Kolejna antologia prac nadesłanych na konkurs „Powstanie ‘44 w komiksie” poświęcona jest roli kobiet w czasie Powstania. Wbrew narzuconemu tematowi, sugerującemu odwagę i ofiarność, udało się przedstawić szersze spojrzenie na żeńskie dramaty w czasie walk 1944 roku.
Konrad Wągrowski
Tak mało się o tym mówi
[„Antologia Powstanie ′44 w komiksie: Morowe Panny” - recenzja]
Kolejna antologia prac nadesłanych na konkurs „Powstanie ‘44 w komiksie” poświęcona jest roli kobiet w czasie Powstania. Wbrew narzuconemu tematowi, sugerującemu odwagę i ofiarność, udało się przedstawić szersze spojrzenie na żeńskie dramaty w czasie walk 1944 roku.
‹Antologia Powstanie ′44 w komiksie: Morowe Panny›
Jan Pietrzak żartował niegdyś z polskich festiwali muzycznych, że na przeglądzie piosenki partyzanckiej co roku muszą być zgłaszane całkowicie nowe utwory partyzanckie (w domyśle – dla dobra festiwalu należy znów iść z bronią do lasu). Ta anegdota przychodzi mi na myśl przy każdej kolejnej antologii komiksów poświęconych Powstaniu Warszawskiemu. Ile ich już było…? Sześć, siedem? Same antologie konkursowe były trzy, a poza tym inne, wcześniejsze zbiory. Na początku byłem wielkim fanem takich konkursów – uznałem, że właśnie popkultura może wnieść coś nowego do martyrologicznej tematyki. A jednak – ile można? Ile można – w krótkiej formie komiksowej – opowiadać o Powstaniu? Ile może być zdarzeń, sytuacji, o których warto coś powiedzieć? Jak często będziemy widzieć dzielnych młodych chłopców i dziewczyny toczących nierówny bój z bezwzględnym wrogiem? Albo więc od pewnego czasu w nieskończoność będzie się powielać te same motywy, albo trzeba zmienić temat.
Tymczasem najnowszy zbiorek, prezentujący prace z 2010 roku, pokazuje, że wbrew pozorom formuła się jeszcze nie wyczerpała. Bardzo dobrym pomysłem było narzucenie tematu – „Morowe panny” to zwrócenie uwagi na rolę kobiet w Powstaniu. I choć istniało ryzyko, że tematyka ograniczy się do opowieści o dzielnych dziewczętach, na nic nie bacząc rzucających się do pomocy rannym żołnierzom, to w żadnym stopniu nie okazało się to dominującym motywem. Rzekłbym, że po raz pierwszy zaczęły się w tych historiach pojawiać pytania o sens Powstania, a nacisk przeniósł się z bohaterstwa na cierpienie.
Kolejną zaletą zbiorku jest zróżnicowanie formy. Znajdziemy tu tyle stylów graficznych, ilu mamy rysowników; także konwencje bywają bardzo różne: od realizmu, poprzez różnorodne stylizacje, aż do komiksów eksperymentalnych. Jednocześnie nie znalazłem tu żadnej historii, o której mógłbym stwierdzić, że jest artystycznie ułomna. Od strony graficznej praktycznie każda doskonale się broni.
A od strony scenariusza? Bywa różnie, ale ogólnie jest nieźle. Nie ma opowieści, z których nic nie wynika; widać też, że twórcy znają poprzednie antologie i starają się nie powielać pomysłów. Pierwsze miejsce w konkursie przyznano komiksowi Ernesto Gonzalesa ze scenariuszem Grzegorza Janusza. Janusz, twórca z niemałym już doświadczeniem, jeden z czołowych komiksowych scenarzystów (a jednocześnie ekspert od krótkiej formy literackiej), przygotował opowieść przewrotną i w jakiś sposób okrutną, w prosty sposób pokazującą, że na wojnie nie ma sprawiedliwości, że Boża Opatrzność niekoniecznie musi chronić słuszną sprawę, że los bywa podstępny. Możliwości interpretacyjnych jest zresztą więcej, to z pewnością ogromna zaleta tej prostej i krótkiej opowieści.
Nieco mniej przypadły mi do gustu kolejne dwa miejsca – „Piaskownica” Jakuba Grocholi i Michała Chojnackiego oraz „W miłości i na wojnie” Janusza Ordona i Radka Smektały. Pierwszy sięga po wypróbowany już motyw dzieci bawiących się w powstanie, drugi – ciekawie poprowadzony narracyjnie (kilka „bezdymkowych” kadrów znakomicie dopowiada całą historię), ma dość prostą i oczywistą pointę. Jednak z pewnością nie są to słabe komiksy.
Resztę zamieszczonych prac (zarówno wyróżnionych, jak i po prostu opublikowanych) czyta się także z zainteresowaniem, choć nie wszyscy autorzy równie serio potraktowali narzucony temat (czasem owe panny są jedynie ornamentem). Tak czy inaczej sądzę, że decyzja jury łatwa nie była – dobry i bardzo równy poziom prac świadczy o tym, że konkurs okrzepł, uczestniczący w nim artyści należą do rodzimej pierwszej ligi komiksowej. Jeśli więc uda się nakierować twórców na ciekawe wątki, kolejne edycje mogą być nadal interesujące.
Kobiety z tych opowieści są nie tylko bohaterkami. Pojawiają się kobiety cierpiące, matki czekające na swych synów, dziewczyny opłakujące ukochanych. Czy jest to krok w kierunku zakwestionowania samego sensu Powstania, zapytania, czy ten ogrom cierpień miał sens? Czy jury zgodziłoby się w ogóle na taką interpretację? Do mnie osobiście zdecydowanie najsilniej przemówiła króciusieńka opowieść, właściwie dialog, „Zapomniane” Joanny Saneckiej-Wojdy i Sylwi Resteckiej. Dwie kobiety (najprawdopodobniej same autorki) na spacerze z dziećmi rozmawiają po prostu o tym, co działo się w czasie Powstania w parku, po którym spacerują. Przypominają, że rolą kobiet w tym czasie nie musiała być walka, pomoc, opieka, jakikolwiek inny udział w samym Powstaniu, czy nawet mężne znoszenie swego ciężkiego losu. Najczęściej kobiety były bowiem ofiarami bezprzykładnych okrucieństw, wrzuconymi w przerażające sytuacje, na które nie mogły mieć żadnego wpływu. Powtórzę za autorkami – szkoda, że tak mało się o tym mówi.
