
Wyszukaj w | MadBooks.pl |
WASZ EKSTRAKT: | |
---|---|
Zaloguj, aby ocenić |
20 najlepszych książeczek Tytusa, Romka i A’TomkaM. Fitzner, Wojciech Gołąbowski, Adam Kordaś, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski Siódmego czerwca tego roku Papcio Chmiel skończył 95 lat! Z tej okazji postanowiliśmy przyjrzeć się jeszcze raz Tytusowi i jego kolegom i stworzyć ranking książeczek, należących do tego słynnego, towarzyszącego nam od ponad pół wieku cyklu. Oto 20 najlepszych naszym zdaniem komiksów z Tytusem, Romkiem i A’Tomkiem.
M. Fitzner, Wojciech Gołąbowski, Adam Kordaś, Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady, Konrad Wągrowski20 najlepszych książeczek Tytusa, Romka i A’TomkaSiódmego czerwca tego roku Papcio Chmiel skończył 95 lat! Z tej okazji postanowiliśmy przyjrzeć się jeszcze raz Tytusowi i jego kolegom i stworzyć ranking książeczek, należących do tego słynnego, towarzyszącego nam od ponad pół wieku cyklu. Oto 20 najlepszych naszym zdaniem komiksów z Tytusem, Romkiem i A’Tomkiem. Konrad Wągrowski Powrót po latach na Wyspy Nonsensu nie ma już tego uroku i lekkości, jak pierwsza wyprawa, ale jest to i tak jedna z lepszych książeczek spośród tych, które zostały opublikowane po 1990 roku. Tym razem odwiedzamy wyspę deskorolkowców (Papcio wyraźnie stara się podążać za trendami), będącej pewnym echem wyspy sportowców, lądujemy na wyspie naukowców, będącej z kolei odmianą wyspy biurokratów (choć potraktowaną z nieco delikatniejszą ironią), wreszcie trafiamy na totalitarną wyspę, na której tańczyć można tylko do Jedynie Słusznej Muzyki (analogia jest oczywista, choć na początku lat 90. już chyba lekko przeterminowana). A na koniec lądujemy w… raju. Mniej w tym zbiorze humoru i szalonych pomysłów, książeczka za to broni się sensacyjną i przygodową fabułą. A z dzisiejszej perspektywy zabawnie wyglądają pomysły unowocześniania treści za pomocą słownictwa nawiązującego do technologii VHS… Konrad Wągrowski Księgę drugą przygód Tytusa, Romka i A’Tomka można śmiało nazwać albumem przejściowym. Z pierwszą łączy ją silne dydaktyczne przesłanie. Tam mieliśmy promocję harcerstwa, tu Młodzieżowej Służby Ruchu i edukacji dotyczącej zasad ruchu drogowego. Informacje na temat tego co wolno, a czego nie, na ulicach i chodnikach wypełniają większość albumu, podobnie też jak w części pierwszej wszystko kończy się uzyskaniem pewnej sprawności. Powracające motto Tytusów „bawiąc, uczyć” w tej części nadal akcentuje drugi człon. Tym niemniej pojawia się tu jeden element, który dużo bardziej łączy księgę drugą z kolejnymi, imponującymi coraz większym rozmachem przygód, tomami. Jest nią Rozalia – mechaniczny koń, skonstruowany przez A’Tomka. Po raz pierwszy dostajemy tu schemat, który będzie później regularnie powracał – zastępowy (bądź profesor T’Alent) konstruuje jakiś złożony, futurystyczny wehikuł, którym cały zastęp będzie podróżował, w poszukiwaniu przygód. I, jakkolwiek, tych przygód na razie nie szuka się na obcych lądach, czy w kosmosie, lecz na wiejskich peryferiach Polski, to struktura została wyznaczona. Marcin Osuch Połowa stron jest czarno-biała, kolory tych pozostałych pozostawiają dużo do życzenia, ponure jakieś takie. Scenariusza właściwie nie ma – to tylko zbiór luźno powiązanych między sobą epizodów (co wyraźniej widać po zapoznaniu się z księgą „zerową” Egmontu ukazującą, jak wiele z pomysłów zawartych w księgach było wymyślonych i opublikowanych wcześniej). Jednak to wszystko jest nieważne w porównaniu do ładunku sentymentalnych wspomnień, jakie towarzyszą lekturze oryginalnej pierwszej księgi „Tytusa, Romka i A’Tomka”. Jest to swoisty powrót do przeszłości, tym bardziej że księga ta w tym kształcie ostatni raz była wydana w 1974 roku. Dlatego też pozwalam sobie nie nadawać oceny tej pozycji. Nie miałaby ona nic wspólnego z obiektywizmem. Nie jest też jednak tak, że pierwsza księga „Tytusa…” posiada tylko wartość sentymentalną. Uważny czytelnik znajdzie tu wiele charakterystycznych elementów, które świadczą o geniuszu Papcia Chmiela. Rozwinięte w kolejnych tomach spowodowały, że cała seria lądowała gdzieś pomiędzy komiksami dla dzieci Szarloty Pawel a purnonsensownymi historiami Baranowskiego. Niezwykła precyzja czasowa („Minął tydzień i dwie minuty”), wzorowy podział pracy („ Wy będziecie trzepać, a ja będę dyktować tempo.”)) oraz samoświadomość bycia komiksowym bohaterem („Gdzie Tytus? – Na następnej stronie”) były bardzo nowatorskie jak na ówczesne czasy. Adam Kordaś Zwykle przygody Tytusa, Romka i A′tomka bawią i nieco uczą. W księdza XIX niebanalna wyobraźnia papcia Chmiela aplikuje czytelnikowi pod pretekstem uteatralnienia Tytusa specyficznie skondensowaną dawkę wiedzy okołoteatralnej. Tym razem jedynym wehikułem używanym przez Tytusa, Romka i A′tomka jest wyobraźnia pozwalająca im bez skrępowania przemierzać związany z rozwojem teatru czas i przestrzeń. Dowiemy się jak zdaniem papcia wyglądały magiczne prapoczątki teatru oraz jego burzliwy rozwój w starożytnej Grecji i Rzymie. Poprzez wypełnione anielskim pierzem średniowiecze jasełka dotrzemy lekkim łukiem omijając poważne sztuki Szekspira do niewybrednych przedstawień wędrownych trup teatralnych by następnie zapoznać się z niełatwym żywotem podwórkowych komediantów początku XX wieku. Napotkamy też umoralniający przedwojenny uliczny teatrzyk kukiełkowy by w końcu poznać pokaźną część tyleż związanych z teatrem co z polskim ruchem oporu przygód naszych bohaterów rozgrywającą się w czasie niemieckiej okupacji. Ostatecznie zajrzymy za kulisy współczesnego teatru oraz dowiemy się, że bycie świadomym teatralnym widzem wcale nie jest takie znowu proste… By ostatecznie skonfrontować postacie naszych komiksowych bohaterów z ich odwzorowaniem w teatralnej rzeczywistości choć nadal rysunkowi Tytus, Romek i A′tomek pozostaną tymi których najbardziej lubimy. M. Fitzner Byli już w kosmosie i na biegunie, na Dzikim Zachodzie i w przeszłości (przy dwóch odrębnych okazjach). Tym razem dla odmiany Papcio wysyła Tytusa, Romka i A’Tomka w rejony nieco bliższe: polskie góry. Na wczasy? O, bynajmniej! Nie na darmo Księga XII nosi tytuł „Operacja Bieszczady”. Trójkę harcerzy czeka mnóstwo pracy. Zbudują stanicę, a wokół niej krocie atrakcji dla turystów… Urobią się przy tym po łokcie. Ba! Nawet A’Tomek – mózg zastępu – będzie musiał ubrudzić sobie rączki… Czytelnikowi autor także nie daje chwili na oddech. Przygoda goni przygodę. Bieszczady to nie tylko piękne krajobrazy, przyroda ma w zanadrzu bez liku niespodzianek – miłych oraz niemiłych. Sensacje naukowe kryją się to pod jednym kamieniem, to pod drugim, pełno też dzikich bestii – niedźwiedzi oraz wilków. I tylko dzika, jak na złość, ani śladu. Ale żaden to problem dla harcerza – zwłaszcza gdy ma polot jak A’Tomek albo małpi spryt. Chłopcy i Tytus w brawurowym stylu wychodzą też z każdej opresji. Szympans unika a to manta, a to pożarcia. Są tu i porwania i spektakularne – przynajmniej w zamierzeniu – akcje odbicia więźnia. Dramatyczne ucieczki, zajadłe pogonie i sprytne zasadzki – oraz jeszcze sprytniejsze… yeti. Mimo rozłamów w drużynie, mimo przeszkód i perturbacji, punkt po punkcie realizują plan. Stanica, ścieżka zdrowia, szlaki turystyczne – wszystko to, by ściągnąć w Bieszczady turystów i zapewnić im wrażeń moc. A że trochę ubarwiają uroki gór? No cóż, klient płaci – klient wymaga. Ma odejść zadowolony – a potem wrócić, za rok, za dwa i za dziesięć lat. Tak jak z przyjemnością wraca się do tej książeczki. Konrad Wągrowski Księga VI przygód „Tytusa, Romka i A’Tomka” nie należy do czołowych albumów cyklu, nie ma wielu pamiętnych scen, czy kultowych tekstów. Fabularnie obserwujemy przede wszystkim kolejne treningi Tytusa, który ma na olimpiadzie startować we wszystkich konkurencjach (ćwiczy po kolei: podnoszenie ciężarów, kolarstwo, gimnastykę, boks, pływanie, skok o tyczce, maraton). Każde szkolenie kończy się jakimś niewypałem – od nabicia sobie guza, po rozkręcenie (na rowerze) biznesu sprzedaży waty cukrowej. Swoją drogą zauważyliście, że Tytus ma wyjątkowo niesocjalistyczny talent do rozwijania własnych korzystnych prywatnych inicjatyw? W książeczce szóstej sprzedawał watę, w dziewiątej handlował na szeroką skalę zegarkami, w dwunastej gromadził pieniądze od turystów, w czternastej sprzedawał fiołki. Czyżby uczłowieczenie polegało na wykorzenieniu takich niemile widzianych ciągot do zarabiania pieniędzy? Konrad Wągrowski Po promocji harcerstwa, Młodzieżowej Służby Ruchu i astronautyki przyszedł czas na wojsko. Polskie. Ludowe. Czwarta książeczka przygód Tytusa i spółki przywołuje dziecięce marzenia o zostaniu czołgistą. Lub jakimkolwiek innym wojakiem. Całą fabułę czwartego tomu przygód Tytusa, Romka i A’Tomka, popularnie nazywanego „wojskowym”, można oddać w kilku słowach. Chłopcy bawią się w wojsko, następnie wygrywają konkurs plastyczny, którego nagrodą jest wzięcie udziału w prawdziwym szkoleniu, po czym uczestniczą w dużych manewrach. Cel książeczki jak najbardziej edukacyjny – przekonanie młodzieży, że Ludowe Wojsko Polskie to bardzo fajne miejsce, a żołnierze to świetne chłopaki. Jednak czy w dobie szalonej popularności „Czterech pancernych i psa” w ogóle kogokolwiek trzeba było do tego przekonywać? Adam Kordaś Rozmaitymi ścieżkami zdarzało się podążać Tytusowi ku uczłowieczeniu… Tym razem nieoceniony papcio Chmiel postanowił z pomocą Romka i A′tomka naszego ulubionego pretendenta do człowieczeństwa o fizjonomii szympansa uplastycznić. A wraz z perypetiami towarzyszącemu temu (jak to zwykle bywa w przypadku Tytusa) niełatwemu procesowi przemycić całkiem pokaźną garść informacji na temat sztuk plastycznych. Czy Tytus zostanie ARTYSTĄ? W każdym razie pod światłym przywództwem A′tomka i z fachową pomocą szefa Ministerstwa Humoru będzie próbował… Na wyboistej drodze „artystycznej kariery” czeka go jednak nie tylko standardowo pełny sceptycyzmu Romek ale i mnóstwo zabawnych nieporozumień. Przyjdzie mu się zmierzyć z niełatwym do opanowania artystycznym warsztatem oraz podróżować poprzez style i epoki malarskie poprzez własną wersję „nocy muzeów”, która niespodziewanie przybierze prawdziwie sensacyjny charakter… Tytus wpadnie w poważne tarapaty ale nie straci „plastycznego” ducha. Okaże się, że stał się nie tylko nad wyraz cenionym i utalentowanym ale także bardzo przebiegłym twórcą. W obliczu zagrożenia będzie oczywiście mógł liczyć zarówno na pomoc wypróbowanych przyjaciół jak A′Tomek, Romek i profesor T.Alent jak również zupełnie nowej nieszablonowej znajomej z artystycznej sfery… Ostatecznie przygoda ze sztuką skończy się oczywiście dobrze a nawet, dzięki swego rodzaju zastosowaniu „grafiki komputerowej” nawet jeszcze lepiej. Konrad Wągrowski Księga XVII rozpoczyna cykl książeczek, w których uczłowieczanie miało się dokonywać za pośrednictwem przyswajania przez Tytusa jakiejś dziedziny sztuki. Na pierwszy ogień poszło uczłowieczenie przez umuzykalnienie. I tu niekontrolowana zgrywa poprzednich tomów ustępuje miejsca pewnemu ukłonowi Papcia w kierunku różnych fascynacji drugiej połowy lat 80. – rozwojowi polskiej sceny muzycznej, popularności dyskotek, tematyce UFO… Wszystko to sprawia, że album nie jest chyba tak lekki, jak poprzednie części, mniej tu swobody i nieskrępowanego humoru, choć fabularnie jest wciągający i intrygujący, z efektownym sensacyjno-fantastycznonaukowym finałem na innej planecie (zauważmy, że po 14 książeczkach Tytus powraca w kosmos). Ale i tak najfajniejsze i najciekawsze w tym tomie będzie spojrzenie Papcia Chmiela na świat disco lat 80. w realiach schyłkowego PRL-u. Łapie się na to pomysł na Tytusową rewolucję gatunku, ale przede wszystkim bawi ukazanie wizji ówczesnych dyskotek. Jeden obszerny adr jest po prostu kultowy – z jednej strony kpina z ówczesnych piosenkarskich tekstóww („Wpuść księżyc przez okno. I żuj makówkę. I becz!”), z drugiej kultowy zestaw dyskotekowych dialogów („- Świetnie tańczysz w tłoku – Trenuję w tramwajach w godzinach szczytu”, „Jesteś taki wyrośnięty, a twarz masz pacholęcia. – To u nas rodzinne”, czy „- To nowy taniec: Bezruchdans”). Marcin Osuch Po pierwsze, i wcale nie najważniejsze, pomimo ponad czterdziestu lat, które minęły od pierwszego wydania księgi X, jej ekologiczne przesłanie jest nadal aktualne. Przypomnijmy, o co chodziło. Przypadkowe lądowanie na bezludnej wyspie, małpy wypijają paliwo z mielolotu, co uniemożliwia naszej trójce bohaterów powrót. Muszą całkowicie samodzielnie wyprodukować paliwo dla pojazdu – dowciplinę, po drodze przechodząc w przyspieszonym tempie przez poszczególne stadia rozwoju ludzkości, niczym bohaterowie „Tajemniczej wyspy” Verne′a. Niestety, uzyskanie wspomnianej substancji wymaga stworzenia całego wręcz przemysłu chemicznego, co ma fatalne skutki dla samej wyspy. W przypadku komiksu mamy do czynienia z problemami z kategorii „tu i teraz” – rośliny obumierają, rzeką płyną ścieki, w powietrzu unoszą się trujące związki chemiczne. Ciekawostką jest, że nasi bohaterowie (poza Tytusem) zupełnie nie zauważyli związku między swoją działalnością, a końcowym stanem ekosystemu wyspy („Ale ten świat się zmienia! Kiedy przybyliśmy, była to piękna wyspa”). Czyż dokładnie tak samo nie postrzegamy naszej działalności, zdziwieni skąd na najtrudniejszych tatrzańskich szlakach wzięły się śmieci? Przecież nie my je tam przynieśliśmy… I bardzo możliwe, że księga X będzie jedyną, jaka pozostanie aktualna za kolejne 30-40 lat. Ale pal sześć aktualność, jest jeszcze kilka powodów, dla których warto ten komiks przeczytać. |
I nigdy nie potrafiłem zrozumieć jaki był cel tego przerysowania. Szarlota Pawel przerysowywała swoje komiksy bo oryginalne plansze zaginęły a tutaj nie wiem.
Papcio przerysowywał komiksy w latach 90. z dwóch powodów: po pierwsze, by zyskały one nowe kolory (stare książeczki często miały skąpą kolorystykę), a po drugie, żeby zdjąć z nich ciężar ideologii minionego systemu.
@Adam
Z kolorem rozumiem (osobiście mam sentyment do tych kolorowych pół na pół) ale akurat w "kosmicznej" nie było nic ideologicznego.
Zapewne tez w grę wchodziła chęć uaktualnienia historii. Choćby takiego, że wedle późniejszego założenia, autorem pojazdów nie był A'Tomek, tylko prof T'Alent. Tak też było w update'owanej wersji kosmicznej książeczki. Od razu mówię, że obrońcą przerysowanych Tytusów nie jestem.Jest to obecnie ciekawostka. Choć ostatnio (tak od 2008/9 roku), na szczęście, młode pokolenia mają większą szansę poznać te opowieści w stanie początkowym. Ja najstarsze Tytusy czytałem najpierw w edycjach "remasterowanych" :)
A to ciekawe - i jak odbierasz "remasterowane" w zderzeniu z "oryginalnymi"? Bo ja przykładowo Kajtka i Koka w kosmosie przeczytałem w wersji z okrojonego albumu z lat siedemdziesiątych i dla mnie jest to wydanie kanoniczne:-)
Pan Chmielewski w pewnym momencie zaczął rysować wszystko od nowa tworząc jakby nowy wymiar w którym Tytus zaczyna się póżniej niż się zakończył.Był to policzek w stronę starych fanatyków dla których stary Tytus przerastał ten plagiat pod każdym względem. Treść lepiej przemyślana,rysunki sformatowane a sam widok malutkiego śmieszniutkiego Tytusika przyprawiał człowieka że śmiechem wybuchał. W tych poprawkach byli bardziej wypaczeni i mniej zorganizowani nawet konfliktowi do tego te wielkie postacie na cały kadr to nie to samo było.
Oto pierwsza porcja recenzji na tegoroczne jesienne wieczory.
więcej »Wielkie crossovery Marvela, z miejscem akcji rozciągniętym na całe parseki i zatrzęsieniem bohaterów pojawiających się ni stąd, ni zowąd w najmniej oczekiwanych momentach, nie zawsze są komiksami z najwyższej półki. Ale są lubiane właśnie z powodu wielkiej skali i fabularnego rozmachu – a niektóre, jak omawiana dziś „Anihilacja”, zmieniają „kosmos Marvela” w sposób istotny.
więcej »Na horyzoncie widać już łódzki festiwal, więc i liczba zapowiadanych na koniec miesiąca premier idzie w górę. Jak widać jest wiele ciekawych kontynuacji, wznowień i całkowitych nowości. Każdy powinien znaleźć coś dla siebie.
więcej »Nowe status quo
— Marcin Knyszyński
Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński
Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński
Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński
Superbohater zza biurka
— Marcin Knyszyński
Myślę, więc jestem – tym, kim myślę, że jestem
— Marcin Knyszyński
Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński
Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński
Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński
Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński
10 naj… : 10 roztańczonych kadrów
— Marcin Osuch, Agnieszka ‘Achika’ Szady
Kadr, który…: Telewizor w technologii bezlampowej i bezwszystkoinnej
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Kadr, który…: Zaorane
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Kadr, który…: Dwanaście i pół fortepianu
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Kadr, który…: Uegiptowieni
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Kadr, który…: A ja widzę samo lasso!
— Konrad Wągrowski
Esensja czyta dymki: Lato 2009
— Jakub Gałka, Marcin Osuch, Mateusz Osuch, Konrad Wągrowski
Tytus, Romek i A’Tomek: Dziś w Bieszczadach jest wesoło, przybył tu Tytus de Zoo
— M. Fitzner
Tytus, Romek i A’Tomek: Duch i Tytus w półpancerzu
— Konrad Wągrowski
Tytus, Romek i A’Tomek: Gdy dowciplina płynąć zaczyna
— Marcin Osuch
Esensja czyta dymki: Styczeń 2017
— Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Papcio Chmiel – życie i dzieło
— Joanna Kapica-Curzytek
Esensja czyta dymki: Grudzień 2016
— Marcin Mroziuk, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski
Esensja czyta dymki: Październik 2016
— Marcin Mroziuk, Marcin Osuch
Uczyć bawiąc, bawić ucząc!
— Paweł Ciołkiewicz
Papcio Chmiel przed narodzeniem Tytusa
— Joanna Kapica-Curzytek
Jak Papcio Chmiel komiksy piracił
— Marcin Osuch
Esensja czyta dymki: Wrzesień 2011
— Esensja
Esensja czyta dymki: Maj 2011
— Esensja
Absolutne rarytasy!
— Sebastian Chosiński
Gdy szukasz własnej drogi
— Wojciech Gołąbowski
Tylko praca dyplomowa, niestety
— Wojciech Gołąbowski
Koty z Ursusa
— Marcin Osuch
O pożytkach ze zdrowych zębów oraz powrót do Liszkowa
— Wojciech Gołąbowski
Dawno temu, na Baker Street 221b
— Marcin Osuch
Kosmiczny redaktor
— Konrad Wągrowski
Wyłącz ten telewizor!
— Marcin Osuch
Było powoli, teraz na łeb na szyję
— Marcin Osuch
Jedyna nadzieja w lisiczce?
— Agnieszka ‘Achika’ Szady
Magiczna opowieść złożona z niemagicznych elementów
— Marcin Osuch
Można by dodać, że kosmiczna Księga III w nowszych wydaniach jak żadna z pozostałych została całkowicie od nowa przerysowana oraz nieco zmieniono jej fabułę... Czy to jej pomogło czy też wręcz przeciwnie jest kwestią gustu ;)