W „Gorączce Urbikandyjskiej”, drugim tomie serii „Mroczne miasta” Francoisa Schuitena i Benoita Peetersa, można doszukiwać się metafory współczesnego świata. Składająca się z dziwnych sześcianów sieć oplatająca miasto, do tej pory starannie zaplanowane i zaaranżowane, w niwecz obraca wysiłki utrzymania administracyjnie narzuconego porządku.
Żywioł planowania…
[Benoît Peeters, Francois Schuiten „Mroczne Miasta #2: Urbikandyjska gorączka” - recenzja]
W „Gorączce Urbikandyjskiej”, drugim tomie serii „Mroczne miasta” Francoisa Schuitena i Benoita Peetersa, można doszukiwać się metafory współczesnego świata. Składająca się z dziwnych sześcianów sieć oplatająca miasto, do tej pory starannie zaplanowane i zaaranżowane, w niwecz obraca wysiłki utrzymania administracyjnie narzuconego porządku.
Benoît Peeters, Francois Schuiten
‹Mroczne Miasta #2: Urbikandyjska gorączka›
Odnotujmy na wstępie, że kilka lat temu mieliśmy okazję zapoznać się z dziełem Schuitena i Peetersa. W roku 2008 nieistniejące już wydawnictwo Manzoku opublikowało pierwszy tom serii „Mroczne miasta” zatytułowany „Mury Samaris”. „Gorączka Urbikandyska” stanowi drugą odsłonę tej serii. Miejmy nadzieję, że wydawnictwo Scream Comics pójdzie za ciosem i niebawem zobaczymy kolejne odsłony opowieści o mrocznych miastach, bo jest to rzecz warta uwagi.
Eugen Robick jest urbatektem. W mieście, w którym żyje – Urbikandzie – oznacza to, w gruncie rzeczy pełnienie funkcji architekta. Można powiedzieć, że jest człowiekiem spełnionym, obecny kształt rodzinnego miasta jest bowiem w znacznym stopniu jego zasługą. Do pełni szczęścia brakuje jednego elementu. Robick chce za wszelką cenę przeforsować, mający stanowić zwieńczenie jego dorobku, projekt zbudowania trzeciego mostu łączącego dwa brzegi miasta rozdzielonego rzeką. Brak tego mostu zaburza symetrię architektoniczną Urbikandy, a symetria architektoniczna jest dla Robicka wszystkim. Jednak pewnego czerwcowego dnia całe dotychczasowe życie naszego bohatera oraz wszystkich mieszkańców miasta zaczyna ulegać zmianie. Początkowo nic na to w nie wskazuje. Dwaj znajomi Robicka przynoszą mu znaleziony na jednym z placów budowy tajemniczy przedmiot. Położony na biurku niewielki sześcian zaczyna się rozrastać w niekontrolowany sposób. Nic nie jest w stanie zatrzymać rozwoju tej dziwnej sieci przenikającej wszystkie zakamarki doskonale zaprojektowanego miasta.
Autorzy nie wyjaśniają, czym jest ta sieć ani skąd się wziął sześcian. Nie ma to dla ich opowieści zresztą żadnego znaczenia. Chodzi tu bowiem przede wszystkim o ukazanie zmian, jakie ten dziwny artefakt spowodował. Komiks stanowi kronikę rozwijania się sieci i opis przemian zachodzących w życiu mieszkańców miasta. Widzimy jak zmienia się życie Eugena Robicka. Obserwujemy, jak jego przyjaciel obraca się przeciwko niemu, jak poznaje piękną kobietę, jak zmienia się w konsekwencji jego postrzeganie miasta. Widzimy także, jak inni mieszkańcy oswajają dziwną konstrukcję i jak adaptują się do nowych okoliczności. Poznajemy społeczne aspekty funkcjonowania Urbikandy i konsekwencje podziału miasta na dwie części. Sieć początkowo naszego bohatera przeraża, bo jest ucieleśnieniem wszystkiego, z czym zawsze walczył. Jej żywiołowość i niekontrolowany charakter stanowi przeciwieństwo drobiazgowego planowania i dążenia do symetrii, która wyznaczała jego dotychczasowe życie. Z czasem jednak Eugen Robick dostrzega dzięki niej zjawiska, na które do tej pory był ślepy. Zresztą nie tylko je dostrzega, ale nawet, zaczyna je doceniać…
Wszystko to zostało przedstawione w obłędny graficznie sposób. Rysunki Francoisa Schuitena są niezwykle efektowne. Artysta z rozmachem przedstawia architektoniczne detale Urbikandy nadając im głębię oraz odpowiednią fakturę drobiazgowym i zróżnicowanym kreskowaniem. Drzeworytnicza stylistyka wygląda przepięknie i przywołuje pewne skojarzenia z późniejszymi rysunkami Andreasa. Decyzja, żeby opublikować czarno-białą wersję komiksu również jest trafiona. Kolor na pewno odwracałby od uwagę od wykonanego z benedyktyńską cierpliwością szrafowania.
Nie sposób czytać dziś „Gorączki Urbikandyjskiej” inaczej, niż przez pryzmat naszych współczesnych doświadczeń z siecią, która zmienia radykalnie nasze życie. Nie jest to wprawdzie sieć składająca się z tajemniczych sześcianów, ale konsekwencje jej funkcjonowania chwilami są bardzo podobne do tych, które w swoim komiksie opisali autorzy. W roku 1985, kiedy ten album powstawał Schuiten i Peeters nie mogli wiedzieć, że po latach ich opowieść zyska dodatkową aktualność. Dziś natomiast komiks nie tylko pozwala nieco inaczej spojrzeć na współczesność, ale także zmusza do postawienia fundamentalnego i niepokojącego pytania, zasugerowanego zakończeniem tej opowieści…
