Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 29 marca 2023
w Esensji w Esensjopedii

Tony Moore, Rick Remender
‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #64: Venom›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWielka Kolekcja Komiksów Marvela #64: Venom
Tytuł oryginalnyVenom
Scenariusz
Data wydania6 maja 2015
RysunkiTony Moore
PrzekładMarek Starosta
Wydawca Hachette
CyklWielka Kolekcja Marvela
ISBN978-83-2820-305-1
Format120s. 170×260mm; oprawa twarda
Cena39,99
Gatunekprzygodowy, superhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Marvel: Trochę jadu
[Tony Moore, Rick Remender „Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #64: Venom” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Jaki jest wasz ulubiony przeciwnik Spider-Mana? Jeśli dobrze zgaduję, jego imię znajduje się w tytule sześćdziesiątego czwartego tomu Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, czyli po prostu „Venom”.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Marvel: Trochę jadu
[Tony Moore, Rick Remender „Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #64: Venom” - recenzja]

Jaki jest wasz ulubiony przeciwnik Spider-Mana? Jeśli dobrze zgaduję, jego imię znajduje się w tytule sześćdziesiątego czwartego tomu Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, czyli po prostu „Venom”.

Tony Moore, Rick Remender
‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #64: Venom›

EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWielka Kolekcja Komiksów Marvela #64: Venom
Tytuł oryginalnyVenom
Scenariusz
Data wydania6 maja 2015
RysunkiTony Moore
PrzekładMarek Starosta
Wydawca Hachette
CyklWielka Kolekcja Marvela
ISBN978-83-2820-305-1
Format120s. 170×260mm; oprawa twarda
Cena39,99
Gatunekprzygodowy, superhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Do Venoma mam emocjonalny stosunek, ze względu na to, że pierwszy komiks o przygodach Człowieka Pająka, jaki znalazł się w mojej kolekcji, był poświęcony jego narodzinom (TM-Semic, 4/1991). Sportretowany przez Todda McFarlane′a robił piorunujące wrażenie. Nie tylko imponował posturą, ale także przerażał swoim szalonym uśmiechem i sposobem, w jaki prezentował klawiaturę zębów. Trzeba również przyznać, że scenarzysta David Michelinie miał pomył na tę postać. W inteligentny sposób połączył w jednej osobie dwa wątki z przeszłości Spidera – obcego symbionta, którego ten przywiózł z odległej planety, jako swój kostium, a który okazał się być żywą istotą, żerującą na swoim posiadaczu. A także Eddiego Brocka, ambitnego, choć mało rzetelnego dziennikarza, który stracił pracę, po tym jak nasz bohaterski przyjaciel z siąsiedzctwa nakrył go na mataczeniu. Obaj nienawidzili Petera Parkera i karmili się tym uczuciem. Przyjmując miano Venoma poprzysięgli na nim zemstę. Postać tę, choć należała do grona superłotrów, cechował swoisty kodeks moralny, karzący jej chronić niewinnych. Przez lata Brock i symbiont przechodzili ewolucję. W pewnym momencie stanęli nawet ramię w ramę ze swoim odwiecznym wrogiem, by pokonać potomka kosmity – Carnage′a, a nawet zaczęli przesuwać się z grona postaci złych do tych dobrych.
Było to całkiem logiczne rozwinięcie osobowości Venoma, dlatego całkiem nie rozumiem, czemu szefostwo Marvela postanowiło zepsuć tę postać i wprowadzić jej historię na nowe tory. Po tym, jak Brock sprzedał na aukcji symbionta, trafił on w posiadania Maca Gargana, znanego niegdyś jako Scorpion, by stać się jednym z wielu superłotrów, bez wyraźnego rysu psychologicznego. W Polsce mogliśmy go zobaczyć chociażby w odcinku WKKM poświęconym Thunderbolts (tom 57). Ponieważ pomysł okazał się chybiony, zapadła decyzja, by kosmitę jeszcze bardziej unowocześnić. Tym razem jednak koncepcja nie była taka głupia i dawała szanse na to, że nowy Venom okaże się równie interesujący co stary.
Oto bowiem na arenę wkracza Flash Thompson, stary kumpel Petera Parkera (a wcześniej jego prześladowca ze szkoły), zafascynowany postacią Spider-Mana. Kiedy dorósł, zapragnął zrobienia czegoś dobrego dla innych. Zaczynał niepozornie, od szkolenia dzieciaków w klubie sportowym. Potem poszedł do wojska, by walczyć w Afganistanie za swój kraj. Przypłacił to utratą nóg, depresją i alkoholizmem. Armia jednak postanowiła dać mu drugą szansę i zaproponowała rolę tajnego agenta, którym stałby się po połączeniu z symbiontem.
Dobroduszności Flasha i ukazanie jego wewnętrznej walki z żerującym na nim kosmitą daje sporo pole do popisu dla scenarzysty. Oczywiście pod warunkiem, że będzie bardziej utalentowany niż Rick Remender, który chyba potraktował prowadzenie serii „Venom” jako smutny obowiązek. Inaczej nie potrafię wyjaśnić, czemu tak bardzo spłycił kontekst całej historii. W jego wersji Thompson/Venom co chwila przenosi się z jednego miejsca do drugiego, wypełniając kolejne misje. Gdzieś tam odbywa się walka o zachowanie człowieczeństwa, ale przedstawiono ją wyjątkowo mało przekonująco. Kiedy kostium nosił Parker, nawet nie zauważył, kiedy stawał się zły.Tymczasem tu z marszu wszystko jest podane na tacy, chociażby przez to, że kiedy symbiont dochodzi do głosu, Venomowi zmienia się image na bardziej paskudny.
Ciekawym pomysłem są natomiast mrugnięcia okiem do starych fanów Spidera – nie tylko okładka nawiązuje do tej, która zdobiła historię pierwszego pojawienia się Venoma, ale nawet przeciwnicy Flasha odpowiadają pierwszym łotrom z jakimi musiał zmierzyć się Pajęczak u zarania swojej kariery (Crime Master, Jack O′Lantern w zastępstwie Green Goblina i… Kraven).
Od strony graficznej komiks również nie powala. Kolory są trochę za ciemne, natomiast grafik Tony Moore prezentuje mieszankę dynamiki, odrobiny makabry i przesadnej groteskowości. Ciężko również ocenić jego wersję Venoma. Jako agent podporządkowany woli Thompsona prezentuje się majestatycznie, jak na komandosa przystało. Niestety, kiedy stery przejmuje symbiont, robi się z niego przysadzisty osiłek z wystającym jęzorem i obwisłą szczęką, stanowiący karykaturę rysunków Erika Larsena.
Być może wymienione wyżej mankamenty związane są z tym, że otrzymaliśmy ledwie pięć pierwszych części serii i potem wszystko się rozkręci (o czym, jak wszystko pójdzie dobrze, będziemy mogli się przekonać w kolejnych tomach WKKM). Nie zmienia to faktu, że w serii prezentującej najlepsze wydawnictwa Marvela, „Venom” nie powinien się w niej znaleźć.
koniec
23 stycznia 2016

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Demony i halucynogenne grzybki
Sebastian Chosiński

27 III 2023

Całkiem możliwe, że kolejne zeszyty specjalne „Wydziału 7” będą już zawsze ukazywać się po pięciu regularnych odcinkach serii: „Helena” ujrzała światło dzienne po piątej „Dobranocce”, natomiast „Import eksport” pojawia się po dziesiątych „Wilkach”. Tym razem Tomasz Kontny stworzył zbiór krótkich i bardzo różnorodnych – w treści i formie – historii, których wspólnym mianownikiem są członkowie tytułowego Wydziału 7 SB.

więcej »

Pół na pół
Dagmara Trembicka-Brzozowska

26 III 2023

Ten komiks można by zrecenzować tak naprawdę dwukrotnie – negatywnie przez pierwszą część albumu i pozytywnie przez drugą.

więcej »

Traumy i niezaleczone rany
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

25 III 2023

Przyznajcie się, kiedy ostatnio mieliście kontakt z komiksem holenderskim? Dzięki wydawnictwu Lost in Time teraz macie okazję, a to za sprawą „Powrotu pszczołojada” Aimée de Jongh.

więcej »

Polecamy

Kurde blaszka!

Niekoniecznie jasno pisane:

Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński

Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński

Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński

Zielone koszmary
— Marcin Knyszyński

To jest Sparta!!!
— Marcin Knyszyński

Między złotem a srebrem
— Marcin Knyszyński

Ten, którego nadejście zauważasz
— Marcin Knyszyński

Samotni wśród bliskich
— Marcin Knyszyński

Gdy zło zwycięża…
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Jad jako broń militarna
— M. Fitzner

Z tego cyklu

Game over, man, game over!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dużo szumu i do domu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kosmos taki wielki, a Avengers malutcy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Hail Kapitanie!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Burzy zmysłów nie ma
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ubogi klon
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Przyjdzie Galactus i wyrówna
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pół na pół
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

A co ty robiłeś w 2013 roku?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tak niewielu decyduje za tak wielu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż twórcy

Tachionowa ropucha über alles
— Sebastian Chosiński

Religijni fanatycy i zblazowani zbrodniarze
— Sebastian Chosiński

Ostatni ziemski twardziel (prawdopodobnie)
— Sebastian Chosiński

Krótko o komiksach: Grudzień 2005
— Piotr Niemkiewicz, Tomasz Sidorkiewicz

Łopatą po zombiakach
— Piotr Niemkiewicz

Tegoż autora

Traumy i niezaleczone rany
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dekada TM-Semic: Narodziny nowego Supermana
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Baśń z truchłem wielkiego kraba w tle
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pink Floyd w XXI wieku: Paczuszka z płytami
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wyrzutki spod miasta
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Marzec 2023
— Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch

Komiksowe Top 10: Luty 2023
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Opowieści z dwóch stron barykady
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dekada TM-Semic: Czy tańczyłeś już z diabłem w bladym świetle księżyca?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Russkij wojennyj korabl, idi na #Σ%j
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.