Przy ostatnim zamówieniu z
Multiversum postanowiłem wziąć sobie coś nowego na spróbowanie. Wybrałem pierwszy tom serii publikowanej przez Vertigo – „Northlanders” – zatytułowany „Sven the Returned”, który jakiś czas temu polecał
Kamil Śmiałkowski. Autorem scenariusza do komiksu jest
znany skądinąd Brian Wood, za rysunki odpowiada zaś Davide Gianfelice. I jest to całkiem sprawny komiks z akcją rozgrywającą się wśród Wikingów, którzy skolonizowali Orkady.
Na północy krew z rozbitych czaszek bucha
[ - recenzja]
Przy ostatnim zamówieniu z
Multiversum postanowiłem wziąć sobie coś nowego na spróbowanie. Wybrałem pierwszy tom serii publikowanej przez Vertigo – „Northlanders” – zatytułowany „Sven the Returned”, który jakiś czas temu polecał
Kamil Śmiałkowski. Autorem scenariusza do komiksu jest
znany skądinąd Brian Wood, za rysunki odpowiada zaś Davide Gianfelice. I jest to całkiem sprawny komiks z akcją rozgrywającą się wśród Wikingów, którzy skolonizowali Orkady.

Okładka
Szczerze mówiąc, miałem pewne obawy, czy „Northlanders” będzie warte wydanych nań pieniędzy. Jakoś mam opory, by uwierzyć, że Amerykanie są w stanie na poważnie wziąć się za typowo europejskie klimaty i nie spartolić ich. Jestem też troszkę nieufny wobec Wooda, którego babole punktowałem podczas opisywania „DMZ”. Jednak w przypadku „Northlanders” obawy okazały się nieuzasadnione, bo to naprawdę niezły komiks, który czyta się świetnie i nie można się od niego oderwać.
Głównym bohaterem jest Sven, normański wojownik służący cesarzowi Konstantynopola (czy też Miklagrodu, jak zwą go Wikingowie). Sven dowiaduje się, że jego ojciec zginął, a przynależne mu dziedzictwo przejął wujaszek Gorm. Wiking rusza więc do ojczyzny, by odebrać to, co mu się należy. Nietrudno się domyślić, że Gorm i jego przydupasy niechętnie spoglądają na cudownie odnalezionego dziedzica. Obijają mu więc gębę i zostawiają, by skonał w ziemiance. Jednak Sven jest z twardej gliny ulepiony, więc pomalutku rozpoczyna krwawą zemstę. Wkrótce zyskuje też mniej lub bardziej urodziwych sojuszników i tak się ta historia toczy. Lejąca się jucha, strzały padające znikąd, nieco o normańskiej kulturze, mitologii i zwyczajach. I choć fabuła oparta jest na wyświechtanym motywie - ostatni sprawiedliwy kontra banda nikczemników - to odpowiednie wyważenie elementów powoduje, że przyswaja się to z przyjemnością. Dodatkowym atutem są klawo zarysowani bohaterowie, którzy zmieniają się pod wpływem zaistniałych wydarzeń. Sven, Enna, Hakkar - dają radę!

Przykładowa plansza
Jedynym słabszym momentem jest chyba retrospekcja młodzieńczych przygód Svena, na mój gust poprowadzona „po sznureczku”. Zresztą Wood właśnie w okolicach Morza Czarnego nie ustrzegł się babola. Pierwsza scena komiksu, gdy Sven wraz z normańską załogą ściera się z innymi Wikingami, jest nieco naciągana. Owszem, Wikingowie służyli w Konstantynopolu, cesarze cenili sobie ich prostoduszność i umiejętności bojowe, nie mówiąc już o tym, że obstawa złożona z „rosłych chłopów” dawała poczucie bezpieczeństwa. Jednak nie sądzę, żeby Normanom dano okręt i tylko z nich złożono załogę. Przecież ci zaraz by się urwali i zaczęli łupić nadmorskie miasta…
Davide Giannfelice sprawnie zilustrował fabułę, tworząc udane wizerunki postaci. Postawni Wikingowie wyglądają tak, jak powinni, a kobitki są piękne. Dodatkowy atut to dobrze przedstawione miejsca, w których rozgrywa się akcja - zarówno pomieszczenia, jak i otwarte przestrzenie. Rysownik bardzo dobrze oddaje pełne dynamiki sceny walki, aż słychać świst mieczy, uderzenia metalu o metal, czuć zapach krwi i potu walczących. Rysunki uzupełnione dobrymi kolorami położonymi przez Dave′a McCaiga są niewątpliwie wielką zaletą tego komiksu. Tak jak i okładki poszczególnych zeszytów, których autorem jest Massiomo Carnevale.
Jeśli lubicie opowieści o Wikingach, sięgnijcie po „Northlanders” - nie zawiedziecie się. W serii tej jest wszystko, co powinno się znaleźć w dobrym komiksie akcji i w przyzwoitej historii o łupieżcach z Północy. Jeśli chcecie pooglądać troszkę więcej plansz, szkiców czy pierwocin scenariusza i poczytać co nieco o następnych odsłonach serii, zajrzyjcie na
stronkę „Northlanders”.

Więcej tekstów Daniela Gizickiego o komiksach i nie tylko znajdziesz
tutaj.