Co do "Moby Dicka", to książka opowiada o krwawych polowaniach na wieloryby. Temat mocno niepoprawny politycznie. Co prawda na statku Pequod harpunnikami są też przedstawiciele mniejszości etnicznych (przybysz z Oceanii, Indianin...), ale robią to samo co inni biali, patriarchalni mężczyźni (czyli zabijają wieloryby). No i nie brakuje w "Moby Dicku" nawiązań biblijnych.
Co do Kanady, to w wielu względach wyprzedza USA w poprawności politycznej.Gdybym miał gdzieś uciekać z książkami i filmami, to kierowałbym się raczej do Meksyku (na Kubę bym nie liczył).
@Ignite Właśnie dokładnie tak jest. Jadis jest postacią z INNEJ BAJKI. Biała Czarownica niemal na pewno była wzorowana na Królowej Śniegu Andersena(a ta z kolei na germańskiej bogini Holle/Hel, która tak jak Jadis była z pochodzenia olbrzymką). Prócz tego Jadis bardzo przypomina królową Babilonu z "Historii amuletu" Edith Nesbith (tamta królowa też zresztą przenosi się do Anglii).
Hmmm... Kane i Jadis? To mogłaby być zabójcza para.
@Achika Charn to zarazem nazwa miasta, jak i świata: https://narnia.fandom.com/wiki/Charn (coś jak Meksyk, ze stolicą w mieście Meksyk ;-)
Świat był wymarły z powodu zaklęcia rzuconego przez Jadis. Unicestwiło wszystkie istoty żywe oprócz niej. Pewnie dlatego zapadła w sen, bo ile można jeść konserwy?
Może to Necronomicon i Księga Robali? Razem miałyby potencjał małej atomówki ;-p
To nie było spustoszone miasto, tylko cały wymarły świat (Jadis rzuciła na siebie zaklęcie czegoś w rodzaju hibernacji, aby to przetrwać). O ile pamiętam, ogromne, czerwone słońce sugerowało, że planeta zbliża się do końca swego istnienia.
Oooch, tak, spustoszone miasto Charn to było coś pięknego!!
Jadis (też ją lubię) jest po prostu - literalnie! - postacią, która zabłąkała się nie do tego świata, co trzeba ;) Myślę, że znacznie lepiej odnalazłaby się w realiach cyklu o Kane'ie Wagnera ;)
"Piranesiego" mam na liście tytułów do pilnego upolowania! Bardzo mi się podobała pierwsza książka tej autorki, figuruje teraz wręcz chyba w top 3 moich ulubionych książek (a na pewno w top 5).
Dziękuję za obszerną odpowiedź na mój komentarz. Owszem, Lewis moralizuje, ale robi to ze staroświeckim wdziękiem.
W "Siostrzeńcu" szczególnie lubię postać Jadis (o wiele ciekawszą niż we "Lwie, czarownicy i starej szafie") oraz wizję spustoszonego miasta Charn.
"Ostatnią bitwę" jako jedyną część przeczytałem już jako dorosły. Pewnie dlatego najsłabiej ją pamiętam. Mroczny klimat i zły bóg Tasz w tle. Tak czy siak palce lizać...
BTW Niedawno schrupałem dzieło Pani Susanny Clarke "Piranesi" Rzecz nowa i apetyczna, a jednocześnie bardzo wyraźnie zainspirowana "Siostrzeńcem czarodzieja"... Wygląda na to, że jeszcze nie czas Lewisowi do lamusa.
Cała dyskusja krąży wokół kwestii "subiektywny odbiór postaci przez czytelników versus to, jak postać została wykreowana wedle reguł sztuki literackiej" i to rozróżnienie nie zawsze zostaje jasno podkreślone! Ja nie mam żadnych zastrzeżeń do tego, jak Lewis _skonstruował_ Aslana - koncepcyjnie jest bez zarzutu, rozumiem zamysł, symbolikę, wydźwięk - co nie przeszkadza mi tego nadętego, patronizującego złotego lwa serdecznie, żywo nie cierpieć, tak czysto prywatnie :) Mam ogromny sentyment do całego cyklu o Narnii, w dzieciństwie uwielbiałam te książki ("Lwa, czarownicę i starą szafę" przeczytałam samodzielnie w wieku zerówkowym), między innymi właśnie za brak cukierkowości (pod tym względem wyróżniają się zwłaszcza "Książę Kaspian", "Podróż Wędrowca do Świtu", "Koń i jego chłopiec" i "Srebrne krzesło") oraz za zręczne granie inspiracjami kulturowymi - co nie przeszkadza mi w dorosłym wieku zżymać się na Lewisa w tych momentach, kiedy ciut za mocno moralizuje. Choć "moralizuje" to chyba nawet nie jest właściwe określenie... Powiem tak: "Ostatnia bitwa" i "Siostrzeniec czarodzieja" zawierają dużo tego pierwiastka, który mnie drażni.
Bardzo zacna dyskusja. Jako fan Narni wtrącę się na marginesie marginesu. Aslan jest zdecydowanie pozytywną postacią, ale daleko mu do cukierkowatości. Nie jest żadną nadprzyrodzoną Mary Sue. Jest LWEM - często budzi niepokój, jego zachowanie bywa niezrozumiałe, potrafi być groźny i drapieżny. A im bohaterowie cyklu są starsi, tym Aslan wydaje się WIĘKSZY.
Oczywiście odbiór postaci jest kwestią indywidualną, ale IMO Lewis niczego nie skrewił w kreacji Wielkiego Lwa. Aslan nie stanowi po prostu schematycznej alegorii Chrystusa, tak jak Biała Czarownica nie jest po prostu Szatanem albo andersenowską Królową Śniegu. Z kolei Narnia nie jest kolorową wyklejanką dla grzecznych dzieci, bo mamy tam i zdradę, i śmierć, i nawrócenie, i cenę, którą trzeba zapłacić. A główni bohaterowie "Kronik" umierali zanim w fantasy stało się to modne... Z powszechnie znanych składników Lewis wypichcił smakowitą i mądrą baśń, której nie byłoby bez Aslana, tak jak nie byłoby "Władcy pierścieni" bez Gandalfa.
Całość wydało wydawnictwo TM-Semic. "Superman" 5-12/95 ("Śmierć Supermana" oraz "Pogrzeb przyjaciela") oraz "Superman" 1-9/96 ("Rządy Supermanów"). Inne wydanie to 24 album "Wielkiej kolekcji komiksów DC" - w Polsce wyszedł w lipcu 2017. Ale tutaj mamy tylko jedną trzecią całości, czyli "Śmierć Supermana" bez "Pogrzebu..." i "Rządów".
Czy można zostać klasykiem rysując komiksy? Papcio Chmiel pokazuje, że można. RIP [*]
Czy jest jakieś polskie wydanie tej serii?
Żal pozostanie. Jednak Autor kultowego dla wielu z nas komiksu na zawsze pozostanie w sercach wielu fanów, którzy się na komiksach z cyklu "Tytus, Romek i A'Tomek" wychowywali. A były one jedyne w swoim rodzaju. Kilka lat temu już jako doświadczony czytelnik, który nastolatkiem był za gierkowskiej komuny, przeczytałem sobie z niekłamaną przyjemnością te pierwsze dwadzieścia kilka albumów. I z dużą dozą sentymentu, który do komiksów Papcia Chmiela pozostanie mi na stałe.
To chyba w "Złotym Pucharze" był jeden z mych ulubionych tekstów z tych wczesnych Kajkoszy, czyli "Nigdy nie piję na służbie... chyba że za zdrowie Wielkiego Kompana". Ten kat był jedyny w swoim rodzaju. "Ja w takich warunkach nie mogę pracować" i to jego "Zawstydzasz mnie, rycerzu", gdy go Kokosz częstował miodem w dowód przeprosin.
Zgodnie z deklaracją podsunąłem synowi albumy TRA i czyta je (oraz powraca do nich) z zainteresowaniem :-)
Nesbø to niezły pisarz, przynajmniej wyróżnia się pewną odwagą, ale prawdziwy cesarz kryminału jest jeden i nazywa się James Ellroy.
@El Lagarto
Użyłem słowa "trylogia" w rozumieniu Voighta - czyli "Złoty puchar", "Rozprawa z Dajmiechem", "Szranki i Konkury". I chodziło mi właśnie o wydanie z lat osiemdziesiątych.
JEST TO OFICJALNE PRZESŁANIE ILLUMINATI DO ŚWIATA
UWAGA: NIE DOTYCZY OFIARY LUDZKIEJ
Możesz skontaktować się z agentem świątynnym przez WhatsApp: (+905526952390)
Czy jesteś biznesmenem, politykiem, muzykiem, studentem? Chcesz być bogaty, sławny, potężny w życiu, dołącz do kultu bractwa iluminatów już dziś i zdobądź natychmiastową bogatą sumę. 1 milion dolarów tygodniowo i darmowy dom. Gdziekolwiek zdecydujesz się mieszkać na tym świecie, a także zarabiasz 90000000 $ miesięcznie ...
Korzyści dla nowych członków, którzy stają się członkami iluminatów.
1. Dom w dowolnym kraju.
2. Nowy samochód marzeń wyceniony na 60 000 000 USD.
3. Okazja do spotkania z najbogatszymi ludźmi świata.
Aby skontaktować się z naszymi partnerami, musisz mieć co najmniej 20 lat
E-mail: greatilluminati2022@gmail.com
Whatsapp: (+905526952390)
Jomsborg to jednak prawdopodobnie współczesny Wolin, tam było blisko z wyspy Ranów, czyli Rugii, tak więc wyspy piratów Rangara należałoby szukać właśnie trochę dalej na Bałtyku.
Przeczytałem, obejrzałem, osowiałem.