Dołącz do nas na Facebooku

x

Nasza strona używa plików cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej.

Zapomniałem hasła
Nie mam jeszcze konta
Połącz z Facebookiem Połącz z Google+ Połącz z Twitter
Esensja
dzisiaj: 2 października 2023
w Esensji w Esensjopedii

Komiksy

Magazyn CCXXIX

Podręcznik

Kulturowskaz MadBooks Skapiec.pl

Nowości

komiksowe

więcej »

Zapowiedzi

komiksowe

więcej »

Zoran Janjetov, Alexandro Jodorowsky
‹Technokapłani #3: Planeta Gier›

Technokapłani: Planeta gier
EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPlaneta Gier
Scenariusz
Data wydania1 sierpnia 2003
RysunkiZoran Janjetov
PrzekładMaria Mosiewicz
KolorFred Beltran
Wydawca Egmont
CyklTechnokapłani
ISBN-1083-237-9646-7
Format215×290 mm
Cena17,90
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk

Z paleodeszczu pod technorynnę
[Zoran Janjetov, Alexandro Jodorowsky „Technokapłani #3: Planeta Gier” - recenzja]

Esensja.pl
Esensja.pl
Trzeci tom „Technokapłanów” wzbudza bardzo mieszane uczucia, stąd nie sposób ocenić go jednoznacznie – nawet gdyby miała to być ocena jednoznacznie negatywna! Nie wszystko bowiem jest w tym komiksie takie złe.

Sebastian Chosiński

Z paleodeszczu pod technorynnę
[Zoran Janjetov, Alexandro Jodorowsky „Technokapłani #3: Planeta Gier” - recenzja]

Trzeci tom „Technokapłanów” wzbudza bardzo mieszane uczucia, stąd nie sposób ocenić go jednoznacznie – nawet gdyby miała to być ocena jednoznacznie negatywna! Nie wszystko bowiem jest w tym komiksie takie złe.

Zoran Janjetov, Alexandro Jodorowsky
‹Technokapłani #3: Planeta Gier›

Technokapłani: Planeta gier
EKSTRAKT:50%
WASZ EKSTRAKT:
0,0 % 
Zaloguj, aby ocenić
TytułPlaneta Gier
Scenariusz
Data wydania1 sierpnia 2003
RysunkiZoran Janjetov
PrzekładMaria Mosiewicz
KolorFred Beltran
Wydawca Egmont
CyklTechnokapłani
ISBN-1083-237-9646-7
Format215×290 mm
Cena17,90
GatunekSF
Zobacz w
Wyszukaj wMadBooks.pl
Wyszukaj wSelkar.pl
Wyszukaj wSkąpiec.pl
Wyszukaj wAmazon.co.uk
Gdyby popularność mierzyć tylko i wyłącznie ilością wydawanych prac, nie byłoby w chwili obecnej popularniejszego w Polsce autora komiksów od Chilijczyka Alexandro Jodorowsky’ego. Systematycznie pojawiają się bowiem na rynku kolejne tomy aż czterech serii jego autorstwa (akcja wszystkich rozgrywa się zresztą w tym samym uniwersum): „Kasta Metabaronów”, „Megalex”, „Przed Incalem” oraz „Technokapłani”. Niestety, ilość nie przechodzi w jakość i – poza „Metabaronami” – coraz trudniej chwalić pozostałe jego projekty.
W „Technokapłanach” Jodorowsky stosuje swoją ulubioną metodę narracji, czyli retrospekcję. Historię swej wielkiej kariery technokapłan Albino snuje będąc gdzieś u kresu swego życia (choć to wcale nie takie pewne, skoro może on żyć nawet kilkaset lat). Akcja wolno posuwa się do przodu, więc nie powinniśmy się zdziwić, jeśli ostatecznie okaże się, że całość rozpisana będzie na co najmniej kilkanaście tomów. W „Planecie Gier” Albino to bowiem wciąż młodzieniec, któremu – choć już uznany został za „najinteligentniejsze dziecko w galaktyce” – wciąż jeszcze daleko do szczytów władzy. Wyszedłszy obronną ręką z sadystycznej gry, w którą wciągnął go zarządzający szkołą penitencjarną „Nohope” cyborg Merodak Albino wysłany został na tytułową Planetę Gier, gdzie pod okiem trzech mistrzów Koko, Poko i Moko (dwaj z nich to jedynie klony) miał zostać poddany indywidualnemu tokowi nauczania. Wierzył gorąco w to, że właśnie tutaj nauczy się tworzyć wspaniałe komputerowe gry, co od dawna już było jego marzeniem. Jak się jednak okazuje, rzeczywistość przekracza najśmielsze oczekiwania Albina – niestety, w jak najbardziej negatywnym znaczeniu tego słowa. Młodzieniec wkracza bowiem w świat pełen hipokryzji i korupcji, którym włada tyleż okrutny, co fizycznie odrażający „suprapapież” Bazyli Piękny. Świadomość tego zapoczątkowuje psychiczną przemianę bohatera; od tej pory stawia on sobie tylko jeden życiowy cel: przywrócić ludziom człowieczeństwo, chociażby za cenę rezygnacji z rozwoju technologicznego.
„Planeta Gier” fabularnie dzieli się na dwie części. Z jednej strony opowiada historię młodego Albina, z drugiej – kontynuuje losy jego najbliższej rodziny: matki Panephy i rodzeństwa, brata Almagra oraz siostry Onyx. Znacznie ciekawsze i zresztą dużo ważniejsze dla fabuły wydają się być, jak do tej pory przynajmniej, partie poświęcone losom głównego bohatera. Duchowa przemiana Albina została bowiem przedstawiona zaskakująco atrakcyjnie i, co w „Technokapłanach” należy raczej do rzadkości, logicznie i przekonywająco. Jodorowsky nie tylko popuścił wodze fantazji, ale przede wszystkim przeniósł swoje rozważania na wyższy poziom abstrakcji, nie stroniąc od teologii i filozofii. Sporo tu nawiązań do katolickiej symboliki, choć ortodoksyjni katolicy niekoniecznie byliby z tego zadowoleni (np. wezwany przez Albina na pomoc w starciu z „suprapapieżem” Bazylim święty Severo de Loyozo nie tylko fizycznie przypomina nasze wyobrażenia Chrystusa). Z częścią pierwszą zdecydowanie kontrastuje druga część „Planety Gier”, której akcja początkowo rozgrywa się na „Zielonej Furii” – statku dowodzonym przez Tharka Szarego, pirata przetrzymującego rodzinę Albina – a następnie na hyperbatońskiej asteroidzie. W mig rozpływa się filozoficzna aura, ustępując miejsca scenom pełnym, nie zawsze uzasadnionego, okrucieństwa. Jodorowsky świadomie przekracza granice dobrego smaku. Ale czemu to ma służyć – wytłumaczyć już nie potrafi…
Trzeci tom „Technokapłanów” wzbudza bardzo mieszane uczucia, stąd nie sposób ocenić go jednoznacznie – nawet gdyby miała to być ocena jednoznacznie negatywna! Nie wszystko bowiem jest w tym komiksie takie złe. Motyw wewnętrznej przemiany Albina, narodziny jego wallenrodowskiej postawy przedstawione są w sposób zasługujący na pochwałę. Ale tylko to. Podobnie ma się rzecz z rysunkami Zorana Janjetova („podrasowanymi” jeszcze komputerowo przez Freda Beltrana – tego samego, który „dostąpił zaszczytu” współtworzenia z Jodorowskym serii „Megalex”). Scenami, których akcja rozgrywa się na tytułowej Planecie Gier, można – mówię to bez przesady – długo sycić oczy. Zaskakują one rozmachem i niemal baśniowymi wizjami, przypominającymi niekiedy dokonania śp. Darka Chojnackiego. Co istotne: Janjetov z równą maestrią porusza się po mrocznych zakamarkach ludzkiego umysłu, jak też kreśli obrazy nieco bardziej sielankowe. Niezłe wrażenie robi także pojedynek świętego de Loyozo z Bazylim Pięknym. Gdy jednak przenosimy się na statek Tharka Szarego, cały urok nagle pryska. Komputerowa obróbka Beltrana całkowicie pozbawia rysunki Janjetova głębi, stają się one płaskie, jednowymiarowe, odpychające, jak postaci, które pojawiają się w kolejnych kadrach (finezji mają w sobie tyle, co Hyperbatonki piękna i kobiecego wdzięku). Stwierdzi ktoś: może taki właśnie był zamiar autora! I wyjaśnienie to wcale nie wydaje mi się takie znów nieprawdopodobne. Tyle że ja nie mam obowiązku uznawać ów zabieg – jeśli to rzeczywiście w pełni świadomy zabieg – za zasadny.
koniec
1 października 2003

Komentarze

Dodaj komentarz

Imię:
Treść:
Działanie:
Wynik:

Dodaj komentarz FB

Najnowsze

Gdy szukasz własnej drogi
Wojciech Gołąbowski

2 X 2023

Czy podpada pod „religijny” komiks rozpoczynający się od wyjścia z kościoła zbuntowanego bierzmowańca, którego kapela śpiewa o apostazji? A może „Fos-Zoe” jest tylko biografią pewnego otrutego księdza?

więcej »

Tajfun powraca, by dać łupnia
Maciej Jasiński

1 X 2023

„Tajfun” to obok „Binio Billa” moja ulubiona seria, jaką czytałem w „Świecie Młodych”. Bardzo lubiłem klimaty science fiction, a połączenie tego z sensacją i elementami kung-fu tworzyło mieszankę, która zawładnęła moim dziecięcym umysłem. To nie były dopieszczone scenariuszowo i graficznie komiksy jak „Yans” czy „Thorgal”. Ale miały w sobie to coś, co elektryzowało kilkadziesiąt lat temu. Widać było w tym wszystkim wielką radość tworzenia. Czułem podświadomie, że Tadeusz Raczkiewicz świetnie (...)

więcej »

Cham, prostak i… bohater
Piotr ‘Pi’ Gołębiewski

30 IX 2023

Znany z rewelacyjnego cyklu „Baśnie” Jack Horner powraca. Tym razem jednak jako pierwszoplanowa postać swojej własnej serii „Jack z Baśni”, której obszerny pierwszy tom niedawno trafił do księgarń.

więcej »

Polecamy

Nowe status quo

Niekoniecznie jasno pisane:

Nowe status quo
— Marcin Knyszyński

Fabrykacja szczęśliwości
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część druga
— Marcin Knyszyński

Pusta jest jego ręka! Część pierwsza
— Marcin Knyszyński

Superbohater zza biurka
— Marcin Knyszyński

Myślę, więc jestem – tym, kim myślę, że jestem
— Marcin Knyszyński

Kurde blaszka!
— Marcin Knyszyński

Podpatrywanie człowieczeństwa
— Marcin Knyszyński

Suprawielki pantechnobarok
— Marcin Knyszyński

Teraz (naprawdę) mamy kryzys
— Marcin Knyszyński

Zobacz też

Tegoż twórcy

Jodorowsky na pełnej petardzie!
— Marcin Knyszyński

Ewangelia według Alejandro Jodorowsky’ego
— Andrzej Goryl

Nadzieja umiera ostatnia…
— Paweł Ciołkiewicz

Jak u siebie
— Paweł Ciołkiewicz

Napięcie rośnie
— Paweł Ciołkiewicz

Intruzi
— Paweł Ciołkiewicz

Świat to za mało
— Paweł Ciołkiewicz

Do kogo ta mowa?
— Wojciech Gołąbowski

Krótko o komiksach: Marzec 2005
— Daniel Gizicki, Wojciech Gołąbowski, Agnieszka ‘Achika’ Szady

Wizualizacja śmieci
— Wojciech Gołąbowski

Tegoż autora

Od Reinhardta do Hendrixa
— Sebastian Chosiński

Na długie jesienne wieczory…
— Sebastian Chosiński

Balsam dla duszy i ciała
— Sebastian Chosiński

Utopijna opowieść weselna
— Sebastian Chosiński

Grać obrazami, malować dźwiękami
— Sebastian Chosiński

Lamentacje nad losem ojców i synów
— Sebastian Chosiński

Trzej subtelni panowie
— Sebastian Chosiński

Kontemplacyjne rozkołysanie
— Sebastian Chosiński

Pieśń weselna w jazzowej tonacji
— Sebastian Chosiński

Kojące dźwięki daegeum
— Sebastian Chosiński

Copyright © 2000- – Esensja. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Jakiekolwiek wykorzystanie materiałów tylko za wyraźną zgodą redakcji magazynu „Esensja”.