PrzypadłośćErnesto Gonzales Wywiad z rysownikiem pierwszego epizodu „Legend z miasta”. W galerii bieżącego numeru prezentujemy także inne prace artysty.
Ernesto GonzalesPrzypadłośćWywiad z rysownikiem pierwszego epizodu „Legend z miasta”. W galerii bieżącego numeru prezentujemy także inne prace artysty. Esensja: Jaka była Twoja reakcja na propozycje narysowania pierwszej części „Legend z miasta"? Ernesto Gonzales: Stanowcza odmowa. Groźbą i szantażem Dennis wymusił na mnie współpracę. Dzwonił w środku nocy, wypisywał anonimy i straszył moja babcię, aż w końcu się poddałem. Esensja: Rysujesz do scenariuszy Dennisa od jakiegoś czasu. Czy ten był w jakimś sensie inny? Ernesto Gonzales: Nie. To pozostałe scenariusze są w jakimś sensie inne. Esensja: Skąd u Ciebie skłonność do rysowania komiksów? Ernesto Gonzales: To było na przedmieściach Chihuahua w Meksyku, wcale nie tak dawno. Karmiłem, jak co dzień, dzikie kaczki suchą bułką, nad rzeka, kiedy jedna z nich bez uprzedzenia ukąsiła mnie w rękę, po czym odpłynęła śmiejąc się złośliwie. Potem niewiele pamiętam: lament kobiet, płacz dzieci, tętent koni, burza z piorunami, wycie psów i był tam potargany facet bez spodni, wybiegł z krzaków nad rzeka krzycząc „Teraz ty pójdziesz tą drogą”. Obudziłem się parę dni później w Parku Skaryszewskim, w krzakach nad stawem. Po stawie pływały kaczki rzucając mi szydercze spojrzenia, a obok mnie leżał kompletnie nieznajomy ołówek i uśmiechał się tajemniczo. Zabrałem go ze sobą i od tego czasu tworzymy umiarkowanie szczęśliwy związek. Niestety w wyniku opisanych wydarzeń, kiedy nadchodzi noc, a szczególnie w okolicach pełni księżyca trące panowanie nad swoimi rękami. Wystarczy, że się ściemni i od razu łapią za ołówek, flamastry czy cokolwiek piszącego i zaczynają rysować komiksy. Z nadejściem świtu amok mija i zasypiam wyczerpany gdzie popadnie. Jak widzicie wygląda to bardziej na klątwę niż skłonność, gdyż pociągał mnie zawsze raczej balet i pantomima niż rysowanie historyjek obrazkowych. Póki co chodzę do Skaryszewskiego, ściągam spodnie i obserwuje zza drzew i zza krzaków czy kaczki nie rzucają się na przechodniów. Mam nadzieje, że któregoś dnia uda mi się sprzedać komuś swoją przypadłość i nareszcie będę wolny jak… kaczka. Esensja: Dziękujemy za wywiad. ![]() 1 lipca 2002 Ernesto Gonzales, rysownik. Gonzales nie pamięta, gdzie się urodził. Stryjeczna ciotka mówiła mu, że w Cuernavaca, miasteczku, w którym Timothy Lleary po raz pierwszy spróbował psylocybów, w którym mieszkał konsul Geoffrey Firmin i w którym zmarła Tamara de Lempicka. Urodził się dwadzieścia kilka lat temu, ale dwadzieścia ile też nie wie. Potem po krótkim i niezbyt udanym dzieciństwie zabrał się ochoczo za życie towarzyskie i uczuciowe w stolicach całego świata i niektórych miejscowościach wypoczynkowych. Nie skończył studiów na wydziale fizyki kwarkowej, a studiów na wydziale nauk politycznych nawet nie zaczął. Często przebywa w Warszawie, której uroda przyjemnie koi jego gorejące corazon. Kandyduje na stanowisko prezesa kilkunastu spółek skarbu państwa. prowadzi higieniczny tryb życia – unika napojów gazowanych produkowanych przez międzynarodowy kapitał. |
Rozmawiamy z Maciejem Kurem, scenarzystą „Emilki Sza”, „Nowych przygód Kajka i Kokosza” oraz… „Delisiów”.
więcej »O serii „Kajko i Kokosz – Złota Kolekcja” i nie tylko, z Tomaszem Kolodziejczakiem rozmawia Marcin Osuch.
więcej »Z Markiem Szyszko, rysownikiem komiksów i ilustratorem, w imieniu Esensji rozmawia Marcin Osuch.
więcej »Łatwe trudnego początki
— Marcin Osuch
Kumpel Mickiewicza
— Marcin Osuch
Prototyp Zagłoby
— Marcin Osuch
Wspomnienia jak żyła złota
— Marcin Osuch
Być jak Kmicic
— Marcin Osuch