Atmosfera wokół zagadki związanej z likwidacjami najpotężniejszych robotów na świecie gęstnieje. Giną kolejne maszyny oraz ludzie związani z walką o prawa robotów. Prowadzący tę sprawę detektyw Gesicht z Niemiec musi skorzystać z pomocy japońskiego robota - Atoma Żelaznorękiego.
Roboty masowego zniszczenia
[Osamu Tezuka, Naoki Urasawa „Pluto 2” - recenzja]
Atmosfera wokół zagadki związanej z likwidacjami najpotężniejszych robotów na świecie gęstnieje. Giną kolejne maszyny oraz ludzie związani z walką o prawa robotów. Prowadzący tę sprawę detektyw Gesicht z Niemiec musi skorzystać z pomocy japońskiego robota - Atoma Żelaznorękiego.
Osamu Tezuka, Naoki Urasawa
‹Pluto 2›
Po „śmierci” Mont Blanca, Northa nr 2 oraz Bernarda Lanke – lidera ruchu na rzecz praw robotów, prowadzący śledztwo Gesicht zaczyna dostrzegać coraz bardziej oczywisty wzór. Detektyw Europolu doskonale zdaje sobie sprawę, że zagrożone są najpotężniejsze roboty na ziemi, które brały udział w 39. incydencie środkowoazjatyckim. Zostało ich jeszcze pięć – między innymi on sam. W trakcie swojego śledztwa Gesicht spotyka się z Atomem Żelaznorękim, jednym ze wspomnianych robotów, który podejmuje śledztwo w Japonii. Poza tym nasz bohater, nieustannie dręczony koszmarami odkrywa, że coś jednak jest nie tak z jego pamięcią. Czy jego wspomnienia są naprawdę jego wspomnieniami?
Drugi tom rozpoczyna się – jak na klasyczny kryminał przystało – kolejnym morderstwem. Tym razem w Japonii ginie Junichiro Tazaki – pomysłodawca międzynarodowego prawa robotów. Mówiło się, że to właśnie on dał robotom wolność i równość. Ciało Tazakiego zostało „przyozdobione” – podobnie jak ciała dotychczasowych ofiar – rogami, które stanowią swoisty „podpis” mordercy. W japońskie śledztwo włącza się Atom Żelaznoręki, czyli jeden z superrobotów, które najwyraźniej są na celowniku mordercy. Szybko odkrywa on wśród śladów zostawionych przez denata trop, który prowadzi go do kolejnego naukowca, potencjalnie znajdującego się w niebezpieczeństwie. Niejaki profesor Ochanomizu jest podobnie jak dwie wcześniejsze ludzkie ofiary członkiem zespołu badawczego, który był zaangażowany w 39. incydent środkowoazjatycki.
Ten wielokrotnie wspominany w pierwszym i drugim tomie incydent stanowi jak się zdaje klucz do rozwiązania zagadki kolejnych morderstw. Wszyscy, którzy do tej pory zginęli byli bowiem zaangażowani w związane z nim działania. W drugim tomie Naoki Urasawa rzuca więcej światła na te zdarzenia opisując ich przebieg. Bez wdawania się w szczegółowy opis, warto jedynie zasygnalizować, że przyczyną tego incydentu była polityka prowadzona przez Królestwo Perskie. Jego przywódca Dariusz XIV – dyktator o imperialistycznych zapędach – stanowił coraz większe zagrożenie dla swoich sąsiadów oraz całego świata. W reakcji na jego działania ONZ przyjęła rezolucję o zakazie wytwarzania robotów masowego rażenia. Po jej przyjęciu prezydent Stanów Zjednoczonych Tracji zarzucił przywódcy Królestwa Persji posiadanie takich robotów. Grupa ekspertów, która została wysłana do królestwa oczywiście żadnych dowodów na produkcję takich robotów nie znalazła. Ten drobiazg nie przeszkodził jednak w wybuchu wojny określanej mianem 39. incydentu środkowoazjatyckiego.
Brzmi znajomo? Oczywiście, że tak. Nawiązania do konfliktu irackiego i zarzutów dotyczących broni masowego rażenia są wyraźne. Naoki Urasawa po raz kolejny pokazuje, że w mistrzowski sposób potrafi wplatać w swoje dzieło – nawet jeśli ma ono stanowić hołd dla klasycznych mang samego Osamu Tezuki – zdarzenia ze współczesnego świata. Kolejne osoby będące członkami grupy badawczej oraz roboty biorące udział w działaniach wojennych są teraz na celowniku. Dalszy rozwój wypadków jawi się jako niezwykle interesujący a tajemnica kryjąca się za morderstwami staje się jeszcze bardziej intrygująca. Szczególnie, że – jak wynika z rozwoju wypadków – jedynymi robotami masowego zniszczenia były raczej maszyny, które zostały wysłane do Królestwa Persów przez ONZ.
Graficzna strona mangi jest – jak przystało na dzieło firmowane nazwiskiem Naokiego Urasawy – dopracowana w najdrobniejszych szczegółach. Szczególne wrażenie robią pełne szczegółów, hiperrealistyczne tła na których możemy podziwiać futurystyczne miasta pełne drapaczy chmur. Bardzo charakterystyczne są także sylwetki i twarze bohaterów. Autor wyraźnie różnicuje twarze europejczyków i azjatów. Ważnym uzupełnienie tomu jest tekst autorstwa Macoto Tezki – syna Osamu Tezuki, który dzieli się swoimi wątpliwościami dotyczącymi zasadności tworzenia nowego komiksu na podstawie jednego z dzieł mistrza mangi. Okazuje się, że przekonało go stwierdzenie Urasawy, że „Atom Żelaznoręki: Największy robot na Ziemi” był pierwszym komiksem, który go ujął.
Drugi tom serii przynosi kolejne morderstwa i tajemnice. Im więcej szczegółów wychodzi na jaw, tym cała sprawa robi się poważniejsza. Polityczno-militarne uwikłanie wszystkich ofiar sygnalizuje, że nie chodzi tu tylko o zwykłą zemstę na robotach i ludziach im sprzyjających. Wzorowanie 39. konfliktu środkowoazjatyckiego na osławionej wojnie z Irakiem rzekomo posiadającym broń masowego rażenia, daje wiele interesujących możliwości fabularnych. Takie nawiązania pozwalają także interpretować mangę w kategoriach swoistej publicystyki społeczno-politycznej. Na razie jeszcze trudno jednak określić, jakie będzie jej przesłanie i po której stronie opowie się autor. Tak czy inaczej rozwój wypadków staje się dzięki temu jeszcze ciekawszy. Pojawia się tu wiele fundamentalnych pytań. Przede wszystkim – kim jest tajemniczy morderca i jaki jest jego związek z konfliktem środkowoazjatyckim? Czy to człowiek, czy maszyna? Dlaczego zostawia po sobie symbole związane z bogiem zaświatów? Co chce zakomunikować tropiącym go policjantom i robotom? Odpowiedzi na te pytania padną nieprędko.
