Józef Mogiła odsiaduje wyrok i nikt w więzieniu nie może czuć się bezpieczny. Współwięźniowie, strażnicy i władze więzienia – wszyscy chcieliby się go jakoś pozbyć, ale on wydaje się być niezniszczalny. Tak, jak niezniszczalne jest jego pragnienie nieśmiertelności…
Wieczna krew
[Adriana Brunstein, Samuel Casal „Skazaniec 666” - recenzja]
Józef Mogiła odsiaduje wyrok i nikt w więzieniu nie może czuć się bezpieczny. Współwięźniowie, strażnicy i władze więzienia – wszyscy chcieliby się go jakoś pozbyć, ale on wydaje się być niezniszczalny. Tak, jak niezniszczalne jest jego pragnienie nieśmiertelności…
Adriana Brunstein, Samuel Casal
‹Skazaniec 666›
Zé do Caixão to postać bardzo popularna w południowoamerykańskiej kulturze popularnej. W krajach anglojęzycznych znany jest jako Coffin Joe, u nas to po prostu Józef Mogiła. Stworzył go José Mojica Marins, brazylijski reżyser, scenarzysta i kompozytor. Ten upiorny bohater po raz pierwszy pojawił się w roku 1964 w filmie „O północy posiądę twoją duszę”. Trzy lata później można było go zobaczyć w kontynuacji zatytułowanej „Tej nocy wcielę się w twoje zwłoki” (powiedzmy sobie szczerze – już same tytuły tych filmów przerażają). Na kolejny jego kinowy występ trzeba było czekać ponad czterdzieści lat. W 2008 roku premierę miało zwieńczenie trylogii o Józefie Mogile – „Diabeł wcielony”. Upiorna postać w cylindrze i płaszczu grana przez Marinsa zadomowiła się w popkulturze – przewijała się także przez inne filmy i opowiadania. Teraz przyszedł czas na komiks. Dodajmy od razu, że u nas właśnie w tej komiksowej formie postać ta w zasadzie zadebiutuje, bo dotąd nie mieliśmy okazji podziwiać go w żadnym z tych filmów. „Skazaniec 666” uzupełnia tę trylogię, wyjaśniając, co ten upiorny jegomość porabiał przez lata dzielące zdarzenia opisane w drugim i trzecim filmie.
Józef Mogiła jest opętany jednym tylko pragnieniem, które napędza go do działania. Chce mianowicie znaleźć kobietę idealną. Nie chodzi jednak o jakąś romantyczną miłość, Józef Mogiła chce mieć po prostu idealnego potomka. Dzięki temu jego krew ma stać się wieczna, a on osiągnie prawdziwą nieśmiertelność. I choć aktualnie przebywa w więzieniu, nie rezygnuje ze swoich planów. Nadal prowadzi upiorne eksperymenty, które mają pozwolić mu znaleźć ten ideał, a przy okazji zamienia życie współwięźniów i strażników w prawdziwe piekło. W więzieniu mnożą się kolejne nieszczęśliwe wypadki. A to któryś więzień popełni samobójstwo próbując obedrzeć się z skóry, inny znowu umrze wypruwając sobie wnętrzności. Władze więzienia podejrzewają, że z tymi zdarzeniami może mieć związek Józef Mogiła, jednak nic nie można mu udowodnić. On sam zresztą zdaje się żyć w zupełnie innej rzeczywistości. Postępuje zgodnie z własnymi zasadami i nikt nie jest w stanie narzucić mu swojej woli. Choć niektórzy nieustannie próbują – ku własnej zgubie – to robić.
Na podstawie powyższego opisu można byłoby stwierdzić, że mamy do czynienia z niesamowitymi okropnościami. No cóż, i tak i nie. O ile bowiem nie brakuje tu brutalnych scen, o tyle są one przedstawione w sposób, który tę brutalność niweluje, zastępując ją przejmującą atmosferą grozy rodem z czarnobiałych horrorów niemieckiego ekspresjonizmu. Obłędna kreska Samuela Casala sprawia, że z komiksu emanuje aura surrealistycznej makabry przedstawionej w… przepiękny sposób. Duży kontrast, drzeworytnicza niemalże stylistyka, przyprawiające o zawrót głowy balansowanie czernią i bielą – wszystko to sprawia, że samo oglądanie komiksu to prawdziwa uczta dla oka. Artysta zostawia wiele niedopowiedzeń, przedstawia tę postać jako efekt zwariowanej gry światła i cienia oraz bieli i czerni, dzięki czemu wydobywa z niej to, co najbardziej upiorne. Naprawdę można dać się zahipnotyzować tym rysunkom! Album uzupełniają nie mniej upiorne, choć utrzymane w zupełnie innej stylistyce, grafiki różnych artystów. Swoje wersje Józefa Mogiły zaprezentowali Danijel Zezelj („Ludzie Północy”, „Skalp”) Magenta King (już niebawem Mandioca wyda jego „9 godzin”), Gabriel Ba (ostatnio mieliśmy okazję czytać narysowany przez niego komiks „Umbrella Academy”), Cau Gomez, Fabio Moon (wspólnie z Gabrielem Ba stworzył „Daytrippera”) , Gustavo Duarte oraz Guilherme Petreca (autor „Ye” i Lelis.
„Skazaniec 666” to komiks, który na pewno przypadnie do gustu wszystkim sympatykom opowieści grozy utrzymanych w surrealistycznej konwencji. Siłą tej opowieści jest przede wszystkim warstwa graficzna, która daje jej niesamowitą siłę oddziaływania. To właśnie atmosfera, w jakiej toczy się akcja komiksu sprawia, że robi on tak upiorne i hipnotyzujące wrażenie, że nie można się oderwać od lektury. Mało tego, przy pierwszym, czy nawet drugim czytaniu komiksu w ogóle trudno zwracać uwagę na coś innego poza rysunkami. Dopiero, jak już je szczegółowo obejrzymy, przyzwyczaimy się do nich i wyzwolimy się z ich mocy, można – czytając komiks kolejny raz – zagłębiać się w jego treść i zastanawiać się nad zawartą w nim symboliką.
