Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 11 czerwca 2023
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXVI

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Alan Moore, Kevin O’Neill
‹Liga Niezwykłych Dżentelmenów - Nemo #1: Serce z lodu›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLiga Niezwykłych Dżentelmenów - Nemo #1: Serce z lodu
Scenariusz
Data wydaniamarzec 2014
RysunkiKevin O’Neill
Wydawca Egmont
CyklLiga Niezwykłych Dżentelmenów, Liga Niezwykłych Dżentelmenów. Nemo
Cena39,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Ale to już było… Niech nie wraca więcej…
[Alan Moore, Kevin O’Neill „Liga Niezwykłych Dżentelmenów - Nemo #1: Serce z lodu” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Nie wszystko złoto, co się świeci. A rozwijając tę światłą myśl i przenosząc ją na grunt komiksowy: Nie wszystko, co wychodzi spod pióra Alana Moore’a, staje się od razu arcydziełem. Na pewno nie jest nim pierwsza (z trzech planowanych) część opowieści o córce kapitana Nemo, czyli „Serce z lodu”, która fabułę ma tak pretekstową, że należałoby ją raczej potraktować jako szkic do przyszłego scenariusza.

Sebastian Chosiński

Ale to już było… Niech nie wraca więcej…
[Alan Moore, Kevin O’Neill „Liga Niezwykłych Dżentelmenów - Nemo #1: Serce z lodu” - recenzja]

Nie wszystko złoto, co się świeci. A rozwijając tę światłą myśl i przenosząc ją na grunt komiksowy: Nie wszystko, co wychodzi spod pióra Alana Moore’a, staje się od razu arcydziełem. Na pewno nie jest nim pierwsza (z trzech planowanych) część opowieści o córce kapitana Nemo, czyli „Serce z lodu”, która fabułę ma tak pretekstową, że należałoby ją raczej potraktować jako szkic do przyszłego scenariusza.

Alan Moore, Kevin O’Neill
‹Liga Niezwykłych Dżentelmenów - Nemo #1: Serce z lodu›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułLiga Niezwykłych Dżentelmenów - Nemo #1: Serce z lodu
Scenariusz
Data wydaniamarzec 2014
RysunkiKevin O’Neill
Wydawca Egmont
CyklLiga Niezwykłych Dżentelmenów, Liga Niezwykłych Dżentelmenów. Nemo
Cena39,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Stworzoną przez Juliusza Verne’a postać kapitana Nemo, hinduskiego księcia, który zasłynął na cały świat jako dowódca okrętu podwodnego „Nautilus”, Alan Moore wykorzystał w dwóch pierwszych częściach, biorąc pod uwagę wydania zbiorcze, „Ligi Niezwykłych Dżentelmenów”. Zresztą nie tylko jego, bo do sensacyjnej steampunkowej opowieści zaprzągł również, jako konie pociągowe, innych znanych bohaterów z historii popkultury, jak chociażby Minę Murray, Alaina Quatermaina, Hawleya Griffina oraz doktora Jekylla (od czasu do czasu zmieniającego tożsamość na Edwarda Hyde’a). Po latach brytyjski scenarzysta komiksowy postanowił powrócić do sprawdzonego już schematu i po raz kolejny zapożyczył się u legendarnego francuskiego twórcy literatury przygodowej i fantastycznonaukowej (zresztą nie tylko u niego, ale o tym później). Tym razem jednak zdecydował się głównym bohaterem komiksu uczynić nie bezimiennego kapitana, ale jego córkę – Janni Dakkar. Która notabene kontynuuje dzieło ojca, czyli dowodzi odziedziczonym po przodku, wciąż pływającym po morzach i oceanach całego świata „Nautilusem”.
„Serce z lodu” (oryginalnie wydane przed rokiem, w lutym 2013 roku) jest pierwszą odsłoną trylogii „Nemo”. Drugi album, „The Roses of Berlin”, właśnie ujrzał światło dzienne w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii; trzeci z kolei, „River of Ghosts”, zapowiadany jest na przyszły rok. Co ciekawe, każdy z tomów prezentuje (bądź będzie prezentował) oddzielną historię; można się jedynie domyślać, że wspólnym mianownikiem wszystkich trzech będzie postać Janni. Lub jej potomków. Ponieważ akcja części finałowej ma się rozgrywać w Ameryce Południowej w 1975 roku, a więc pół wieku po wydarzeniach przedstawionych w „Sercu z lodu”. Ale to dopiero przyszłość; tym będziemy się zajmować, jeśli Bóg nie poskąpi zdrowia, prawdopodobnie za rok, względnie – jeśli Egmont utrzyma dwunastomiesięczną zwłokę w polskiej edycji komiksu – za dwa lata. Czego natomiast możemy spodziewać się po debiucie nowej miniserii Alana Moore’a. Mówiąc najkrócej: niczego specjalnie nowego. Jeśli ktokolwiek z Państwa czytał wcześniej „Ligę Niezwykłych Dżentelmenów” niczym nie zostanie zaskoczony. A wręcz przeciwnie: na tle rozbudowanej intrygi tamtej opowieści fabuła „Nemo” wyda mu się zaledwie szkicem, streszczeniem głównej historii.
Jest rok 1925. Janni Dakkar, kapitan „Nautilusa”, zajmuje się głównie piractwem. Właśnie okrada na nabrzeżu nowojorskiego portu królową środkowoafrykańskiego państwa Kor, która przybyła do Stanów Zjednoczonych na zaproszenie wszechmocnego magnata prasowego Charlesa Fostera Kane’a (bohatera legendarnego filmu Orsona Wellesa). Dla człowieka, który jednym słowem może doprowadzić do rozpętania nowej wojny bądź obalenia jakiegokolwiek rządu, to potężna zniewaga. Postanawia więc odzyskać zdobyte przez pannę Dakkar łupy i wysyła w ślad za nią bezwzględnych i nieustraszonych awanturników – Franka Reade’a (juniora), Jacka Wrighta i Toma Swifta. Ich również Moore pożyczył od innych autorów; cała trójka zdobyła krótkotrwały rozgłos w drugiej połowie XIX lub pierwszej połowie XX wieku jako bohaterowie tak zwanej „literatury wagonowej”. Gdy najmują się u Kane’a, nie wiedzą jeszcze, że tropem Janni będą musieli podążyć aż na biegun południowy. Czytając dzienniki kapitańskie ojca, panna Dakkar dowiaduje się bowiem o zorganizowanej przed laty przez kapitana Nemo wyprawie na Antarktydę, z której żywy powrócił jedynie on.
Owszem, kieruje Janni ciekawość, co wtedy się wydarzyło, ale przede wszystkim chce, aby potomni nie zapamiętali jej tylko jako bezlitosnego i krwawego pirata. Jest przecież w stanie dokonać znacznie więcej – musi to jednak udowodnić i sobie, i światu. Pomysł wyjściowy – całkiem fajny, ale wszystko co następuje potem, jest już tylko wariacją na tematy po wielekroć wykorzystywane w literaturze popularnej (od klasycznego horroru po science fiction). Jak się bowiem okazuje po dotarciu do finału, za całą wyprawą tak naprawdę nie kryje się nic głębszego (a przynajmniej Alan Moore nic takiego czytelnikom nie podarował). To, że Janni i jej ludzie będą musieli stawać na głowie, by wymknąć się ścigającym ich Amerykanom i że w Górach Szaleństwa (tym razem mamy pożyczkę od H. P. Lovecrafta) zetkną się z potężną siłą nie z tego świata – to zdecydowanie zbyt mało. Ani to zaskakujące, ani nawet interesująco podane. Momentami można odnieść wrażenie, jakby scenariusz „Serca z lodu” pisał student pierwszego roku literatury, który od swego wykładowcy otrzymał zadanie skonstruowania historii z wykorzystaniem całej gamy wątków i postaci wymyślonych przez innych autorów. I nawet jeśli mu się to ostatecznie udało, to i tak zapomniał o rzeczy najważniejszej – sensie takiego zabiegu.
Powie ktoś, że na tym właśnie polega steampunk i postmodernizm, które są cechą dominującą w uniwersum Ligi Niezwykłych Dżentelmenów. Ale – z drugiej strony – biorąc do ręki znane motywy i postaci, należy przynajmniej dołożyć starań, aby z tych wykorzystywanych już wielokrotnie składników „upichcić” potrawę jeśli nie zaskakującą wysublimowanym smakiem (o co byłoby mimo wszystko trudno), to chociaż strawną. W przypadku pierwszego tomu trylogii „Nemo” niezwykle trudno o jakikolwiek zachwyt. W kilku istotnych dla akcji momentach, które można by odpowiednio wygrać z korzyścią dla czytelnika i przy okazji pogłębić portrety psychologiczne bohaterów, Moore robi nagłe przeskoki, a o tym, co zaszło, dowiadujemy się z późniejszych dialogów bohaterów. Być może jest to świadomy zabieg, mający na celu przyspieszenie akcji – zastosowany jednak po raz drugi czy trzeci, bywa już denerwujący. Lecz jeszcze bardziej denerwujące są pytania, które czytelnik ma prawo zadać sobie, dotarłszy do końca dziełka: Po co było to wszystko? Po to jedynie, aby po raz n-ty pożonglować sobie wątkami zaczerpniętymi z twórczości Edgara Allana Poe, Lovecrafta czy Verne’a (i kilku innych, których nie wymieniliśmy)?
Graficznie „Nemo” też niczym nie zaskakuje. Ot, poziom, do którego Kevin O’Neill przyzwyczaił nas już w „Lidze…” – jest kolorowo i fantazyjnie, trochę karykaturalnie i, niestety, ani przez moment nie przerażająco. Widocznie z jakiegoś nieznanego czytelnikowi powodu Moore’owi musiało szczególnie zależeć na tym, aby najstraszniejszy ze strasznych potworów przypominał na kartach „Serca z lodu”… różowego gluta. Pytanie tylko, czy to świadome mrugnięcie okiem do czytelnika, czy wynikające z zadufania autora kpiarstwo?
koniec
4 kwietnia 2014

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Jak zmarnowano gigantyczny potencjał
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

10 VI 2023

„Oszust” to trzeci i ostatni tom serii „Ter”, która zapowiadała się fenomenalnie, ale niestety nie udźwignęła pokładanych w niej nadziei.

więcej »

Tło też się liczy
Dagmara Trembicka-Brzozowska

9 VI 2023

Wydana rok temu jako samodzielny album „Zguba” to jedna z wcześniejszych prac Shauna Tana i nie wiem, czy przypadkiem nie najlepiej znana zaraz po „Przybyszu”. U nas pojawia się już po raz drugi – wcześniej, w 2014 roku, Kultura Gniewu wydała ją jako część większego zbioru autora.

więcej »

Au rebours
Marcin Knyszyński

8 VI 2023

Komiksowe adaptacje literatury fantasy sprzed lat nie są zbyt częstym zjawiskiem. Dlatego też warto zwrócić uwagę na komiks „Hawkmoon” imponujący gabarytami i przykuwający wzrok okładką. Magia, futurystyczna fantastyka, historia alternatywna (właściwie przyszłość alternatywna), przygoda, awantura i dużo batalistycznych scen. Brzmi ciekawie.

więcej »

Polecamy

Superbohater zza biurka

Niekoniecznie jasno pisane:

Superbohater zza biurka
— Marcin Knyszyński

Myślę, więc jestem – tym, kim myślę, że jestem
— Marcin Knyszyński

Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński

Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński

Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński

Zielone koszmary
— Marcin Knyszyński

To jest Sparta!!!
— Marcin Knyszyński

Między złotem a srebrem
— Marcin Knyszyński

Ten, którego nadejście zauważasz
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Extraordinary Moore: A jednak potknięcie
— Marcin Knyszyński

Tegoż twórcy

Nemo była kobietą!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wiktoriańscy Avengersi
— Marcin Osuch

Extraordinary Moore: A jednak potknięcie
— Marcin Knyszyński

Extraordinary Moore: Pastisz pełen ambicji
— Marcin Knyszyński

Extraordinary Moore: Wojna światów w obrazkach
— Marcin Knyszyński

Extraordinary Moore: Wiktoriańska Liga Sprawiedliwości
— Marcin Knyszyński

Fritza Langa życie w komiksie
— Sebastian Chosiński

Układanka dla erudytów
— Konrad Wągrowski

LXG: Superbohaterowie końca XIX wieku
— Marcin Lorek

LXG: Komiks przereklamowany
— Michał Błażejczyk

Tegoż autora

Komisarz z wyrzutami sumienia
— Sebastian Chosiński

O zachodzie słońca…
— Sebastian Chosiński

Gwałt niech się gwałtem odciska!
— Sebastian Chosiński

Transatlantykiem w morderczy rejs
— Sebastian Chosiński

Antypirat w akcji – szybki i wściekły!
— Sebastian Chosiński

Byśmy rośli w siłę i żyli dostatniej…
— Sebastian Chosiński

Czy klasyk literatury science fiction śni o komiksowej biografii?
— Sebastian Chosiński

Hymn do Kosmosu
— Sebastian Chosiński

Trzech Islandczyków, nie licząc Duńczyka
— Sebastian Chosiński

Dla kogo bije serce niczyje?
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.