Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 5 czerwca 2023
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXVI

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

  • Baltimore #1
    Mike Mignola, Christopher Golden; Ben Stenbeck
  • Jack z Baśni #1
    Bill Willingham, Lilah Sturges; Tony Akins, Steve Leialoha, Andrew Pepoy
  • Beniamin i Beniamina
    René Goscinny; Albert Uderzo
  • JLA. Wieża Babel
    Mark Waid, D. Curtis Johnson, Devin Grayson; Howard Porter, Arnie Jorgensen, Mark Pajarillo, Steve Scott, Pablo Raimondi
więcej »

Jason Fabok, John Layman, Scott Snyder, James Tynion IV
‹Batman: Wieczny Batman #1›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBatman: Wieczny Batman #1
Scenariusz
Data wydaniamarzec 2016
RysunkiJason Fabok
Wydawca Egmont
CyklBatman
ISBN9788328116290
Cena99,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Zmartwychwstanie „Rzymianina”
[Jason Fabok, John Layman, Scott Snyder, James Tynion IV „Batman: Wieczny Batman #1” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Ukazująca się w wydaniach zeszytowych przez rok seria „Wieczny Batman” opublikowana została następnie w trzech albumach zbiorczych. Pierwszy z nich to prawdziwie monumentalne, liczące niemal pięćset stron dzieło. Co jednak dla wielbicieli Mrocznego Rycerza najważniejsze, w tym przypadku ilość przeszła w jakość. Historię wymyśloną przez Scotta Snydera i Jamesa Tyniona IV czyta się z zapartym tchem, a największą niedogodnością pozostaje fakt, że zdecydowanie zbyt szybko dociera się do końca.

Sebastian Chosiński

Zmartwychwstanie „Rzymianina”
[Jason Fabok, John Layman, Scott Snyder, James Tynion IV „Batman: Wieczny Batman #1” - recenzja]

Ukazująca się w wydaniach zeszytowych przez rok seria „Wieczny Batman” opublikowana została następnie w trzech albumach zbiorczych. Pierwszy z nich to prawdziwie monumentalne, liczące niemal pięćset stron dzieło. Co jednak dla wielbicieli Mrocznego Rycerza najważniejsze, w tym przypadku ilość przeszła w jakość. Historię wymyśloną przez Scotta Snydera i Jamesa Tyniona IV czyta się z zapartym tchem, a największą niedogodnością pozostaje fakt, że zdecydowanie zbyt szybko dociera się do końca.

Jason Fabok, John Layman, Scott Snyder, James Tynion IV
‹Batman: Wieczny Batman #1›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułBatman: Wieczny Batman #1
Scenariusz
Data wydaniamarzec 2016
RysunkiJason Fabok
Wydawca Egmont
CyklBatman
ISBN9788328116290
Cena99,99
Gatuneksuperhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
„Wieczny Batman” to kolejna seria ukazująca się w ramach „Nowego DC Comics”. Tym jednak różniąca się od paru innych, że jej pomysłodawcy – Scott Snyder oraz James Tynion IV, współodpowiedzialni za „odrestaurowanie” Człowieka-Nietoperza (vide „Miasto Sów”, „Śmierć rodziny”, „Rok zerowy”) oraz wprowadzenie do jego uniwersum Szponów („Utrapienie Sów”, „Upadek Sów”) – z góry założyli sobie, że ta opowieść będzie miała finisz. I to nie za pięć czy dziesięć lat, lecz dokładnie po roku od startu. Tym sposobem pomiędzy kwietniem 2014 a kwietniem 2015 roku ukazały się pięćdziesiąt dwa zeszyty, które następnie zebrano w trzech integralach, trafiających do sprzedaży – odpowiednio – w grudniu 2014 oraz lipcu i październiku następnego roku. W tomie pierwszym zebrano materiał z dwudziestu jeden zeszytów, co złożyło się na bardzo opasły wolumin (bez dwudziestu stron liczący ich aż pięćset). Prawdziwa cegła, która – gdyby była książką (a nie daj Boże lekturą) – odstraszyłaby na pierwszy rzut oka większość czytelników. Niesłusznie! Bo „Wieczny Batman” to kapitalna lektura, dorównująca najlepszym historiom z Mrocznym Rycerzem w roli głównej.
Pomysł serii wyszedł wprawdzie od Snydera i Tyniona IV, ale pracowało nad nią jeszcze kilku scenarzystów (Ray Fawkes, John Layman, Tim Seeley oraz Kyle Higgins). Mimo tego fabuła jest zaskakująco zwarta; jeśli pojawiają się wątki poboczne (jak chociażby historia Julii Pennyworth, córki Alfreda, czy wyprawy Red Robina i Harper Row do Tokio), to udaje się trzymać je w ryzach tak bardzo, że nie zaczynają żyć własnym życiem, ale dostarczają paliwa głównej osi wydarzeń. Wróćmy jednak do początku. Po wojnie gangów, w której stanęli naprzeciw siebie Pingwin oraz Carmine Falcone, zwany „Rzymianinem”, zakończonej wygnaniem z Gotham City tego ostatniego, w mieście zapanował względny spokój. Względny, bo choć mafiosi przestali szarogęsić się na ulicach, to jednak stróżom prawa i Batmanowi wciąż dają się we znaki kolejni superłotrzy. Na przykład profesor Pyg, który za pomocą nowoczesnej technologii pragnie zamieniać dzieci w pozostające na jego usługach lalkotrony. Przeciwko szaleńcowi występują zarówno Batman, jak i komisarz Jim Gordon, który ścigając jednego z ludzi profesora zapędza się do tunelu metra. Widząc broń w jego ręku, bez chwili wahania strzela. Jakież jest zdziwienie, kiedy okazuje się, że kula przechodzi przez ciało mężczyzny, trafia w transformator i wywołuje spięcie, którego skutkiem jest wypadek podziemnego pociągu. W wyniku katastrofy ginie ponad sto sześćdziesiąt osób.
Śmierć niewinnych mieszkańców Gotham obciąża sumienie Gordona, tym bardziej że na podglądzie z monitoringu widać wyraźnie, że mężczyzna, którego ścigał komisarz, nie był uzbrojony. Przybyły na miejsce zdarzenia major Jack Forbes, nie bez satysfakcji wydaje rozkaz aresztowania swego kolegi i odtransportowania go do aresztu. W ten sposób otwiera sobie drogę do awansu. Ma pewność, że skorumpowany burmistrz Sebastian Hady właśnie jego uczyni teraz komendantem miasta. I tak właśnie się dzieje, chociaż to nie włodarz Gotham, ale ktoś zupełnie inny, wydający mu polecenia, podejmuje decyzję. Gordon ostatecznie ląduje w więzieniu Blackgate, gdzie za kratami znajduje się wielu opryszków, których sam wcześniej tam wpakował. Batman nie ma wątpliwości, że w takich warunkach komisarz długo nie wytrzyma. Mroczny Rycerz musi więc wziąć się ostro do roboty i jak najszybciej wyjaśnić zagadkę znikającej broni. Zaczyna od nocnej wizyty w Wydziale Komunikacji, gdzie dociera do monitoringu z metra. Wielkie jest jego zdziwienie, kiedy w ściganym przez Gordona przestępcy rozpoznaje pospolitego rzezimieszka, Dereka Grady’ego, który przed pięciu laty zniknął z Gotham razem ze swoim szefem… „Rzymianinem”. Teraz pojawił się ponownie. I to najprawdopodobniej nie sam. A jeżeli Carmine Falcome wrócił w rodzinne strony, oznaczać będzie to tylko jedno – powrót wojny gangów!
Na co stać Falconego, wielbiciele Człowieka-Nietoperza wiedzą doskonale; przekonali ich o tym już kilkanaście lat wcześniej Jeph Loeb i Tim Sale w fenomenalnym „Długim Halloween”. Nie można więc mieć wątpliwości, że pojawienie się „Rzymianina” na arenie wydarzeń zapowiada wszystko, co najgorsze. W tym kontekście nie dziwi też fakt, że mafioso postanowił w pierwszej kolejności pozbyć się, eliminując go na stałe z gry, jednego ze swoich największych wrogów – komisarza Gordona. I to w taki sposób, by nawet Batman nie był w stanie przyjść mu z pomocą. Ale Falcone nie mógł przewidzieć innej rzeczy – że dzielny funkcjonariusz policji zyska godnego siebie następcę. To zaproszony do Gotham z Detroit tuż przed dramatycznymi wydarzeniami, które zaprowadziły Jima do Blackgate, młody porucznik Jason Bard. Ambitny i nieprzekupny, widzący w Gordonie swój wzorzec do naśladowania. Nie jest to nowa postać w uniwersum Mrocznego Rycerza. Zadebiutował w nim w 1969 roku (w jednym z zeszytów „Detective Comics”), później okazjonalnie powracał w latach 70. i 80. XX wieku, by – po restarcie serii w 2011 roku – czekać na swoją kolejną szansę długie trzy lata. Dostał ją właśnie w „Wiecznym Batmanie” – i trzeba przyznać, że wykorzystał najlepiej, jak tylko się dało. W czym oczywiście największa zasługa Scotta Snydera, Jamesa Tyniona IV i ich licznych pomocników.
Tym samym Bard wyrasta – obok samego Batmana i ukrytego w cieniu (ale taki już los „ojca chrzestnego” mafii) Carmine’a Falconego – na głównego bohatera komiksu. Nie mniej ciekawy jest jednak plan drugi, zaludniony z jednej strony przez nadzwyczaj licznych pomagierów Człowieka Nietoperza (przewijają się Batgirl, Batwoman, Red Robin, Batwing, Jim Corrigan czy, tym razem będący po stronie dobra, Catwoman i Red Hood), z drugiej – przez gothamskie „dziwolągi” (w tej historii ton nadaje im Pingwin, obok którego przewijają się między innymi profesor Pyg, doktor Phosphorus, Cluemaster, Killer Croc i paru innych, ale ich obecności akurat zdradzać przedwcześnie nie można, bo byłby to spojler z gatunku tych nie do wybaczenia). Wątek kryminalny opowieści miesza się z mistycznym, tyle że jest to mistyka rodem z okultystycznego horroru. Jak się bowiem okazuje, coś bardzo dziwnego zaczyna się dziać w Azylu Arkham, gdzie słyszalny jest Rytuał Przywołania. Zresztą sugestia, że w mieście wzrasta Zło, że Człowiek-Nietoperz będzie miał niebawem do czynienia z istotą, z której siły nie zdaje sobie sprawy, a i jej zamiarów nie jest w stanie prześwietlić – pojawia się w „Wiecznym Batmanie” bardzo regularnie. Wystarczy przyjrzeć się ostatniemu kadrowi pierwszego zeszytu. Mrozi krew w żyłach.
Dlaczego w pierwszym integralu zebrano aż dwadzieścia jeden rozdziałów tej historii? Tu akurat odpowiedź jest prosta. Ponieważ, mimo pojawiających się w trakcie rozwoju akcji licznych wątków pobocznych, są one podporządkowane jednej myśli przewodniej. Zeszyt dwudziesty pierwszy większość z nich zamyka, ale jednocześnie pozostawia kilka otwartych furtek, stawiając znaki zapytania, które każą z niecierpliwością czekać na ciąg dalszy. Od strony graficznej za „Wiecznego Batmana” odpowiada aż dziesięciu rysowników; większość z nich – jak Jason Fabok, Andy Clarke, Guillem March, Emanuel Simeoni czy Riccardo Burchielli – pozostaje wierna kresce realistycznej; pozostali w mniejszym bądź większym stopniu nasycają swoje prace elementami odrealnionymi, stosują bogatszą i wyrazistszą kolorystykę (jak chociażby Dustin Nguyen, Trevor McCarthy oraz Mikel Janin i Guillermo Ortego). Ten dualizm wizualny bardzo dobrze zresztą wpływa na odbiór albumu, czyni go różnorodnym, a przede wszystkim sprawia, że umysł, otrzymując wielorakie impulsy, nie nuży się. Poza tym interesującym doświadczeniem jest porównywanie, w jaki sposób wyobrażają sobie daną postać różni autorzy. Na koniec warto dodać jeszcze, że choć „Wieczny Batman” zakończył swój żywot po roku, to jednak doczekał się sequela w postaci serii „Wieczni Batman i Robin”.
koniec
22 kwietnia 2016

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Robi wrażenie
Marcin Osuch

4 VI 2023

Uczciwie przyznaję, że miałem jakieś tam oczekiwania do tego komiksu. Nie że będzie to jakieś genialne odświeżenie kultowej przecież serii, raczej zwyczajnie byłem ciekaw, jak autor rozegra starość głównych bohaterów, Thorgala i Aaricii. Ponieważ tej starości jest niewiele, to jestem nieco rozczarowany, ale patrząc na całość, muszę przyznać, że „Żegnaj, Aaricio” da się czytać i wciąga.

więcej »

Legendy i ich legendy
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

3 VI 2023

Legendy Zachodu” to elegancko wydany komiks, opowiadający o tak barwnych postaciach, jak Wyatt Earp, Billy Kid i Siedzący Byk. Mówi się, że w każdej legendzie jest ziarno prawdy. Tu także, choć twórców lubi ponosić fantazja.

więcej »

Dzikie wakacje, ale dla kogo?
Dagmara Trembicka-Brzozowska

2 VI 2023

Kiedy wszyscy znajomi z klasy jadą nad morze albo w góry, wakacje u dziadków na wsi wydają się co najmniej mało interesujące. Jednak dzięki fantazji protoplastów i sile własnej wyobraźni Ada może przeżyć przygody jak z filmu.

więcej »

Polecamy

Superbohater zza biurka

Niekoniecznie jasno pisane:

Superbohater zza biurka
— Marcin Knyszyński

Myślę, więc jestem – tym, kim myślę, że jestem
— Marcin Knyszyński

Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński

Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński

Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński

Zielone koszmary
— Marcin Knyszyński

To jest Sparta!!!
— Marcin Knyszyński

Między złotem a srebrem
— Marcin Knyszyński

Ten, którego nadejście zauważasz
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Przestępca, klaun, komik
— Marcin Knyszyński

Po nitce do kłębka
— Sebastian Chosiński

Ziemia nie będzie mu lekką, a Gotham przyjazne
— Sebastian Chosiński

Tegoż autora

Gwałt niech się gwałtem odciska!
— Sebastian Chosiński

Transatlantykiem w morderczy rejs
— Sebastian Chosiński

Antypirat w akcji – szybki i wściekły!
— Sebastian Chosiński

Byśmy rośli w siłę i żyli dostatniej…
— Sebastian Chosiński

Czy klasyk literatury science fiction śni o komiksowej biografii?
— Sebastian Chosiński

Hymn do Kosmosu
— Sebastian Chosiński

Trzech Islandczyków, nie licząc Duńczyka
— Sebastian Chosiński

Dla kogo bije serce niczyje?
— Sebastian Chosiński

Strach się nie bać
— Sebastian Chosiński

„Józio Kaleka” na tropie prawdy
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.