Choć z „Fable” jest mniej więcej takie komputerowe RPG jak z Daru Pomorza lotniskowiec, nie warto narzekać. Zabawa jest przyzwoita, a konkurencja – nieliczna.
Budzenie wewnętrznego pięciolatka
[„Fable: Zapomniane Opowieści” - recenzja]
Choć z „Fable” jest mniej więcej takie komputerowe RPG jak z Daru Pomorza lotniskowiec, nie warto narzekać. Zabawa jest przyzwoita, a konkurencja – nieliczna.
‹Fable: Zapomniane Opowieści›
Wersja pecetowa ukazuje się z rocznym poślizgiem względem pierwotnego wydania na konsolę XBox. To się, wbrew pozorom, dobrze składa, bo dzięki opóźnieniu gra jest rozbudowana o zestaw dodatkowych misji, bez których rozgrywka trwałaby nieprzyzwoicie krótko.
Podobnie jak większość innych przebojów, „Fable” nie jest objawieniem. Zawiedzie się każdy, kto sięgnie po nią w poszukiwaniu przejmującej opowieści i ciekawych wyborów, których w grze RPG powinno być pod dostatkiem. Tutaj wszystko jest straszliwie proste: ci dobrzy są zawsze odważni i lojalni, źli są zawsze okrutni i bezwzględni, a złoczyńców poznaje się po rogach na czole i czarnym ubraniu (dosłownie!). Tytułową bajkowość podkreśla wystrój wzięty z książek dla dzieci: soczyste kolory, wypucowane domki ze spadzistymi dachami, postacie paradujące w za dużych butach i czapkach, i tak dalej. Do kompletu brakuje tylko smoka śpiącego na górze złota i księżniczki uwięzionej w wieży. Mimo to „Fable” nie jest grą dla najmłodszych, bo bywa dość brutalna i nieco wulgarna. Słuszniej byłoby powiedzieć, że odwołuje się do pięciolatków tkwiących w dorosłych.

Główną bronią prawdziwego bohatera jest gustowny strój…
„Fable” urzekła mnie konsekwencją, z jaką prosty pomysł rozwinięto w szczegółową kreację. Autorzy przewidzieli sporą liczbę drobnych atrakcji. Można, na przykład, kupić sobie dom, zmienić fryzurę, nałożyć tatuaż, pokazywać postaciom niezależnym przyjazne lub obraźliwe gesty, chwalić się zdobytymi trofeami, albo łowić ryby. Większość tych czynności ma skromny, ale konkretny wpływ na otoczenie. Najlepiej widać to na przykładzie postaci niezależnych. Jeśli główny bohater groźnie wygląda, boją się go. Jeśli cieszy się dobrą reputacją, wiwatują na jego cześć. W rozmowach – o ile można tak nazwać robienie zakupów – nawiązują do niedawnych wyczynów. Przystojny, dzielny i dobrze ubrany bohater hurtowo podbija niewieście serca. Niektóre czynności mają bardziej praktyczne efekty, na przykład dom można komuś wynająć, a złowioną rybę – wystawić w konkursie z nagrodami.
Najciekawszym patentem wykorzystanym w „Fable” są minigry. Wmontowano je właściwie wszędzie, gdzie tylko się dało, dbając wszakże, by nie były obowiązkowe. Dzięki temu urozmaicają zabawę, ale jej nie psują, jeśli okażą się zbyt trudne lub nie dość ciekawe. Minigrą jest, na przykład, obnoszenie trofeum po mieście. Autorzy mogli poprzestać na przydzieleniu graczowi dodatkowych punktów za każdym razem, gdy ów pokaże komuś zdobycz. Zamiast tego wprowadzili ograniczenie czasowe, a do uzyskania premii konieczne jest pokazanie trofeum przynajmniej połowie mieszkańców danego terenu. Wymaga to znajomości rozkładu okolicy, wiedzy o bieżącym położeniu postaci niezależnych i ułożenia na tej podstawie jak najkrótszej trasy. Zadanie to, podobnie jak większość minigier w „Fable”, jest proste, ale nie trywialnie, czyli dokładnie takie, jakie być powinno.

…elektryzująca osobowość…
Pomimo urozmaiceń główną atrakcją pozostaje mordowanie potworów. Również w tym zakresie „Fable” sprawdza się lepiej niż większość podobnych gier. Walka nie jest ani przesadnie zręcznościowa, ani nie sprowadza się do monotonnego klikania, a rządzące nią mechanizmy są elastyczne i pozwalają dostosować styl gry do upodobań. Różne podejścia mają odmienne zalety i wady. Na przykład broń biała zadaje duże obrażenia, ale wymaga uchylania się przed ciosami wrogów. Z kolei bojowe zaklęcia zapewniają korzystne efekty, takie jak unieruchomienie przeciwnika lub porażenie kilku wrogów na raz, ale mają małą „szybkostrzelność” i dlatego najlepiej działają z zaskoczenia. Trafienia z łuku mają tym większą siłę, im dłuższe jest opóźnienie związane z naciąganiem cięciwy, więc strzelec musi wybierać między ilością a jakością.
Szkoda, że najsłabszym punktem zabawy jest główny pretekst do nazywania „Fable” grą RPG, czyli układ zmiennych cech opisujących głównego bohatera. Psuje go duża podatność na nadużycia wynikająca z tego, że raz zabici przeciwnicy odradzają się, a ilość doświadczenia zdobywanego za ich zabijanie jest stosunkowo duża. Choć nie próbowałem tego wykorzystywać, wszystkie cechy mojej postaci miały pod koniec gry maksymalne wartości. Statystyki w „Fable” nie pełnią więc swojej podstawowej funkcji, którą jest różnicowanie postaci prowadzonych przez poszczególnych graczy. Bez względu na podejmowane decyzje otrzymuje się ostatecznie ten sam zestaw współczynników.

…i dobre maniery.
Pewne zastrzeżenia budzą także zaklęcia. Niektóre z nich zaburzają równowagę rozgrywki, na przykład za porażanie wrogów prądem uzyskuje się za dużo punktów doświadczenia, a jeden z czarów ochronnych czyni postać niewrażliwą na wszelkie ataki i trywializuje walkę. Z kolei niektóre z dostępnych umiejętności wydają się zupełnie nieprzydatne. Choć udało mi się maksymalnie rozwinąć talent odpowiedzialny jednocześnie za skradanie się, włamania i… zniżki w sklepach, to ani razu nie pokonałem wroga dzięki dyskrecji, nie otworzyłem ani jednego zamka, a rabaty, które otrzymywałem, były raczej symboliczne.
Wymagania sprzętowe „Fable” są, jak na dzisiejsze czasy, niewygórowane, ale gra okazuje się bardzo wrażliwa na konfigurację. W moim przypadku początkowo kategorycznie odmówiła współpracy bez podania przyczyny, gdyż, jak się okazało po kilku dniach, nie odpowiadał jej domyślny, systemowy sterownik monitora. To dość rozbrajająca krnąbrność, zważywszy że grę wydał Microsoft.
Polska wersja językowa zostanie opublikowana dopiero w przyszłym roku. Obecnie dostępna jest jedynie wersja angielska, której zakup wydaje się mało opłacalny, chyba że komuś zależy na uniknięciu obcowania z przekładem. „Fable” nie jest aż taką rewelacją, żeby płacić za nią 150 złotych.
Plusy:- elastyczna mechanika
- minigry
- dbałość o szczegóły
