Trawione epidemią Miasto okazało się statkiem kosmicznym dryfującym w kosmosie, na którym toczy się walka pomiędzy dwiema sprzecznymi siłami objawiającymi się pod postacią Lewisa i Delty. Nie ma zatem żadnego Piekła ani Nieba – opowieści o nich to jedynie iluzja służąca utrzymaniu resztek porządku społecznego w zdegenerowanym świecie. Ludzie i trawieni chorobą mutanci są zdani wyłącznie na siebie. Jaka przyszłość czeka zagubioną w tej rzeczywistości piękną Druunę?
Ten w lustrze, to niestety ja?
[Paolo Eleuteri Serpieri „Druuna #2” - recenzja]
Trawione epidemią Miasto okazało się statkiem kosmicznym dryfującym w kosmosie, na którym toczy się walka pomiędzy dwiema sprzecznymi siłami objawiającymi się pod postacią Lewisa i Delty. Nie ma zatem żadnego Piekła ani Nieba – opowieści o nich to jedynie iluzja służąca utrzymaniu resztek porządku społecznego w zdegenerowanym świecie. Ludzie i trawieni chorobą mutanci są zdani wyłącznie na siebie. Jaka przyszłość czeka zagubioną w tej rzeczywistości piękną Druunę?
Paolo Eleuteri Serpieri
‹Druuna #2›
Drugi album wydania zbiorczego zawiera dwie kolejne odsłony opowieści o kobiecie zagubionej wśród ludzi i potworów. W albumach zatytułowanych „Stwór” i „Drapieżna” śledzimy dalsze losy Druuny, która nieustannie balansuje na granicy jawy i snu. Najpierw widzimy, jak statek kosmiczny zbliża się do tajemniczej asteroidy emitującej niezrozumiały dla członków załogi sygnał. Will, kapitan jednostki nawiązuje telepatyczny kontakt z asteroidą, a mówiąc dokładniej - z przebywającą na niej kobietą. Wbrew sugestiom załogi podejmuje decyzję o eksploracji dziwnego, przyzywającego go ciała niebieskiego. To, co na nim odnajduje, okazuje się niezwykle groźne dla statku i załogi. Poza tajemniczą Druuną, która nawiedzała go dotąd w snach, jest tu bowiem coś jeszcze. W zakamarkach asteroidy czai się stwór szukający sposobu, by się stąd wydostać. Jaką rolę ma tu do odegrania piękna bohaterka? Czy zabranie jej na pokład statku nie jest przypadkiem błędem, który może drogo kosztować załogę Willa?
Problematyka podejmowana w komiksie oraz forma, w jakiej Serpieri ją prezentuje sprawia, że „Druuna” pozostaje komiksem adresowanym do dojrzałego czytelnika. Sceny przemocy i seksu przeplatają się tu nieustannie z sekwencjami, w których bohaterowie wygłaszają sążniste monologi nawiązujące do fundamentalnych kwestii egzystencjalnych. Głównym motywem obu albumów zebranych w drugim tomie wydania zbiorczego jest problematyka tożsamości. Bohaterów nieustannie dręczy pytanie, czy nie postradali jeszcze zmysłów w kontakcie z potworem, który jest w stanie nie tylko wytwarzać kopie stykających się z nim ludzi, ale także sprawiać, że są one wyposażone w ich tożsamość. Krótko mówiąc, zarówno postacie pojawiające się na planszach komiksu, jak i czytelnik, nigdy nie wiedzą, czy dana osoba jest naprawdę tym, za kogo się podaje (i za kogo się uważa), czy może jest już replikantem wygenerowanym przez potwora. Co więcej, sam zainteresowany często nie wie, czy jest sobą, czy też kopią. W tym kontekście bardzo interesujący jest zabieg Serpieriego polegający na wprowadzeniu samego siebie do opowieści. Will przedstawia go Druunie jako Doca, najstarszego członka załogi: lekarza, badacza i filozofa. Dziewczyna ma wrażenie, że już go skądś zna i w myślach mówi sama do siebie: „hej, przecież to ten…”. Doc, alias Serpieri zdecydowanie ucina tę wymianę stwierdzając, że przypomina go (kogo?) tylko z wyglądu i podkreślając, że gdyby Druuny nie było, trzeba byłoby ją wymyślić. Co ważne, bohater komiksu odpowiada nie na słowa wypowiedziane przez Druunę, ale na jej… myśli, czyli będąc pokładowym lekarzem i badaczem, pozostaje jednocześnie twórcą komiksu, demiurgiem powołującym ten świat do życia, widzącym i wiedzącym więcej niż pozostali bohaterowie. Autor daje czytelnikowi wiele takich okazji do zabaw interpretacyjnych.
Sytuację chaosu, w jakim funkcjonują bohaterowie, potęguje dodatkowo to, że akcja komiksu rozgrywa się na pograniczu jawy i snu. Druuna nieustannie przemieszcza się pomiędzy tymi sferami i nigdy nie ma pewności, czy budząc się z jednego snu, nie wkracza od razu do innego. Serpieri bawi się pozbawiając swoich bohaterów – a jednocześnie czytelników – stałych punktów oparcia i wrzucając ich raz po raz w sytuacje, w których nic nie jest tym, czym się wydaje. Dodatkowo, buduje duszną, klaustrofobiczną atmosferę osadzając akcję najpierw na powierzchni tajemniczej asteroidy zżeranej przez jakiegoś stwora, a później na pokładzie statku kosmicznego. Skojarzenia z atmosferą wykreowaną przez Ridleya Scotta w „Alien. Ósmy pasażer Nostromo” nie są zapewne przypadkowe. Tu również załoga statku mierzy się z niebezpiecznym potworem, który w jakiś sposób znalazł się na pokładzie i stanowi śmiertelne zagrożenie. Wszystko to okraszone zostaje oczywiście scenami, nierzadko brutalnych zbliżeń seksualnych, gdzie główną rolę odgrywa tytułowa bohaterka.
Pod względem graficznym komiks nadal jest doskonały. Kreska Serpieriego staje się coraz bardziej delikatna i można odnieść wrażenie, że – w porównaniu z poprzednim tomem – w rysunkach ubywa czerni, na rzecz różnych odcieni szarości uzyskiwanych za pomocą finezyjnego szrafowania. Krzyżujące się kreskowanie, za pomocą którego rysownik uzyskiwał zróżnicowane faktury przedstawianych powierzchni, coraz częściej uzupełniane jest również przez kreskowanie bardziej delikatne, kojarzące się nieco z rysunkami Moebiusa, czy wczesnego Bilala. Przytłaczającą atmosferę w jakiej rozgrywa się opowieść doskonale wydobywa kolorystyka. Zimne błękity i szarości, w jakich utrzymane są sceny rozgrywające się na powierzchni meteorytu i na pokładzie statku kosmicznego zostały skontrastowane z ciepłymi czerwieniami, w jakich zazwyczaj prezentuje się Druuna oraz zagrażający wszystkim stwór. Serpieri potwierdza również swoje mistrzostwo w ukazywaniu ludzkich postaci. „Druuna” z powodzeniem mogłaby służyć jako podręcznik anatomii dla artystów. I nie chodzi tylko o kadry komiksu, na których króluje (zazwyczaj) prawie naga bohaterka, ale także o materiały dodatkowe. Mamy tu bowiem parę plansz w oryginale, zestaw efektownych grafik przedstawiających główną bohaterkę serii oraz kilka roboczych szkiców. Obrazu całości dopełnia doskonałe edytorskie przygotowanie komiksu – powiększone rozmiary, które pozwalają delektować się rysunkami Serpieriego, twarda, czarna płócienna oprawa ze złotym grawerunkiem i efektowna obwoluta sprawiają, że komiks będzie godnie prezentował się na półce każdego fana komiksu.
Motywy wykorzystane przez Serpieriego nie są oczywiście niczym nowym i miłośnicy s-f rozpoznają liczne nawiązania. Niemniej jednak komiks o przygodach pięknej kobiety zagubionej w kosmosie ma w sobie coś wyjątkowego. Autor tej przesyconej seksem oraz brutalnością opowieści w intrygujący sposób eksploruje najgłębsze zakamarki ludzkiej psychiki. Choć niektóre sekwencje komiksu mogą chwilami wydawać się nieco przegadane, to jednak warto dokładniej wczytać się w podszyte niepokojem dialogi i monologi bohaterów. Dojmujące obawy przed popadnięciem w obłęd, nieustanne zwątpienie we własną racjonalność, brak wyraźnej granicy pomiędzy jawą i snem oraz rozdzierający strach przed rozmyciem tożsamości stale towarzyszą bohaterom komiksu, ale – być może w mniej skrajnej postaci – nie są przecież obce czytelnikom. Być może nie zadajemy sobie takich egzystencjalnych pytań codziennie, ale pewnie niejednokrotnie zastanawialiśmy się nad tym, czy rzeczywiście jesteśmy tacy, za jakich sami się uważamy. Czy definiują nas nasze wyobrażenia o sobie, czy może nasze czyny? Co zrobić w sytuacji, gdy burzą one nasze wyidealizowane przekonania o własnej szlachetności? Jak poradzić sobie z pogodzeniem niezbyt chlubnych działań z wyidealizowanym wizerunkiem samego siebie. Jak spojrzeć w lustro bez wyrzutów sumienia i moc powiedzieć sobie – „tak, to właśnie ja!”. Nie da się ukryć, lektura „Druuny” to dobra okazja, żeby nieco sobie pofilozofować.
