Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 czerwca 2023
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXVI

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

  • Baltimore #1
    Mike Mignola, Christopher Golden; Ben Stenbeck
  • JLA. Wieża Babel
    Mark Waid, D. Curtis Johnson, Devin Grayson; Howard Porter, Arnie Jorgensen, Mark Pajarillo, Steve Scott, Pablo Raimondi
więcej »

Gabriel Hardman, Ed McGuiness, Jeff Parker
‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #94: Hulk: Spalona ziemia›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWielka Kolekcja Komiksów Marvela #94: Hulk: Spalona ziemia
Tytuł oryginalnyHulk: Scorched Earth
Scenariusz
Data wydania29 czerwca 2016
RysunkiGabriel Hardman, Ed McGuiness
PrzekładJacek Drewnowski
Wydawca Hachette
CyklWielka Kolekcja Marvela
ISBN978-83-2820-335-8
Format184s. 170×260mm; oprawa twarda
Cena39,99
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Marvel: Czerwony Kluh… eee… przepraszam - Hulk
[Gabriel Hardman, Ed McGuiness, Jeff Parker „Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #94: Hulk: Spalona ziemia” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Niech Was nie zmyli tytuł dziewięćdziesiątego czwartego tomu Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, albowiem zawarta w nim historia, "Hulk: Spalona ziemia", wcale nie opowiada o dobrze nam znanym zielonym osiłku, pieszczotliwie nazywanym Sałatą.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Marvel: Czerwony Kluh… eee… przepraszam - Hulk
[Gabriel Hardman, Ed McGuiness, Jeff Parker „Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #94: Hulk: Spalona ziemia” - recenzja]

Niech Was nie zmyli tytuł dziewięćdziesiątego czwartego tomu Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, albowiem zawarta w nim historia, "Hulk: Spalona ziemia", wcale nie opowiada o dobrze nam znanym zielonym osiłku, pieszczotliwie nazywanym Sałatą.

Gabriel Hardman, Ed McGuiness, Jeff Parker
‹Wielka Kolekcja Komiksów Marvela #94: Hulk: Spalona ziemia›

EKSTRAKT:40%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułWielka Kolekcja Komiksów Marvela #94: Hulk: Spalona ziemia
Tytuł oryginalnyHulk: Scorched Earth
Scenariusz
Data wydania29 czerwca 2016
RysunkiGabriel Hardman, Ed McGuiness
PrzekładJacek Drewnowski
Wydawca Hachette
CyklWielka Kolekcja Marvela
ISBN978-83-2820-335-8
Format184s. 170×260mm; oprawa twarda
Cena39,99
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Kiedy zobaczyłem zapowiedź "Spalonej ziemi", pomyślałem, że układający kolejność egzemplarzy Kolekcji Hachette popełnił gafę, umieszczając pod rząd dwa tomy poświęcone jednej postaci (kiedyś podobny problem dotyczył rysownika - Johna Romity Jr.-a, którego prace widzieliśmy w czterech kolejnych odcinkach). To była jednak zmyłka, ponieważ, choć Bruce Banner i jego wściekłe alter ego faktycznie stanowią ważny element całości, to jednak pierwsze skrzypce gra tu całkiem inna postać. Jest nią całkiem nieznany w Polsce Czerwony Hulk.
Wbrew kolorowi skóry nie jest to spóźniona rosyjska odpowiedź na amerykańskie eksperymenty z promieniami Gamma. Powiedziałbym nawet, że jest zupełnie odwrotnie. Postać Czerwonego Hulka pojawiła się w świecie Marvela w 2008 roku i narobiła sporo zamieszania. Przez dwa lata ukrywano jej prawdziwą tożsamość, aż wreszcie okazało się, że jest nim stary (i to dosłownie) wróg zielonego Hulka (a także teść), generał Thaddeus E. "Thunderbolt" Ross. Seria opowiadająca o tych wydarzeniach okazała się drugą najlepiej sprzedającą się w swoim czasie w USA.
Niestety to nie ją poznajemy w ramach WKKM, a jej pokłosie. "Spalona ziemia" stanowi bowiem bezpośrednią kontynuację tego zamieszania. Na szczęście jest do ogarnięcia bez szczegółowej znajomości wcześniejszych zeszytów (wystarczy pobieżna orientacja w temacie). Kiedy ostatecznie ujarzmiono Czerwonego (ten miał ambitny plan zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych, co chciał osiągnąć, podbijając Biały Dom), a złoczyńców odpowiedzialnych za przemianę Thunderbolta w monstrum - Leader i MODOK - pokonano, okazało się, że uruchomiony został plan zagłady planety, noszący właśnie kryptonim Spalona Ziemia. Założenie było proste. Skoro Leader i MODOK nie mogą władać naszym światem, postanowili go zniszczyć, używając do tego wszelkiej maści potworów.
Czerwony Hulk otrzymał propozycję nie do odrzucenia. Miał szansę na rehabilitację, jeśli pomoże oryginalnemu Zielonemu, Kapitanowi Ameryce i innym bohaterom powstrzymać zagładę. Nie mając wyboru, oczywiście się zgadza. Dalej już jest tak, jak można było przewidzieć - Czerwony Hulk tłucze się z coraz większymi monstrami, a także kolejnymi superbohaterami, którym zalazł za skórę.
Nie znamy niestety początków Red Hulka i nie uczestniczyliśmy w napięciu tak jak zachodni fani Marvela, w oczekiwaniu na to, by poznać tożsamość jego ludzkiego alter ego, więc trudno mi się wypowiadać całościowo na temat tej postaci (choć koncept szalonego generała, który chce zniszczyć swojego wroga, stając się jego kopią, jest zacny). Bazując na materiale zawartym w "Spalonej ziemi", mogę powiedzieć tylko tyle, że szału nie ma. Owszem, chwali się scenarzystom, że nie poszli na łatwiznę i nowy Hulk nie jest wierną kopią starego. Nie różni go tylko kolor skóry, ale także fakt, że Thunderbolt kontroluje swoje wściekłe ja i może swobodnie przechodzić przemiany (choć Bruce Banner akurat w tym momencie również to potrafi). Poza tym napędza go zupełnie inny rodzaj motywacji.
Cóż z tego, skoro fabuła stworzona przez Jeffa Parkera to klasyczne mordobicie, jakich było wiele. Pokonywanie kolejnych etapów zagłady ziemi sprowadza się do walenia pięściami, a schemat, że każda pozytywna postać, jaką spotka nasz bohater, chce go stłuc na kwaśne jabłko, jest nużący (zwłaszcza że tylko wizytacja u Namora nie zakończyła się pojednaniem, kiedy bohaterowie zaczęli ze sobą rozmawiać). Takie rzeczy dobre były w latach 70., kiedy tradycyjnym przywitaniem superbohaterów było zasadzenie sobie klapsiocha w czoło. Teraz jest to dość irytujące.
Szczerze mówiąc, ciekawiej od przygód Czerwonego wypadają rozgrywające się równolegle poczynania A-Bomba, czyli zmutowanego Ricka Jonesa (cóż, przebywanie w towarzystwie superbohaterów powoduje i takie skutki uboczne). Choć kreskówkowy styl rysowania nie jest moim ulubionym, to jednak lekkość tych epizodów względem spiętych pośladków opowieści głównej wypada bardzo odświeżająco.
Aby dobić tę pozycję, na końcu otrzymujemy jeszcze jedną krótką historię, w której stary Hulk będzie musiał połączyć siły z nowym (i to dosłownie), by pokonać pewnego starego i nieco zapomnianego wroga z kosmosu. Wydaje się, że w założeniu miało to być zabawne, ale mnie tylko zirytowało. Chaotyczna, bezsensowna fabuła i równie wyjątkowo nieczytelne rysunki Eda McGuinessa w połączeniu z pstrokatymi kolorami sprawiły, że ciężko jest się przebić przez ten fragment. A już całkiem na marginesie, Marvel powinien zapłacić tantiemy Tobiaszowi Piątkowskiemu i Robertowi Adlerowi, ponieważ to oni pierwsi w serii "48 stron" wpadli na pomysł wściekłego superbohatera o swojskim imieniu Kluh.
Niestety, "Spalona ziemia" jest rozczarowującą pozycją. Przegrywa nawet w zestawieniu z emeryckim sąsiadem w Kolekcji - "Hulk: W sercu atomu". Tego typu opowieści każdego roku powstaje na pęczki i nawet fakt, że czyta się ją sprawnie (do wspomnianego wyżej ostatniego zeszytu), nie zaciera negatywnego wrażenia, jakie pozostawia. A w zasadzie nie pozostawia, albowiem o istnieniu tego tomu zapomina się pięć minut po lekturze, a chyba nie o to chodziło w serii wydawniczej, mającej prezentować "najciekawsze komiksy ostatnich 40 lat".
koniec
27 sierpnia 2016

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Razem do końca (prawie)!
Marcin Knyszyński

1 VI 2023

Drugi zbiorczy tom „Deadpool i Cable” to jeszcze więcej dobrej (choć specyficznej) rozrywki i marvelowskiej superbohaterszczyzny. Scenariusze pisze cały czas słynny Fabian Nicieza (i robi to świetnie!) a rysuje już kilku grafików. Cable kończy z półśrodkami i zaczyna realizować swój kontrowersyjny (choć to mało powiedziane) projekt „ulepszania świata”.

więcej »

Transatlantykiem w morderczy rejs
Sebastian Chosiński

31 V 2023

Wiedząc o tym, jak bardzo może dłużyć się czytelnikom oczekiwanie na jedenasty rozdział opowieści o esbeckim Wydziale 7, scenarzysta serii Tomasz Kontny postanowił sprawić im kolejną w tym roku nadzwyczajną niespodziankę. Dwa miesiące po drugim zeszycie specjalnym ukazał się bowiem zeszyt trzeci – „Sztorm”. To – w pewnym uproszczeniu – pełna dramatyzmu opowieść o tym, jak dominikanin Jakub Lange zwrócił na siebie kapitana SB Filipa Dobrowolskiego.

więcej »

Trend wznoszący
Dagmara Trembicka-Brzozowska

30 V 2023

Piszę to ze sporym zaskoczeniem, ale drugi tom zrebootowanych „Ksiąg Magii” jest stanowczo lepszy od pierwszego – na tyle, że czytałam go ze sporą dawką przyjemności.

więcej »

Polecamy

Superbohater zza biurka

Niekoniecznie jasno pisane:

Superbohater zza biurka
— Marcin Knyszyński

Myślę, więc jestem – tym, kim myślę, że jestem
— Marcin Knyszyński

Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński

Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński

Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński

Zielone koszmary
— Marcin Knyszyński

To jest Sparta!!!
— Marcin Knyszyński

Między złotem a srebrem
— Marcin Knyszyński

Ten, którego nadejście zauważasz
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Z tego cyklu

Game over, man, game over!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dużo szumu i do domu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kosmos taki wielki, a Avengers malutcy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Hail Kapitanie!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Burzy zmysłów nie ma
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ubogi klon
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Przyjdzie Galactus i wyrówna
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pół na pół
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

A co ty robiłeś w 2013 roku?
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tak niewielu decyduje za tak wielu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż twórcy

Przygrywka tycia
— Marcin Knyszyński

Tegoż autora

Pink Floyd w XXI wieku: Szlifowanie ejtisowych naleciałości
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Rewolucja bez rewolucji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dekada TM-Semic: Było raz dwóch szaleńców w domu wariatów
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kolekcja z Kolekcjonerem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Pink Floyd w XXI wieku: Zagraj to jeszcze raz, Nick
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Uwaga, przyspieszamy!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Kwiecień 2023
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Choroby współistniejące
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Maskarada i apokalipsa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.