„Labirynt” to kolejny niezwykły, brazylijski komiks, który możemy przeczytać dzięki wydawnictwu Mandioca. Oniryczna opowieść o przyjaźni małego chłopca i kolorowego bohatera, wyglądającego trochę, jak postać ze świata superbohaterów, zabiera czytelnika w podróż przez labirynt wypełniony skrajnymi emocjami. Znajdziemy tu radość i smutek, miłość i nienawiść, euforię i gniew. A na końcu czeka spora dawka wzruszeń.
Obudź się!
[Thiago Souto „Labirynt” - recenzja]
„Labirynt” to kolejny niezwykły, brazylijski komiks, który możemy przeczytać dzięki wydawnictwu Mandioca. Oniryczna opowieść o przyjaźni małego chłopca i kolorowego bohatera, wyglądającego trochę, jak postać ze świata superbohaterów, zabiera czytelnika w podróż przez labirynt wypełniony skrajnymi emocjami. Znajdziemy tu radość i smutek, miłość i nienawiść, euforię i gniew. A na końcu czeka spora dawka wzruszeń.
Góreck to dziwna postać zamieszkująca dziwny świat. Na dodatek ten świat obecnie niszczeje i marnieje. Wszystko ulega w nim powolnej degradacji i zapada się w sobie. Nie zawsze jednak tak było. Był czas, gdy Góreck wspólnie ze swoim przyjacielem Nico, przeżywał szalone i niezwykłe przygody. Latali na wielkim, futrzastym smoku, walczyli z ogromnym stworem o imieniu Rama i mężnie stawiali czoła okrutnym prześladowcom. Były to przygody niebezpieczne, ale było w nich również coś nierealnego. Coś, co wprawiało ich w euforię. Krótko mówiąc dobrze się wspólnie bawili. Niestety to wszystko się skończyło. Nico zniknął. Przestał się pojawiać i świat Górecka powoli zaczął tracić barwy. A on sam stopniowo pogrążał się w apatii. Nie rozumiał, co się dzieje. Dlaczego ta niegdyś kolorowa i pełna życia rzeczywistość zamienia się w stertę śmieci? Pewnego razu postanowił wreszcie sprawdzić, co takiego się stało. Dlaczego Nico zniknął. Rozpoczął samotną podróż, która całkowicie zmieniła jego postrzeganie samego siebie oraz świata, w jakim przyszło mu żyć.
Sama historia zawarta w komiksie, gdy już zorientujemy się, o co tu chodzi, jest bardzo prosta. Można byłoby wręcz streścić ją w trzech zdaniach. Siła tego komiksu nie polega jednak na jego fabule, ale raczej sposobie, w jaki została ona opowiedziana. Thiago Souto opowiada swoją historię w sposób wyjątkowy. Podążamy tropem Górecka i stopniowo zagłębiamy się w jego uczucia oraz coraz lepiej poznajemy sposób postrzegania świata. Wchodzimy w jego skórę i czujemy jego emocje. Stopniowo odkrywamy również wraz z nim prawdę o tym magicznym świecie i uświadamiamy sobie, że gdy pozna ją Góreck, to na pewno nie będzie zadowolony. Wszystko jest tu przepełnione prawdziwymi emocjami, które udzielają się czytelnikowi.
Według informacji wydawcy Thiago Souto wplótł do swojego dzieła wątki autobiograficzne. Możemy się tylko domyślać, o co chodzi. W końcu nie byłby on pierwszym autorem mówiącym o szkolnych prześladowaniach i ucieczce do świata wyobraźni. Na pewno jednak opowiedział o swoich przeżyciach w wyjątkowy i niepowtarzalny sposób. Jeśli jest to zatem autobiografia, to być może należałoby mówić o jej nowym gatunku, lub raczej podgatunku. W każdej autobiografii mamy do czynienia z konstruowaniem na nowo narracji o przeszłości autora. W każdej autobiografii fakty (a może nawet „fakty”) przeplatają się z fikcją w jakiś sposób. Tu jednak jest inaczej. Proporcje zostały odwrócone. Do surrealistyczno-onirycznej historii autor wprowadza jakieś elementy swojej autobiografii. Wyglądają one jak dodatek do głównej opowieści, ale są czymś znacznie więcej. Są kluczowym elementem, tyle tylko, że ten kluczowy element pojawia się od czasu do czasu. Jakby od niechcenia. Podobnie wygląda relacja Nico i Górecka. Góreck zdaje się być głównym bohaterem, a świat w którym żyje wygląda, jakby był główny układem odniesienia. Ale tak nie jest. To Nico jest tu postacią najważniejszą, choć w samym komiksie pojawia się tylko od czasu do czasu. Autor funduje nam tu bowiem przeskoki zmieniające relacje pomiędzy główną narracją, a jej tłem.
Autobiograficzne motywy można zresztą odnaleźć w różnych fragmentach komiksu. Na przykład główny bohater zawdzięcza swoje, swojsko brzmiące, imię muzycznym sympatiom autora. Otóż podczas prac nad komiksem Thiago Souto lubił słuchać muzyki Mikołaja Góreckiego. Z kolei patrząc na jego strój i jego kolorystykę trudno uciec przed przypuszczeniem, że twórca zapewne lubi pewnego bohatera z uniwersum DC. Futrzasty smok natomiast musi kojarzyć się „Niekończącą się podróżą”. Zresztą w komiksie jest więcej nawiązań do kultury popularnej i każdy czytelnik może pobawić się w ich wyszukiwanie. Wizualnie komiks prezentuje się wyjątkowo atrakcyjnie. Rozmach rysunków, efektowne kadrowanie, swoboda i przestrzeń w komponowaniu kadrów nasuwają skojarzenia z twórczością Moebiusa. Wszystko jest tu bardzo żywiołowe i dynamiczne.
„Labirynt” to kolejna wartościowa pozycja w katalogu wydawnictwa Mandioca, obok której nie da się przejść obojętnie. Dzięki tej oficynie polski rynek komiksowy wzbogacił się już o kilka naprawdę interesujących komiksów z Ameryki Południowej i miejmy nadzieję, że wydawcy na tym nie poprzestaną. Thiago Souto jawi się jako wrażliwy i interesujący autor, a stworzona przez niego opowieść poruszy na pewno niejednego czytelnika. Będzie okazją do sentymentalnych podróży do własnej przeszłości oraz wspomnień. Jest to na pewno komiks, do którego chętnie będzie się wracać. Nie fabuła i spektakularny finał są w nim bowiem najważniejsze. Nawet znając zakończenie można czerpać radość z lektury i sposobu, w jaki autor prowadzi swoją narrację.
