Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 marca 2023
w Esensji w Esensjopedii

René Goscinny, Albert Uderzo
‹Asteriks #04: Asteriks gladiator›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAsteriks #04: Asteriks gladiator
Scenariusz
Data wydaniakwiecień 2011
RysunkiAlbert Uderzo
Wydawca Egmont
CyklAsteriks
ISBN978-83-237-4707-9
Cena19,00
Gatunekhumor / satyra
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Strzeż się, Rzymie! Nadciąga totalny kataklizm
[René Goscinny, Albert Uderzo „Asteriks #04: Asteriks gladiator” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„Asteriks gladiator” ukazał się pierwotnie jako czwarta część serii. Trudno więc zrozumieć, dlaczego w nowej edycji Egmontu widnieje na jego okładce adnotacja: „Album 3”. Z kolei trzeci w chronologii „Asteriks i Goci” opatrzony został cyferką „8”. Pomijając zawirowania porządkowe, przyznać jednak trzeba, że opowieść o tym, jak Asteriks i Obeliks zostali gladiatorami, należy do najzabawniejszych w całym cyklu.

Sebastian Chosiński

Strzeż się, Rzymie! Nadciąga totalny kataklizm
[René Goscinny, Albert Uderzo „Asteriks #04: Asteriks gladiator” - recenzja]

„Asteriks gladiator” ukazał się pierwotnie jako czwarta część serii. Trudno więc zrozumieć, dlaczego w nowej edycji Egmontu widnieje na jego okładce adnotacja: „Album 3”. Z kolei trzeci w chronologii „Asteriks i Goci” opatrzony został cyferką „8”. Pomijając zawirowania porządkowe, przyznać jednak trzeba, że opowieść o tym, jak Asteriks i Obeliks zostali gladiatorami, należy do najzabawniejszych w całym cyklu.

René Goscinny, Albert Uderzo
‹Asteriks #04: Asteriks gladiator›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułAsteriks #04: Asteriks gladiator
Scenariusz
Data wydaniakwiecień 2011
RysunkiAlbert Uderzo
Wydawca Egmont
CyklAsteriks
ISBN978-83-237-4707-9
Cena19,00
Gatunekhumor / satyra
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
„Asteriks gladiator” ukazał się w formie albumowej w 1964 roku (w magazynie „Pilote” publikowano go w odcinkach już w 1962), dwa lata po „Złotym sierpie” i rok po „Asteriksie i Gotach”. W przeciwieństwie do dwóch poprzednich albumów, które były fabularnie powiązane postacią druida Panoramiksa (w związku z jego udziałem w tradycyjnym dorocznym zjeździe druidów galicyjskich), ten zawierał historię od tamtych całkowicie niezależną. Punkt wyjścia do zawiązania akcji stanowiło pojawienie się w rzymskim obozie Relanium – jednym z tych, które okalały oppidum zamieszkane przez naszych bohaterów – prefekta Galii Kaliguli Fenolizolusa. Zgodnie z tradycją, udając się do Rzymu na urlop, powinien przywieźć on ze sobą jakiś prezent dla Juliusza Cezara. Najlepiej, żeby upominek był… niebanalny. A na cóż bardziej niebanalnego można wpaść, niż złożenie dyktatorowi w darze jednego z niepokonanych Galów? Co zaś prefekt wymyśli, centurion Grakchus Kafarus musi zrealizować. Najmniej niebezpiecznym – przynajmniej w teorii – ze wszystkich wrogów jawi się Rzymianom bard Kakofoniks i to jego, choć nie bez kłopotów, uprowadzają w lesie i pakują na statek płynący do Wiecznego Miasta.
Co prawda Galowie nie wydają się tym faktem szczególnie zmartwieni – bard przecież przede wszystkim im dawał się we znaki – ale z drugiej strony, nie mogą pozwolić na to, aby śmiertelny nieprzyjaciel bezkarnie zwijał im sprzed nosa współplemieńca. Asparanoiks uznaje zaistniały fakt za zniewagę i zarządza karną ekspedycję. Na Rzym rusza nieustraszona armia w składzie… Asteriks (wzmocniony magicznym wywarem) i Obeliks (objedzony pieczonymi dzikami). Podróż do stolicy Imperium obfituje w przygody i interesujące obserwacje natury obyczajowo-ekonomicznej (o czym później). Ale to dopiero introdukcja do tego, co będzie musiało przeżyć Wieczne Miasto, kiedy dwaj Galowie pojawią się już w jego granicach. W każdym razie chcąc wyrwać z rąk legionistów Kakofoniksa, Asteriks i Obeliks muszą przyjąć na chwilę rzymskie zasady gry i wcielić się w rolę gladiatorów. Nie trzeba chyba dodawać, że przy okazji zrobią wszystko, aby popsuć dobry nastrój Juliuszowi Cezarowi i kompletnie rozłożyć organizowane na jego polecenie igrzyska.
„Asteriks gladiator” skrzy się dowcipem. Przede wszystkim René Goscinny znakomicie ogrywa postać Kakofoniksa (i to nawet wtedy, gdy porwany przez Rzymian, na dłuższy czas znika on z kart komiksu). Komentarze, jakie pod adresem barda ślą jego rodacy, wywołują szczery uśmiech na twarzy. Wystarczy spojrzeć na gestykulację Asparanoiksa, gdy mówi: „Jako prezent?… To naprawdę dziwny pomysł”. Sporo radości czytelnikom przynosi także Obeliks, który zdecydowanie nie potrafi odnaleźć się w Wiecznym Mieście i niemal na każdym kroku (na ulicy, w łaźni), nieco zrzędliwie, powtarza: „Powariowali ci Rzymianie”. Majstersztykiem jest scena igrzysk, podczas której rozwścieczony do czerwoności „Julek” Cezar stara się zmusić gladiatorów, by zajęli się wreszcie tym, do czego zostali przyuczeni. Za ciekawostkę uznać należy wprowadzenie postaci Marka Juniusza Brutusa jako rozpieszczonego malkontenta, którego zachowanie rodzi w głowie Cezara następującą proroczą myśl: „Czuję, że będę miał jeszcze kłopoty przez tego nicponia”.
Intrygującym smaczkiem są również, pojawiający się aż dwukrotnie, feniccy żeglarze, którzy zasłynęli w starożytności jako świetni kupcy oraz twórcy alfabetu i pieniądza. I pewnie to właśnie ich przywiązanie do interesów spowodowało, że scenarzysta postanowił na ich przykładzie oddać – co prawda w mocno przerysowany sposób, ale innego trudno było przecież oczekiwać – funkcjonowanie współczesnych sobie firm i korporacji (oczywiście w warunkach wolnego rynku i kapitalizmu). Trudno nie docenić w tych fragmentach nie tylko poczucia humoru i ironii autora tekstu, ale przede wszystkim – trafnych konstatacji. W czasie tworzenia „Gladiatora” w świetnej formie był zresztą nie tylko Goscinny, ale również Albert Uderzo, który dołożył wszelkich starań, aby dorównać swemu starszemu o rok wspólnikowi i przyjacielowi w podkreślaniu komediowego charakteru komiksu. Vide korpulentne i przysadziste postaci mieszkańców Rzymu; Cezar posiadający nie tylko jastrzębi wzrok, ale i nos; wreszcie gorylowaty masażysta z Czarnego Lądu (choć, kto wie, czy dzisiaj nie uznano by już tego za politycznie niepoprawny przejaw nietolerancji rasowej). Wyszło mu to tak dobrze, że można nawet wybaczyć fakt, iż Circus Maximus niebezpiecznie przypomina Koloseum, które wybudowane zostało dopiero sto lat po Cezarze.
koniec
29 sierpnia 2011

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zamknięta w opowieści
Agata Włodarczyk

29 III 2023

Dzieci wychowywane w ośrodku badawczym, poddawane nieludzkim eksperymentom, obdarzone niewyobrażalnymi mocami – co się stanie, gdy uciekną? Co się stanie, gdy jedno z nich zostanie poddane takim manipulacjom, że straci poczucie rzeczywistości?

więcej »

Demony i halucynogenne grzybki
Sebastian Chosiński

27 III 2023

Całkiem możliwe, że kolejne zeszyty specjalne „Wydziału 7” będą już zawsze ukazywać się po pięciu regularnych odcinkach serii: „Helena” ujrzała światło dzienne po piątej „Dobranocce”, natomiast „Import eksport” pojawia się po dziesiątych „Wilkach”. Tym razem Tomasz Kontny stworzył zbiór krótkich i bardzo różnorodnych – w treści i formie – historii, których wspólnym mianownikiem są członkowie tytułowego Wydziału 7 SB.

więcej »

Pół na pół
Dagmara Trembicka-Brzozowska

26 III 2023

Ten komiks można by zrecenzować tak naprawdę dwukrotnie – negatywnie przez pierwszą część albumu i pozytywnie przez drugą.

więcej »

Polecamy

Kurde blaszka!

Niekoniecznie jasno pisane:

Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński

Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński

Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński

Zielone koszmary
— Marcin Knyszyński

To jest Sparta!!!
— Marcin Knyszyński

Między złotem a srebrem
— Marcin Knyszyński

Ten, którego nadejście zauważasz
— Marcin Knyszyński

Samotni wśród bliskich
— Marcin Knyszyński

Gdy zło zwycięża…
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Esensja czyta dymki: Lipiec 2011
— Esensja

Tegoż twórcy

Nierówno pod skalpem
— Marcin Knyszyński

Przygody Galów za Wielkim Murem
— Konrad Wągrowski

Raczej cwany niż inteligentny
— Marcin Osuch

Nigdy więcej nie funduj mi fondue!
— Sebastian Chosiński

Ich dwóch i dziecko. Niesforne dziecko!
— Sebastian Chosiński

James Bond na usługach Juliusza Cezara
— Sebastian Chosiński

Pysk miał z żabia ślimaczy
— Sebastian Chosiński

Cebullanka y Grzanka kontra Juliusz Cezar
— Sebastian Chosiński

Galia jest najważniejsza!
— Sebastian Chosiński

Alezja?… Jaka znowu Alezja?!
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Duchy starego pałacu
— Sebastian Chosiński

Demony i halucynogenne grzybki
— Sebastian Chosiński

Pieśni o zmartwychwstaniu
— Sebastian Chosiński

Szczęśliwi ludzie z wyspy Fionii
— Sebastian Chosiński

Opowieści liryczne, historie codzienne…
— Sebastian Chosiński

Do szpiku kości
— Sebastian Chosiński

Uduchowieni młodzi ludzie
— Sebastian Chosiński

Wyrwać się z kokonu
— Sebastian Chosiński

Artystyczne oblicze internacjonalizmu
— Sebastian Chosiński

Romantycy muzyki jazzowej
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.