Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 czerwca 2023
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXVI

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

  • Baltimore #1
    Mike Mignola, Christopher Golden; Ben Stenbeck
  • Jack z Baśni #1
    Bill Willingham, Lilah Sturges; Tony Akins, Steve Leialoha, Andrew Pepoy
  • Beniamin i Beniamina
    René Goscinny; Albert Uderzo
  • JLA. Wieża Babel
    Mark Waid, D. Curtis Johnson, Devin Grayson; Howard Porter, Arnie Jorgensen, Mark Pajarillo, Steve Scott, Pablo Raimondi
więcej »

Jean ‘Moebius’ Giraud
‹Mistrzowie Komiksu: Arzach, Szalony Erektoman, Wakacje Majora›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułArzach, Szalony Erektoman, Wakacje Majora
Scenariusz
Data wydania5 grudnia 2018
RysunkiJean ‘Moebius’ Giraud
Wydawca Egmont
CyklMistrzowie Komiksu
ISBN9788328135635
Format168s.216x285mm
Cena99,99
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Moebius: Betonowy pterodaktyl, niesforne ciało jamiste i fabryka belgijskich gąbek
[Jean ‘Moebius’ Giraud „Mistrzowie Komiksu: Arzach, Szalony Erektoman, Wakacje Majora” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Jean Giraud, w czwartym tomie kolekcji „Moebius USA”, potwierdza słowa z okładki – jest „mistrzem opowiadania obrazem”. „Arzach. Szalony Erektoman. Wakacje Majora” – to, podobnie jak wydana niedawno „Ślepa cytadela. Przystanek na Faragonescji. The Long Tomorrow”, trzyczęściowy zbiór albumów, które oryginalnie stanowiły oddzielne całości. Dwa pierwsze pochodzą z początków kariery Girauda jako „Moebiusa”, trzeci zaś, to zbiór krótkich, niepowiązanych ze sobą komiksowych gagów, żartów i dziwacznych impresji.

Marcin Knyszyński

Moebius: Betonowy pterodaktyl, niesforne ciało jamiste i fabryka belgijskich gąbek
[Jean ‘Moebius’ Giraud „Mistrzowie Komiksu: Arzach, Szalony Erektoman, Wakacje Majora” - recenzja]

Jean Giraud, w czwartym tomie kolekcji „Moebius USA”, potwierdza słowa z okładki – jest „mistrzem opowiadania obrazem”. „Arzach. Szalony Erektoman. Wakacje Majora” – to, podobnie jak wydana niedawno „Ślepa cytadela. Przystanek na Faragonescji. The Long Tomorrow”, trzyczęściowy zbiór albumów, które oryginalnie stanowiły oddzielne całości. Dwa pierwsze pochodzą z początków kariery Girauda jako „Moebiusa”, trzeci zaś, to zbiór krótkich, niepowiązanych ze sobą komiksowych gagów, żartów i dziwacznych impresji.

Jean ‘Moebius’ Giraud
‹Mistrzowie Komiksu: Arzach, Szalony Erektoman, Wakacje Majora›

EKSTRAKT:80%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułArzach, Szalony Erektoman, Wakacje Majora
Scenariusz
Data wydania5 grudnia 2018
RysunkiJean ‘Moebius’ Giraud
Wydawca Egmont
CyklMistrzowie Komiksu
ISBN9788328135635
Format168s.216x285mm
Cena99,99
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
„Arzach” zaczyna się od jednej z najbardziej niesamowitych, pokręconych i surrealistycznych opowieści Moebiusa – „Zboczenia”. Śledzimy losy pewnej francuskiej pary, która podczas samochodowej wyprawy na wyspę Ré, trafia do miejsca, gdzie zaciera się granica pomiędzy snem i jawą, komiksem i rzeczywistością – tak zwana „czwarta ściana” pęka z wielkim hukiem. Harzack/Arzach/Harzak/Arzak/Harzakc to tytuły „rozdziałów” i zarazem „imiona” głównego bohatera jednej z najważniejszych opowieści Moebiusa oraz całego europejskiego komiksu w ogóle. Tajemniczy mężczyzna lata na dziwnym pterodaktylopodobnym stworze nad koszmarnym, skrajnie nieprzyjaznym, pustkowiem. I to w sumie wszystko – ta, całkowicie pozbawiona tekstu opowieść (przynajmniej do momentu ostatniego odcinka, w którym autor bardzo zgrabnie łączy „Zboczenie” z „Arzachem”), to dosłownie opowiadanie obrazem, zmuszenie odbiorcy do budowy własnego gmachu interpretacyjnego. Moebius daje się tu poznać jako absolutny władca nie tylko wykreowanego świata, ale i czytelniczej percepcji – interpretacji będzie tyle, ile czytelników, a ta jedna, autorska nigdy nie została i nie zostanie już wyjawiona. O ile istniała.
Moebius przyznał, że rysując „Arzacha” był smutny, nieufny wobec otoczenia i ulegał mrocznej melancholii. Album ten nie powstał z zamiarem wprowadzenia dziwności i onirycznego klimatu, chodziło o tworzenie opowieści bez żadnego odgórnego planu i za pomocą bardzo osobistych narzędzi, czyli wnętrza własnej duszy oraz podświadomości. Fantasmagoria jest niezamierzonym, ale i naturalnie następującym, skutkiem tego rodzaju eksperymentu. Nie mogła nie przyjść. „Arzach” inspiruje popkulturę do dziś – bez niego nie byłoby „Nausicy z Doliny Wiatry” Miyazakiego w takiej formie w jakiej ją znamy, a Taarna z ostatniego segmentu animowanego „Heavy Metalu” to jego żeńska, pulpowa wersja.
Drugi album tomu to nieustająca erekcja! „Szalony Erektoman” pojawił się w magazynie „Piloté” w 1974 roku i z miejsca został nazwany bardzo odważnym i bardzo obscenicznym jednocześnie. René Goscinny, ówczesny redaktor naczelny magazynu, postanowił dodać do niego trochę pieprzu – w ten sposób powstała zwariowana historia mieszkańca planety Suldaj, który budzi się pewnego ranka z gigantycznym, nie dającym się poskromić, wzwodem. Szybko dostaje zaproszenie od niejakiej Damy Kowalskiej, koneserki tego typu przypadków. Odmówić nie sposób, zwłaszcza, że może to być ratunek przed nieustępliwą Policją Antywzwodową. Afera grozi skandalem dyplomatycznym i utratą przez Suldaj ważnych kontraktów na złoża merytu! Będzie wojna w galaktyce i miliardy ofiar! Przekomiczne. Moebius robi sobie tutaj gigantyczne jaja (jakby kolosalny członek to było jeszcze za mało) i szeroko uśmiecha się do Goscinnego – zwróćcie uwagę na to, kogo podczas swej szaleńczej podróży spotyka Erektoman.
„Wakacje Majora” to coś, co dobrze znamy z poprzedniego tomu kolekcji. Kilkustronicowe odloty Moebiusa, w których oglądamy migawki jego stanu ducha w różnych okresach twórczości. Autor nie tłumaczy niczego i zaprasza do gry na tylko sobie znanych warunkach. Taka gra nie jest oczywiście fair, ale o sprawiedliwość nigdy tutaj nie chodziło. Przewaga twórcy nad odbiorcą jest trwale wpisana w twórczość Moebiusa – kupujemy to albo nie. Na szczególną uwagę zasługuje ostatnia część „Wakacji Majora”, czyli absurdalny wywiad z autorem, który po raz kolejny pojawia się osobiście na kartach własnego komiksu. Ta szalona „rozmowa” z Jeanem Giraudem świetnie spełniła rolę podsumowania tomu, ale przede wszystkim chyba była potrzebna samemu autorowi do usystematyzowania własnych stanów wewnętrznych.
Bo tak naprawdę cała seria „Moebius USA” traktuje o właśnie o nich. Jean Giraud znalazł tu sposób na wyrażenie samego siebie, na uwolnienie muzyki, która od zawsze grała mu w duszy, ale była tłumiona przez wszelkiego rodzaju „jarzma założeń” – graficznych, artystycznych, finansowych, czy wreszcie kulturowych. „Płatnego zabójcę”, pierwszą historyjkę z „Wakacji Majora”, autor sam określa jako genialną, idealnie spełniającą postulat uwolnienia dzieła z ograniczeń konwencji komiksowej. Moebius staje się czarownikiem obdarzonym nieograniczonymi mocami, pojawiającym się zarówno wewnątrz i na zewnątrz własnego dzieła (widzieliśmy już to w nieco skromniejszym wydaniu w „Człowieku z Ciguri”), bawiącym się różnymi sposobami przekazu i rozmyślającym o całym medium – jego roli, granicach wprost proszących o przesuwanie i wpływie na czytelnika. Autor po prostu wciąga nas do komiksu i będąc cały czas świadomym tego faktu, nie chce nam zdradzić wszystkich swoich sekretów. Scena z „Szalonego Erektomana”, w której strażnicy pewnej gigantycznej bramy, mówią do nas „Cofnąć się!” jest jednym z przykładów bezpośredniego dialogu z widzem.
Jean Giraud twierdził, że nasze doświadczenie rzeczywistości oraz wizje pochodzące z najgłębszych otchłani umysłu to tak naprawdę dwie strony tej samej wstęgi. Zaprasza na podróż po niej, po owej wstędze Moebiusa, od której wziął swój artystyczny pseudonim i która, jak wiemy z lekcji matematyki, ma tak naprawdę tylko jedną stronę. Nie ma więc znaczenia, gdzie się na niej znajdujemy, ponieważ w komiksach Moebiusa nie ma wyraźnych granic pomiędzy fantasmagorią i realnym światem. To od zawsze było podstawowym założeniem jego twórczości.
koniec
30 grudnia 2018

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Robi wrażenie
Marcin Osuch

4 VI 2023

Uczciwie przyznaję, że miałem jakieś tam oczekiwania do tego komiksu. Nie że będzie to jakieś genialne odświeżenie kultowej przecież serii, raczej zwyczajnie byłem ciekaw, jak autor rozegra starość głównych bohaterów, Thorgala i Aaricii. Ponieważ tej starości jest niewiele, to jestem nieco rozczarowany, ale patrząc na całość, muszę przyznać, że „Żegnaj, Aaricio” da się czytać i wciąga.

więcej »

Legendy i ich legendy
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

3 VI 2023

Legendy Zachodu” to elegancko wydany komiks, opowiadający o tak barwnych postaciach, jak Wyatt Earp, Billy Kid i Siedzący Byk. Mówi się, że w każdej legendzie jest ziarno prawdy. Tu także, choć twórców lubi ponosić fantazja.

więcej »

Dzikie wakacje, ale dla kogo?
Dagmara Trembicka-Brzozowska

2 VI 2023

Kiedy wszyscy znajomi z klasy jadą nad morze albo w góry, wakacje u dziadków na wsi wydają się co najmniej mało interesujące. Jednak dzięki fantazji protoplastów i sile własnej wyobraźni Ada może przeżyć przygody jak z filmu.

więcej »

Polecamy

Superbohater zza biurka

Niekoniecznie jasno pisane:

Superbohater zza biurka
— Marcin Knyszyński

Myślę, więc jestem – tym, kim myślę, że jestem
— Marcin Knyszyński

Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński

Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński

Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński

Zielone koszmary
— Marcin Knyszyński

To jest Sparta!!!
— Marcin Knyszyński

Między złotem a srebrem
— Marcin Knyszyński

Ten, którego nadejście zauważasz
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Z tego cyklu

Fragmenty duszy
— Marcin Knyszyński

Major znowu się zgubił…
— Marcin Knyszyński

Tajemnica pokoju numer 6
— Marcin Knyszyński

„Mackowanie aż do stadium pnuszu”
— Marcin Knyszyński

Tegoż twórcy

Dla fanów frankofonów
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Prequel, a udany
— Marcin Osuch

Raz lepiej, raz gorzej
— Dagmara Trembicka-Brzozowska

Ku Klux Klan kontra zombie
— Marcin Knyszyński

Geniusze i przeciętniacy
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Srebrzysty paladyn
— Marcin Knyszyński

Blast It!
— Marcin Knyszyński

To nie jest „Tańczący z wilkami”
— Marcin Osuch

Poetycka makabreska
— Konrad Wągrowski

Esensja czyta dymki: Styczeń 2016
— Marcin Mroziuk, Marcin Osuch

Tegoż autora

Razem do końca (prawie)!
— Marcin Knyszyński

Rynsztokowo: Filozofia „no future”
— Marcin Knyszyński

Ślizg dla dwóch!
— Marcin Knyszyński

Pająk (mój totem)
— Marcin Knyszyński

Demony Paryża
— Marcin Knyszyński

Niekoniecznie jasno pisane: Superbohater zza biurka
— Marcin Knyszyński

Inwazja prosto z piekła
— Marcin Knyszyński

Po komiks marsz: Maj 2023
— Sebastian Chosiński, Paweł Ciołkiewicz, Piotr ‘Pi’ Gołębiewski, Marcin Knyszyński, Marcin Osuch, Konrad Wągrowski

Turpizm? Mało powiedziane
— Marcin Knyszyński

Upadek Rycerza: Część 5. Rycerz odnowiony
— Marcin Knyszyński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.