Jestem wcieleniem Gniewka syna Rybaka, w moim życiu praktycznie wszystko się zgadza. Fryzurę mam podobną, tylko z łysiną z przodu, ojciec był zapalonym wędkarzem z olbrzymią kolekcją błystek, na naszej działce roi się od krzyżaków, golfa mam sprowadzonego z Brandenburgii. Na naszego wychowawcę szkolnego mówiliśmy Gnojosław, z powodu usposobienia i przypominającego brązowy kleks wąsa pod nosem. Zbyt wiele zbiegów okoliczności żeby były one przypadkowe. Czyżby metempsychoza? W sumie to nie wiem, po co to napisałem, ale - stało się! Wyrzuciłem to z siebie, widocznie tak właśnie miało być. Więc już taki ślad pozostanie po mnie w globalnej sieci. O, widzicie - w sieci! Nie jestem w stanie uciec od rybackiego przeznaczenia...
Widzę, że autor recenzji chyba nigdy nie był w warszawskich sądach przy al. Solidarności, bo wiedziałby, co to znaczy być złym na architekturę. A co do kebaba, to już nieraz zostałem przestraszony, jak nie rozmiarem (ech, legendarny Big Mama's) to wyglądem.
Koooozak recenzja, szkoda, że już dla Was nie pisze Marek, shame on you
Bardzo mnie ta cała relacja uśmiechnęła i dała trochę dobrej zazdrości :-)
A oto strumień świadomości wywołany nazwą Durango.
Durango jest dość dużym miastem i stolicą stanu o tej samej nazwie (środkowy Meksyk). Na mapie nie jest to wielka metropolia, ale miasteczkiem też bym tego nie nazwał.
Co na to Wujaszek Google?
Jeżeli chodzi o POGRANICZE Meksyku i USA, to pewnie akcja komiksu się dzieje w tym maleńkim Durango: https://es.wikipedia.org/wiki/Durango_(Baja_California)
USA również może poszczycić się swoim Durango. No ale w sumie południe Stanów to też kiedyś był Meksyk...
Najstarsze Durango znajduje się w Hiszpanii w Kraju Basków.
Nazwa Durango kojarzy mi się bardziej z punk rockiem niż z death metalem. W latach 80 amerykańska formacja The Ramones nagrała utwór "Durango 95".
Odnośnie Lany, to ostatnio gdzieś doczytałem, że akurat ten kadr powyżej to został w wersji relaksowej ocenzurowany :-)
Taaaa...
Ta Lana dzialala na wyobraznie w podstawowce.....
Świetny tekst,lubię go.Idre jest wiarygodny,historia jego matki też.Pisz dalej!
@Beatrycze
@freynir
Zaczynam się Was bać! :)
Z kolei "nietrudno" piszemy łącznie. Każdy ma prawo mieć gorszy dzień. Recka ciekawa.
"rządzę krwi" ??? Litości!
Pan Chmielewski w pewnym momencie zaczął rysować wszystko od nowa tworząc jakby nowy wymiar w którym Tytus zaczyna się póżniej niż się zakończył.Był to policzek w stronę starych fanatyków dla których stary Tytus przerastał ten plagiat pod każdym względem. Treść lepiej przemyślana,rysunki sformatowane a sam widok malutkiego śmieszniutkiego Tytusika przyprawiał człowieka że śmiechem wybuchał. W tych poprawkach byli bardziej wypaczeni i mniej zorganizowani nawet konfliktowi do tego te wielkie postacie na cały kadr to nie to samo było.
Ten bliżej nieokreślony miesiąc ostatniego numeru to październik'81 na 90% lub listopad'81 na 10%. Wiem bo pamiętam jak kupiłem go w kiosku. :) Było to późne popołudnie i robiło się już ciemno. A ciemno robi się już późną jesienią. :)
Polecam film! https://vodfilmy.pl/filmy-online/harry-potter-i-kamien-filozoficzny/
@pszmeq: przykłady?
Osobliwe zmiany w historii można niestety dostrzec nawet dziś patrząc na nowe książki dotyczące lat 80/90. Nowe twarze, gdzieś znikają starzy bohaterowie :)
Bardzo kiepski ranking. Większość z tych filmów to kiepskie filmy nie dorównujące dobrym filmom przygodowym. To chyba jakaś kpina
No właśnie, co z książkowymi? Będą jeszcze? Przydatne były :)
Jeszcze nowe wydanie "From Hell" Moore'a od Timofa.
Btw, a co z zapowiedziami książkowymi?
Z końcówki PRLu pamiętam, że jeśli rzucono gdzieś banany (kategoria: zjawiska mirakularne), to do ich nabycia potrzebne było jeszcze zaświadczenie o diecie bezglutenowej.