Ziemia nie będzie mu lekką, a Gotham przyjazne [Jason Fabok, R. M. Guera, Scott Snyder „Batman: Wieczny Batman #2” - recenzja]Esensja.pl Esensja.pl Za to Egmont na pewno należy pochwalić – nie każe wielbicielom publikowanych przez siebie serii, choć jest ich sporo, czekać w nieskończoność na kolejne tomy. Ukazują się one w odstępach kilkumiesięcznych, czyli czas oczekiwania wynosi akurat tyle, aby odpowiednio wzmóc apetyt. Dotyczy to również drugiego integralu „Wiecznego Batmana”, w którym Mroczny Rycerz po raz kolejny musi opanować chaos w Gotham, a jednocześnie ratować swego najwierniejszego pomocnika, Alfreda Pennywortha.
Ziemia nie będzie mu lekką, a Gotham przyjazne [Jason Fabok, R. M. Guera, Scott Snyder „Batman: Wieczny Batman #2” - recenzja]Za to Egmont na pewno należy pochwalić – nie każe wielbicielom publikowanych przez siebie serii, choć jest ich sporo, czekać w nieskończoność na kolejne tomy. Ukazują się one w odstępach kilkumiesięcznych, czyli czas oczekiwania wynosi akurat tyle, aby odpowiednio wzmóc apetyt. Dotyczy to również drugiego integralu „Wiecznego Batmana”, w którym Mroczny Rycerz po raz kolejny musi opanować chaos w Gotham, a jednocześnie ratować swego najwierniejszego pomocnika, Alfreda Pennywortha.
Jason Fabok, R. M. Guera, Scott Snyder ‹Batman: Wieczny Batman #2›Batmanowi zawsze wiatr wieje w oczy. Nawet gdy Bruce’owi Wayne’owi się szczęści (chwile te są rzadkie, ale jednak czasami się zdarzają), Człowiek-Nietoperz ma ręce pełne roboty. Wszak na ulicach Gotham zagnieździło się tyle plugastwa. Jakby tego było mało, sprzedajny jest burmistrz, a policjanci skorumpowani. Na dodatek z Azylu Arkham co rusz udaje się uciec jakiemuś szaleńcowi, który realizując swój diaboliczny plan, wywraca miasto do góry nogami. W serii „Wieczny Batman” nie jest inaczej, choć akurat jej początek – o czym pisaliśmy, recenzując tom pierwszy tej historii – wskazywał, że tym razem może być inaczej. Komisarzowi Jimowi Gordonowi przybył bowiem sojusznik – sprowadzony na jego wyraźne życzenie do Gotham z Detroit młody porucznik Jason Bard. Gordon uczynił to, widząc w nim siebie sprzed lat – może i naiwnego stróża porządku, ale na wskroś uczciwego i gotowego zaryzykować własnym życiem w walce o prawo i sprawiedliwość. Problem w tym, że krótko po przybyciu Jasona w wyniku prowokacji komisarz okrzyknięty został mordercą i wrogiem publicznym numer jeden, po czym wylądował w Blackgate. Odtąd Batman, jego superbohaterska rodzina oraz poznana przypadkiem w dramatycznych okolicznościach Julia Pennyworth, córka Alfreda, przystąpili do akcji mającej na celu oczyszczenie Gordona z postawionych mu zarzutów. Wspomagał ich w tym także Bard, choć z czasem okazało się, że intencje porucznika są co najmniej dwuznaczne. W efekcie, mimo że udało się zdobyć dowody niewinności Jima, komisarz pozostał w więzieniu. Wszystko to zaś za sprawą… superzłoczyńcy Husha, który sprawił, że młody policjant przeszedł na drugą stronę barykady (a może od samego początku po niej był). W tym momencie urywa się pierwszy integral „Wiecznego Batmana”. I od tego zaczyna drugi. Zebrano w nim kolejnych trzynaście zeszytów cyklu, które w sprzedaży pojawiały się raz w tygodniu pomiędzy listopadem 2014 a styczniem 2015 roku. Punktem granicznym jest rozprawa Mrocznego Rycerza z Carmine’em Falcone, który za sprawą Batmana został ostatecznie aresztowany i ekstradowany do Hongkongu. Nie oznaczało to jednak końca kłopotów dla Gotham, ponieważ – jak się okazało – Rzymianin działał na zlecenie innego przestępcy. I tym sposobem wszystkie nici prowadzą do tego samego kłębka – do Husha. To postać, która w uniwersum Człowieka-Nietoperza zadebiutowała stosunkowo późno. Po raz pierwszy pojawiła się w styczniu 2003 roku w dwunastoodcinkowej miniserii „Batman: Hush”. Jest to tym bardziej zaskakujące, że ów superzłoczyńca – zgodnie z intencjami scenarzysty Jepha Loeba – okazał się przyjacielem Bruce’a Wayne’a z czasów dzieciństwa. Do tego wątku nawiązują również autorzy „Wiecznego Batmana”, przypominając okoliczności, w jakich panicz Bruce poznał Tommy’ego Elliota. Wyjaśniono również, co sprawiło, że młodziutki Thomas z sympatycznego chłopca stał się groźnym dla całego świata psychopatą, geniuszem zbrodni, nie tylko zdolnym podporządkować sobie Rzymianina, ale również wpakować za kratki Jima Gordona i na poważnie zatrząść fundamentami Gotham. Motorem napędowym Husha od początku jego konfliktu z Wayne’em były posunięta do granic szaleństwa zazdrość i chęć dorównania mu we wszystkim. A skoro nie mógł stać się drugim Batmanem, wybrał rolę jego przeciwieństwa. W tomie drugim Hush wyrasta na głównego rywala Mrocznego Rycerza, ale nie jest jedynym popaprańcem, z którym Człowiek-Nietoperz musi sobie poradzić. Jak to bowiem często bywa, korzystając z zamieszania, na powierzchnię wypełza wszelkie, dotąd ukrywające się bądź działające w podziemiu, gothamskie robactwo. Co z kolei pozwala scenarzystom pootwierać nowe bądź rozbudować zasygnalizowane już w poprzednim albumie wątki opowieści. Najdramatyczniejszy z nich dotyczy porwania Alfreda Pennywortha, którego życie, w wyniku knowań Husha, zawisa na włosku. Ma to też jednak swoją dobrą stronę – sprowadzona do posiadłości Wayne’ów Julia pozbywa się wszelkich wątpliwości i staje po stronie Batmana, chcąc ratować ojca. Jej pomoc okazuje się również niezbędna w tropieniu innych bandziorów zagrażających miastu i jego niewinnym mieszkańcom – Architekta, Cluemastera, Bone’a czy, objawiającego się w podziemiach Azylu Arkham, Diakona Blackfire’a. Twórcy „Wiecznego Batmana” umiejętnie wplatają w fabułę jeszcze dwie postaci: doskonale wszystkim znaną Selinę Kyle oraz młodą Stephanie Brown. Na pierwszy rzut oka różni je wszystko, ale łączy też (przynajmniej) jedna cecha – skomplikowane relacje rodzinne. Przy zaplanowanej z takim rozmachem fabule rzeczą naturalną jest, że pojawia się masa tematów pobocznych, które sprawiają, że główny nurt opowieści nieco się rozmywa. Dygresje bywają zaś mniej (wątek Cluemastera, z którego tak naprawdę jeszcze nie za bardzo wiadomo, co się wykluje) i bardziej interesujące (przeszłość Husha, rzeczywiste intencje Jasona Barda, kuszenie Catwoman przez siedzącego w więzieniu Rexa Calabrese). Jako że nad całością pracował w zasadzie ten sam zespół scenarzystów realizujących pomysły Scotta Snydera i Jamesa Tyniona IV – Kyle Higgins, Ray Fawkes oraz Tim Seeley – udało im się trzymać rękę na pulsie i nie dopuścić do zbytniego rozpasania. Nawet od strony graficznej, w przeciwieństwie do tomu pierwszego serii, mniej jest różnic w ilustracjach poszczególnych rozdziałów. Chociaż nad trzynastoma odcinkami pracowało aż dziesięciu rysowników. Widocznie jednak mieli odgórnie przykazane, aby trzymać się w miarę jednolitej realistycznej kreski. Co oczywiście nie oznacza, że nie pozwalali sobie na drobne odstępstwa od schematu, chcąc podkreślić cechy własnego stylu. Trzeci (i ostatni) integral „Wiecznego Batmana” ukaże się, zgodnie z zapowiedziami, w październiku. Czy warto na niego czekać? Biorąc pod uwagę zakończenie drugiego, na pewno – Wayne będzie bowiem musiał mocno nagimnastykować się, aby wybrnąć z tarapatów, w jakie właśnie wpadł. 
|