Komiksy autobiograficzne w Polsce mają się bardzo dobrze. Rodzimi twórcy lubią o sobie pisać, czytelnicy lubią to czytać, a komiksowe środowisko lubi takie opowieści nagradzać. Komiks „Weź się w garść” Anny Krztoń miał swoją premierę w roku 2018, zatem rok po publikacji kilku głośnych komiksowych autobiografii i również został dobrze przyjęty. Teraz dostajemy drugie wydanie tej opowieści.
Listy od A.
[Anna Krztoń „Weź się w garść” - recenzja]
Komiksy autobiograficzne w Polsce mają się bardzo dobrze. Rodzimi twórcy lubią o sobie pisać, czytelnicy lubią to czytać, a komiksowe środowisko lubi takie opowieści nagradzać. Komiks „Weź się w garść” Anny Krztoń miał swoją premierę w roku 2018, zatem rok po publikacji kilku głośnych komiksowych autobiografii i również został dobrze przyjęty. Teraz dostajemy drugie wydanie tej opowieści.
Anna Krztoń
‹Weź się w garść›
Komiks „Weź się w garść” ma w zasadzie trzy główne bohaterki – to dziewczyny, które poznały się dzięki staroświeckiej sztuce pisania listów. Nie maili, ani esmesów, tyko wiadomości spisywanych długopisem bądź piórem na papierze i pocztą wysyłanych w świat (to takie wyjaśnienie dla młodych czytelników). Pierwszą z nich jest narratorka i autorka opowieści – Anna Krztoń. To z jej perspektywy patrzymy na kolejne zdarzenia i poznajemy problemy pozostałych postaci. Asia i Iga to jej przyjaciółki, których problemy śledzimy wraz z rozwojem narracji. Bohaterki łączą wspólne zainteresowania, podobna wrażliwość oraz sposób spojrzenia na świat. Choć narratorką jest Anna, a jej opowieść ma charakter autobiograficzny, to ją poznajemy, w moim odczuciu, najmniej. W centrum uwagi są jej korespondentki i przyjaciółki. To im poświęca ona całą uwagę. Iga boryka się z problemami rodzinnymi, jest wycofana, skryta i zamknięta w sobie. Otwiera się tylko w relacji z Anną, ale nawet tu zachowuje pewien dystans. Narratorka stopniowo uświadamia sobie, jak słabo znała swoją przyjaciółkę i jak źle oceniała źródło jej kłopotów. Asia – podobnie jak Anna – uwielbia rysowanie, chce studiować sztukę, jest zafascynowana mangami i anime. Wspólne spotkania, wyjazdy na konwenty, czytanie książek Neila Gaimana i oglądanie starych filmów to filary, na jakich rozwija się się przyjaźń. Później pojawiają się coraz bardziej dorosłe i coraz poważniejsze problemy. Niby dziewczyny wspierają się, ale tak naprawdę każda z nich musi walczyć ze swoimi demonami w samotności i w godzinach najtrudniejszych prób są pozbawione wsparcia. Cóż,, takie jest już życie.
Autorka dzieli się z czytelnikami własną historią. Opowiada o doświadczeniach sprzed lat, przyjaźniach, rozterkach dramatach – swoich i swoich przyjaciółek. Poznając perypetie trzech dziewcząt, mamy równocześnie okazję obserwować z jednej strony szarą polską rzeczywistość, z drugiej zaś wewnętrzny świat bohaterek. Kolorowy świat fantazji, opowieści, poezji oraz sztuki. Ta fascynująca panorama została zbudowana w drobiazgowy sposób przede wszystkim za pomocą intrygujących rysunków. Undergroundowa, gruba kreska, duży kontrast, odpowiednie proporcje czerni i bieli to elementy warsztatu służące autorce do wyczarowywania przejawów tego wyobrażonego świata – np. pokojów bohaterek zalepionych plakatami, wypełnionych książkami, płytami, kasetami i mangami. Widzimy także ulice i budynki tworzące ówczesną polską rzeczywistość. Wszystko to zostało dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Krótko mówiąc, warstwa graficzna komiksu naprawdę może się podobać.
Niestety chwilami zawodzi warstwa scenariuszowa. Długa opowieść o losach poszczególnych bohaterek czasami grzęźnie i traci rytm. W niektórych momentach można stracić zainteresowanie rozwojem zdarzeń i życiem bohaterek. Brakuje tu trochę wyrazistej struktury, nadającej odpowiednie tempo narracji. Zdarzenia toczą się trochę monotonnie. Oczywiście można byłoby odeprzeć ten zarzut, mówiąc, że tę historię napisało życie i dlatego wygląda ona tak, a nie inaczej. Życie życiem, że pozwolę sobie na brawurową ripostę, ale opowieść opowieścią. Opowieści autobiograficzne, to przede wszystkim właśnie opowieści. Autor prezentuje swoje życie bądź jego wycinek, wykorzystując określoną formę i konwencję. Warto zatem zawsze zadbać o to, żeby wciągnąć czytelnika do wykreowanego świata, budując napięcie i wprowadzając do gry wyraziste postacie. Na rzeczywistości nie warto polegać. Wiedział o tym doskonale Izaak Babel, gdy pisał: „nie ma powodu, by dobrze opowiedziana historia przypominała rzeczywistość. Rzeczywistość ze wszystkich sił stara się przypominać dobrze opowiedzianą historię” (Moje pierwsze honorarium). Stara się, można byłoby dodać, ale szanse na sukces, ma raczej marne.
Pomimo pewnych słabości scenariuszowych, komiks „Weź się w garść” na pewno warto jest jednak uwagi. Między innymi dlatego, że jest to kolejny przejaw tego, co można byłoby roboczo nazwać polską szkołą komiksu autobiograficznego. Bez wątpienia wszyscy zainteresowani tą formą ekspresji sięgną po tę historię i się nie zawiodą. Po drugie, komiks może się podobać dzięki surowym, czarno-białym rysunkom, które stanowią niemal kwintesencję komiksu autobiograficznego w ogóle. Porównania z kreską chociażby Roberta Crumba nie są bezpodstawne. I wreszcie po trzecie, Annie Krztoń udało się stworzyć interesujące portrety psychologiczne dziewczyn wchodzących w dorosłe życie. Ten proces nie był łatwy, ale optymizmem napawa fakt, że bohaterki poradziły sobie z poważnymi problemami. Z informacji zamieszczonej na końcu albumu możemy się dowiedzieć, że wszystkie chodzą obecnie na terapię i starają się poukładać sobie życie od nowa po kolejnych trudnych przejściach. Czyli faktycznie wzięły się w garść.
