Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 30 marca 2023
w Esensji w Esensjopedii

Enki Bilal, Jean-Pierre Dionnet
‹Eksterminator 17›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułEksterminator 17
Scenariusz
Data wydaniapaździernik 2016
RysunkiEnki Bilal
PrzekładWojciech Birek
Wydawca Kurc
ISBN978-83-921387-8-5
Format64s. 210×297mm; oprawa twarda
Cena45,—
GatunekSF
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

I wolność dla wszystkich… androidów
[Enki Bilal, Jean-Pierre Dionnet „Eksterminator 17” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
O ile Enki Bilal jest autorem, którego nie trzeba miłośnikom komiksów przedstawiać, o tyle jeden z pierwszych jego komiksów – narysowany do scenariusza Jeana-Pierre’a Dionneta „Eksterminator 17” z 1979 roku – należy do mniej znanych dzieł twórcy „Trylogii Nikopola”.

Paweł Ciołkiewicz

I wolność dla wszystkich… androidów
[Enki Bilal, Jean-Pierre Dionnet „Eksterminator 17” - recenzja]

O ile Enki Bilal jest autorem, którego nie trzeba miłośnikom komiksów przedstawiać, o tyle jeden z pierwszych jego komiksów – narysowany do scenariusza Jeana-Pierre’a Dionneta „Eksterminator 17” z 1979 roku – należy do mniej znanych dzieł twórcy „Trylogii Nikopola”.

Enki Bilal, Jean-Pierre Dionnet
‹Eksterminator 17›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułEksterminator 17
Scenariusz
Data wydaniapaździernik 2016
RysunkiEnki Bilal
PrzekładWojciech Birek
Wydawca Kurc
ISBN978-83-921387-8-5
Format64s. 210×297mm; oprawa twarda
Cena45,—
GatunekSF
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Tytułowy Eksterminator 17 to android, który służy w siłach zbrojnych Konsorcjum. W dniu, w którym twórca androidów, nazywany przez wszystkich Mistrzem, ma odejść na zasłużoną emeryturę, armia robotów zostaje wysłana na planetoidę Novack, w celu stłumienia buntu. W walkach z androidami rebelianci są bez szans i bardzo szybko zostają zmuszeni do kapitulacji. W momencie ratyfikacji traktatu pokojowego wszystkie androidy przebywające na planetoidzie zostają nieodwracalnie zdezaktywowane. Takie rozwiązanie jest znacznie szybsze niż sprowadzanie ich z powrotem na ziemię, a dodatkowo Konsorcjum unika dzięki temu potencjalnych komplikacji prawnych. Jednak ta rutynowa w gruncie rzeczy akcja kończy się w sposób, którego nikt nie mógł przewidzieć.
Traf chciał bowiem, że twórca androidów – nadzorujący przebieg tej akcji po raz ostatni przed zakończeniem swej służby – dostrzegł na jednym z monitorów właśnie wspomnianego Eksterminatora 17, czyli swe pierwsze udane, dzieło, w które włożył całą swoją duszę. A nawet nieco więcej – do skonstruowania tego androida Mistrz użył bowiem swoich komórek. Dzięki temu robot jest czymś więcej niż zwykłym sobowtórem – pomiędzy człowiekiem i maszyną istnieje trwała więź. Właśnie dlatego wiadomość o dezaktywacji wszystkich androidów – między innymi „siedemnastki” – wywołuje w nim szok oraz skłania do refleksji nad własnymi dokonaniami. Mistrz nie jest najwyraźniej zadowolony z tego, że jego wspaniały wynalazek został dawno temu przekazany na usługi armii.
Czy to z powodu dręczących go wyrzutów sumienia, czy też z racji szoku wywołanego informacją i zniszczeniu ostatniej „siedemnastki, a może po prostu w wyniku ogromnego zmęczenia oraz dręczącej go choroby, twórca androidów umiera. W tym samym momencie, na odległej planetoidzie zdezaktywowany Eksterminator 17 wbrew wszelkim przesłankom… wraca do „życia”. Odczyty komputerów wskazują, że w momencie śmierci, świadomość Mistrza w jakiś sposób powędrowała do androida. Szefowie konsorcjum nie chcą przyjąć jednak do wiadomości takiego mistyczno-religijnego wyjaśnienia, gdyż kłóci się ono z ich racjonalnymi, naukowymi poglądami. W tej sytuacji postanawiają jednogłośnie, że „siedemnastka” musi zostać zniszczona. Androidy nie mogą przecież dowiedzieć się, że jeden z nich… zmartwychwstał. Tymczasem przywrócony do żywych android postanawia powrócić na ziemię, by naprawić zło, które wyrządził. Na swej drodze poznaje tajemniczego bajarza Cletona, który deklaruje swą pomoc, ale jak się okazuje nie jest tym, za kogo się podaje. Co więcej, dążący do odkupienia swych grzechów robot musi uciekać przed zabójcami wynajętymi przez Konsorcjum. Droga na ziemię okazuje się długa i pełna niebezpieczeństw.
Jednak w gruncie rzeczy ta wyprawa jest tylko pretekstem do namysłu nad istotą zła i dobra oraz kwestią wolnej woli. Jean-Pierre Dionnet zadaje szereg pytań dotyczących kwestii człowieczeństwa, samoświadomości oraz sztucznej inteligencji. Po „zmartwychwstaniu” Eksterminator 17 jest kimś innym niż dotąd. Nie wiemy wprawdzie, co działo się w jego głowie przed dezaktywacją, ale teraz zaczynają dręczyć go wyrzuty sumienia. Takie same, jak te, z którymi zmagał się przed śmiercią jego twórca. Ma świadomość popełnionych czynów i jest w stanie nadać im moralną wartość. Żałuje tego, co zrobił. Wie, że wyrządził zło, choć przecież trudno powiedzieć, by był za swoje czyny odpowiedzialny. W końcu został w określony sposób zaprogramowany i jako robot wypełniał jedynie rozkazy. Mimo tego, chce on zrobić coś, co stanowiłoby swoiste zadośćuczynienie za wyrządzone krzywdy. Tym czynem ma być zwrócenie wolności androidom.
Jeżeli chodzi o graficzną stronę komiksu, to mamy tu rzecz jasna do czynienia z „wczesnym” Bilalem. Klasyczne rysunki są tworzone za pomocą piórka i nie znajdziemy tu żadnych eksperymentów graficznych charakterystycznych dla późniejszych faz twórczości artysty. Bardzo widoczne są za to nawiązania do twórczości Moebiusa. Sposób rysowania, kreskowanie, czy kadrowanie nasuwają skojarzenia chociażby z „Garażem hermetycznym”. Niektóre kadry, czy pojawiające się postacie, stanowią wręcz swoiste cytaty z tego komiksu. Wprawdzie rysunki w „Eksterminatorze 17” są może nieco bardziej „mięsiste” i więcej tu gęstego kreskowania – szczególnie wyraźnie widać to na twarzach bohaterów – niż w „Garażu…”, ale podobieństwo jest zauważalne. Delektowanie się klasyczną, frankofońską kreską nieco utrudniają sterylne kolory. Tej kwestii warto poświęcić kilka zdań komentarza.
Pierwotna wersja kolorystyczna, oparta na ręcznie nakładanych barwach, została stworzona przez Patricię Bilal, natomiast wydaniu polskim mamy do czynienia z komputerowymi kolorami wykreowanymi przez Dana Browna. Ta wersja kolorystyczna pojawiła się dopiero w roku 2002 i miała nawiązywać do „Trylogii Ellis”, czyli kontynuacji „Eksterminatora 17”, która była publikowana w latach 2003-2008. Za scenariusz odpowiadał nadal Dionnet, natomiast stronę graficzną tworzył Igor Baranko ze wspomnianym już Brownem. Tu można zastanawiać się nad tym, czy publikacja takiej wersji kolorystycznej nie stanowi przypadkiem zapowiedzi wydania – w jakiejś przyszłości – całej trylogii. Przemawiałaby za tym nie tylko kolorystyka, ale także okładka. Wiele osób zada sobie zapewne pytanie, dlaczego Eksterminator 17 pokazuje na niej jeden palec. Odpowiedź jest prosta. Enki Bilal stworzył mianowicie w roku 2008 serię czterech okładek do kolejnych tomów tej opowieści. Jak można się domyślić, na każdej kolejnej bohater opowieści pokazuje o jeden palec więcej.
Tu nasuwa się nieuniknione pytanie – która z tych wersji kolorystycznych jest lepsza. Nie mam zamiaru wypowiadać się w tej kwestii autorytatywnie, z tego prostego powodu, że nie widziałem albumu z kolorami Patricii Bilal. Jednak na podstawie obejrzenia zaledwie kilku plansz dostępnych w internecie, można zaryzykować stwierdzenie, że oryginalna kolorystyka jest ciekawsza. Dominują tam wyraziste, jasne, ciepłe barwy kojarzące się nieco z oryginalną wersją „Incala”. Wersja Browna, która również ma swoje zalety, jest znacznie bardziej monotonna i mroczna. Jak wiadomo, w przypadku dzieła Moebiusa mieliśmy do czynienia z podobnym zabiegiem – nieco psychodeliczne, oryginalne kolory autora zostały zamienione na bardziej nowoczesne, komputerowe barwy. Zresztą kto wie, być może kiedyś – podobnie jak miało to miejsce w przypadku „Incala – otrzymamy komiks Dionneta i Bilala w oryginalnych kolorach.
Podsumowując należy stwierdzić, że „Eksterminator 17” to klasyczna pozycja, która pomimo upływu lat nie traci na atrakcyjności. Głównym atutem komiksu jest bez wątpienia warstwa graficzna. Akcja jest podporządkowana w gruncie rzeczy refleksji na temat świadomości i wolnej woli androidów stworzonych przez człowieka. Tytułowy bohater po swoim „zmartwychwstaniu” postanawia naprawić zło, które wyrządził. Powstaje jednak pytanie, czy jest on jeszcze sobą, czy też po śmierci Mistrza, jego mechaniczne ciało stało się tylko nośnikiem świadomości jego twórcy? A może było tym już znacznie wcześniej? Warto podkreślić, że te pytania, które później były stawiane jeszcze wielokrotnie w literaturze i filmach s-f Jean-Pierre Dionnet formułował pod koniec lat siedemdziesiątych, można zatem powiedzieć, że w pewnym sensie przecierał szlaki dla kolejnych twórców podejmujących tę problematykę. I to jest kolejny powód, by sięgnąć po ten komiks.
koniec
2 października 2016

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Zamknięta w opowieści
Agata Włodarczyk

29 III 2023

Dzieci wychowywane w ośrodku badawczym, poddawane nieludzkim eksperymentom, obdarzone niewyobrażalnymi mocami – co się stanie, gdy uciekną? Co się stanie, gdy jedno z nich zostanie poddane takim manipulacjom, że straci poczucie rzeczywistości?

więcej »

Demony i halucynogenne grzybki
Sebastian Chosiński

27 III 2023

Całkiem możliwe, że kolejne zeszyty specjalne „Wydziału 7” będą już zawsze ukazywać się po pięciu regularnych odcinkach serii: „Helena” ujrzała światło dzienne po piątej „Dobranocce”, natomiast „Import eksport” pojawia się po dziesiątych „Wilkach”. Tym razem Tomasz Kontny stworzył zbiór krótkich i bardzo różnorodnych – w treści i formie – historii, których wspólnym mianownikiem są członkowie tytułowego Wydziału 7 SB.

więcej »

Pół na pół
Dagmara Trembicka-Brzozowska

26 III 2023

Ten komiks można by zrecenzować tak naprawdę dwukrotnie – negatywnie przez pierwszą część albumu i pozytywnie przez drugą.

więcej »

Polecamy

Kurde blaszka!

Niekoniecznie jasno pisane:

Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński

Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński

Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński

Zielone koszmary
— Marcin Knyszyński

To jest Sparta!!!
— Marcin Knyszyński

Między złotem a srebrem
— Marcin Knyszyński

Ten, którego nadejście zauważasz
— Marcin Knyszyński

Samotni wśród bliskich
— Marcin Knyszyński

Gdy zło zwycięża…
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Inne recenzje

Bilal (niemal) przejściowy
— Marcin Knyszyński

Tegoż twórcy

Kurs na czerwoną gwiazdę
— Sławomir Grabowski

Świat bez informacji
— Andrzej Goryl

Bunt ponadczasowy
— Aleksander Krukowski

Smutny komiks o kontestacji
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Elojowie naszych czasów
— Sebastian Chosiński

Werona po Krwotoku
— Konrad Wągrowski

Esensja czyta dymki: Lipiec 2011
— Esensja

Świat po Krwotoku
— Konrad Wągrowski

Młodzieńcza choroba lewicowości
— Sebastian Chosiński

Nowy Jork A.D. 2095
— Konrad Wągrowski

Tegoż autora

Wielka księga mądrości po fakcie
— Paweł Ciołkiewicz

„Wędrowanie jest jak sztuka”
— Paweł Ciołkiewicz

Teatr cieni
— Paweł Ciołkiewicz

To tylko sen!
— Paweł Ciołkiewicz

Albo doskonałość, albo nic
— Paweł Ciołkiewicz

„Jeśli jesteś inny, czeka cię samotność”
— Paweł Ciołkiewicz

Kiedy przypłynie perłowa łódź…
— Paweł Ciołkiewicz

Najlepszy tata, na świecie
— Paweł Ciołkiewicz

Kryminalny rollercoaster
— Paweł Ciołkiewicz

„Bo istnieje prawdziwy świat…”
— Paweł Ciołkiewicz

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.