Na polach chwały [Yann and Clem „Heroes of Normandie” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Lądowanie w Normandii było jedną z najważniejszych operacji aliantów podczas II wojny światowej. Wiele osób poświęciło życie dla sprawy. Na bazie tych wydarzeń powstała gra „Heroes of Normandie”, która stara się przybliżyć pojedyncze potyczki, które mogły mieć wtedy miejsce.
Na polach chwały [Yann and Clem „Heroes of Normandie” - recenzja]Lądowanie w Normandii było jedną z najważniejszych operacji aliantów podczas II wojny światowej. Wiele osób poświęciło życie dla sprawy. Na bazie tych wydarzeń powstała gra „Heroes of Normandie”, która stara się przybliżyć pojedyncze potyczki, które mogły mieć wtedy miejsce.
Dziękujemy wydawnictwu Portal za udostępnienie egzemplarza gry na potrzeby recenzji. Yann and Clem ‹Heroes of Normandie›Gry wojenne posiadają przeważnie bardzo wysoki „próg wejścia”. Trzeba poświęcić sporo czasu, by poznać wszystkie zasady rządzące rozgrywką, przydatny jest także pewien stopień zaawansowania, jeśli chodzi o wiedzę historyczną. Wielu zainteresowanych odpada w przedbiegach. Środowisko graczy jest przez to dość hermetyczne. Dobrym wprowadzeniem do tego typu rozrywki mają szanse zostać „Heroes of Normandie”, tym bardziej, że całość podlano szczyptą humoru, zarówno jeśli chodzi o grafiki, jak i niektóre treści. Gra przeznaczona jest dla dwóch graczy, jeden staje po stronie amerykańskiej, drugi prowadzi do boju Niemców. Do wyboru jest dziesięć scenariuszy o różnym stopniu złożoności i zupełnie odmiennych celach do osiągnięcia. Raz walka toczyć się będzie o tajne dokumenty, które opadają na spadochronie wraz z martwym szpiegiem, innym razem trzeba będzie wykraść wrogom kanistry z paliwem dla wozów opancerzonych, dzięki czemu będzie szansa na wyrwanie się z oblężenia. To, jaką misję wybierzemy, wpływa na rozłożenie plansz terenu, ułożenie roślinności, budynków i miejsc specjalnych. Zupełnie różny jest też dostęp do jednostek piechoty, pojazdów lekkich i ciężkich. Partia trwa określoną liczbę rund, w znanych z góry momentach dzieją się czasem dodatkowe wydarzenia. Każda tura składa się z trzech faz: rozkazów, aktywacji oraz zaopatrzenia. W pierwszej z nich uczestnicy układają naprzemiennie bloczki rozkazów, dzięki którym będą mogli podejmować akcje. Ważne, by trzymać je zakryte, bowiem ich numerki decydować będą o kolejności wykonywanych posunięć, część z nich może się ponadto okazać zwykłym blefem. Faza aktywacji to działanie jednostek, którym przydzielono bloczki. Możliwe akcje to ruch, strzał oraz natarcie. Wszystkie kafelki jednostek opatrzone są wieloma statystykami i ikonami, określającymi możliwości bojowe każdej z nich. Specjalnych zdolności jest cała masa, to m.in. strzały snajperskie i przygważdżające, możliwość maskowania, transportu, rozstawienia trójnogu, zwiadu. Na początku naprawę trudno się w tym wszystkim połapać. W ostatniej fazie można poruszyć jednostki, którym nie przydzielono wcześniej rozkazów, zmienia się także inicjatywa, zdejmuje się znaczniki przygwożdżenia, sprawdza zdobyte bonusy i warunki zwycięstwa. Jest to także czas na dobranie nowych kart, bo te również stanowią istotny element rozgrywki. By móc grać płynnie, trzeba jak widać poświęcić nieco czasu, ale potem gra rekompensuje tę niedogodność z nawiązką.  foto J. Małecki „Heroes of Normandie” jako całość robi duże wrażenie. Rozstawione na stole przyciąga wzrok jak mało co. Pudełko jest ciężkie i wypełnione po brzegi, trzeba tylko zaopatrzyć się w woreczki strunowe, bo w przeciwnym razie trudno się będzie w tym wszystkim odnaleźć. Silnie odczuwalny jest klimat, naprawdę może się wydawać, jakbyśmy samemu brali udział w tych zmaganiach. Duże pole do popisu pozostawiono dla osób lubiących tworzyć własne scenariusze, sposób ich przygotowania przedstawiono bardzo szczegółowo. Pierwsze partie mijają na ciągłym zaglądaniu do instrukcji, nie sposób z początku ustrzec się drobnych błędów. Polecam, by skserować sobie instrukcję, tak by każdy miał do niej w dowolnej chwili dostęp, to bardzo pomaga. Drobnym mankamentem jest brak linijki, którą można by sprawdzać liczbę pól, przez którą przechodzi strzał, choć łatwo można sobie z tym problemem poradzić. Co ciekawe, nazwy na żetonach pozostały w języku angielskim, jest to chyba jednak dobre rozwiązanie, bo część z nich jest po prostu nieprzetłumaczalna. O dodatki do gry można być spokojnym, wydawnictwo Portal znane jest z tego, że mocno wspiera swoje produkty. „Heroes of Normandie” to świetna zabawa dla wszystkich dużych chłopców, nie tylko dla graczy wojennych. Jeśli ktoś ma odrobinę samozaparcia, to naprawdę warto. 
|