WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić | |
Cykl | Warszawskie Spotkania Komiksowe |
Miejsce | Dom Kultury Łowicka, Warszawa, ul. Łowicka 21 |
Od | 24 marca 2001 |
Warszawskie Spotkania Komiksoweczyli KOMIKS w Wielkim Mieście
‹Warszawskie Spotkania Komiksowe›![]()
Warszawskie Spotkania Komiksowe zorganizowano w stolicy po raz pierwszy. Na miejsce wydarzenia wybrano Dom Kultury Łowicka, który jak na warszawskie standardy położony jest w centrum, a dojazd tam z Dworca Centralnego stosunkowo prosty. Niestety DKŁ jest położony nieco w głębi osiedla, także osoby niezorientowane mogły mieć problem ze znalezieniem go. Wprawdzie rozwieszono kilka plakatów wskazujących kierunek, ale były one naprawdę nieliczne. Oczywiście jak to bywa przy tego typu okazjach, żelaznym punktem programu była giełda kolekcjonerska, na którą przeznaczono jedną z dwóch sal przewidzianych na całą imprezę. Spośród wydawniczych „gigantów” swoją ofertę zaprezentował Egmont, Waneko, Jupi Direct, a także mniejsi wydawcy magazynów takich jak „AQQ”, „Produkt”, „Krakers”, „Arena Komiks” czy „KKK”. Oczywiście można było także uzupełnić swoje braki w archiwalnych komiksach wydanych niegdyś w Polsce, na przykład na stoisku Centrum Komiksu z Warszawy. Nie zabrakło także dosyć bogatej oferty tytułów zagranicznych, pochodzących głównie z Francji oraz zza wielkiej wody. Ceny niestety kosmiczne. Jeśli chodzi o premiery komiksowe, to udało mi się wyłowić raptem nowy numer „KKK”, „AQQ” oraz pierwszy numer komiksu z nowej serii „Alvin Norge” p.t. „Piekło@Zcom”, wydany niedawno przez Siedmioróg, które to wydawnictwo o dziwo nie pojawiło się na WSK. Z tego co udało mi się dowiedzieć Siedmioróg nie prowadzi specjalnej polityki odnośnie komiksu. Wraz z giełdą, w jednym pomieszczeniu zaprezentowano wystawę prac komiksowych. Były to raczej znane komiksy, autorów, którzy swój debiut mają już dawno za sobą. Zastosowanie takiego klucza przy doborze prac spowodowało, że poziom wystawy był naprawdę wysoki. Znalazły się tam między innymi komiksy Przemysława Truścińskiego, Krzysztofa Gawronkiewicza do scenariuszy Denisa Wojdy, Roberta Adlera do scenariuszy Tobiasza Piątkowskiego i wielu, wielu innych. Niestety umieszczenie giełdy i wystawy w jednym pomieszczeniu, podyktowane zapewne względami finansowymi, zdecydowanie nie wyszło tej drugiej na dobre. Tłum kupujących stłoczonych wokół stoisk z komiksami skutecznie uniemożliwiał dopchanie się do galerii (z drugiej strony dało to obraz rzeczywistego zainteresowania; nie znaczy to jednocześnie, że galerii nikt nie oglądał). Dopiero grubo po południu, kiedy atak kolekcjonerów nieco osłabł, można było względnie spokojnie przejrzeć prezentowane plansze. Ogromne zainteresowanie giełdą, której otwarcie poprzedziło otwarcie Warszawskich Spotkań Komiksowych, opóźniło ową oficjalną inaugurację o jakieś pół godziny. Trudno cokolwiek inaugurować do pustej sali. Już wkrótce jednak sala się wypełniła, w dużej mierze fanami Przemysława Truścińskiego, z którym spotkanie przewidziano jako pierwsze w programie. Przemysław Truścińki występował na WSK w podwójnej roli: gwiazdy-rysownika oraz organizatora imprezy, który włożył w nią dużo energii i pracy. Przemek mówił o swojej pracy w agencji reklamowej, o komiksach tworzonych na zamówienie oraz takich, które powstają z czystej przyjemności rysowania. Stwierdził, że traktuje komiks jako swojego rodzaju narzędzie, dzięki któremu może opowiadać konkretne historie i że nie wierzy w teorie w stylu: komiks to plansza podzielona na tyle i tyle kadrów itp. Nie uniknął także pytań o projekt „KRON’a”. Zaraz po nim wystąpił Bogusław Polch, który wraz z Przemkiem pracował przy tworzeniu „KRON’a”. Mistrz Polch zdradził, że wydawnictwo publikujące „KRON’a” zawiesiło swoją działalność, a nie zostało zlikwidowane, tak że istnieje szansa na pojawienie się kolejnych części magazynu. Przy okazji wspomniał o tym, że zarówno wymieniony magazyn, jak i inne jego prace były w Polsce fatalnie wydawane, ale ma nadzieję na wznowienie ich we właściwej postaci. W związku ze zbliżającą się premierą filmu fabularnego „Wiedźmin” przewiduje ponowne wydanie wszystkich części swojego komiksu, opartych na opowiadaniach Andrzeja Sapkowskiego. Ponadto zapowiedział kontynuację przygód Funky’ego Kovala, jak to określił „nowych i dramatycznych”. Bogusław Polch wyraził także swoje zdanie na temat młodego polskiego komiksu. Uważa, że drzemie w nim ogromny potencjał, ale ma on w dużej mierze charakter undergroundowy, a bez oficjalnego rynku komercyjnego, taki komiks nie może istnieć. W tym punkcie w zadziwiający sposób zgodził się z Grzegorzem Rosińskim. Kolejnym punktem programu był konkurs komiksowy prowadzony przez Marcina Lorka oraz Pawła Nurzyńskiego, pod wspólnym patronatem Serwisu Komiksowego (www.serwis-komiksowy.pl) oraz Esensji. Zgłoszenia do konkursu zbierano prawie do momentu jego rozpoczęcia. Z chętnych do udziału wyłoniono pięciu śmiałków, którzy dzielnie stanęli w szranki. Odnośnie poziomu jedno można powiedzieć na pewno: pytania nie były tendencyjne. Dlatego momentami miałem wrażenie, iż uczestnikom chyba bardziej odpowiadałby konkurs w stylu audiotele, tym bardziej, że z widowni częściej padały poprawne odpowiedzi. Niemniej jednak wyłoniono zwycięzcę, który zszedł z placu boju ze stertą komiksów ufundowanych przez różnych sponsorów. Pozostali uczestnicy również nie mogli poczuć się rozczarowani, ponieważ zostali objuczeni niemniejszymi kupkami komiksów. W chwilę po zakończeniu konkursu komiksowego rozpoczęło się spotkanie z Tomkiem Kołodziejczakiem, który opowiadał o planach wydawniczych Egmontu. Otóż jeszcze przed wakacjami ma się ukazać na polskim rynku „Hellboy”, natomiast na jesieni pierwszy western Grzegorza Rosińskiego. Pochodzące z tego komiksu plansze prezentował on w Łodzi na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu. Ponadto w kalendarzu wydawniczym Egmontu znajduje się pierwszy tom „Szninkla” w kolorze, wznowienie kilku „Thorgali” oraz „Gail” – komiks Piotra Kowalskiego opublikowany w „Świecie Komiksu"#21. Jak dowiedziałem się z rozmów kuluarowych, Egmont planuje także wydanie „Kajtka i Koka w kosmosie”, prawdopodobnie w postaci jednego grubego albumu o objętości około 600 stron, w kolorze i twardej okładce. Gościem WSK był także Tadeusz Baranowski, jeden bardziej znanych rysowników polskich tzw. starszego pokolenia. Mówił głównie o swoich inspiracjach, złych doświadczeniach z pracą na rynku komiksowym za granicą, gdzie ograniczano jego swobodę wypowiedzi narzucając pewne rozwiązania fabularne i rysunkowe. Nie chciał tam także zmuszać się do rysunku realistycznego, ani kontynuowania niekończącej się serii po innym rysowniku. Wspominał także o pracy dla agencji reklamowej oraz o komiksach tworzonych na zamówienie konkretnych firm, z których nie jest zadowolony, a które ponadto w dużej mierze nie są skończone, ponieważ klient porzucił pomysł.. Kilka słów poświęcił także na komiksy, nad którymi pracuje obecnie. Starym zwyczajem Tadeusz Baranowski na spotkanie z fanami przyniósł reklamówkę komiksów, które, jak stwierdził, są już ostatnimi, jakie wydobył z czeluści swojej pracowni. Natomiast publiczność, starym zwyczajem, o mały włos nie zniosła autora ze sceny. Oczywiście, podobnie jak w przypadku Bogusława Polcha, nie obyło się bez podpisywania albumów. Kulminacyjnym punktem programu był tzw. „układ warszawski” lub „blok warszawski”, w którym wystąpili twórcy młodego pokolenia pochodzący ze stolicy. Celem spotkania było sprawdzenie, ile warszawscy autorzy mają ze sobą wspólnego i czy można mówić o warszawskiej szkole komiksu. Gośćmi spotkania byli Krzysztof Gawronkiewicz i Denis Wojda, autorzy pasków z serii Miasteczko Mikropolis, Robert Adler i Tobiasz Piątkowski, znani z sensacyjnych komiksów publikowanych w „Resecie” oraz Tomasz Leśniak i Rafał Skarżycki, twórcy Jeża Jerzego. W ostatniej chwili blok warszawski uzupełnili Tomasz Niewiadomski oraz Marek Adamik. Wszyscy uczestnicy wyczerpująco i z humorem odpowiadali na pytania, które padały zarówno ze strony prowadzących, jak i z widowni. Mogliśmy się na przykład dowiedzieć, że twórców Mikropolis inspiruje język niemiecki, a szczególności niemieckie nazwiska. Denisa Wojdę inspiruje autobus oraz drybling Krzysztofa Gawronkiewicza. Warto tutaj dodać, że spotkaniu przyglądały się żona oraz córka (ośmiomiesięczna Zoja) tego rysownika. Roberta Adlera inspiruje konstruktywna krytykaze strony Tobiasza Piątkowskiego oraz świeże powietrze i spacery. Zgromadzeni twórcy opowiadali także o początkach zainteresowania komiksem oraz o sytuacji komiksu na rynku polskim. Obecnie większość ich prac robiona jest na zamówienie, często agencji reklamowych, w których pracują. Nie ma dużych i poważnych wydawców, ale grunt to robić to, co się lubi. Bogata tematyka oraz ilość uczestników spotkania spowodowała, że ta część programu nieco się przeciągnęła. Z powodu upływającego czasu oraz przesunięć w programie, a także malejącej frekwencji na widowni, nie odbył się panel dyskusyjny p.t. „Artystyczne, kulturowe i rynkowe perspektywy rozwoju komiksu w Polsce”. Na decyzję organizatorów wpłynął także fakt, że spory zakres tej tematyki pojawił się podczas „układu warszawskiego”. Zamiast tego od razu przystąpiono do prezentacji multimedialnych. Na pierwszy ogień poszedł krótki film animowany o Jeżu Jerzym, przygotowany przez twórców Kolczastego (Tomek Leśniak udzielający głosu Joli, dziewczynie Jeża, powala!). Film powstał na kanwie historii opublikowanej między innymi w wydanej w ubiegłym roku przez Egmont „Antologii Komiksu Polskiego”. Oprócz tego pokazano także kilka krótkich, animowanych parodii znanych filmów, przygotowanych przez wspomnianych autorów dla kanału HBO. Zaraz po tym nastąpiła emisja pełnometrażowego filmu „Heavy Metal” z 1981 roku, powstałego na kanwie komiksów publikowanych w magazynie o tym samym tytule. Do końca filmu zostało naprawdę kilka osób. Przez cały czas trwania Warszawskich Spotkań Komiksowych czynna była kawiarenka w holu DKŁ, gdzie można było napić się, posilić i podyskutować na komiksowe tematy. Tak też uczyniło wielu uczestników oraz mniej lub bardziej znanych twórców. Trzeba przyznać, że owa kawiarenka była bardzo istotnym elementem imprezy, który tworzył specyficzny klimat. Podkreślam to z całą mocą, ponieważ jest to coś, czego brakuje mi na festiwalach łódzkich. Miejsca, gdzie przy jednym stoliku można spotkać Bogusława Polcha, przy drugim Roberta Adlera, przy trzecim Jerzego Szyłaka, do których można zwyczajnie podejść, zamienić słowo lub poprosić o autograf. Całości dopełniali krążący w holu Superhipernescafemani, którzy częstowali kawą na koszt jednego ze sponsorów, a której moje umęczone długą podróżą i ilością wrażeń ciało wchłonęło chyba z pięć. Organizatorzy zadbali także o obecność mediów na WSK. Po DKŁ kręcili się reporterzy TVP oraz kilku radiowców. Materiał filmowy pokazano w Wiadomościach jeszcze tego samego wieczora oraz w magazynie kulturalnym Pegaz, w niedzielę 1 kwietnia. Ogólnie WSK można uzanć za niezwykle udane. W programie Pegaz określono je jako „pierwsza impreza komiksowa w Polsce z prawdziwego zdarzenia”, co, mimo iż trochę przesadzone, nie jest zupełnie pozbawione racji. Myślę, że ilość odwiedziających DKŁ przeszła oczekiwania organizatorów. Dzięki temu mogliśmy usłyszeć deklaracje o ponownym spotkaniu za rok. Krótki, acz dosyć bogaty program zraealizowano sprawnie, bez niedociągnięć, mimo kilku opóźnień. Ogromna rzesza fanów stłoczonych w pomieszczeniu giełdy pokazuje, że zainteresowanie komiksem w Polsce ciągle rośnie. Po części oficjalnej Warszawskich Spotkań Komiksowych, która zakończyła się około godziny 20:00, nastąpiła część nieoficjalna, na którą organizatorzy, głównie osoby związane z Centrum Komiksu, zaprosili nielicznych, pozostałych na placu boju uczestników. Impreza miała miejsce w barze Troll, gdzie organizatorzy (pozdrowienia dla Andrzeja :-) dbali o to, żeby gościom nie zabrakło ni jadła, ni napoju (głównie napoju :-). Przybyło tam niezwykle oryginalne towarzystwo, w postaci jednej Ryby, dwóch Jeży, jednego Naczelnego, dwóch zrzeszonych Krasnoludów, jednego Docenta, przyszłego Doktora, jednego Nurka, Bardzo Znanego Rysownika oraz kilku Organizatorów, Miłośników i Krytyków. A i ja tam byłem, miód i wino piłem, a to co sam widziałem, tutaj wam opowiedziałem. ![]() 1 kwietnia 2001 |
W pierwszym roku działalności TM-Semic do niewielkiego grona superbohaterów, którzy otrzymali swoje miesięczniki dołączył także Superman. I trzeba przyznać, że wejście miał wzorowe.
więcej »Prezentujemy zdjęcia ze spotkania z Grzegorzem Rosińskim, które miało miejsce w dniu 3 marca 2023. Spotkanie odbyło się w Galerii Komiksu i Ilustracji Polishcomicart.pl.
więcej »Wydawnictwo Egmont wprowadza sukcesywnie na nasz rynek komiksy Alana Moore’a z jego własnego imprintu założonego w wydawnictwie „Wildstorm” w 1999 roku – „America’s Best Comics”. Trzytomowy „Tom Strong” powstawał w latach świetności „ABC” – zobaczmy co ciekawego możemy tu znaleźć.
więcej »Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński
Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński
Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński
Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński
Zielone koszmary
— Marcin Knyszyński
To jest Sparta!!!
— Marcin Knyszyński
Między złotem a srebrem
— Marcin Knyszyński
Ten, którego nadejście zauważasz
— Marcin Knyszyński
Samotni wśród bliskich
— Marcin Knyszyński
Gdy zło zwycięża…
— Marcin Knyszyński
Przyszłość Thorgala i prawo skali
— Marcin Herman
Nazwisko: Sienkiewicz, Henryk. Zawód: scenarzysta komiksowy
— Marcin Herman, Piotr Niemkiewicz
Kto mu pisze teksty?
— Marcin Herman
Reklama – wybór (nie)kontrolowany!
— Marcin Herman
Nie tylko underground #5
— Marcin Herman
Thorgal to dziewica?
— Marcin Herman
Festiwal się zmienia
— Marcin Herman
Debiutant zwycięża w Łodzi
— Marcin Herman
Wilq triumfuje
— Marcin Herman
Nieśmietelnie zabawne
— Marcin Herman