Biszkopt: MiędzynarodówkaRynek planszówkowy jest zdecydowanie większy niż erpegowy. Do gier planszowych nie potrzeba wymagających i skomplikowanych rytuałów inicjacyjnych, lektury kilku podręczników i setek stron skomplikowanych zasad, ani tym bardziej kilku godzin na rozegranie jednej przygody. I to właśnie planszówki, choć przecież cieszą się u nas krótszą historią niż gry fabularne, podbijają świat.
Miłosz CybowskiBiszkopt: MiędzynarodówkaRynek planszówkowy jest zdecydowanie większy niż erpegowy. Do gier planszowych nie potrzeba wymagających i skomplikowanych rytuałów inicjacyjnych, lektury kilku podręczników i setek stron skomplikowanych zasad, ani tym bardziej kilku godzin na rozegranie jednej przygody. I to właśnie planszówki, choć przecież cieszą się u nas krótszą historią niż gry fabularne, podbijają świat. ![]() Ilustracja: Łukasz Matuszek Miałem ostatnio okazję zajrzeć do londyńskiego sklepu hobbystycznego Leisure Games. Miejsce nie wyróżnia się niczym szczególnym spośród innych sklepów znajdujących się na tej samej ulicy. Wnętrze wypełniają ciasno zapchane półki z grami planszowymi, podręcznikami do RPG, figurkami do bitewniaków i starterami i boosterami do karcianek. Wszystko, czego fani tego typu rozrywek mogliby potrzebować. Na ladzie natomiast dumnie prezentował się owinięty folią egzemplarz „Drako”. W głębi dostrzegłem też specjalne wyeksponowane pudełka z „Pret-a-Porter” oraz „Nową Erą”. Jestem pewien, że dalsze poszukiwania z pewnością przyniosłyby jeszcze ciekawsze odkrycia, bo przecież gdzieś tam musiała skrywać się „Neuroshima Hex”, „Alcatraz” i kilka innych znanych gier. Niestety, nawet dokładne przyjrzenie się półkom z erpegami (a wybór mają w Leisure Games olbrzymi) nie dało mi tej samej satysfakcji i odnalezienie pośród setek podręczników jakichkolwiek polskich tytułów okazało się działaniem skazanym z góry na porażkę. Nawet reklamowane przez Gramela „Beasts and Barbarians” nie trafiło między kolekcję rozmaitych settingów do SW, a wydane przez Cublicle 7 „de Profundis” ukryło się bardzo dobrze wśród mało imponujących gier Indie RPG. I to na dobrą sprawę wszystko, jeśli chodzi o potencjalne towary eksportowe polskiego rynku RPG. Polscy fani kilkakrotnie z entuzjazmem przyjmowali informacje o podejmowanych tłumaczeniach polskich erpegów na angielski. Do najważniejszych tego rodzaju przedsięwzięć zaliczyć należy Wolsunga oraz Klanarchię; jednak poza wstępnymi informacjami, że takie działania zostały podjęte, wieści z frontu translatorskiego nie ma. I nie wiadomo, czy kiedykolwiek do nas spłyną. Być może następną grą w kolejce do zagranicznego wydania będzie Nemezis? Z pewnością nominacja Gramela (jako pierwszego polskiego wydawcy erpegów) do nagrody EN-ie za 2011 to spory sukces, ale czy to od razu oznacza, że wkroczyliśmy z naszym małym polskim światkiem RPG na międzynarodowy poziom? Możecie stwierdzić, że z planszówkami jest łatwiej: mniej do tłumaczenia, większe grono odbiorców, większe możliwości promocji. Tylko że na rozpoznawalność swoich gier każdy z wydawców, poczynając od Portalu i na Rebelu kończąc, musiał ciężko zapracować. Jedną z taktyk jest produkcja gier w kilku wersjach językowych na raz. Niedawno miał miejsce festiwal gier w Essen – i prawie wszyscy polscy wydawcy zajmujący się produkcją polskich tytułów tam byli, reklamowali swoje gry i sprzedawali je w wersjach międzynarodowych. Czy wydawcy polskich erpegów jeżdżą na Gencony do USA czy Anglii? Nie słyszałem o tym. A jeśli reklama jest dźwignią handlu (o czym pisałem przy innej okazji), to dlaczego nie reklamować swoich produktów za granicą? Oczywiście popełniam tutaj błąd logiczny: żeby móc coś zareklamować trzeba najpierw dysponować produktem. Do jakiego stopnia tłumaczenie podręcznika z polskiego na angielski jest trudniejsze od tłumaczenia z ichniego na nasze? Dla profesjonalisty nie powinno to stanowić kłopotu. Tu jednak rodzi się kolejne pytanie: do jakiego stopnia szanse na wypromowanie rdzennie polskiego systemu na zachodzie mają szanse powodzenia? Choć polski rynek (a przy tym polscy fani) z pewnością różni się od zagranicznego, nie powinniśmy przesadzać z tą wyjątkowością. Rynek rządzi się uniwersalnymi prawami i, jak pokazuje przykład gier planszowych, dobre produkty zawsze znajdą swoich nabywców. Dostrzegam dwa podstawowe powody powstrzymujące wydawców przed wyjściem ze swoimi produktami na szerokie wody. Jak wspomniałem, tłumaczenie Wolsunga i Klanarchii trwa. Zagadką jest, czy lub kiedy dobiegnie końca. A kiedy tak się stanie, niewiadomą jest, czy te systemy, jeszcze kilka lat temu całkiem innowacyjne1), nie okażą się najzwyczajniej w świecie przestarzałe. Popularność steampunka i postapokaliptycznego fetyszyzmu trzeba wykorzystać tu i teraz. Po drugie zaś, by wyjść na zachód potrzeba czegoś więcej niż planowania w zakresie jednego roku naprzód. A tego polscy wydawcy muszą się dopiero nauczyć. ![]() 21 grudnia 2011 |
Druk trwa jakies pol roku. Od listopada mozna zamawiac drukowany podrecznik, ktory zostanie wyslany, jak przysla chinczycy. Nemezis jest przetlumaczony i w redakcji, premiera ma byc na Origins, jak przysla chinczycy. Warto sprawdzac informacje - o Nemezis wiadomo od dawna, ze bedzie po angielsku.
Sporo nowości, jeszcze więcej zapowiedzi, czyli krótko o tym, co w Warhammerze w te wakacje piszczy.
więcej »Wprawdzie upały nie sprzyjają nawet czynnościom wymagającym tak niewiele wysiłku jak czytanie, ale może znajdzie się kilkoro śmiałków chcących nadrobić nasze czerwcowe teksty?
więcej »Jak co miesiąc zapraszamy do sprawdzenia czy nie przegapiliście jakiejś ciekawej recenzji.
więcej »Testowanie szczepionki na wirusa?
— Wojciech Gołąbowski
Manewrowanie atomem
— Wojciech Gołąbowski
Puzzle jako pomoc dydaktyczna
— Wojciech Gołąbowski
Sprzątaczka zamiast Magazyniera?
— Wojciech Gołąbowski
Nie tylko dla szachistów
— Miłosz Cybowski
Z dna w górę arytmetycznej dżungli
— Wojciech Gołąbowski
Błękit
— Miłosz Cybowski
Ale jak to: zablokowane?
— Wojciech Gołąbowski
Owernia latem w szczegółach
— Wojciech Gołąbowski
W zgodzie ze schematami
— Miłosz Cybowski
Biszkopt: Czym się różni dobry podręcznik?
— Miłosz Cybowski
Biszkopt: Fan kontra wydawca
— Miłosz Cybowski
Biszkopt: Kiedy siodła zaczynają płonąć
— Miłosz Cybowski
Biszkopt: Przyzwyczajenia drużynowe
— Miłosz Cybowski
Biszkopt: Znaj promocją, mocium panie
— Miłosz Cybowski
Biszkopt: Nuda nasza powszednia
— Miłosz Cybowski
Biszkopt: Z nadzieją patrzmy w przyszłość
— Miłosz Cybowski
Biszkopt: Przepraszam, a gdzie kreda?
— Miłosz Cybowski
Biszkopt: Dlaczego Dostojewski jest do niczego
— Miłosz Cybowski
Biszkopt: Gra dekady
— Miłosz Cybowski
Czym się różni dobry podręcznik?
— Miłosz Cybowski
Fan kontra wydawca
— Miłosz Cybowski
Kiedy siodła zaczynają płonąć
— Miłosz Cybowski
Przyzwyczajenia drużynowe
— Miłosz Cybowski
Znaj promocją, mocium panie
— Miłosz Cybowski
Nuda nasza powszednia
— Miłosz Cybowski
Z nadzieją patrzmy w przyszłość
— Miłosz Cybowski
Przepraszam, a gdzie kreda?
— Miłosz Cybowski
Dlaczego Dostojewski jest do niczego
— Miłosz Cybowski
Gra dekady
— Miłosz Cybowski
Erpegi ze starej szafy: Magia Kuby Rozpruwacza
— Miłosz Cybowski
W krainie Wojennego Młota: Czerwiec-lipiec 2022
— Miłosz Cybowski
Krótko o książkach: Polacy też swój cyberpunk mają
— Miłosz Cybowski
Erpegi ze starej szafy: Święta na Dziwnym Zachodzie
— Miłosz Cybowski
Krótko o książkach: Hołd czy imitacja?
— Miłosz Cybowski
Krótko o książkach: Tysiące zapomnianych tragedii
— Miłosz Cybowski
Samotność wśród gwiazd
— Miłosz Cybowski
Krótko o książkach: Antologia transhumanizmu
— Miłosz Cybowski
Krótko o grach: Długie macki, zgrabne pośladki
— Miłosz Cybowski
Krótko o książkach: Nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji
— Miłosz Cybowski
"B&B" nie było na półce pewnie dlatego, że (AFAIK) wersja drukowana jeszcze nie została wydana (aczkolwiek jest zapowiedziana) :)