„Młodzieńcze lata” to jedna z trzech serii, które wyewoluowały z głównego nurtu przygód Thorgala. Odpowiada za nią ten sam duet, który ma już na koncie trzy albumy cyklu „Louve”, czyli rosyjski rysownik Roman Surżenko i francuski scenarzysta Yannick le Pennetier. W „Oku Odyna” obaj panowie dopowiadają historię, którą otworzyli w debiutanckich „Trzech siostrach Minkelsönn”.
Jak stracić głos i zyskać męskość
[Yann le Pennetier, Roman Surżenko „Thorgal. Młodzieńcze lata #2: Oko Odyna (okładka miękka)” - recenzja]
„Młodzieńcze lata” to jedna z trzech serii, które wyewoluowały z głównego nurtu przygód Thorgala. Odpowiada za nią ten sam duet, który ma już na koncie trzy albumy cyklu „Louve”, czyli rosyjski rysownik Roman Surżenko i francuski scenarzysta Yannick le Pennetier. W „Oku Odyna” obaj panowie dopowiadają historię, którą otworzyli w debiutanckich „Trzech siostrach Minkelsönn”.
Yann le Pennetier, Roman Surżenko
‹Thorgal. Młodzieńcze lata #2: Oko Odyna (okładka miękka)›
„Młodzieńcze lata” są najmłodszym spin-offem „Thorgala”. Jako pierwsza seria poboczna pojawiła się w 2010 roku „Kriss de Valnor”, rok później rozpoczęto publikację „Louve”, a po dwóch kolejnych latach zainaugurowano cykl, który ma opowiadać o odległej przeszłości „gwiezdnego dziecka”. Jeśli zaś chodzi o chronologię, to właśnie on, choć najmłodszy, prezentuje wydarzenia najodleglejsze w czasie (nie licząc epizodycznych retrospekcji pojawiających się w innych albumach). Debiutanckie „Trzy siostry Minkelsönn” nie zachwyciły czytelników, chociaż uczciwie należy przyznać, że wcale nie były gorsze od wydawanych w ostatnich latach tomów głównej serii (vide „Ja, Jolan” czy „Tarcza Thora”), o spin-offach nawet nie wspominając. Podejrzenia fanów, że za wymyślaniem kolejnych cyklów eksplorujących uniwersum stworzone przez Jeana Van Hamme’a i Grzegorza Rosińskiego stoją nade wszystko względy natury finansowej, są więc najprawdopodobniej najbliższe prawdy. Co nie zmienia faktu, że ci, którzy wiernie towarzyszą Thorgalowi od końca lat 70. ubiegłego wieku, bez względu na poziom nowych komiksów, zrobią wszystko, aby dołączyć je do swojej, całkiem już pokaźnej, kolekcji, bądź – w najgorszym dla wydawcy przypadku – przynajmniej zapoznać się z ich zawartością.
Tytułowe siostry Minkelsönn to trzy piękności, które z powodu intryg Lokiego zostały zamienione w wieloryby przez żonę Odyna, boginię Frigg. Pewnego dnia, zwabione pięknym śpiewem młodego skalda Thorgala, wpłynęły do zatoczki, nad którą rozłożył swoje podwoje gród Gandalfa Szalonego. Pod nieobecność wodza, który ze swoimi wojownikami udał się na poszukiwanie żywności dla głodujących mieszkańców, do bycia najważniejszym poczuwa się jego syn, mimo młodego wieku wykazujący już niezwykłe wręcz ciągotki ku autorytaryzmowi i sadyzmowi Björn. Który z definicji gardzi każdym, kto wydaje mu się zbyt miękki, a więc i brzdękającym na lutni Thorgalem, i zapatrzoną w skalda jak w obrazek swoją siostrą Aaricią. Nie w smak jest mu także obecność starca Hierulfa Myśliciela, wysłannika Althingu, czyli wiecu wszystkich Wikingów, który, będąc głosem rozsądku, stara się ze wszech miar powściągnąć temperament syna Gandalfa. A że nie jest to łatwe, przekonują się na własnej skórze wszyscy pozytywni bohaterowie tej historii.
„Oko Odyna” zaczyna się od dość niecodziennego spotkania na zimowym pustkowiu. Naprzeciw Thorgala staje walkiria Gunn, wysłannica samej bogini Frigg, która przekazuje młodemu skaldowi żądanie swojej pani – chłopak ma zawrócić do wioski Wikingów, gdyż to, co pragnie uczynić, jest niezgodne z jej wolą. Ale młodzian jest niezłomny; skoro obiecał siostrom Minkelsönn, że przyniesie im lek, który zdejmie z nich zły czar, pragnie to uczynić, nawet jeśli ceną za dotrzymanie słowa będzie sprzeniewierzenie się bogom. Ten przejaw niesubordynacji, wynikający z niezwykłej wręcz odwagi chłopaka, byłby w stanie skruszyć najtwardsze serce. I z tym właśnie mamy do czynienia. Na dodatek parokrotnie. Ta zdolność Thorgala do wzbudzania z jednej strony uczuć macierzyńskich, z drugiej natomiast – chuci i pożądania u kobiet, które spotyka na swej drodze, jest – zaiste! – zadziwiająca. O ile to pierwsze można jeszcze zrozumieć i wytłumaczyć (choć nie w tylu przypadkach), o tyle to drugie zaczyna graniczyć z jakąś perwersją. Choć najprawdopodobniej skłonność scenarzysty do wymyślania podobnych wątków ma źródło dużo bardziej oczywiste – pozwala bohaterowi przekraczać kolejne przeszkody, bez czego dalszy rozwój akcji były mocno utrudniony.
Młody Thorgal nie należy do szczególnie rozgarniętych chłopców (więcej oleju w głowie zdaje się mieć nawet podszyty wiatrem Björn), tym bardziej więc potrzebna jest mu pomoc starszych i doświadczonych. A jeżeli tego, z jakiegoś trudnego do zrozumienia powodu, akurat brakuje, to zawsze przyda się chociaż łut szczęścia. By tak właśnie się działo, czuwa bogini Fortuna, w tym konkretnym przypadku występująca pod postacią scenarzysty Yannicka le Pennetiera, który dba o to, aby Thorgal zawsze miał pod ręką to, co w danej chwili najbardziej może mu się przydać. Inna sprawa, że możliwości ma Yann mimo wszystko ograniczone, bo przecież nie ma prawa zmieniać biegu przyszłych wydarzeń. Wymyślając najbardziej nawet fantazyjne fabuły, cały czas musi pamiętać o tym, by nie naruszać fundamentów uniwersum przez lata z mozołem tworzonego przez Jeana Van Hamme’a. Wszak najbardziej zagorzali, ortodoksyjni fani z miejsca wytknęliby mu każde, nawet najdrobniejsze, odstępstwo od głównej linii całej historii, dopatrując się w tym braku szacunku dla wielkiego poprzednika.
Coraz lepiej natomiast prezentują się rysunki Romana Surżenko, dla którego – podobnie zresztą jak i dla le Pennetiera – „Oko Odyna” jest piątym albumem z „gwiezdnym dzieckiem” w roli głównej bądź drugoplanowej (szósty, czyli czwarty tom spin-offu „Louve”, w oryginale zatytułowany „Crow”, ukaże się we Francji za kilka dni, a w Polsce, jeśli zapowiedzi Egmontu się sprawdzą, dostępny będzie już w połowie kwietnia). Rosjanin wygrywa z Francuzem między innymi dlatego, że nie oczekuje się od niego w zasadzie nic ponad to, by udanie kopiował styl Grzegorza Rosińskiego; więcej nawet, źle zostałoby zapewne przyjęte, gdyby próbował cokolwiek zmieniać. Mając tego świadomość, Surżenko idealnie wpisuje się w plastyczny kanon „Thorgala”, nieźle radząc sobie zarówno ze śnieżnymi i lodowymi otwartymi przestrzeniami, jak i scenami rozgrywającymi się w zamkniętych pomieszczeniach (jak chociażby pałac Odyna, chaty we wiosce Wikingów czy jaskinia wiedźm). Yann daje mu też możliwość sprawdzenia się w sztuce rysowania pięknych kobiet, co jednak mogłoby przynieść męskiej części populacji czytelniczej znacznie więcej radości, gdyby komiks nie był adresowany także do nastolatków.
