Przekonywanie czytelników „Esensji” o ważności komiksów Papcia Chmiela o Tytusie, Romku i A’Tomku dla polskiej popkultury miałoby mniej więcej taki sam sens, jak tłumaczenie studentom astronomii, że… Ziemia jest okrągła. Ten sympatyczny szympans i jego przyjaciele bawią już bowiem kilka pokoleń Polaków od ponad półwiecza. Wznowiona jakiś czas temu „Księga 80-lecia” przypomina natomiast początki ich niezwykłych przygód.
Absolutne rarytasy!
[Henryk Jerzy Chmielewski „Tytus, Romek i A’Tomek: Księga 80-lecia” - recenzja]
Przekonywanie czytelników „Esensji” o ważności komiksów Papcia Chmiela o Tytusie, Romku i A’Tomku dla polskiej popkultury miałoby mniej więcej taki sam sens, jak tłumaczenie studentom astronomii, że… Ziemia jest okrągła. Ten sympatyczny szympans i jego przyjaciele bawią już bowiem kilka pokoleń Polaków od ponad półwiecza. Wznowiona jakiś czas temu „Księga 80-lecia” przypomina natomiast początki ich niezwykłych przygód.
Henryk Jerzy Chmielewski
‹Tytus, Romek i A’Tomek: Księga 80-lecia›
Tytuł albumu może być odrobinę mylący. Nie ma on bowiem nic wspólnego z bohaterami komiksu, ale za to wiele z jego autorem. Stanowił prezent dla Henryka Jerzego Chmielewskiego, czyli popularnego Papcia Chmiela, z okazji jego osiemdziesiątych urodzin. Przypadały one w 2003 roku i wtedy też miało miejsce pierwsze wydanie „Księgi 80-lecia”. Była ona idealnym uzupełnieniem opublikowanej kilkanaście miesięcy wcześniej „Księgi 0”, w której zebrano pierwsze, publikowane w „Świecie Młodych” w latach 1957-1966, historyjki o Tytusie, Romku i A’Tomku. Z tego samego źródła (w zdecydowanej większości) pochodzą również opowieści przypomniane w jubileuszowej kolekcji. Wszystkie praktycznie dopiero w tej antologii miały swój pierwodruk książkowy, choć jeśli wgłębią się w nie zagorzali wielbiciele trójki bohaterów, bez trudu odnajdą wątki doskonale znane z kolejnych albumów systematycznie wydawanych przez Chmielewskiego od połowy lat 60. ubiegłego wieku. Papcio Chmiel miał bowiem to do siebie, że często odkurzał stare pomysły, przerabiał je, rozbudowywał, poprawiał i udoskonalał.
„Księga 80-lecia” zawiera siedem dłuższych historyjek, które zaczerpnięte zostały ze „Świata Młodych” z dekady 1959-1969, oraz kilka krótszych, publikowanych później – do 2002 roku włącznie – w różnych czasopismach i drukach ulotnych. Najstarszy z komiksów, czyli „Na Wyspach Bożego Narodzenia” (1959-1960) – tytuły podaję za Wikipedią, ponieważ w albumie nie zostały one wymienione – to zwariowana opowieść przygodowa, której zarzewiem była myśl rzucona przez Tytusa, że Boże Narodzenie najlepiej spędzić na noszących imię tych świąt wyspach. Romek i A’Tomek pomysł ten podchwytują i tak zaczyna się ich pełna nieprawdopodobnych wręcz przeżyć wypraw. Po drodze spotykają groźnych rozbójników, radzieckiego kosmonautę, który wylądował swoim sputnikiem w oceanie, prowadzeni przez wieloryba docierają do wybrzeży Australii, w okolicach Wielkanocy zahaczają o Wyspę Wielkanocną, a po wejściu w posiadanie latającej filiżanki (bez spodka) oblatują praktycznie cały świat. Ten schemat opowieści Chmielewski wykorzystał później w Księdze V, czyli „Podróży do ćwierć koła świata” (1970), choć tam wyposażył swoich bohaterów w nieco inny pojazd – wannolot.
„Rozalia” (1962), druga z historyjek, rozbudowana następnie w Księgę II („Tytus otrzymuje prawko jazdy”, 1967), zaczyna się od przebłysku geniuszu sympatycznego szympansa, któremu udaje się skonstruować konia mechanicznego ochrzczonego właśnie imieniem Rozalia. To dzięki niej i wraz z nią przeżywają masę perypetii, przy okazji ucząc się, podczas krótkiej wizyty na Międzynarodowych Targach Poznańskich, zasad funkcjonowania gospodarki wolnorynkowej. Kolejna opowieść – również pochodząca z 1962 roku – to prawdziwy misz-masz. Czegóż w niej bowiem nie ma?! Ba! jest wannolot (po raz pierwszy w tym albumie, ale nie ostatni), jest szajka złodziei, których Tytus zmienia w uczciwych ludzi, jest opuszczony zamek, którym chłopcy (małpa to też przecież on) postanawiają się zaopiekować. Ciekawe są też „okoliczności przyrody” w tle – rezerwat przyrody, pokryta krą rzeka, góry. Do wyboru do koloru. Czwarta część – „W kosmosie” (1966) – w niedalekiej przyszłości zamieniła się w Księgę III zatytułowaną „Tytus kosmonautą” (1968). To w niej spotykamy upierdliwe kosmoczki oraz wielce przydatnego Karbulota, kosmiczne zwierzę o aparycji owłosionego wieloryba.
„Wyprawa wannolotem na olimpiadę w Meksyku” z 1968 roku (pierwsza kolorowa historyjka w „Księdze 80-lecia”) stała się z kolei zaczynem Księgi VI, czyli „Tytus olimpijczykiem” (1971). Romek i A’Tomek, oglądając w telewizji olimpiadę zimową, wpadają na genialny pomysł, aby wystawić własną ekipę na zbliżające się wielkimi krokami igrzyska w Meksyku. Oczywiście oni na sportowców kompletnie się nie nadają, to zaszczytne miano musi więc wziąć na siebie Tytus. Od tego momentu rozpoczyna się przyspieszone szkolenie małpy na wybitnego… biegacza, dyskobola, oszczepnika, boksera, skoczka do wody itp. itd. Warto dodać, że w pierwszym wydaniu książkowym bohaterowie podróżują do Ameryki Środkowej nie wannolotem, wykorzystanym już przez Papcia Chmiela w Księdze V, ale zupełnie nowym pojazdem – Trąbolotem. I to jest najbardziej istotna zmiana w porównaniu z edycją gazetową komiksu. W pochodzącej z tego samego (1968) roku opowieści „Tytus w redakcji” (również w kolorze) Chmielewski zawarł pomysły, które rozwinął później w dwóch osobnych zeszytach. Sama idea wysłania szympansa do pracy w gazecie zaowocowała, znacznie jednak zmienioną w porównaniu z pierwowzorem, Księgą XVI („Tytus dziennikarzem”, 1981), natomiast pojawiający się w tej historyjce pojazd – wkrętacz – pozwolił rysownikowi wysłać „Wielką Trójkę polskiego komiksu” w podróż do wnętrza Ziemi w Księdze XV, czyli „Tytus geologiem” (1982).
Ostatnia z dłuższych nowel, „Tytus w szkole” (1969) – ponownie tylko w czerni i bieli – przedstawia trud, jaki zadali sobie Romek i A’Tomek, aby ostatecznie uczłowieczyć szympansa, wciskając mu do głowy wiedzę z różnych dziedzin nauki. Jako że Tytus nie jest zwykłym uczniem, to i szkoła do zwyczajnych nie należy – określenie „eksperymentalna” jest w jej przypadku jak najbardziej na miejscu. Po lekturze tej historyjki każdy nauczyciel może z czystym sumieniem przekląć każdego strajkującego górnika, który zazdrości mu pensji i godzin pracy: „Obyś cudze małpy uczył!”. Dalej znajdziemy już tylko drobiazgi, krótkie opowieści powstałe na specjalne okazje bądź na konkretne zamówienie. Ale i wśród nich trafiają się perełki. Jak chociażby „Uteatralnienie Tytusa” („Świat Młodych”, 1985) czy też niektóre z klasycznych pasków gazetowych, będące całkiem trafnym komentarzem socjologicznym do bieżących wydarzeń z połowy lat 90. (vide sekstelefon, cud na szybie).
W porównaniu z zeszytowymi wydaniami przygód Tytusa, Romka i A’Tomka te gazetowe mogą wydawać się bardzo chaotyczne i niespójne, niekiedy wręcz przeładowane pomysłami, które pojawiają się znikąd i w nicości też często znikają, nie doczekując się rozwinięcia i zakończenia. Biorąc jednak pod uwagę charakter opowieści rysunkowych publikowanych w tamtym czasie w prasie codziennej (co widać także doskonale w opowieściach Janusza Christy o „Kajtku i Koku”), gdzie od autora wymagano przede wszystkim historyjek, które zamykałyby się w jednej planszy – można ten brak konsekwencji zrozumieć i wybaczyć. Tym bardziej że w zamian otrzymujemy przecież absolutne rarytasy; poznajemy początki najsłynniejszej polskiej serii komiksowej. Jak najlepszą potrawą, możemy delektować się po raz kolejny surrealistycznym poczuciem humoru Papcia Chmiela i z lubością stosowanymi przez niego gierkami słownymi. Warto jednak przed lekturą zaopatrzyć się w słusznych rozmiarów szkło powiększające. Jakość rysunków, a zwłaszcza dymków, głównie tych z lat 1959-1966, jest bowiem dość kiepska. Ale i temu trudno się dziwić, skoro kopiowano je z oryginalnych gazet sprzed półwiecza. A jakość poligrafii w PRL-u zawsze wołała o pomstę do nieba…
