Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 kwietnia 2023
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXIV

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Jason Aaron, Ed Brubaker, Jim Cheung, Mike Deodato, Paco Medina, Javier Pulido, Mark Waid
‹Grzech pierworodny #1: Grzech pierworodny›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGrzech pierworodny #1: Grzech pierworodny
Tytuł oryginalnyOriginal Sin
Scenariusz
Data wydania17 sierpnia 2017
RysunkiMike Deodato, Jim Cheung, Javier Pulido, Paco Medina
PrzekładTomasz Sidorkiewicz
Wydawca Egmont
CyklGrzech pierworodny, Marvel Now!
ISBN978-83-281-2708-1
Format252s. 165×255mm
Cena69,99
Gatuneksuperhero
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Grzech nie przeczytać
[Jason Aaron, Ed Brubaker, Jim Cheung, Mike Deodato, Paco Medina, Javier Pulido, Mark Waid „Grzech pierworodny #1: Grzech pierworodny” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
„O, nie, kolejny przełomowy komiks Marvela, po którym nic nie będzie takie samo” – pomyślałem zblazowany, gdy „Grzech pierworodny” trafił w moje ręce. Jakież więc było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że potrafi wciągnąć bez reszty, a po zakończeniu lektury prosi się o więcej.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Grzech nie przeczytać
[Jason Aaron, Ed Brubaker, Jim Cheung, Mike Deodato, Paco Medina, Javier Pulido, Mark Waid „Grzech pierworodny #1: Grzech pierworodny” - recenzja]

„O, nie, kolejny przełomowy komiks Marvela, po którym nic nie będzie takie samo” – pomyślałem zblazowany, gdy „Grzech pierworodny” trafił w moje ręce. Jakież więc było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że potrafi wciągnąć bez reszty, a po zakończeniu lektury prosi się o więcej.

Jason Aaron, Ed Brubaker, Jim Cheung, Mike Deodato, Paco Medina, Javier Pulido, Mark Waid
‹Grzech pierworodny #1: Grzech pierworodny›

EKSTRAKT:90%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułGrzech pierworodny #1: Grzech pierworodny
Tytuł oryginalnyOriginal Sin
Scenariusz
Data wydania17 sierpnia 2017
RysunkiMike Deodato, Jim Cheung, Javier Pulido, Paco Medina
PrzekładTomasz Sidorkiewicz
Wydawca Egmont
CyklGrzech pierworodny, Marvel Now!
ISBN978-83-281-2708-1
Format252s. 165×255mm
Cena69,99
Gatuneksuperhero
WWW
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
W XXI wieku wielkie crossovery obejmujące swym zasięgiem cały świat Marvela obrodziły jak grzyby po deszczu. Niestety, o tyle, o ile taka „Wojna domowa” była intrygująca, a „Ród M” wciągał nieprzewidywalnością fabuły, to już z każdym kolejnym było coraz gorzej. Bardzo rozczarowałem się „Tajną inwazją”, „Wielką wojną Hulka”, „Samym strachem” i wreszcie „Avengers vs. X-Men”. Głównymi problemami trawiącymi nieraz całkiem zmyślnie zapoczątkowane intrygi było utopienie jej w niemożliwej do ogarnięcia masie bohaterów, którzy poza drobnymi wyjątkami zlewali się w nierozpoznawalną masę. A także sprowadzenie wszystkiego do globalnego mordobicia.
Jason Aaron, główny scenarzysta i pomysłodawca „Grzechu pierworodnego” przede wszystkim nie popełnił owych dwóch grzechów pierworodnych. Choć postaci mamy tu zatrzęsienie, każda ma swoje kilka kadrów, by zaprezentować indywidualne podejście do życia, tudzież rozwiązania zagadki. Nawet Hulk, którego obecność przejawia się głównie w tym, że prze do przodu i tylko go się odpycha na jak najdalszą odległość, by zyskać czas na działanie, wyraźnie zaznacza swoją obecność. W zasadzie kupiony byłem już na początku, kiedy to zaprezentowano Kapitana Amerykę, Nicka Fury’ego, Wolverine’a i Czarną Wdowę w restauracji podczas konsumpcji steków, czemu poświęcono dwie strony. Niby nic takiego, ale stanowi doskonałe wprowadzenie do dalszych dramatycznych wydarzeń. Trochę skojarzyło mi się to ze słynną sceną otwierającą „Wściekłe psy” Quentina Tarantino. Bandziory w knajpie gadają o pierdołach, ale dzięki temu lepiej poznajemy każdego z nich.
Drugą zaletą komiksu jest kryminalna intryga nie pozbawiona zaskakujących punktów zwrotnych. Okazuje się bowiem, że ktoś dokonał przerażającej zbrodni. Zastrzelił z zimną krwią Watchera, kosmiczny byt zamieszkujący Księżyc, który od wieków przygląda się naszemu światu. Jest to o tyle szokujące, że Uatu nie stanowił zagrożenia. Jego dewizą było nie mieszanie się do obserwowanych wydarzeń. Aby jeszcze bardziej zagmatwać zagadkę, okazało się, że zabójca wydłubał mu oczy. Nick Fury spodziewa się, że skradł także kosmiczną broń, jaka znajdowała się w posiadaniu kosmity. Naprędce organizuje kilka grup poszukiwawczych i wysyła je w poszukiwaniu śladów sprawcy.
To tylko początek całego szeregu wydarzeń, które doprowadzą do jednego z najmocniejszych finałów w crossoverach XXI wieku. Co ciekawe wcale nie dokona on spustoszenia w populacji superbohaterów, ale w ich światopoglądzie. Poczuciu bezpieczeństwa i wiary w swoje życiowe misje, a także zachwieje zaufaniem, jakim się darzyli.
Dobrym pomysłem wydaje się również wykorzystanie mało oklepanych arcyłotrów, jak Orb i Midas, a także takie dobranie grup poszukiwawczych, by same w sobie stanowiły ekstremalną mieszankę. Tu na wyróżnienie zasługuje zwłaszcza mariaż Dr Strange’a z Punisherem. O tym tandemie mógłby powstać zupełnie osobny cykl.
„Grzech pierworodny” bardzo dobrze prezentuje się też od strony wizualnej. Zwłaszcza kadry na Księżycu, gdzie Mike Dedatio idealnie uchwycił grę cieni. Na mnie ogromne wrażenie zrobił dwustronicowy kadr przedstawiający naszych bohaterów nad zmasakrowanym ciałem Watchera. Przygnębiający i przerażający widok.
Co tu dużo mówić, „Grzech pierworodny” jawi się jako najlepszy crossover od lat. Przemyślany i poprowadzony tak umiejętnie, że od początku do końca trzyma w napięciu. Z całym szacunkiem do głównego dekunstruktora świata Marvela – Briana Michaela Bendisa, ale on tak wciągająco opowiadać nie potrafi. Egmont na jesień szykuje kolejne odsłony tego cyklu i już się nie mogę doczekać.
koniec
2 września 2017

Komentarze

02 IX 2017   13:51:45

Czy to można czytać bez znajomości pierdyliarda wcześniejszych komiksów Marvela?

02 IX 2017   22:03:51

W zasadzie tak. Wystarczy wiedzieć, że jest Watcher, specjalny agent Nick Fury i szalona banda trykociarzy.

03 IX 2017   13:19:51

> Tu na wyróżnienie zasługuje zwłaszcza mariaż Dr Strange’a z Punisherem. O tym tandemie mógłby powstać zupełnie osobny cykl.

Na początku 2017 roku Marvel opublikował krótką serię (4 zeszyty) Doctor Strange / Punisher: Magic Bullets. Osobiście nie polecam.

04 IX 2017   23:49:20

Pi.
Wiem kto to jest Nick Fury, znaczną część trykociarzy rozróżniam. Ale po Nieskończoności podchodzę z dużą dozą ostrożności do produktów Marvela, zwłaszcza wydawanych przez Egmont. A to dlatego:

https://seczytam.blogspot.com/2017/01/marvel-nieskonczonosc.html

05 IX 2017   08:24:32

Właśnie w tym tkwi siła tej pozycji, że nieźle sprawdza się jako autonomiczna całość i nie trzeba obłożyć seriami. Owszem, jest moment kiedy większość bohaterów dostaje pewnej wizji (ogólnikowo by nie zdradzić fabuły) i część z nich znika na kilka stron, co zapewne wiąże się z ich własnymi wydawnictwami, ale dotyczy to drugiego planu. W każdym razie nie jest to tak uciążliwe jak przy innych crossoverach, jak wspomniana "Nieskończoność".

05 IX 2017   19:41:26

OK. Dzięki

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Każdy chce nosić tarczę
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

1 IV 2023

„Proces Kapitana Ameryki”, czyli siódmy tom zbiorczego wydania przygód najbardziej amerykańskiego superbohatera na świecie, to pozycja dla tych, którzy lubią wszystko, co duże i grube. A to za sprawą blisko 500 stron przesyconych akcją.

więcej »

Przeklęty życiem
Marcin Knyszyński

31 III 2023

Trzecia seria „Deadpoola” w wydaniach zbiorczych od Egmontu powoli dobiega końca. Ósmy tom jest nieco krótszy niż pozostałe – zawiera osiem odcinków jednego autora. Jak wywiązał się z powierzonego mu zadania Frank Tieri? No, mogło być lepiej.

więcej »

Same śliczności
Dagmara Trembicka-Brzozowska

30 III 2023

Jakiś czas temu Egmont zaczął jakiś czas temu dodawać w dziale komiksów dla dzieci serie wydawane w większym formacie, w twardej oprawie, które zachwycają rysunkami. Takie są „Pamiętniki Wisienki”, taka jest „Czarolina”, a teraz także rozpoczęta w roku 2021 „Pozytywka”.

więcej »

Polecamy

Kurde blaszka!

Niekoniecznie jasno pisane:

Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński

Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński

Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński

Zielone koszmary
— Marcin Knyszyński

To jest Sparta!!!
— Marcin Knyszyński

Między złotem a srebrem
— Marcin Knyszyński

Ten, którego nadejście zauważasz
— Marcin Knyszyński

Samotni wśród bliskich
— Marcin Knyszyński

Gdy zło zwycięża…
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Ciało i maszyna
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Krótko o komiksach: Mutanci niepotrzebni
— Andrzej Goryl

Avengers, na Croma, zbiórka!
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Forpoczta kinowego uniwersum
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dziesięć filmów Michaela Baya w jednym
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Koktajl z wirusów, klonów, zombie i wszystkich złoli
— Agata Włodarczyk

Jest nadzieja dla Ligi
— Andrzej Goryl

Londyn magiczny (zły)
— Marcin Knyszyński

Czerwony miesza
— Tomasz Nowak

X-tra restart
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Każdy chce nosić tarczę
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Traumy i niezaleczone rany
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Baśń z truchłem wielkiego kraba w tle
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wyrzutki spod miasta
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Opowieści z dwóch stron barykady
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Russkij wojennyj korabl, idi na #Σ%j
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Poszukiwacze zaginionego celu
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

40 najgorszych okładek płyt 2022 roku
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Szaleństwo pana Daredevila
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Rewolucja zaczyna się tutaj…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.