susan Minot, Michael Cunningham | Obsada | Claire Danes, Toni Collette, Vanessa Redgrave, Patrick Wilson, Hugh Dancy, Natasha Richardson, Eileen Atkins, Meryl Streep, Glenn Close, Barry Bostwick, Mamie Gummer | Muzyka | Jan A.P. Kaczmarek | Rok produkcji | 2007 | Kraj produkcji | USA | Czas trwania | 117 min | WWW | Strona | Gatunek | dramat | Zobacz w | Kulturowskazie | Wyszukaj w | Skąpiec.pl | Wyszukaj w | Amazon.co.uk |
Trudno jest opowiadać o prostych rzeczach dotyczących każdego człowieka, ponieważ popada się wówczas w sentymentalizm i zaczyna rzucać truizmami. Każdy ma inne przeżycia, które go kształtują, i nie sposób trafić w przemyślenia danej osoby, tak aby urealnić opowiadaną historię i poruszyć odbiorcę. Mimo że niełatwo filmować życie bez niepotrzebnej teatralności i banału, twórca „Wieczoru” próbuje to robić, opierając się na fabule powieści Susan Minot „Evening” (autorka jest również współscenarzystką). Reżyser chce zamknąć tematy takie jak miłość, starzenie się, przyjaźń, samotność, niedostosowanie, społeczna presja, życiowe błędy i brak porozumienia między ludźmi w historii umierającej kobiety, Ann Lord, wspominającej jeden wieczór sprzed lat, który znacząco wpłynął na jej późniejsze wybory. I oczywiście Koltai popełnia te same błędy: nie unika ani sztuczności, ani nadmiernego poetyzowania. A jednak, mimo ewidentnych niedociągnięć, ujmuje „Wieczorem” za serce. Między widzem a bohaterami nie ma dystansu i choć banał wypełnia w wielu momentach ekran, można łatwo wczuć się w tę historię, by obracać ją po seansie setki razy w głowie i znajdować ciągle coś nowego, co teoretycznie wydaje się oczywiste, ale odniesione do rzeczywistości – nabiera nowego znaczenia. A przecież refleksja i emocje są w kinie najważniejsze. Vanessa Redgrave i Claire Danes, w roli Ann z różnych etapów jej życia, tworzą postać symboliczną, za pomocą której wyłożone zostają uniwersalne problemy i wątpliwości pojawiające się w pewnym momencie życia. Główna bohaterka tęskni za młodością, bo chciałaby zmienić wiele swoich decyzji; boi się popełnionych błędów; zastanawia się, co by było, gdyby… Ta jedna postać reprezentuje ludzką niepewność i kruchość. Bo tak naprawdę, powoli żegnając się z życiem, folguje słabościom, które w niej drzemią. Choroba budzi w niej wszystkie lęki i żal za tym, co pozostało w tyle. W wymiarze emocjonalnym, podświadomym, kurczowo trzyma się życia, ponieważ z nim łączą się jej wspomnienia, nieważne, czy bolesne, czy może radosne, ale należące tylko do niej i budzące nutkę łzawej wrażliwości. Na szczęście w jej smutnej, chwytającej za gardło historii jest miejsce na optymizm i szczere pocieszenie. Pogodzenie z własnymi czynami oraz decyzjami przynosi ulgę, a nawet akceptację nieuniknionego. Ponowne prześledzenie owego jednego wieczoru pozwala Ann zwalczyć demony, wygrać walkę ze strachem przed śmiercią, a przede wszystkim przed myślą o zmarnowanym życiu. Jedna z postaci drugoplanowych, oszczędnie grana przez Meryl Streep, twierdzi, że tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak błędy. Są tylko wybory, które zaowocowały konkretnymi rezultatami składającymi się na unikalną egzystencję jednego człowieka, samego w sobie wyjątkowego. Gdyby nie owe wybory, przeżyte życie straciłoby indywidualny charakter, a łzy prawdopodobnie nigdy nie zamieniłyby się w szczęście. Ann zaczyna od żalu przynoszącego dogłębny smutek, ale dzięki rachunkowi sumienia zdobywa szansę na akceptację losu. Pytanie, czy z niej skorzysta przed swoim końcem. Ważne wnioski przynosi nie tylko wątek Ann, ale i jej dorosłych córek: pewnej siebie, zdecydowanej Connie i zagubionej Niny. To historia tej drugiej istotnie łączy się z dramatem matki, kontrastuje życie ze śmiercią, gloryfikując ciągłość i niezniszczalność ludzkiej egzystencji. Konfrontuje również młodość ze starością oraz początek z końcem przynoszącym zapomnienie. Spojrzenie z perspektywy na wcześniejsze wydarzenie, które określiły daną osobę, umożliwia stworzenie potrzebnego dystansu do siebie i przeszłości, pod koniec niewiele już znaczącej. Liczy się jedynie chwila obecna oraz poczucie spełnienia bądź żalu za tym, czego nie zdążyło się zrobić. Wątek Niny, choć najbardziej dosłowny i niezręczny, wprowadza dodatkowy temat ściśle łączący się z przemijaniem – samotność. Właśnie dlatego można rozumieć film Koltaia nie tyle jako mieszankę wielu, różnorodnych tematów, ale jako historię o jednym tylko zjawisku: o naszych lękach, które potrafią przyjmować mnogie kształty i paraliżować ludzkie postępowanie. „Wieczór” to także opowieść o miłości, fenomenie posiadającym różne twarze i budzącym strach. Film Koltaia opisuje miłość bezinteresowną i bezwarunkową miedzy rodzicem a dzieckiem, bolesną miłość nieodwzajemnioną, miłość od pierwszego wejrzenia, przyjaźń mającą wszelkie znamiona głębszego przywiązania oraz miłość do życia, odczuwania i błądzenia między kolejnymi wątpliwościami. Reżyser uwzniośla i idealizuje miłość, ale także inne relacje międzyludzkie – nawet te negatywne – czyniąc z nich fundament wszystkiego, w tym wspomnień, które są jedyną rzeczą, jaka na koniec zostaje. Możliwe, że „Wieczór” porusza w głównej mierze dzięki lekko rozedrganej, klasycznej, ale jednocześnie niezwykle zwiewnej muzyce Jana A.P. Kaczmarka. Kompozytor udowodnił już, że potrafi we wspaniały sposób opisać dźwiękami każdą emocję bohaterów, czasem odwzorowując jej odcienie lepiej niż obraz czy aktorzy. Tak było w „Marzycielu”, tak też jest w „Wieczorze”. Dołączają do tego malownicze kadry, które rozpogadzają nieco wymowę całego filmu. Co zaskakujące, Koltai wraz z resztą ekipy stworzył historię melancholijną, ale nieprzygnębiającą. To kino pobudzające do przemyśleń i prowokujące do odniesienia wątpliwości bohaterów do własnej osoby, a nie smętny, przytłaczający dramat, który nie daje cienia nadziei na lepsze jutro. „Wieczór” można nazwać filmem odrobinę przypominającym tego, o kim opowiada, czyli człowieka. Jest piękny i subtelny, ale także ułomny i przewidywalny. To jednak, co najbardziej się w nim liczy, to emocje, które wygrywają ze słabościami. 
|