Cztery historie z Bydgoszczą w tle [Łukasz Ciaciuch, Maciej Jasiński, Szymon Kaźmierczak, Jacek Michalski, Krzysztof Trystuła „Buszujący w Bydgoszczy” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Cztery króciutkie historyjki obrazkowe, które mają czterech różnych, choć słynnych, bohaterów: J.D. Salingera, Leona Wyczółkowskiego, Jeremiego Przyborę i Polę Negri. Mają też dwa – jest to w ogóle możliwe w matematyce? – wspólne mianowniki: autora scenariuszy, Macieja Jasińskiego, oraz miejsce akcji – Bydgoszcz!
Cztery historie z Bydgoszczą w tle [Łukasz Ciaciuch, Maciej Jasiński, Szymon Kaźmierczak, Jacek Michalski, Krzysztof Trystuła „Buszujący w Bydgoszczy” - recenzja]Cztery króciutkie historyjki obrazkowe, które mają czterech różnych, choć słynnych, bohaterów: J.D. Salingera, Leona Wyczółkowskiego, Jeremiego Przyborę i Polę Negri. Mają też dwa – jest to w ogóle możliwe w matematyce? – wspólne mianowniki: autora scenariuszy, Macieja Jasińskiego, oraz miejsce akcji – Bydgoszcz!
Łukasz Ciaciuch, Maciej Jasiński, Szymon Kaźmierczak, Jacek Michalski, Krzysztof Trystuła ‹Buszujący w Bydgoszczy›To publikacja okazjonalna. Wyłożył na nią pieniądze bydgoski Urząd Miasta, a światło dzienne ujrzała w marcu ubiegłego roku z okazji odbywającej się w mieście nad Brdą Soboty z Komiksem. Pomysł był prosty, ale bardzo udany – w kilku (ostatecznie okazało się, że w czterech) dwuplanszowych opowieściach przedstawić rozgrywające się w jednej z dwóch stolic obecnego województwa kujawsko-pomorskiego epizody z życia znanych ludzi świata kultury. Trzeba było jedynie, choć na pewno nie było to wcale takie proste, osoby takie „odszukać” i dowiedzieć się, co je sprowadziło do Bydgoszczy. Tym zajął się scenarzysta Maciej Jasiński, którego czytelnicy „Esensji” poznali przy okazji recenzowania historyczno-przygodowego „ Ucznia Heweliusza” (2011) oraz serii wojennej „ Tajemnice D.A.G. Fabrik Bromberg” (2012-2014). Na kogo padł wybór? Bohaterem pierwszej historyjki jest – nie, to nie żart ani tym bardziej konfabulacja – Jerome David Salinger, pochodzący z Nowego Jorku amerykański pisarz, autor kultowej w latach 50. i 60. ubiegłego wieku powieści „Buszujący w zbożu” (przy okazji wyjaśnia nam się tytuł zbiorku). Co może on mieć wspólnego z Bydgoszczą? Salinger, zmarły przed czterema laty, był – ze strony ojca – potomkiem polskich Żydów, żyjących na terenie dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Gdy J.D. wiosną 1937 roku przerwał studia pedagogiczne na uniwersytecie nowojorskim, jego ojciec, kupiec z zawodu, postanowił, że syn powinien posmakować pracy i wysłał go do Wiednia, aby przyuczał się do handlu mięsem. Kilka miesięcy później osiemnastoletni chłopak znalazł się w Polsce – pracował w bydgoskiej rzeźni, gdzie, jak sam wspominał po latach, „mordował świnie i pchał lory przez śnieg w towarzystwie grubego majstra, który nieustannie zabawiał go strzelaniem ze swej śrutówki do wróbli, do żarówek i do kolegów z pracy”. I ten właśnie epizod Maciej Jasiński pokazał w historyjce poświęconej Salingerowi. Choć z drugiej strony można się zastanawiać, na ile prawdziwy jest toczony przez bohaterów – przyszłego prozaika i majstra-rzeźnika – dialog, w którym młody Amerykanin zwierza się starszemu co najmniej o jedno pokolenie Polakowi, że ma pomysł na książkę, „której akcja rozgrywałaby się w Nowym Jorku” (chodzi oczywiście o „Buszującego w zbożu”). J.D. opuścił II Rzeczpospolitą w lutym 1938 roku, najpierw udał się ponownie do Wiednia, a stamtąd ruszył z powrotem za Ocean. Udało mu się wyjechać z Europy tuż przed wkroczeniem do Austrii wojsk Adolfa Hitlera, z którymi notabene po paru latach będzie walczył na plażach Normandii. Druga opowiastka poświęcona jest Leonowi Wyczółkowskiemu, słynnemu polskiemu malarzowi impresjoniście (choć nie tylko z tym jednym gatunkiem jest on kojarzony). Los rzucał go nie tylko po Polsce, ale i po świecie. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości artysta na kilka lat związał się z Wielkopolską i Pomorzem. Otrzymawszy w darze od Wielkopolan dworek w podbydgoskiej wsi Gościeradz, chętnie spędzał w nim letnie miesiące. Przy tej okazji często odwiedzał również Bydgoszcz, spacerował po mieście, szkicował i malował; część swoich prac zaczął też przekazywać miejscowemu muzeum (którego dzisiaj jest patronem). W komiksowym shorcie widzimy właśnie Wyczółkowskiego we wrześniu 1924 roku, kiedy to, korzystając ze słonecznej pogody, siedzi na ławce i robi szkice kamienic i ulic, w czym usilnie przeszkadza mu wyjątkowo wścibski chłopiec, który nie potrafi pojąć, jaka jest różnica między artystą malarzem a sztukmistrzem w cyrku. Nie trzeba chyba dodawać, że dla starszego pana – Wyczółkowski był już wtedy po siedemdziesiątce – jest to bardzo irytujące. Trzecia historia opowiada epizod z życia Jeremiego Przybory, legendarnego twórcy Kabaretu Starszych Panów, którego zawierucha wojenna rzuciła w maju 1945 roku ponownie do Bydgoszczy. Dlaczego ponownie? Ponieważ jeszcze przed wojną Przybora mieszkał wraz z ojcem w majątku Miedzyń Wielki pod Fordonem, który dzisiaj jest już dzielnicą miasta. Miasto wspominał zawsze z wielką atencją (nazywał je „swoim Neapolem”), za to narzekał na czas spędzony w murach bydgoskiego Miejskiego Gimnazjum Matematyczno-Przyrodniczego imienia Mikołaja Kopernika, w którym nudził się ponoś straszliwie. Gdy przybył nad Brdę po wojnie (z Łodzi), został spikerem (i satyrykiem) w Rozgłośni Pomorskiej Polskiego Radia, gdzie spędził całe trzy lata, nim niejaki Jerzy Wasowski zaproponował mu pisanie muzyki do swoich tekstów i tym samym ściągnął już na stałe do Warszawy. Opowieść umieszczona w „Buszującym…” skupia się właśnie na radiowej pracy przyszłego Starszego Pana. Pola Negri (a właściwie Apolonia Chałupiec) pojawiła się w Bydgoszczy na krótko latem 1920 roku. Była już wtedy wielką gwiazdą kina europejskiego (miała za sobą między innymi premiery „Oczy mumii Ma” i „Carmen”, a na skierowanie do dystrybucji czekało „Sumurun”). Jasiński przedstawia ją podczas rozmowy z miejscowym dziennikarzem, który stara się wywiedzieć o cel wizyty oraz najbliższe plany aktorki. Jednocześnie też tak kieruje rozmową, aby – prawdopodobnie wiedząc o jej wielkopańskich manierach – skłonić ją do udzielenia pomocy finansowej znajdującym się w potrzebie instytucjom. Każdy z „króciaków” zilustrował inny artysta i każdy się obronił. Łukasz Ciaciuch (odpowiedzialny za scenkę z Salingerem) wybrał kreskę realistyczną, znany z a href="/komiks/recenzje/tekst.html?id=17927">Ucznia Heweliusza” Krzysztof Trystuła (Wyczółkowski) posłużył się karykaturą, Szymon Kaźmierczak (Przybora) z kolei starał się oddać grozę dopiero co zakończonej wojny, a tworzący z Maciejem Jasińskim „ Tajemnice D.A.G. Fabrik Bromberg” Jacek Michalski – konwencją kadrów z filmu przedwojennego. 
|