„Darth Maul I”, „Darth Maul II”, „Mandryl: Dziewczyna z mieczem”, „Dylan Dog: Głębia”, „Murena: Purpura i złoto”
„Darth Maul I”, „Darth Maul II”, „Mandryl: Dziewczyna z mieczem”, „Dylan Dog: Głębia”, „Murena: Purpura i złoto”
Paweł Nurzyński [40%, 40%]
Najprostszy sposób nie zawsze najlepszy
W filmie pojawił się tylko na moment, ale był to moment szczególny – po brawurowej walce pokonuje Qui-Gona. Małomówny, wytatuowany od stóp do głów – tajemniczy Darth Maul. Postać spodobała się fanom i kwestią czasu było pojawienie się komiksu z przygodami tego bohatera. Nic to, że ginie. Przecież można pokazać jego przygody przed śmiercią. O tym własnie traktuje komiks.
Fabuła jest prosta jak drut. Akcja dzieje się tuż przed wydarzeniami przedstawionymi w pierwszym epizodzie. Palpatine obawia się rosnącej w siłę organizacji Czarne Słońce. Jej członkowie mogą zagrozić jego planom – blokadzie planety Naboo. Wysyła swego najlepszego ucznia – Maula właśnie – by zabił przywódcę i zapoczątkował wojnę o sukcesję co ma osłabić organizację.
Każdy fan kosmicznej sagi wie, że plan się powiódł. Ale przecież można ciekawie pokazać, jak do tego doszło. Niestety, Darth Maul rozprawia się z wrogami w najprostszy z możliwych sposobów – po prostu wchodzi i zabija każdego, kto się rusza. Do jednego z najlepiej strzeżonych miejsc w galaktyce – głównej bazy Czarnego Słońca – Maul wchodzi niczym do baru.
Fabuła nie wymaga użycia zbyt wielu szarych komórek. Komiks nie wyjaśnia, jakimi motywami kieruje się Maul, nie przybliża go ani na krok czytelnikowi. Widzimy po prostu doskonałą maszynę do zabijania w akcji. A jest na co popatrzeć . Komiks narysowany ładnie, w nowoczesnym, amerykańskim stylu, ogląda się bardzo przyjemnie. Ale tylko przez chwilę. Kreska nie jest aż tak dobra, aby na dłużej przykuć uwagę czytelnika.
Cóż rzec – dla fanów gwiezdnej sagi pozycja obowiązkowa, czytelnicy komiksów amerykańskich nie powinni sie zawieść.
Minusem jest tylko forma wydania – dwa albumiki w twardej oprawie – 20 pln za jeden to trochę zbyt wiele. Poza tym do tego komiksu twarda oprawa to lekki przerost formy nad treścią.
Po prostu przeciętność
Twój komiks uraczył nas kolejnym tytułem z wydawnictwa Glenat. Poprzednie to „
W kręgu podejrzeń” i „
Błękitna jaszczurka”. Serie te to czysta sensacja, fabuła powinna zapewnić godziwą rozrywkę, przynajmnie na jeden wieczór. No właśnie powinna… „Mandryl” to przygody młodego, francuskiego adwokata (od jego nazwiska bierze się nazwa serii) w powojennej Francji. Ludzie wciąż są podzieleni: jedni to bohaterowie walczący z Niemcami, drudzy to kolaboranci, którzy z Niemcami współpracowali. Policja aresztuje dziewczynę – niemowę, która ma przy sobie średniowieczny miecz ze świeżymi śladami krwi. Jedyna wskazówka dotycząca tożsamości dziewczyny to kartka z adresem młodego adwokata – Mandryla. Ten nie ma pojęcia, kim jest dziewczyna i wplątany w nieciekawą historię postanawia rozwikłać tę zagadkę.
Niestety, mimo wysiłków scenarzysty, czytelnik nie ma ochoty podążać za fabułą. Być moze dlatego, że główny bohater nie jest kimś, z kim warto się identyfikować, czy choćby polubić. Zadufany w sobie i zdradzający małżonkę nie stanowi dobrego wzoru bohatera. Do czytania nie zachęcają też rysunki – rzecz narysowana realistycznie, ale bez polotu. Na dodatek rysownik niezbyt dobrze radzi sobie z bardziej dynamicznymi scenami, jak pościg samochodowy, bójka czy strzelanina.
Przeciętny komiks, który przy dzisiejszym zalewie tytułów przechodzi praktycznie niezauważony. Niestety nie sądzi tak wydawca, ponieważ do sprzedaży trafia właśnie drugi tom…
Tomasz Sidorkiewicz [80%]
Mroczne dziedzictwo
Pierwsze skojarzenie, jakie nasuwa się po lekturze najnowszego – szóstego już – tomiku z przygodami Dylana Doga („Głębia”), to serial telewizyjny nadawany u nas pod tytułem „Mroczne dziedzictwo”. Różnorakie gadżety opanowane przez siły Zła szerzą śmierć i zniszczenie wśród potencjalnych posiadaczy. W tym odcinku mamy między innymi drogocenną kolię, zabytkowy zegarek, porcelanową lalkę i starą brzytwę. A całość łączy motyw potwornie wyglądających ryb głębinowych oraz hasło TITAN, pojawiające się od czasu do czasu w związku ze złowrogimi przedmiotami.
Jak w każdym z poprzednich komiksów cyklu mamy tutaj do czynienia z czarno-białymi, realistycznymi ilustracjami, niesamowitymi zdarzeniami i ruchomą, komiksową, kamerą pokazującą wydarzenia czasem z dość niecodziennych pozycji. Oraz z Dylanem Dogiem – detektywem mroku – i jego szalonym pomocnikiem.
Świetne stopniowanie napięcia prowadzące do kolejnych zbrodni i doskonałe ujęcia (kolia trzymana przez jej właścicielkę na poziomie twarzy sprawia wrażenie demonicznego uśmiechu, a przypominająca dłoń Demiurga gigantyczna ręka zanurzająca się w otchłaniach w poszukiwaniu morskich potworów okazuje się ręką kucharza wyciągającego langustę z kuchennego akwarium) sprawiają, że komiks ten jest doskonałą lekturą na coraz dłuższe jesienne wieczory. Doskonałym horrorem klasy B.
Lekcja historii
Egmont nie przestaje zaskakiwać czytelnika nowymi seriami. Do Polski trafia znakomita „Murena” – komiks napisany przez znanego w Polsce Dufaux („
Skarga Ziem Utraconych”, „
Giacomo C.”, „
Drapieżcy”). I jest to chyba jego najlepszy komiks, jaki się u nas ukazuje.
Starożytny Rzym rządzony przez cesarza Klaudiusza. Jego druga żona – Agryppina – nie ustaje w wysiłkach, aby to jej syn został następcą Klaudiusza. Postanawia zabić męża, gdy ten przelewa swe uczucia na jedną z konkubin – Lollię. Zamach się udaje i nowym cesarzem zostaje siedemnastoletni Klaudiusz Druzus Germanik Neron z rodu Klaudiuszy.
Dufaux opowiada historię prawdziwą, ale we własny sposób. Umiejętnie łączy postacie historyczne z fikcyjnymi, doprawia całość magią co daje wyśmienitą mieszankę. Komiks obfituje w wątki poboczne, dzięki którym lepiej poznajemy postaci i motywy nimi kierujące. Jest to komiks o miłości i o miłości do władzy.
Słowa uznania należą się rysownikowi – rysunki wiernie oddają realia epoki. Oglądając album przenosimy się w tamten okres. Postacie wyglądają dokładnie tak jak na starożytnych rycinach, do tego bogate tło, odwzorowane z niezwykłą dbałością i realizmem.
Słowa uznania należą się również polskiemu wydaniu. Komiks przetłumaczony jest bardzo dobrze (przez Marię Mosiewicz), widać trud włożony w przekład. W tym konkretnym przypadku zrezygnowano z komputerowej czcionki, na rzecz ręcznie wpisanych literek, które podtrzymują klimat całego komiksu. Dodatkowo na koniec, dla zainteresowanych jest bibliografia: spis książek opisujących tamten okres i wydarzenia rozgrywające się na kartach komiksu.
Bardzo dobry początek bardzo dobrej serii i z niecierpliwością czekam na dalsze losy cesarza Nerona.
