Milo Manara w swoim najnowszym komiksie przedstawia fascynującą opowieść o życiu genialnego i kontrowersyjnego włoskiego malarza Michelangelo Merisiego de Caravaggio. Historia opowiedziana w pierwszym tomie obejmuje okres od 1592 do 1606 roku, w którym słynny artysta i awanturnik wiódł bardzo aktywne życie w Rzymie. Włoski rysownik pozostając wiernym biografii malarza – jak stwierdza w przedmowie historyk sztuki Claudio Strinati – snuje pełną emocji i trzymającą w napięciu historię.
Światło i mrok
[Milo Manara „Caravaggio #1: Paleta i rapier” - recenzja]
Milo Manara w swoim najnowszym komiksie przedstawia fascynującą opowieść o życiu genialnego i kontrowersyjnego włoskiego malarza Michelangelo Merisiego de Caravaggio. Historia opowiedziana w pierwszym tomie obejmuje okres od 1592 do 1606 roku, w którym słynny artysta i awanturnik wiódł bardzo aktywne życie w Rzymie. Włoski rysownik pozostając wiernym biografii malarza – jak stwierdza w przedmowie historyk sztuki Claudio Strinati – snuje pełną emocji i trzymającą w napięciu historię.
Milo Manara
‹Caravaggio #1: Paleta i rapier›
Krótkie i intensywne życie artysty, który zmarł w tajemniczych okolicznościach w roku 1610, stanowi samo w sobie doskonały materiał na niejeden scenariusz opowieści sensacyjnej, romantycznej czy też dramatycznej. Manara opowiada o nim oczywiście na swój sposób, akcentując określone właściwości charakteru głównego bohatera i cechy jego twórczości. Caravaggio Manary to człowiek wrażliwy ale i porywczy. Ma usposobienie prawdziwego artysty – patrząc w różnych sytuacjach na piękne kobiety zawsze dostrzega przede wszystkim grę światła i cienia, którą próbuje następnie uchwycić w swoich obrazach. Mimo tej wrażliwości, albo może właśnie z jej przyczyny, nieustannie wpada w tarapaty. Zawsze wynika to jednak z jego poczucia sprawiedliwości – gdy staje w obronie dostawcy warzyw, gdy ratuje życie (i sakiewkę) kalece, gdy wreszcie próbuje ratować swą muzę, zawsze jest autentyczny, bezkompromisowy i… bezmyślny. Wygląda na to, że zupełnie nie zastanawia się nad konsekwencjami swoich czynów. Na szczęście zjednuje sobie w Rzymie przyjaciół, którzy w razie potrzeby pomagają mu uniknąć kłopotów, albo wyciągają go z tarapatów.
Zresztą krąg otaczających go ludzi w gruncie rzeczy dzieli się tylko na przyjaciół i wrogów. Nikt nie pozostaje wobec niego obojętny – jedni go nienawidzą, inni uwielbiają. Do tych pierwszych należy Ranuccio Tomassoni, który w komiksie odgrywa rolę głównego wroga naszego bohatera. Antagonizm pomiędzy nimi stopniowo narasta i prowadzi do dramatycznego finału. Do kategorii przyjaciół zaliczyć natomiast można architekta Onorio Longhiego, malarza Prospero Orsiego i młodego ucznia Marco Minnitiego, który pozował do wielu obrazów Caravaggio. Kompani spędzają wiele czasu na hulankach, ale Caravaggio stopniowo oddala się od swoich przyjaciół. Manara pokazuje ten proces, jako reakcję wrażliwego – wbrew pozorom – malarza na otaczającą go brutalną rzeczywistość. Krytyka z jaką spotykały się niektóre jego dzieła, ograniczenia wolności twórczej, której wymownym symbolem staje się płonący na stosie Giordano Bruno, kolejne odsiadki w więzieniu Tor di Nona odciskają swoje piętno na malarzu. Nadal pozostaje buntownikiem, ale w jego postawie widać coraz więcej zniechęcenia.
Podobne emocje jak sam Caravaggio budziła jego sztuka. Tu też trudno było znaleźć osoby, które wobec jego obrazów pozostawały obojętne. Jego dzieła uznawano za genialne, albo też określano je jako wulgarne, bluźniercze i wtórne. Z jednej strony zachwyt nad formą czy niesamowitą grą światła i cienia, z drugiej strony zarzuty o nadmierny realizm i szarganie świętości. Tak było z obrazem, który w komiksie gra, moim zdaniem, rolę kluczową – „Śmierć Marii”. Milo Manara bazuje bowiem na wersji, zgodnie z którą na obrazie przedstawione jest ciało prostytutki Anny Bianchini. Anna jako muza artysty jest jedną z ważniejszych postaci w komiksie – Manara uczynił z niej postać tragiczną. Można wręcz spojrzeć na tę historię jako na opowieść o burzliwej znajomości Caravaggia i Anny: od ich przypadkowego spotkania komiks się rozpoczyna, a poruszająca scena w której Caravaggio uwiecznia ją na swoim kontrowersyjnym płótnie stanowi jego finał.
W warstwie graficznej komiks oferuje to, do czego Milo Manara już nas przyzwyczaił, choć może tym razem jest to jeszcze piękniejsze niż zwykle. Są piękne kobiety, wspaniale skomponowane kadry, które wyglądają jakby podczas pracy nad komiksem rysownik chciał nie tylko opowiedzieć o życiu Caravaggia, ale także pokazać Rzym i jego mieszkańców tak, jak mógłby narysować je sam malarz. Jeszcze raz odwołując się do Claudio Strinatiego, można powiedzieć, że Rzym na planszach komiksu staje się żywą istotą. Manara tworzy urzekające kadry, na których z wielką dbałością o szczegóły przedstawia zarówno stare budowle jak i ich wnętrza. Efekt wzmacnia kolorystyka zawsze doskonale dopasowana do nastroju opowieści.
„Caravaggio” Manary to przede wszystkim opowieść o miłości do sztuki. Włoskiemu rysownikowi udało się ukazać ogromną pasję, z jaką Caravaggio żył i tworzył swoje obrazy. Potyczki i awantury przeplatają się z pracą nad kolejnymi dziełami a z każdym obrazem związana jest jakaś historia, którą włoski rysownik opowiada w interesujący sposób. Komiks czyta się jak świetną opowieść z gatunku płaszcza i szpady, ale przy okazji można potraktować go jako punkt wyjścia do poważniejszego zainteresowania się życiem i twórczością tego intrygującego artysty. Zanim na rynku pojawi się drugi tom, warto sięgnąć po jakąś książkę na temat Caravaggia i przyjrzeć się jego obrazom, by przekonać się co takiego zafascynowało w nim Milo Manarę.
Na koniec warto odnotować jeszcze jeden bardzo istotny fakt. Otóż polska premiera komiksu ma miejsce równolegle z premierą światową, za co niewątpliwie należą się wydawnictwu Taurus Media dodatkowe brawa. Wydaje się, że jest to kolejny dowód na to, że polski rynek komiksowy, choć nie da się go porównać z rynkiem frankofońskim czy amerykańskim, ma się coraz lepiej i dostarczy jeszcze fanom komiksu niejednego powodu do radości.
