Jak to nie młoda?! Jeszcze wcale nie taki duży czas temu za spożycie tejże Esensji groziłby paragraf.
Zwiększenie oglądalności to bardziej dzięki kociakom niż Alessandrze- sprawdzcie sratyski oglądanych zdjęć w necie.
Fantastyka- no cóż, to co teraz jest czytane jako sf/fantasy/itp, w czasach początków Esensji podlegało pod kategorię BravoGrill/Harrekin lub Dedektyw/Zły. Starzy czytelnicy fantastyki z niejakiego przymusu stają się czytelnikami głównego nurtu [tak teraz oznaczają powieści Dukaja, Szostaka, Vandermeera, itd]
@freynir
a ja ciągle używam zaprzeszłego (znaczy kiedy pasuje), wręcz boli mnie jeśli należy go użyć a ktoś tego nie robi
@Wini- w języku polskim istnieje ciągle taki twór jak czas zaprzeszły
, bardzo rzadko używany. To było pierwsze jego użycie w historii Esensji ;-).
freynir, niestety, ani jedno, ani drugie. Podpowiem, że książka liczy 1024 strony.
Ty, Który Nie Istniejesz - czas przeszły użyty wobec mojej osoby jest, że tak powiem, przedwczesny. Nadal jestem z Wami.
No i proszę, prowokując mnie do odpowiedzi być może spowodowałeś, że zapiszę się jakoś w historii języka polskiego. "Czas przeszły przedwczesny"... Troszkę niepokojąco kojarzy mi się ten "przedwczesny", ale czegóż to dla chwały się nie robi ;)
Nazwisko kończace się na -ski? hmm, znaczy się Poliak, przez tą przeklętą nową transliterację Rosjanin miałby -sky. Dalej- czcionka charakterystyczna dla SuperNowej, może jednotomowe wydanie Opowiadań o Wiedźminie niejakiego Andrzeja Sapkowskiego.
Ugluk, tak naprawdę bowiem rola Achiki w redakcji ogranicza się do wymyślania tych wszystkich zabawnych cytatów. Czasami robi to lepiej (wtedy częściej publikujemy Kapowniczki), czasami gorzej (wtedy trzeba dłużej na nie czekać). Dlatego teksty lądują w dziale twórczość;-)
freynir, niestety, żadna z odpowiedzi nie jest poprawna, okładka "Lodu" jest ciemniejsza (bez źółtego grzbietu), a nazwisko Dukaja, jak zauważyła Beatrycze, nie kończy się na 'wski';-)
Też w pierwszej kolejności pomyślałam o "Lodzie" ale tam widać końcówkę nazwiska autora i jest "wski"
@Ugluk& Kerebon- nie radosna, tylko Tfu...rczość
@Nosiwoda- kici kici, Alessa
a propo Bonifacego- stawiam na jedno z dwojga:
"Lód" Jacka Dukaja
"Dzieła wybrane" Włodzimierza Ilicza
@Kerebon- zazwyczaj w takich wypadkach cierpi niedokarmiciel (znane z własnego doświadczenia)
@ugluk: Czyżby brakowało Ci uściślenia, że chodzi o "radosną twórczość"? :)
Spróbuję jeszcze uratować ten Kapowniczek:
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/15/41/f1/1541f1d0665cc61be76bd593c9e2d2c5.jpg
ABOMINACJA.
Z chorej ciekawości, dlaczego "Wszystko o Esensji" trafia do działu "Twórczość"?
Nareszczie jakieś porządne zdjęcia w Bezsensji! :D I jak można pisać, że żaden kot nie ucierpiał, skoro został zmuszony do desperackich prób uzyskania tego, co mu się prawnie należy "aletojuż". Toż to ewidentny przypadek znęcania się nad zwierzętami! Fstyt! :P
„To brzmi dobrze jak początek jakiejś powieści. Recenzent Esensji otrzymuje maila z zapytaniem, czy otrzymał już książkę, która wysłana została do Jeżowa. Jaka tajemnica kryje się za tą książką? Czemu została wysłana do Jeżowa? Z tymi zagadkami – i nie tylko z nimi – zmierzy się recenzent, który po krótkim wahaniu kupuje bilet do Jeżowa i wyrusza na spotkanie z Nieznanym.”
Książka została wysłana z Syrii i zawiera scenariusze. Szybko staje się jasne, że w Jeżowie na ulicy Wiązanej mieszka gang psychopatów zarabiających pieniądze kręceniem filmów propagandowych dla Państwa Islamskiego (gdzieś przecież trzeba kręcić te filmy, oferta z Polski była najkorzystniejsza). Pojmany związany recenzent jest najpierw torturowany, następnie jest torturowany poprzez zmuszanie go do pisania recenzji tortur. Cudem udaje mu się umknąć, ale gdy próbuje zawiadomić władze lokalni policjanci handlujący bronią z Ukraińcami biorą go za funkcjonariusza Biura Spraw Wewnętrznych i postanawiają zlikwidować. Ci z kolei zostają w ostatniej chwili zlikwidowani przez Czeczenów związanych z GRU. Czeczeni nie wiedzą co zrobić z recenzentem, ale wkrótce nadlatuje dron CIA i permanentnie rozwiązuje ich wszystkie problemy.
O dwa dni spóźniony kapowniczek, ale skoro Esensję można znaleźć tylko w Jeżowie (za to na pewno świeżo parzoną), to darujemy.
Tym bardziej, że naczelny rysownik (tak, Fitzu, o tobie mowa) wypuścił w przeszłość doktora SAMO ZŁO.
Cholera, to znaczy, ze typek, którego zdarzyło mi się dwakroć spotkać na Castle Party (podawał się uparcie za Sebastiana Chosińskiego) nie istnieje?
Czy leci z nami lekarz? Bo już mi piwo nie pomaga...
I ma jeszcze pracę zawodową i rodzinę. Dla mnie też to wielka tajemnica wszechświata.
Od dość dawna podejrzewałem Sebastiana o nieistnienie. O ile pisać w tempie tekstu dziennie da się bez jakiegoś wielkiego problemu, o tyle cały czas odnoszę dziwne wrażenie, że on naprawdę tego wszystkiego doświadcza. To znaczy ogląda te filmy, o których potem wypisuje banialuki. Słucha tej muzyki co to ją potem przelewa na papier. Ba, nawet czyta te komiksy i, na szczęście rzadziej, książki. No a przecież w międzyczasie prowadzi też fejsa, ma program radiowy, który prawdopodobnie wymaga odrobiny przygotowania i pewnie robi jeszcze parę rzeczy, o których nie wiem.
Generalnie wniosek z tego wszystkiego jest prosty - nawet bez spania i jedzenia nie jest możliwe zmieszczenie tego wszystkiego w 24h. A z tego to już oczywiste konkluzje - albo jest jeden ale panuje nad czasem, albo, co zostało niniejszym ujawnione, jest ich multum. Ba, może to nawet ta sama grupa KGB co poprzednio...