„Zemsta hrabiego Skarbka” to pasjonująca opowieść o zemście, która – jak wiadomo – najlepiej smakuje na zimno. Na planszach komiksu znajdziemy wielką historię, socjologiczny portret dziewiętnastowiecznej Europy, opowieść o regułach rządzących światem sztuki oraz refleksję na temat rosnącej roli prasy. A wszystko to przyprawione awanturniczą historią z piratami w roli głównej. No i oczywiście całość uzupełniają piękne rysunki.
Hrabia Mieszko Skarbek
[Grzegorz Rosiński, Yves Sente „Mistrzowie Komiksu: Zemsta hrabiego Skarbka (wyd. 2020)” - recenzja]
„Zemsta hrabiego Skarbka” to pasjonująca opowieść o zemście, która – jak wiadomo – najlepiej smakuje na zimno. Na planszach komiksu znajdziemy wielką historię, socjologiczny portret dziewiętnastowiecznej Europy, opowieść o regułach rządzących światem sztuki oraz refleksję na temat rosnącej roli prasy. A wszystko to przyprawione awanturniczą historią z piratami w roli głównej. No i oczywiście całość uzupełniają piękne rysunki.
Grzegorz Rosiński, Yves Sente
‹Mistrzowie Komiksu: Zemsta hrabiego Skarbka (wyd. 2020)›
Akcja komiksu rozgrywa się w dziewiętnastowiecznym Paryżu, choć za sprawą licznych retrospekcji odwiedzamy różne, często egzotyczne miejsca. Do miasta stanowiącego w tym czasie centrum europejskiego życia artystycznego przybywa tajemnicza i nieco niepokojąca za sprawą swej powierzchowności postać. Hrabia Mieszko Skarbek, to polski szlachcic, który najwyraźniej ma zamiar robić poważne interesy w świecie sztuki. Od razu zawiera znajomość z jednym z najważniejszych paryskich marszandów – Danielem Northbrookiem. Skarbek jest bowiem zainteresowany dziełami zaginionego przed laty w tajemniczych okolicznościach malarza Louisa Paulusa, a Northbrook znajduje się w posiadaniu większości z nich. Polskiemu szlachcicowi chodzi jednak nie tylko o jego płótna Paulusa, ale o coś więcej. Odnajduje dawną muzę artysty – piękną, rudowłosą Magdalenę – i nawiązuje kontakt z dwoma zamożnymi kolekcjonerami posiadającymi wyłączność na kupowanie jego dzieł. Ta czwórka – angielski handlarz dziełami sztuki, dwaj przemysłowcy kolekcjonujący obrazy oraz muza zaginionego artysty to elementy – odgrywa w planie Skarbka kluczową rolę. Szlachcic tka misterną sieć intrygi, która będzie miała swój spektakularny finał na sali sądowej. Intrygi zrodzonej z pragnienia zemsty. Intrygi stanowiącej prawdziwe dzieło sztuki.
„Zemsta hrabiego Skarbka” narodziła się, jak mówi sam Grzegorz Rosiński, z chęci połączenia prawdziwej historii z romantyczną intrygą. Na planszach komiksu rzeczywiście wielkie wydarzenia oraz postacie historyczne przeplatają się z fikcją najwyższej próby. Fikcją zrodzoną z wyobraźni polsko-belgijskiego duetu i doprawioną wątkami ze światowej literatury. Fabuła stanowi bowiem hołd złożony twórczości Aleksandra Dumasa. Autorzy nie ukrywają, że scenariusz w znacznym stopniu został zainspirowany opowieścią „Hrabia Monte Christo”. Nie tylko mnóstwo tu odniesień do tej historii, ale także relacje pomiędzy książką a komiksem przedstawione są w przewrotny i pomysłowy sposób. Jak się bowiem okazuje, to sam Dumas zainspirował się sensacyjną historią polskiego szlachcica! Takie puszczanie oka do czytelnika to jeden z wielu elementów zacierania granicy pomiędzy fikcją a rzeczywistością, stanowiących mocny punkt tej opowieści.
Grzegorz Rosiński malując plansze do tego komiksu wzniósł się na wyżyny swoich możliwości. Nie tylko skomponował je z małych obrazów, ale także naszpikował różnymi detalami i odniesieniami do ważnych dla niego zdarzeń oraz dzieł. Oryginalne plansze komiksu mają wymiary metr na siedemdziesiąt centymetrów i były składane z malowanych przy sztalugach, tak jak obrazy, kadrów. Zresztą Rosiński także i malarską technikę do ich stworzenia zastosował. Chciał bowiem odtworzyć atmosferę epoki nie tylko określonymi obrazami, ale także sposobem ich stworzenia. Ta zmiana stylu, jak wielokrotnie podkreślał artysta, była dla niego niezwykle ożywcza i pozwoliła mu w nową energią zająć się kontynuacją „Thorgala”, w którym również zaczął stosować te same techniki. W konsekwencji dostajemy niezwykle ekspresyjne kadry – czasami bardziej realistyczne czasami umowne. Raz tła są dopieszczone i wypełnione detalami, a raz jedynie zarysowane, by wyeksponować to, co dzieje się na pierwszym planie. Bez wątpienia artysta dobrze się bawił stosując tę tak „niekomiksową” stylistykę, a ostateczny efekt jest doskonały.
Warto odnotować, że najnowsza edycja Egmontu, jest już czwartą wizytą hrabiego Skarbka na polskim rynku komiksowym. Po raz pierwszy mogliśmy spotkać się z tym bohaterem w roku 2004. Wtedy to bowiem, zarówno w Polsce jak i na rynku frankofońskim, premierę miał pierwszy tom tej opowieści zatytułowany „Złote ręce”. Rok później pojawiła się kontynuacja – „Serce z brązu”. W roku 2010 Egmont opublikował edycję zbiorczą, która ukazała się w ramach ozdobionej dość kontrowersyjnymi okładkami serii „Kolekcja komiksów Grzegorza Rosińskiego”. No i wreszcie w roku 2020 na księgarskie półki trafiła edycja trzecia. Co ją różni od poprzednich wydań? Mamy tu powiększony format, piękną malarską okładkę oraz efektowną galerię dodatków zawierających liczne szkice i projekty postaci. Jednak to nie te elementy przykują zapewne uwagę czytelnika. Tym, co może wzbudzić pewne kontrowersje są szkice przedstawiające sceny pornograficzne (Egmont nazywa je wprawdzie erotycznymi, ale nie jest to określenie adekwatne). Co istotne, szkice te nie są umieszczone na końcu albumu, ale włączone zostały do samej opowieści. Yves Sente we wstępie do tego wydania wyjaśnia historię powstania tych prac oraz ich rolę w opowieści.
Każdy sam będzie musiał odpowiedzieć sobie na pytanie, czy wstawienie ich do komiksu było uzasadnione, czy też nie. Moim zdaniem umieszczenie ich w opowieści było błędem. W końcu z jakichś powodów Rosiński uznał swego czasu, że ta historia nie potrzebuje takich scen i tworzył ją z takim właśnie nastawieniem, odwołując się do wyobraźni czytelnika, która powinna zadziałać w kilku kluczowych momentach. Te naszkicowane przed laty sceny nie wnoszą nic do historii i zaburzają jej naturalny rytm. Poza tym zmieniają charakter całego komiksu. Bez nich, ma on charakter delikatnie erotyczny (jest kilka scen z nagimi kobietami), a z nimi, to już w gruncie rzeczy komiks (prawie) pornograficzny. Trzeba mieć tylko nadzieje, że wbrew oczekiwaniom Sentego, Rosiński nie zamieni tych szkiców na gotowe plansze i nie zdecyduje się na kolejne, poszerzone edycje. Ich uzasadnienie miałoby bowiem jedynie marketingowy, a nie artystyczny charakter.
„Zemsta hrabiego Skarbka” to bez wątpienia doskonała, trzymająca w napięciu opowieść, przedstawiona w olśniewającej oprawie graficznej. Liczne zwroty akcji, zwodzenie czytelnika, mylenie tropów i nieustanne zaskakiwanie kolejnymi rozwiązaniami, sprawiają, że komiks czyta się jednym tchem. Odniesienia do zdarzeń historycznych, wprowadzenie do narracji żyjących niegdyś postaci oraz zabawa w zacieranie granicy pomiędzy rzeczywistością i fikcją nadaje opowieści dodatkowe walory. Natomiast malarska stylistyka Rosińskiego, który dzięki tej historii znalazł nową energię do tworzenia komiksów, czyni z tego komiksu prawdziwe dzieło sztuki. Lektura opowieści o zemście hrabiego Monte…, to znaczy hrabiego Skarbka, to prawdziwa artystyczna uczta.
