Scenarzysta z piekła rodemTomasz Kontny Podobno człowiek, który zrewolucjonizował amerykański komiks, nie opuszcza swojej sypialni od dekady. Podobno wywołał duch Alistera Crowley’a i pił z nim herbatę. Podobno nie odwiedza USA z powodu toczonego przeciwko niemu przez CIA śledztwa. Z całą pewnością wykluczyć można tylko pierwszą z plotek. Pozostałe dwie wydają się zupełnie prawdopodobne.
Tomasz KontnyScenarzysta z piekła rodemPodobno człowiek, który zrewolucjonizował amerykański komiks, nie opuszcza swojej sypialni od dekady. Podobno wywołał duch Alistera Crowley’a i pił z nim herbatę. Podobno nie odwiedza USA z powodu toczonego przeciwko niemu przez CIA śledztwa. Z całą pewnością wykluczyć można tylko pierwszą z plotek. Pozostałe dwie wydają się zupełnie prawdopodobne. Alan Moore urodził się 18 listopada 1963 w Northampton, przemysłowym mieście oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów od Londynu. Jego rodzice – ojciec piwowar i matka drukarz – nie narzekali nigdy na nadmiar gotówki. Mały Alan wychowywał się w ubóstwie, pod dużym wpływem przesadnie religijnej i przesądnej babki. Swoją edukację zakończył na liceum, z którego w dodatku został wylany z wilczym biletem za sprzedaż LSD kolegom. W dorosłe życie wkroczył jako bezrobotny bez żadnych kwalifikacji. Początkowo w zajmował się strzyżeniem owiec i czyszczeniem toalet w okolicznym hotelu. Wkrótce doszedł do wniosku, że jeżeli przyszła praca nie będzie od niego wymagać większej kreatywności, przyjdzie mu za parę lat podciąć sobie żyły. Nieśmiałe początki Z komiksami Moore miał do czynienia od małego i to właśnie ich tworzeniem zaczął zarabiać na życie. Początkowo pracował w wydawanym z przyjaciółmi magazynie „Embryo”. Od 1979 roku jego komiksy ukazywały się w tygodniku muzycznym „Sound”. Była to detektywistyczna seria „Roscoe Moscow”, którą publikował pod pseudonimem Curt Vile. Wkrótce Moore zdał sobie sprawę, jak marnym jest rysownikiem i skoncentrował się na pisaniu scenariuszy. Kolejnymi etapami w jego twórczości była praca nad „Doctor Who Weekly” i „2000 A.D”, magazynem dla którego stworzył kilka dobrze przyjętych przez czytelników serii (m.in. „The Ballad of Halo Jones”, „Skizz”, „D.R. & Quinch”). W kolejnym brytyjskim magazynie „Warrior” stworzył dwie serie, które stały się przełomem w jego twórczości. Pierwszą był „Marvelman” (znany w USA pod tytułem „Miracleman”) – rewizjonistyczna seria o superbohaterach, drugą – „V for Vendetta” przedstawiająca wizję faszystowskiej Anglii i mściciela, który przeciwstawia się zastanemu porządkowi. Serie te przyniosły Moore’owi w kolejnych latach nagrody dla najlepszego angielskiego scenarzysty 1982 i 1983 roku. Czas przełomu Uznanie w kraju przełożyło się na zainteresowanie za granicą. Amerykańskie wydawnictwo DC przekazało Moore’owi cieszącą się znikomym zainteresowaniem czytelników serię „Saga of the Swamp Thing”. W krótkim czasie doprowadził on serial do rozkwitu, poruszając trudne tematy i umieszczając w scenariuszach treści przeznaczone dla starszych czytelników, poczynając od kontroli dostępu do broni, przez składowanie odpadów nuklearnych, na rasizmie kończąc. Szeroki zakres poruszanych tematów i ich wyczucie potwierdziły scenopisarskie zdolności Moore’a. Prowadzony przez niego „Swamp Thing” stał się fundamentem imprintu Vertigo, w którym DC od tej pory umieszczało odważniejsze i ostrzejsze komiksy przeznaczone dla starszego czytelnika. Pracując wciąż nad „Swamp Thingiem” Moore przygotowywał kolejny, rewolucyjny jak się okazało, projekt… Rok 1986 stał się rokiem rewizji wizerunku superbohatera, przede wszystkim za sprawą dwóch komiksów – „Powrotu Mrocznego Rycerza” Franka Millera i „Watchmen” Alana Moore’a. Historie te doprowadziły do przedefiniowania wizji medium, jakim jest komiks. Efekty rewolucji, której dokonały, widoczne są po dziś dzień. „Watchmen” realistycznie pokazał świat superbohaterów, którym nikt nie ufa i których nikt nie rozumie. Jako pierwszy komiks w historii, „Watchmen” dostał prestiżową nagrodę Hugo, a przez wielu został uznany za najlepszy komiks wszechczasów. W 1986 roku Moore napisał jeden z odcinków przygód Batmana – „Killing Joke”. Rysunki Briana Bollanda do tego komiksu powstawały dwa lata. W wydanym także w Polsce (TM-Semic „Batman” 1/91) „Zabójczym żarcie” Moore skupił się relacjach wiążących Jokera i Batmana, przydając płaskim komiksowym postaciom niespodziewanej głębi. W dodatku dzięki Moore’owi Joker doczekał się w końcu historii opisującej jego genezę w szerszym ujęciu. Prócz tego Moore napisał dla DC po kilka odcinków serii takich jak: „Tales of the Green Lantern Corps”, „Batman Annual” i „Superman”. Z biegiem czasu i kolejnymi sukcesami, jakich przydali Moore’owi „Watchmen”, potęgowało się jego rozgoryczenie współpracą z DC Comics. Czuł się wykorzystywany przez wydawnictwo, które posiadało prawa do „Watchmen”, a które – jak uważał – nie wypłacało mu należnych z tego tytułu tantiem. Gdy dołączyły do tego dyskusje nad wprowadzeniem systemu oceny komiksów, któremu Moore był stanowczo przeciwny, skończył on współpracę z DC i porzucił komiks mainstreamowy. Przynajmniej na jakiś czas. Na własny rachunek Zarobione dzięki komiksowi „Watchmen” pieniądze Moore zainwestował w nowy projekt, który miał stać się jego opus magnum, dziełem życia. „Big Numbers” było w założeniach dwunastoczęściową, 500-stronicową księgą z niezwykle precyzyjnym scenariuszem. W tym celu Moore nawiązał współpracę z Billem Sienkiewiczem, który miał odpowiadać za stronę graficzną projektu. Wielkie ambicje doprowadziły do wielkiej porażki. Sienkiewicz porzucił prace nad „Big Numbers” po drugim zeszycie. Wybrany na jego zastępcę Al Columbia zrezygnował po narysowaniu kolejnego. Projekt został zawieszony. Co gorsza Moore utopił w nim większość zarobionych dotychczas pieniędzy, a wszystko to zbiegło się dodatkowo z jego rozwodem. Kolejnymi projektami, w które zaangażował się Moore, były „Lost Girls” z rysunkami Melindy Gebbie i „From Hell” z rysunkami Eddiego Campbella. Oba wydane początkowo przez Taboo, później Kitchen Sink Press. Komiks „Lost Girls” dotyczył lesbijskiej erotyki. Natomiast „From Hell” okazało się tworzonym przez 10 lat, poprzedzonym niezwykle szczegółowymi badaniami, paradokumentalnym komiksem opartym o książkę Stephena Knighta „Jack The Ripper: The Final Solution”. Moore przedstawił w komiksie postać Kuby Rozpruwacza i toczone przeciwko niemu śledztwo, podlewając wszystko gęstym sosem tajemniczości, okrucieństwa i spisków oraz doskonałą dokumentacją (o komiksie tym pisał już na łamach Esensji Tomasz Sidorkiewicz). W 1988 Moore założył własne wydawnictwo Mad Love, ale szybko okazało się, że praca na własny rachunek mu nie służy. „A Small Killing” (rys. Oscar Zarate) z tego wydawnictwa (podobnie jak „Lost Girls” z Kitchen Sink Press) nie spotkało się z dużym zainteresowaniem. W tym samym roku Moore nawiązał współpracę z managerem zespołu Sex Pistols i producentem muzycznym Malcolmem McLarenem, dla którego napisał jedyny jak dotąd scenariusz filmowy – „Fashion Beast”, który jednak nigdy nie został zrealizowany. W 1988 roku miała miejsce jeszcze jedna godna uwagi inicjatywa Moore’a. Wtedy to wraz z przyjaciółmi wydał magazyn „AARGH” – „Artists Against Rampant Government Homophobia (Artyści Przeciwko Szerzącej się Homofobii Rządu)”. W przedsięwzięciu tym wspomogły Moore’a sławy takie jak Frank Miller, Robert Crumb, Dave Gibbons, Art Spiegelman, Howard Cruse, Brian Bolland, Hunt Emerson, Dave McKean czy Neil Gaiman. Pieniądze uzyskane ze sprzedaży magazynu „AARGH” zostały przekazane jednej z organizacji homoseksualistów. Koniec lat 80. i początek 90. Moore spędził usiłując zamknąć rozpoczęte projekty. Powrót superbohaterów Z końcem lat 80. Moore powrócił do tematyki superbohaterów. Za sprawą swoich scenariuszy po raz kolejny przekroczył granice wytyczone przez swoich poprzedników. Po części było to spowodowane stagnacją, jaka nastąpiła po wydaniu „Watchmen” i czerpiących z niego naśladowców, za które Moore czuł się po części odpowiedzialny. Dlatego związał się on z wydawnictwem Image, założonym przez innych uznanych twórców, rozczarowanych polityką wydawniczą gigantów takich jak Marvel czy DC. Wydawnictwo odniosło ogromny sukces i wkrótce stało się równorzędnym konkurentem największych edytorów na amerykańskim rynku. W ramach Image (a później Awesome Comics) Moore zajął się serią „Supreme” (stworzoną przez Roba Liefelda), którą z kalki „Supermana” przekształcił w innowacyjną, ale i nostalgiczną samodzielną historię. Z powodu kłopotów finansowych wydawnictwa, „Supreme” zostało jednak zawieszone. W Image Moore popełnił także kilkanaście odcinków serii „WildC.A.T.S”, „Spawn”, „1963” , miniserii („Violator”, „Voo-doo”) i crossoverów („WildC.A.T.S./Spawn”). W Awesome Comics, aż do upadku studia, zajmował się seriami „Warchild” i „Judgement Day”. Wkrótce założył ABC (America’s Best Comics), w ramach którego wydaje obecnie serie „The League of Extraordinary Gentlemen”, „Promethea”, „Tom Strong”, „Tomorrow Stories” i „Top 10”. Warto wspomnieć, że ABC było pododdziałem Wildstorm Comics Jima Lee. Wydawnictwo to wkrótce zostało przejęte przez DC. W ten sposób Moore ponownie wylądował pod skrzydłami znienawidzonego wydawcy, ale czując się zobowiązany przyjętymi umowami, pozostał w ABC. |
W pierwszym roku działalności TM-Semic do niewielkiego grona superbohaterów, którzy otrzymali swoje miesięczniki dołączył także Superman. I trzeba przyznać, że wejście miał wzorowe.
więcej »Prezentujemy zdjęcia ze spotkania z Grzegorzem Rosińskim, które miało miejsce w dniu 3 marca 2023. Spotkanie odbyło się w Galerii Komiksu i Ilustracji Polishcomicart.pl.
więcej »Wydawnictwo Egmont wprowadza sukcesywnie na nasz rynek komiksy Alana Moore’a z jego własnego imprintu założonego w wydawnictwie „Wildstorm” w 1999 roku – „America’s Best Comics”. Trzytomowy „Tom Strong” powstawał w latach świetności „ABC” – zobaczmy co ciekawego możemy tu znaleźć.
więcej »Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński
Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński
Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński
Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński
Zielone koszmary
— Marcin Knyszyński
To jest Sparta!!!
— Marcin Knyszyński
Między złotem a srebrem
— Marcin Knyszyński
Ten, którego nadejście zauważasz
— Marcin Knyszyński
Samotni wśród bliskich
— Marcin Knyszyński
Gdy zło zwycięża…
— Marcin Knyszyński
Sylwetka autora: Wojciech Birek
— Marcin Puźniak
Frederik Peeters
— Błażej
Kas
— Błażej
Sylwetka autora: Sam Kieth
— Tomasz Sidorkiewicz
Sylwetka autora: Jean Van Hamme
— Błażej
Sylwetka autora: André Franquin
— Błażej
Sylwetka autora: Enrico Marini, czyli o potędze koloru
— Marcin Herman
Wulkan wyobraźni
— Daniel Gizicki
Franek Młynarz
— Marek Turek
Bajki z cmentarza
— Tomasz Kontny
Wspomnienia profana, czyli 7. Festiwal Era Nowe Horyzonty z perspektywy żółtodzioba
— Tomasz Kontny
W tym komiksie nie ma nic do czytania!
— Tomasz Kontny
Przeżyyyj to saaam! Przeżyyyj to…
— Tomasz Kontny
Zataczanie koła
— Tomasz Kontny
Czy elektryczne owce marzą o domu?
— Tomasz Kontny
300 sukinsynów
— Tomasz Kontny
Rozmowy na zadany temat: Kino superbohaterskie, „Batman Początek” i diabli wiedzą co jeszcze
— Daniel Gizicki, Tomasz Kontny, Krzysztof Lipka-Chudzik
Rozmowy na zadany temat: Rozmowy na zadany temat – Sin City
— Daniel Gizicki, Tomasz Kontny, Jarek Obważanek
7 × naj… z Sin City!
— Tomasz Kontny