Przygody żarłocznej pandy [Antoine Bauza „Takenoko” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Takenoko znaczy w języku japońskim „pęd bambusa”. W grze o tym tytule będziemy się starali zachować równowagę w ekosystemie, czyli z jednej strony nawadniać pola i dbać o ty, by rośliny w ogrodzie rosły pod niebo, z drugiej, by żywiąca się nimi panda nie chodziła głodna.
Przygody żarłocznej pandy [Antoine Bauza „Takenoko” - recenzja]Takenoko znaczy w języku japońskim „pęd bambusa”. W grze o tym tytule będziemy się starali zachować równowagę w ekosystemie, czyli z jednej strony nawadniać pola i dbać o ty, by rośliny w ogrodzie rosły pod niebo, z drugiej, by żywiąca się nimi panda nie chodziła głodna.
Dziękujemy wydawnictwu Rebel.pl za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji. Legenda głosi, że panda, zwierzę wyjątkowo rzadkie, została ofiarowana królowi w dowód wdzięczności przez innego dostojnika jako symbol doskonałości, yin-yang. Niestety okazało się, że pociecha ma dość wybujałe podniebienie i potrzebuje ogromnych ilości bambusa, aby być najedzoną i szczęśliwą. Od tamtej pory ogrodnik królewski dba o ty, by bambus w ogrodach władcy rósł pod niebo, a panda nieustannie pożera owoce jego pracy, jak w zaklętym kole. I o tym właśnie opowiada gra „Takenoko”. W pudełku znajdziemy zestaw dużych sześciokątnych płytek, z których budować będziemy ogród króla, drewniane elementy bambusa, zestaw kart celów (podzielone na cele pandy, ogrodnika i pola), trochę żetonów, kostkę oraz dwie malowane figurki antagonistów: pandę i ogrodnika. Oprócz tego w zestawie są także cztery plansze graczy, które są zdecydowanie najgorzej wykonanym elementem gry. Być może to wada tylko mojego egzemplarza, ale plansze wykonane są z dość cienkiej tekturki, która dodatkowo wygięta jest w łuk, co bardzo utrudnia kładzenie na nich innych żetonów, a będziemy to robić przez całą rozgrywkę. Przed rozpoczęciem musiałem więc je mocno odgiąć w drugą stronę. Pozostałe elementy na szczęście przesłaniają to niedociągnięcie, bo są wykonane bardzo dobrze i ładnie. Rozgrywka rozpoczyna się od płytki stawu, centralnego punktu ogrodu. Gracze otrzymują po jednej karcie celu z trzech stosów oraz po dwa drewniane żetony do oznaczania wybranych akcji. W każdej turze do wyboru są dwie spośród pięciu akcji. Możemy dołożyć dodatkową płytkę, rozbudowując ogród, przesunąć pandę lub ogrodnika, dobrać nową kartę celu lub wziąć kanał nawadniający. Od drugiej tury przed wyborem akcji dodatkowo będziemy rzucać kością, dzięki czemu będziemy mogli korzystać z dodatkowych przywilejów: bonusowej akcji, przesunięcia pandy w dowolne miejsce lub zabrania żetonu usprawnienia. Rozbudowa ogrodu to nie wszystko – aby bambus mógł rosnąć, potrzeba wody, a do tego służą kanały. Gdy woda płynie, trzeba posłać ogrodnika, aby zasadził roślinę, co z kolei przyciąga pandę. Rozgrywka jest bardzo dynamiczna i odbywa się na stosunkowo niewielkiej przestrzeni, na której co rusz wyrastają i znikają nowe pędy. Każdy z graczy realizuje inne cele i dobiera nowe karty z dowolnego stosu, co sprawia, że wbrew pozorom interakcja (czasem negatywna, czasem pozytywna) jest dość duża. Łatwo sobie nawzajem przeszkadzać, ale równie łatwo – pomóc, zwykle nieświadomie. Przy pewnej dozie szczęścia całą robotę za nas wykona kto inny. Celem gry jest zdobycie jak największej liczby punktów, dzięki wypełnianiu zadań z kart. Są wśród nich łatwe do realizacji, ale też mniej warte, bywają też niezwykle trudne. Karty ogrodnika wymagają od nas wyhodowania bambusów odpowiedniej wielkości w określonych miejscach ogrodu, karty pola – zbudowania pewnych konfiguracji nawodnionych płytek, a karty pandy – zbierania pędów w określonych kolorach. Mechanizm gry jest łatwy do opanowania, ale liczba kombinacji już całkiem spora, co może (ale nie musi) przynieść satysfakcję nawet bardziej wymagającym graczom. Dobrze jest planować z pewnym wyprzedzeniem i uważnie śledzić sytuację w ogrodzie, aby nie przegapić możliwości osiągnięcia któregoś z celów. Należy też z rozmysłem używać figurek ogrodnika i pandy, bo mogą one nam pomóc, ale czasem też zniweczyć plany.  Największą zaletą „Takenoko” jest umiejętne połączenie pięknej, pastelowej oprawy i wykonania z zabawną tematyką oraz przyjemną mechaniką, łatwą do opanowania przez dzieci. Z tych powodów dzieło Antoine`a Bauzy można uznać za doskonały tytuł familijny i właśnie w tej kategorii go oceniam. Łatwo sobie wyobrazić pandę pożerającą pędy jak zwariowana i biegającego za nią w pocie czoła ogrodnika, starającego się o to, by jego ogród był piękny, a to gwarantuje wybuchy śmiechu i dobrą zabawę. „Takenoko” może dzięki temu posłużyć jako świetny sposób na wprowadzenie nowych osób do świata gier planszowych. Zaawansowani gracze będą oczywiście mniej zadowoleni, ale niewykluczone, że im również rozgrywka przyniesie sporo radości. Podsumowując: jeśli szukacie tytułu do grania z dziećmi, z rodzicami, przyjaciółmi lub po prostu nie lubicie bardzo wymagających gier, „Takenoko” będzie świetnym wyborem. Można tę grę śmiało postawić w jednym rzędzie z „Osadnikami z Catanu”, „Carcassonne” czy „Wsiąść do pociągu”. 
|