Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 4 października 2023
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXIX

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Becky Cloonan, James Harren, Mike Hawthorne, Dan Panosian, Roy Thomas, Brian Wood
‹Conan #5 (wyd. zbiorcze): Groza w podziemiach›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułConan #5 (wyd. zbiorcze): Groza w podziemiach
Scenariusz
Data wydania23 lutego 2022
RysunkiBecky Cloonan, Mike Hawthorne, James Harren, Dan Panosian
PrzekładDariusz Stańczyk
Wydawca Egmont
CyklConan
ISBN9788328152373
Format432s. 170x260mm
Cena129,99
Gatunekfantasy, superhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup

Wołanie o pomstę do Croma
[Becky Cloonan, James Harren, Mike Hawthorne, Dan Panosian, Roy Thomas, Brian Wood „Conan #5 (wyd. zbiorcze): Groza w podziemiach” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Przykro mi to mówić, bo do tej pory „Conany” od Dark Horse Comics stały na bardzo wysokim poziomie. Tymczasem piąty tom „Groza w podziemiach” jest najgorzej narysowanym komiksem o barbarzyńcy z jakim się spotkałem.

Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wołanie o pomstę do Croma
[Becky Cloonan, James Harren, Mike Hawthorne, Dan Panosian, Roy Thomas, Brian Wood „Conan #5 (wyd. zbiorcze): Groza w podziemiach” - recenzja]

Przykro mi to mówić, bo do tej pory „Conany” od Dark Horse Comics stały na bardzo wysokim poziomie. Tymczasem piąty tom „Groza w podziemiach” jest najgorzej narysowanym komiksem o barbarzyńcy z jakim się spotkałem.

Becky Cloonan, James Harren, Mike Hawthorne, Dan Panosian, Roy Thomas, Brian Wood
‹Conan #5 (wyd. zbiorcze): Groza w podziemiach›

EKSTRAKT:60%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułConan #5 (wyd. zbiorcze): Groza w podziemiach
Scenariusz
Data wydania23 lutego 2022
RysunkiBecky Cloonan, Mike Hawthorne, James Harren, Dan Panosian
PrzekładDariusz Stańczyk
Wydawca Egmont
CyklConan
ISBN9788328152373
Format432s. 170x260mm
Cena129,99
Gatunekfantasy, superhero
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Wyszukaj / Kup
Tym razem w obszernym tomie od Egmontu otrzymujemy całą serię „Conan: Road of Kings” (w sumie 12 zeszytów), który ukazywał się w latach 2010 – 2012. Specjalną atrakcją związaną z tym tytułem jest to, że w całości scenariusz do niego napisał Roy Thomas, człowiek, który za czasów współpracy z Marvelem praktycznie wylansował Conana, jakiego znamy. Komiks uzupełnia jeszcze pierwsze sześć numerów „Conan the Barbarian” (z 2012 roku), sygnowanych przez Briana Wooda (m.in. „X-Men: Bitwa atomu”).
Zaczynamy dokładnie w miejscu, w którym zakończył się poprzedni tom. „Conany” od Dark Horse Comics charakteryzuje bowiem to, że w przeciwieństwie do Marvelowskich, próbują chronologicznie uporządkować opowiadania Roberta E. Howarda. Po adaptacji „Cieni w blasku księżyca”, zadaniem Roya Thomasa było poprowadzenie fabuły tak, by dojść do kolejnej oryginalnej historii, czyli słynnej „Królowej Czarnego Wybrzeża”. Dodajmy, że scenarzysta nie podpierał się przy tym powieścią Karla E. Wagnera „Conan i Droga Królów”.
Po przygodach na Wyspie Stalowych Statuu, barbarzyńca został kapitanem statku pirackiego na morzu Vilayet. Jednak ze względu na brak doświadczenia, pomimo początkowych sukcesów, szybko dał się wpędzić w zasadzkę, z której żywo uszli tylko on, Oliwia, znana z poprzednich przygód córka króla Ofiru i zamorański łotrzyk Krimsar. Conan postanawia odprowadzić dziewczynę do jej królestwa, za co ma nadzieję otrzymać sowitą nagrodę. Ponieważ nie wszystko idzie po jego myśli, ostatecznie nie zostaje bogaczem. Nie zraża go to jednak i rusza dalej Drogą Królów, prowadzącą m.in. przez stolicę Akwilonii Tarancję, aż do leżącego nad oceanem, bogatego państwa Argos.
Roy Thomas bez dwóch zdań czuje klimat Hyboryjskiego świata i umie się w nim poruszać. Portretuje Conana takiego, jakim wszyscy go znamy, czyli mocarnego, surowego mężczyznę, dla którego żywiołem jest walka. Nie stroniącego jednak od uciech życia. Jednocześnie kierującego się własnym kodeksem honorowym. Choć scenarzysta najlepiej wypadał w momencie, kiedy bezpośrednio przekładał prozę Roberta E. Howarda na język komiksu (często przerabiając inne jego opowiadania tak, by stanowiły część mitologii Conana), to jednak wciąż radzi sobie całkiem dobrze. Można oczywiście czepiać się, że trochę szarżuje z zagrożeniami, które czają się w podziemiach Tarancji (żywe trupy, żywiące się ludzkim ciałem przerośnięte insekty, rozsiewające trujący jad muchopodobne istoty, ogromne jaszczury), jak również kreuje Conana na superbohatera, któremu zbyt łatwo idzie szatkowanie wojskowych w Mesancji, niemniej wpisuje się to w konwencję i można na to przymknąć oko. Na uwagę zasługuje też sprawne i twórcze rozwinięcie historii Oliwii, której dalsze losy przez Howarda została zbyta milczeniem, a kontynuatorzy jego prozy jak najszybciej się jej pozbyli (patrz „Conan z Czerwonego Bractwa” Leonarda Carpentera).
Gorzej jeśli chodzi o rysunki, za które w większości odpowiada Mike Hawthorne. Preferuje niedbały, kreskówkowy styl, pełen kanciastych uproszczeń. Widać to zwłaszcza w twarzach postaci o nienaturalnych grymasach. Zdarzają mu się również wpadki, jak na przykład to, że kiedy barbarzyńca przebywa w więzieniu w Mesancji, zasadniczo jest przykuty łańcuchem za nogę do ściany. Tymczasem na kilku kadrach łańcuch ów magicznie znika. Z drugiej strony trzeba przyznać, że rysownik nie boi się ukazywania widowiskowych uderzeń mieczem, którym towarzyszą fontanny krwi, a także przykłada szczególną uwagę do tego, by wszystkie kobiety wyglądały jak najbardziej seksownie. Zwłaszcza dotyczy to kelnerek w podejrzanych spelunach.
Na końcu Drogi Królów Conan musi salwować się ucieczką na ocean. Tam natyka się na piracki statek „Tygrysica”, oraz jej osławioną panią kapitan Bêlit, znaną jako Królowa Czarnego Wybrzeża. Kobieta budzi postrach wśród wszystkich żeglarzy po tej stronie świata i stanowi niemal mityczną postać. Barbarzyńca natychmiast się w niej zakochuje, nie bez wzajemności. Od tej pory razem dowodzą statkiem i planują dalsze łupieckie wyprawy.
Opowiadanie Howarda „Królowa Czarnego Wybrzeża” nie należy do jego najlepszych dzieł. Do tego jest dość krótkie. Niemniej stworzony przez niego wizerunek okrutnej i zmysłowej piratki wciąż działa na wyobraźnię fanów jego twórczości. Ponadto nie da się nie docenić piętna, jakie na życiu Cymeryjczyka odcisnęło gorące uczucie, które do siebie żywili. Dlatego też scenarzysta Brian Wood, który przejął pałeczkę po Thomasie, postanowił rozbudować ten wątek. U Howarda poznajemy bowiem początek romansu i jego koniec. Tu otrzymujemy także wgląda na to, co się działo w międzyczasie. W albumie znalazło się miejsce tylko dla sześciu zeszytów, ale całość składa się w sumie z dwudziestu pięciu, które zapewne otrzymamy w następnym tomie.
Choć Conan jaki jest, każdy widzi, to w interpretacji Wooda wydaje się nieco innym człowiekiem, niż chociażby u Thomasa. I przyznam, że nie do końca to kupuję. Jego niezłomny charakter został mocno rozmiękczony. Nagle zaczął nabierać wątpliwości, co do obranej drogi w życiu i myśleć o śmierci, jako o czymś, co go przeraża. Jedynym wytłumaczeniem takiego stanu jest to, że barbarzyńca po raz pierwszy w życiu się zakochał i to doprowadziło do zawirowań w jego światopoglądzie.
Jednak zmiana w postrzeganiu rzeczywistości, to pikuś w porównaniu z woltą stylistyczną odnośnie szaty graficznej. Mogłem się czepiać Hawthorne′a, niemniej to, co wyprawia Becky Cloonan, woła o pomstę do Croma. Fatalne wrażenie robi już grubo ciosany, siermiężny styl, całkiem nie pasujący do tego, co kojarzy się z Conanem. Najgorsze jest jednak to, że on sam całkiem siebie nie przypomina. Ani z postury, ani z twarzy. Gdybym nie wiedział, co czytam i pokazano by mi rysunki w wydaniu Cloonan, nawet by mi przez myśl nie przyszło, że mam przed sobą Cymeryjczyka. Trochę lepiej wypada Bêlit, co nie zmienia faktu, że śledzenie tych grafik sprawiało mi fizyczny ból.
Szczęśliwie katorga ta trwała tylko trzy zeszyty. Pozostałe trzy narysował James Harren. Może też nie jest to coś na miarę kunsztu Johna Buscemy, ale przynajmniej barbarzyńca jest do siebie podobny. W zamian za to Bêlit zazwyczaj ma taki wyraz twarzy, jakby ją dopiero wypuszczono ze szpitala dla obłąkanych.
Do tej pory nie zawiodłem się na „Conanach” od Dark Horse Comics ale „Groza w podziemiach” złamała tę dobrą passę. Zaznaczę jednak, że jest to związane z kwestią indywidualnego postrzegania estetyki i być może są tacy, którym rysunki Hawthorne′a i Cloonan się spodobają. Ja jednak jestem zdecydowanie na nie. Niemniej doceniam potencjał fabularny komiksu, który trochę ratuje sytuację.
koniec
26 marca 2022

Komentarze

29 III 2022   10:14:09

Roy Thomas, John Buscema, Alfredo Alcala i Tony DeZuniga. Jak dla mnie to oni tworzyli najlepszego Conana. Współcześni twórcy nie dorastają im do pięt.

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Czarować każdy może
Maciej Jasiński

3 X 2023

Ostatnimi czasy wydawnictwo Egmont zaprezentowało polskim czytelnikom kilka komiksów przenoszących Disneyowskich bohaterów do różnych alternatywnych światów. Wśród nich są np. „Miki i zaginiony ocean” czy „Miki i Kraina Pradawnych”. Teraz w albumie „Czarodzieje i ich dzieje” popularne postacie trafiają do świata fantasy pełnego magii, smoków i oczywiście – czarodziejów.

więcej »

Gdy szukasz własnej drogi
Wojciech Gołąbowski

2 X 2023

Czy podpada pod „religijny” komiks rozpoczynający się od wyjścia z kościoła zbuntowanego bierzmowańca, którego kapela śpiewa o apostazji? A może „Fos-Zoe” jest tylko biografią pewnego otrutego księdza?

więcej »

Tajfun powraca, by dać łupnia
Maciej Jasiński

1 X 2023

„Tajfun” to obok „Binio Billa” moja ulubiona seria, jaką czytałem w „Świecie Młodych”. Bardzo lubiłem klimaty science fiction, a połączenie tego z sensacją i elementami kung-fu tworzyło mieszankę, która zawładnęła moim dziecięcym umysłem. To nie były dopieszczone scenariuszowo i graficznie komiksy jak „Yans” czy „Thorgal”. Ale miały w sobie to coś, co elektryzowało kilkadziesiąt lat temu. Widać było w tym wszystkim wielką radość tworzenia. Czułem podświadomie, że Tadeusz Raczkiewicz świetnie (...)

więcej »

Polecamy

Nowe status quo

Niekoniecznie jasno pisane:

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński

Superbohater zza biurka
— Marcin Knyszyński

Myślę, więc jestem – tym, kim myślę, że jestem
— Marcin Knyszyński

Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński

Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński

Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Cisza przed burzą?
— Agata Włodarczyk

Kiedy wszyscy próbują powiedzieć mu „dość”
— Agata Włodarczyk

Nie taki Conan, jak go tu malują
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Kiedy sprawy przybierają poważny obrót
— Aleksander Krukowski

I’m gonna send him to outer space…
— Aleksander Krukowski

Zakąska przed daniem głównym
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Deadpool zabija czytelnika… rozczarowaniem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Powrót kumpla do sąsiedztwa
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Walka trwa
— Andrzej Goryl

Groszorób, parweniusz, arywista i zarobas
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Tegoż autora

Cham, prostak i… bohater
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Starość im nie grozi
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Wojna sprzyja przedsiębiorczym
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Trzeci raz & dobrze…
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Sekrety przeszłości
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Komiksowe Top 10: Sierpień 2023
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Prawo zemsty
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Ogniem i młotem
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Dobre średniego początki
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Siedmiu skacowanych
— Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.